Andrzej Krzemiński - święty i błazen

 

W latach 40-tych uczestnik kampanii afrykańskiej, odznaczony Krzyżem Rycerskim z Mieczami. W 1947 r. w kraju, jeden z przywódców powstania antykomunistycznego w Pułtusku.

W latach 50-tych bryluje na salonach Petersburga. Przyjaźni się z samym Aleksandrem Puszkinem i niejakim Cziczikowem. W wolnej chwili rzuca bombę w kierunku cesarza Aleksandra. Wyrzucony na pysk z salonów.
Wraca do Afryki, tu wraz z Arturem Rimbaud i Kongo Millerem przemyca broń dla murzyńskich kacyków. Niestety, z powodu drobnych komplikacji zdrowotnych Artura i nagłej potrzeby zmiany zawodu Millera wypada z obiegu. Czuje się rozczarowany.
Znajduje zatrudnienie jako tragarz w misji Świętego Officium w Hondurasie. Na miejscu z zapałem oddaje się ściganiu sodomitów, kacerzy i innych antychrystów. W czasie wolnym pali starożytne azteckie foliały.
W Cesarstwie Brazylii, w czasie ogólnokrajowego referendum opowiada się za zniesieniem niewolnictwa. Po zastanowieniu zmienia zdanie.

Lata 60-te zastają go w Szwecji, gdzie realizuje serię animowanych filmów eksperymentalnych. Twórczość ta spotyka się z wrogą reakcją tradycyjnie już sfaszyzowanej publiczności szwedzkiej. Zniechęcony emigruje do USA, gdzie widać go w filmie "Woodstock", w 3 457 rzędzie widowni na lewo od kamery.

Zaś w Paryżu... panie kochany, żem się jako osoba delikantna sfrustrował, nie, wziełem armie i dawaj na tych ruskich, uważasz pan, nie, stanołem sobie raz obozem pod Borodinem, myśle żeby uderzyć zagonem pancernym, a dołem puścić Krecika, aż jak mi nagle coś nie chwyci za nagawkie, pudziesz cholero, pudziesz Kutuzow, dym się jakiś zrobił, nieprzyjemnie, a ja tam żaden cham nie jestem, jak się zrobi ciemno, to wychodzę, kumpel Józek dał mnie tyły nad rzeką, tego no, od wielkości..o kurna, ale tego błota nanieśli...
Zaś w Paryżu na wypoczynku, w trakcie przewracania słupa telefonicznego zostaje Krzemiński zatrzymany przez żandarmerię. Za, rzekomo zbyt długi nos zostaje deportowany karnie do Gujany, na Wyspę Diabelską. Po 20 latach amnestionowany, Francuzi likwidują obóz i budują kosmodrom. Krzemiński wysiada.

W połowie lat 60-tych jako archeolog bierze udział w wykopaliskach osady prasłowiańskiej pod Mławą. Zupełnie samodzielnie dochodzi do konkluzji, iż dzicy prasłowianie spożywali placki pieczone z krowiego gówna popijając je piwem ważonym z gówna, dla odmiany, końskiego. Naukową publikację tych tez wstrzymują niechętni postępowi naukowemu syjoniści-rewizjoniści z Polskiej Akademii Nauk. W związku z tym incydentem w roku 1968 mają miejsce wydarzenia marcowe. Krzemiński zostaje docentem, ale na krótko.

W latach 70-tych bierze z biura miesięczny urlop i wyrusza z Waldemarem Łysiakiem do Afryki, gdzie na zlecenie CIA walczy z wojskami kubańskimi. Łysiak, szaleniec, wizjoner i kokainista w Afryce się niestety nie sprawdza, przez cały trzyletni pobyt cierpi na sraczkę nieustającą. Co innego Krzemiński, dowódca kompanii najemników, chłopaków z Południowej Afryki, Ku Klux Klanu i warszawskiego Powiśla. Przez społeczność niemiecką w Namibii odznaczony orderem Pour le Merite (czy jakoś tak). Po odniesieniu szeregu zwycięstw powraca do kraju i pracy biurowej.
Wydaje pod pseudonimem "Leszek Kołakowski" pracę "Główne nurty marksizmu", w której rozprawia się zdecydowanie z młodoheglizmem i staromarksizmem.

W latach 80-tych jako uczeń szkoły podstawowej wstępuje do organizacji podziemnej, o której wie tylko tyle, że nosi nazwę "Region Mazowsze". Walczy, sabotuje, uderza.
W 1987 r. umykając przed ścigającymi go ubekami zrywa w bramie pewnej kamienicy plakat informujący o referendum. Wpada z trofeum do domu, zamyka się na dwie godziny w ubikacji. Po perswazjach swego przyjaciela Asmodeusza wychodzi z ubikacji. Na odprawie Organizacji szef mówi mu, że Krzyż Żelazny ma jak w banku.
W 1989 r. występuje z organizacji i przy okazji dowiaduje się, ze jej pełna nazwa brzmiała "Koło młodych - Werwolf - Region Mazowsze". Przełomowy rok 1989 zastaje go (nie wiedzieć dlaczego) jako młodzieńca 15-letniego bez grosza przy duszy - szef mazowieckiego Werwolfu odmawia zwrotu płaconych przez lata składek organizacyjnych.

W 1991 wraz ze Stanisławem Michalkiewiczem, znanym i cenionym moralistą uczestniczy w realizacji filmu dokumentalnego "Niewygodna prawda". Dzieło to miało uświadomić opinię publiczną, iż w roku 1972 w Pułtusku Bronisław Geremek i Adam Michnik dopuścili się mordu rytualnego na dzięcięciu chrześcijańskim. Niestety, sponsor filmu Stanisław Tymiński przegrywa wybory prezydenckie i ogłasza bankructwo. Kolejny sponsor "Niewygodnej prawdy" 13-letni wówczas Roman Giertych z powodu zbyt małego kieszonkowego też ogłasza bankructwo. Nakręcone 12 minut filmu w nocy z 30 na 31 listopada zostaje wykradzione przez Mossad i zniszczone. Nieuświadomione społeczeństwo dalej wykupuje półmilionowy nakład "Gazety Wyborczej".

W roku 1994 umieszczony (przez przypadek) na 92 pozycji listy bogaczy pisma "Wprost".

Obecnie skromny emeryt, regularnie grywający w Totolotka. Autor niewydanej pozycji autobiograficznej "Moje życie, moja walka".