Filozofia kanibali

 

 

"Egoizm narodowy wobec etyki" Zygmunta Balickiego wydany we Lwowie w 1902 r. jest dziełem mało znanym, lecz cennym ze względu na niezwykle szczere i drobiazgowe wyłuszczenie podstaw endeckiego nacjonalizmu. Autor rozpoczyna swe dzieło od, szokującego dla czytelnika nieznającego endeckich subtelności, przeciwstawienia altruizmu uniwersalnego etyce narodowej. Albowiem: altruizm uniwersalny (lub etyka) nakazuje człowiekowi trzymanie się bezwzględnego kodeksu etycznego, zasad absolutnych - nie zabijaj, nie czyń bezprawia. Balicki odrzuca ową bezwzględność jako podstawę etyki, widząc potrzebę istnienia etyki względnej, której normy będą zależne od ... interesu ogółu.
Pyta, czy można bezwzględnie działać zgodnie z normami, które są sprzeczne z interesem ogółu? Zabijanie w czasie wojny jest działaniem na korzyść ojczyzny, kłamać można też dla dobra ogólnego. Balicki widzi oczywistą szkodliwość etyki uniwersalnej, nie uwzględniającej relatywnego dobra w źle, czynionym dla dobra ogółu.

Dochodzi Balicki do niezwykle szczerej (gdzie dzisiejszym postendekom do tamtej szczerości) konkluzji: etyka, moralność nie powinny opierać się nie na wierze w abstrakcyjną ludzkość, wierze w człowieka. Są to kosmopolityczne dyrdymały, etyka oprzeć się winna na solidarności grupowej.
Winna powstać etyka narodowa, której zasadą, najkrócej rzecz ujmując będzie dobro narodu i działanie na niekorzyść obcych. Etykę uniwersalną należy szybko zapomnieć, bowiem konflikt między obu tymi aksjologiami jest nazbyt oczywisty, jeśli np. etyka uniwersalna nakazuje czynić dobro wszystkim bez wyjątku, to etyka narodowa selekcjonuje swoich i obcych, i dobro zastrzega tylko dla swoich, wyłączając obcych. Definicją etyki narodowej będzie solidaryzm narodowy, sumienie będzie odbiciem nakazów egoizmu narodowego.

Jednostka w ramach narodu ma być "stalowym kołem wielkiej machiny", ma zatracić wszelką indywidualność, istotą życia narodowego jest całość - kolektyw, równy szereg, podkute buty. Jednostka nie ma wolnej woli, jej wolą jest instynkt, determinujący działanie i uczucia. Skojarzenia z Nietzschem mile widziane.

Wreszcie dochodzimy w lekturze do sedna, do endeckiej wizji świata. Jest ona identyczna u Balickiego, i Dmowskiego. Autor "Egoizmu..." kreśli wizję świata antywartości humanistycznych, świata, którego pełnoprawni uczestnicy - narody (lecz nie społeczeństwa) nie kierują się w swym działaniu żadnymi zasadami, prócz jednej - bezwzględnej walki i podporządkowania. Narody (a może nie tylko narody) dzielą się na słabe i silne, słabi, jeśli nie mają sił, by dochodzić swych praw giną, rację bytu mają tylko narody silne. Balicki widzi świat narodów jako walkę hordy wilków, gdzie nie ma sprawiedliwości, poza zemstą wymierzoną prześladowcy. Jedyną relacją między narodami-wilkami będzie konflikt, porządek gradacji wzajemnego pożerania wydaje się Balickiemu stanem naturalnym. Cała w tym sztuka, aby się przed pożarciem przez silniejszego obronić, i znaleźć słabsze od siebie ofiary. Współpraca między narodami jest oczywistą fikcją, wszelkie układy zawierane są tylko dla oszustwa, zaś bezinteresowna pomoc innym narodom, nie dość, że dokonuje się kosztem narodu własnego (Balicki pogardliwie wyraża się o misjach wysyłanych do krajów zacofanych) to jeszcze wspiera siły żywotne innych. Inny naród to potencjalny wróg, leczenie go z choroby, to leczenie osłabłego wilczura.

Naród silny ma prawo, a nawet obowiązek ekspansji. Dusząc się na małym terytorium może rozrastać się kosztem narodów słabszych, biernych (te i tak sczezną) ale i kosztem narodów silnych. Drogą ekspansji narodowej jest asymilacja, wynarodowienie słabszych narodów. Takie prawo "narodowego darwinizmu" według Balickiego jest z perspektywy historycznej oczywiste, i aby mu nie ulec, Polacy muszą stać się narodem silnym, bezwzględnym, a wszystko to dla obrony naszych zagrożonych interesów. Tego nie mogą zrozumieć tylko "wynarodowieni humanitaryści", kosmopolici bredzący o prawach człowieka, służący w rzeczywistości obcym interesom.

Ta wizja świata jest istotą, fundamentem myśli endeckiej. Taką samą wizję świata, brutalniejszą nawet przekazuje Dmowski w "Myślach nowoczesnego Polaka". Dla ukazania istoty ducha dziejów przedstawia losy Afryki Południowej, zamieszkiwanej pierwotnie przez Hotentotów, podbitych następnie przez Kafrów, tych z kolei wytłuczonych przez Burów - holenderskich kolonistów; na tym niezwykłym przykładzie ukazuje Dmowski afirmatywnie "odwieczne prawo" rozwoju plemienno-narodowe - podbój i ekspansję. W "Myślach..." jest niezwykle znaczący fragment, szczególnie podkreślający endecką afirmację siły i podboju, Dmowski pisząc o szykanach, wynaradawianiu Polaków przez Rosjan i Niemców nie formułuje pretensji, nie uważa takiego postępowania za z gruntu niesprawiedliwe. Takie postawienie sprawy byłoby stosowaniem "terroru słabości", płaczliwych żądań "sprawiedliwości". Dmowski uważa to za naturalną akcję narodowej ekspansji, której należy się przeciwstawić w sposób podobny. Pisze niemal dosłownie: jesteśmy obiektem działań ludożerczych i jedyną ochroną jest podjęcie takich samych działań. Musimy być lepszymi kanibalami.
Jeśli przyjąć taką perspektywę, przyjąć fakt nierówności narodów, odrzucić prawo każdego narodu do życia, jeżeli przyjąć za naczelną zasadę życia społecznego brutalną walkę narodów o przetrwanie to endecka koncepcja narodu jednolitego etnicznie, postulaty wynarodowienia mniejszości, segregacji i przymusowej emigracji Żydów, wszak rasy duchowo niższej, metody bojkotu i terroru - wszystko to nie jest barbarzyństwem. Jest normą.

Powróćmy do Balickiego. Przedstawiwszy koncepcję nowej etyki narodowej, Balicki dokonuje prezentacji modelu osobowości członka aktywnego narodu. Koncepcję żołnierza-obywatela tworzy Balicki, wedle jego własnych słów w dramatycznej sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej podbitej Polski. Kraj jest bowiem przedmiotem terytorialnej i narodowej ekspansji niezwykle aktywnych sąsiadów, a także, co może najważniejsze społeczeństwo jest toczone moralną degeneracją, jaką zatruwany jest ogół przez tak zwane elity. Zagrożenie dla ducha narodu widzi Balicki w osobowościach patologicznych, przez co rozumie - kosmopolitów, indywidualistów, intelektualistów, socjalistów, wreszcie humanitarystów. Wszyscy oni zatracili więź z życiem narodu, toczy ich choroba alienacji, bierności.
Ale co najgroźniejsze owi intelektualiści, których nazwie Balicki w pewnym artykule psychopatami moralnymi usadowili się na szczycie hierarchii społecznej i sączą chorobę w duszę narodu. Dmowskiego łączy z Balickim niechęć do wszelkiego rodzaju intelektualistów i kosmopolitów, wymienia on w "Myślach..." szereg straszliwych moralnych aberracji cechujących to środowisko - tolerancję, humanitaryzm a nawet bezinteresowność. Te cechy określa Dmowski nazwą zbiorczą - etyzm, mając na myśli zasady etyki uniwersalnej, której tak jak i Balicki nie znosi. Bo czyż etyzm można przeciwstawić Hakacie i Apuchtinowi? Wszelki etyzm jest tylko dywersją mającą podważyć konieczność narodowej mobilizacji i walki bezwzględnej.

Żołnierz-obywatel to typ charakteru, psychiki, który winien ukształtować się w przyszłości, od tego bowiem zależy los Polski. Żołnierz-obywatel jest pryncypialny, w walce, która jest jego zajęciem podstawowym nie paktuje z wrogiem, nie cofa się z pola walki za żadną cenę. Pamięta, że najlepszą obroną jest napad, cios zadany wrogowi - taka taktyka wymagana jest w walce na śmierć i życie jaką wypowiedział nam nieprzyjaciel. Żołnierza-obywatela cechować powinno solidarne działanie, karność, zdrowy antyintelektualizm, krzepkość fizyczna, która idzie w parze z krzepkością duchową, albowiem "intellektualizm, kult własnej duszy, nadmierną wrażliwość i czułostkowość poczytuje się za oznaki wyższości duchowej, gdy są to tylko objawy chorobliwej nerwicy". Umiejętność walki orężnej i cechy duchowe będą przekazywane w procesie wychowania już dzieciom, już od kołyski trzeba wpajać narodowe powinności. Czas skończyć z wychowywaniem mimoz, duchowych degeneratów, wychowanie młodych Polaków winno opierać się na wzorcach wychowania spartańskiego. Takie wychowanie wpoi w psychikę żołnierza-obywatela normę walki z obcymi, także obcymi-wrogami wewnątrz społeczeństwa - Żydami.
Procesem wychowania militarnego pragnie objąć Balicki także kobiety, by cnotami żołnierskimi, karnością i dzielnością w pracy przyczyniały się do zwycięstwa ojczyzny. Powinno się wytworzyć atmosferę "żelaznych charakterów, woli bezwzględnej, żołnierskiego hartu, narodowej mocy" a zwalczać wychowanie kształtujące "bezduszne manekiny, pozbawione hartu, woli i temperamentu".

Kończąc pisze Balicki o silnym w tradycji polskiej wzorze księdza - żołnierza, wzorcu łączącym w sobie wartości militarne i religijne.
Jak na ówczesne lata i stan świadomości, była to odważna koncepcja, tak odważna, że jak przekazują historycy budziła poważne zastrzeżenia polskiego Kościoła katolickiego (!!!). Jawna antychrześcijańskość etyki narodowej postulowanej przez endecję budziła opory w klerze, lecz chyba niedługo. Maksymilian Kolbe udowodnił wydając "Rycerza Niepokalanej" i "Mały Dziennik", że zasady etyki narodowej nie są mu obce. I dzisiaj ksiądz Jankowski, dowodzący, iż kandydatów do parlamentu należy prześwietlić do piątego pokolenia wstecz byłby szczerze zdumiony, gdyby mu zarzucić, że jest to postawa antychrześcijańska.
Pewnie odpowiedziałby, że jest narodowa.

Jakoś szybko to poszło.