Kolabo - song

 

W pracy J. Turonka "Bialorus pod okupacja niemiecka"(str.203) czytamy o kolaboracji podziemia polskiego na Wschodzie.
W koncu 1943 r. wladze niemieckie okupujace Bialorus postanowily wysunać wobec AK oferte wspolpracy. Z poczatku flirtowano z lokalnymi dowodcami AK. 9 XII 1943 r. dowodca Zgrupowania Stolpeckiego w nowogrodzkim okregu AK kapitan Adolf Pilch "Gora" zawarl z Niemcami uklad i byl przez nich zaopatrywany w bron i amunicje dostarczana z Minska do konca okupacji.
Pozniej podobny pakt zawarl w Lidzie dowodca Zgrupowania Nadniemenskiego porucznik Jozef Swida "Lech", ktory w ciagu stycznia, lutego i marca 1944 r. otrzymal pieć transportow broni. Obaj dowodcy twierdzili pozniej, iz ich postepowanie odbywalo sie za zgoda dowodztwa nowogrodzkiego okregu AK, przy czym porozumienie Swidy z komendantem tego okregu podpulkownikiem Januszem Prawdzicem-Szlaskim przewidywalo, iz dostarczona przez Niemcow bron i amunicja bedzie w calosci do dyspozycji komendanta okregu.

To postepowanie zostalo potepione przez Komende Glowna AK w Warszawie i Naczelnego Wodza w Londynie, ktory rozkazal przerwac wspolprace z Niemacmi i wyciagnac konsekwencje wobec jej uczestnikow. W rezultacie w marcu 1944 r. Swida zostal wydalony z Nowogrodczyzny, jednak Pilch zignorowal ten rozkaz i wspolpracy nie przerwal.

Nastepnym krokiem Niemcow bylo spotkanie z komendantem okregu wilenskiego AK pulkownikiem Aleksandrem Krzyzanowskiem. Spotkal sie z nim 19 I 1944 r. funkcjonariusz minskiego SD Seidler. Niebawem Krzyzanowski otrzymal propozycje wspolpracy ze strony dowodztwa Wehrmachtu na Litwie. Zerwawszy kontakt z SD "Wilk" przystapil do rozmow z szefem wilenskiej Abwehry majorem Juliuszem Christiansenem.
Polska strona odmowila zawierania jawnych porozumien, wiec Niemcy zaproponowali cichy pakt "dozbrojeniowy". Niemcy mieli rozrzucic w terenie wiele magazynow z zaopatrzeniem dla AK, magazyny mialy byc slabo strzezone i oddzialy akowskie mialy za zgoda Niemcow na owe magazyny napadac.
Wiosna 1944 r. oddzialy AK dokonalu szerego napadow na wojskowe magazyny niemieckie, procz tego Niemcy w rozny sposob podrzucali zaopatrzenie do rejonow dzialania oddzialow AK. W ten drugi sposob zaopatrywani byli m.in. zolnierze brygady porucznika Gracjana Froga("Szczerbca") i porucznika Zygmunta Szendzielarza(!!!)("Lupaszke").

Tak o tych praktykach pisal Jozef Mackiewicz w powiesci "Nie trzeba glosno mowic"

s. 252
"Po drugie wydany zostal poufny niemiecki rozkaz do policji litewskiej na prowincji, aby "unikala konfliktu z partyzantka polska" i pod zadnym pretekstem nie wdawala sie z nia w walke. Mialem ten tajny okolnik w reku i czytalem osobiscie. Nie jest dzis zadna tajemnica, skoro wie o nim kazdy litewski komendant posterunku na prowincji w randze przodownika policji. - Kto byl podpisany pod tym okolnikiem? - zapytal ostro "Pulkownik". - Gebietskomisarz Wilna - Land, Wulff."

s. 327
"Na razie jest uklad. Niemcy daja nam bron po cichu, nazywa sie ze my ja zdobywamy, i nie ruszaja. W zamian chca, zebysmy przepedzili partyzantke sowiecka. Jak spotyka sie nasz oddzial z zandarmami na drodze, to jedni patrza w jedna strone, drudzy w druga i mijaja jak te lale. Ale ostatnio lidzki gebietskomisarz oddal wlasciwie caly swoj "Gebiet" w nasze rece, w zamian za oczyszczenie powiatu z bolszewikow. I my "oczyszczamy", jak sie da. Czasem naprawde, jak bolszewicy naszych zaczynaja strzelac, jak to bylo w Derewnie, Rubiezewiczach itd., a czasem dla pucu, lub przez cichy kontakt z tamtymi. Koronkowa robota. Chociaz doszlo juz do tego, ze nasz komendant, w pelnym mundurze, trzy gwiazdki na rogatywce, "Mauser" u pasa, zolnierz polski w polowce na kozle, zajezdza w bialy dzien przed komendanture niemiecka w miescie. Wychodzi komendant niemiecki, salutuje, odsalutowuje. Ida na narade. Wychodza, salutuja, nasz siada, odjezdza do lasu. Ot, jak sie robi. Szpitale nasze w lesie pobudowane i czerwony krzyz nad barakiem... Ale glowna baza tej gry, to jest jednak generalny komisariat Kubego, bialoruski. I stad transporty broni dla nas. A bron jest najwazniejsza."

s. 416
"Mimo nowych instrukcji, tajne kontakty nawiazane przez Wulffa, nie zostaly zupelnie zerwane. Zarowno on, jak - szla niesprawdzona gadka - przekonany przez niego general - major Emil Ust, byly attache wojskowy w Kownie, obecnie "Oberfeldkommendant der Wehrmacht" na Litwie, nie tracili nadziei, iz uda sie sklonic partyzantke polska do wystapienia antysowieckiego. Dostarczana byla po cichu bron, i w trzech wypadkach, aresztowani dowodcy oddzialow polskich wypuszczeni zostali na wolnosc. Mowiono, ze bez aprobaty naczelnego szefa policji, generala SS Harma. Scisle tajne instrukcje zalecaly policji litewskiej w dalszym ciagu unikac, w miare moznosci, zatargow z partyzantka polska."

s. 501
"General SS Hintze kazal aresztowac i postawic przed sad polowy gebietskomisarza "Wilna - Land" Wulffa, pod zarzutem popierania i systematycznego zaopatrywania w bron partyzantki polskiej. Zwlaszcza przypisano mu wine, ze w lutym i marcu 1944 roku, gdy bylo juz wiadomo, ze partyzantka polska nawiazala kontakt i wspolprace z partyzantka sowiecka, i otrzymala tajne instrukcje wsparcia armii czerwonej - interweniowal jeszcze na rzecz wypuszczenia aresztowanych przywodcow band polskich, pod pretekstem tajnych rozmow z nimi; oraz ze jeszcze w kwietniu tegoz roku dostarczyl na dwoch ciezarowkach z 'Wehrmacht - Fahrtbereitschaft - Wilna' broni recznej i amunicji partyzantce polskiej w rejonie Puszczy Rudnickiej. Sad polowy skazal Wulffa na kare smierci przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano."

Zupelnie jawnie wspolprace podjeto w okregu lidzkim. 23 II 1944 r. niemieckie wladze okupacyjne na Bialorusi wydaly rozkaz mobilizacji do bialoruskiego wojska(Bialoruskiej Obrony Krajowej), ktorego wylaczony zostal caly okreg lidzki. Wladze niemieckie praktycznie wycofaly sie z terenow wiejskich, ograniczajc sie do miast. Wladze polskie przeprowadzily regularny pobor kilku rocznikow - soltysi wreczali formalne imienne karty powolania. W pierwszej polowie 1944 r. wobec tak sprzyjajacych warunkow szeregi AK na Bialorusi silnie wzrosly. Wiosenna mobilizacja do AK spowodowala, ze w czerwcu 1944 oddzialy liczyly 7,7 tysiecy zolnierzy z czego na niewielki okreg lidzki przypadlo 6,5 tysiaca - prawie 85% stanu osobowego wszystkich oddzialow nowogrodzkich.

Cena za wspolprace ze strony polskiej bylo zwalczanie partyzantki sowieckiej. jak podawal kapitan Adolf Pilch, od grudnia 1943 do czerwca 1944 czlonkowie jego oddzialu zabili okolo 6 tysiecy "bolszewikow". Wolno sadzic, ze przewazajaca ich czesc stanowila cywilna ludnosc bialoruska podejrzewana o wspoldzialanie z partyzantka sowiecka. Nasililo sie tez wyniszczanie Bialorusinow w okregu lidzkim. Wedlug szacunkow bialoruskich od polowy lutego do polowy kwietnia 1944 zginelo tam z rak akowcow kilka tysiecy osob, w tym w jednej tylko gminie bielickiej 480 osob.