Daniel Pipes

Potęga spisku. Wpływ paranoicznego myślenia na dzieje ludzkości

1998

 

(...) 

 

Teorie spiskowe wszędzie wokół nas

 

Teorie spiskowe - lęk przed nie istniejącymi spiskami - w Stanach Zjednoczonych kwitną wspaniale. Rywalizujący o prezydenturę kandydaci z Partii Republikańskiej, Demokratycznej i niezależni są ich zagorzałymi orędownikami. Dla rozwijających się organizacji politycznych ("Naród Islamu", milicje) są wręcz racją bytu. Większość Amerykanów deklaruje przekonanie, że John F. Kennedy nie został zabity przez samotnego zamachowca, ale zginął w wyniku spisku, a większość czarnych Amerykanów obarcza rząd Stanów Zjednoczonych odpowiedzialnością za nasilanie się zjawiska narkomanii. Słynny stał się sposób, w jaki O.J. Simpson uwolnił się od odpowiedzialności karnej, przekonując ławę przysięgłych do zaprezentowanej przez siebie teorii spiskowej, według której policja z Los Angeles sfabrykowała obciążające go dowody. Dwaj młodzi ludzie, którym zawróciły w głowie teorie spiskowe, głoszące że Waszyngton odbiera Amerykanom wolność, wysadzili budynek federalny w Oklahoma City, zabijając 168 osób (w tym 19 dzieci) i raniąc 550.

Takie pełne podejrzliwości podejście ma również wpływ na działania władz. Ustawa stanu Nowy Jork wymaga, by w szkołach nauczano o "ziemniaczanym głodzie" w Irlandii. Gubernator stanu Nowy Jork, George E. Pataki, stwierdził, podpisując stosowne zarządzenie, że informacja ta ma uświadomić uczniom, iż klęska głodu była "rezultatem świadomych działań Brytyjczyków, przedsięwziętych w celu pozbawienia Irlandczyków niezbędnej do przeżycia żywności". Zaplanowana na grudzień 1995 roku Konferencja Stanowa w Filadelfii miała umocnić władze stanowe kosztem instytucji federalnych. Gdy jednak skrajna prawica dowiedziała się o tym przedsięwzięciu, zaczęła głosić teorie spiskowe, według których miała to być perfidna próba obalenia konstytucji i podporządkowania Stanów Zjednoczonych władzy ogólnoświatowego rządu. Potwierdzać miała to chronologiczna zbieżność terminu konferencji z 50 rocznicą ONZ. Przeprowadzona przez skrajną prawicę kampania okazała się do tego stopnia skuteczna, że poszczególne stany zaczęły wycofywać się jeden po drugim. Konferencję trzeba było odwołać, a dyskusję na temat federalizmu uniemożliwiono.

Badania teorii spiskowych funkcjonujących w amerykańskim życiu społecznym wykazują, że mają one tendencję do pojawiania się w nieproporcjonalnie wielkim stopniu w dwóch wielkich grupach społecznych - politycznie niezadowolonych i kulturowo podejrzliwych.

 

Niezadowoleni

 

Teoria spiskowa jest wyrafinowaniem ignorantów

- Richard Grenier

 

Wśród grup malkontentów politycznych najbardziej podatne na teorie spiskowe okazują się czarna społeczność i skrajna prawica. Obie grupy są niezadowolone z istniejącego porządku i propagują radykalne metody przeprowadzania zmian. Obie też odwołują się do poglądów, które w dużym stopniu bazują na istnieniu potężnych sił zaangażowanych w spiskowe działania.

Zapewne teorie spiskowe są najbardziej rozpowszechnione pośród "czarnej Ameryki". Felietoniści nazywają je "siłą napędową afroamerykańskiej społeczności", natomiast psycholog kliniczny stwierdza, że "zapewne nie ma spisku wymierzonego przeciwko Afiroamerykanom, który byłby uznany za zbyt naciągany, fantastyczny czy pokrętny". Pani ta wymienia cztery dyżurne tematy, z których każdy dotyczy działań rządu Stanów Zjednoczonych: wykorzystywanie czarnych w roli królików doświadczalnych, zaszczepianie im złych nawyków, dążenie do eliminacji ich przywódców i dziesiątkowanie czarnoskórej populacji.

Jednakże poczucie okrążenia przez złoczyńców pojawia się w wielorakiej postaci i na różną skalę - od drobnej po kosmiczną i nie zawsze obiektem oskarżeń jest rząd. Drobnym, acz pouczającym przykładem jest tu sprawa nowego, taniego napoju o nazwie "Tropical Fantasy", który pojawił się na rynku w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych we wrześniu 1990 roku i przez następne sześć miesięcy sprzedawał się wyjątkowo dobrze w rejonach zamieszkanych przez osoby o niskich dochodach. Fakt, że większość zatrudnionych przy jego produkcji w firmie mieszczącej się w Brooklynie w Nowym Jorku stanowili czarni, czynił ów napój jeszcze bardziej atrakcyjnym. Jednakże na początku 1991 roku w zamieszkanych przez czarnoskórą ludność dzielnicach pojawiły się anonimowe ulotki ostrzegające, że recepturę napoju opracował Ku Klux Klan i "Tropical Fantasy" zawiera "środki powodujące bezpłodność czarnoskórych mężczyzn". Chociaż śledztwa przeprowadzone przez policję i dziennikarzy wykazały, że zarzut jest nieprawdziwy, znalazł on jednak odzew u konsumentów i spowodował spadek sprzedaży o 70%.

Inne produkty, takie jak papierosy Kool i Uptown, odzież Troop Sport, "smażone kurczaki Churcha" oraz napój bezalkoholowy Snapple również były obiektem podobnych oszczerczych kampanii, w których oskarżano je, że są narzędziem, za pomocą którego KKK powoduje impotencję.

One również przyniosły producentom znaczne straty handlowe.

Spiskami o większym ciężarze gatunkowym, wciąż z podejrzliwością traktowanymi przez czarnych, są zabójstwa Malcolma X i Martina Luthera Kinga J r. Przywódcy "Narodu Islamu" występują z oskarżeniem, że FBI nie ochraniało Malcolma X, w odniesieniu zaś do Kinga twierdzą, że rząd Stanów Zjednoczonych "zorganizował jego śmierć". Joseph Lowery, inny czarnoskóry przywódca, zgadza się z tym stanowiskiem. "Nigdy nawet przez chwilę nie przestaliśmy wierzyć, że rząd był w jakimś stopniu współuczestnikiem zabójstwa Martina Kinga Jr."

Aktywista Dick Gregory, komik, który już dawno temu zrezygnował z rozśmieszania ludzi na rzecz zajmowania się teoriami spiskowymi, również głosi, że King stał się ofiarą rządowego spisku, podobnie jak 28 czarnoskórych mężczyzn zamordowanych w tajemniczych okolicznościach w Atlancie w latach 1979-1989 (w tym drugim wypadku przypisuje zabójstwa rządowym naukowcom, którzy pobierali ofiarom czubki penisów w celu sporządzenia surowicy przeciwrakowej).

Jednakże dwie główne teorie spiskowe dotyczą obaw, że rząd Stanów Zjednoczonych podejmuje działania wymierzone przeciwko czarnej społeczności, a także zawierają cały zestaw oskarżeń wysuwanych przez Louisa Farrakhana i "Naród Islamu".

AIDS I NARKOTYKI. Nieproporcjonalnie wysoka liczba przypadków AIDS oraz szerząca się wśród czarnych plaga narkomanii skłania prominentne postacie z ich kręgów do wysuwania teorii spiskowych, według których za kulisami tych epidemicznych zjawisk kryje się rząd Stanów Zjednoczonych. Komik Bili Cosby zapewnia, że AIDS został "wywołany przez istoty ludzkie, aby zlikwidować tych, których nie lubiły". Reżyser filmowy Spike Lee rozpowszechnił zarzut (reklama sklepów odzieżowych Benettona), że AIDS jest "wyprodukowaną przez rząd chorobą". W nocnej telewizji raper Karol Moe Dee przedstawił AIDS jako ludobójczy spisek przeciwko czarnym, nie spotykając się ze sprzeciwem gospodarza programu, Arsenio Halla. Wielkonakładowe czasopismo dla czarnych opublikowało obszerny artykuł AIDS: Is it Genocide? ("AIDS: Czy to ludobójstwo?")  jako główny materiał numeru.

Steven Cokely, znany były członek władz municypalnych Chicago, dodał temu spiskowi antysemickie zabarwienie, opowiadając o żydowskich lekarzach wstrzykujących AIDS czarnoskórym noworodkom w ramach spisku, który miał doprowadzić do przejęcia władzy nad światem.

Narkotyki i przestępczość wywołują podobne obawy. W wysoko ocenionym filmie z 1991 roku Boyz "N" the Hood o życiu czarnej społeczności jedna z postaci przedstawia rozbudowaną teorię spiskową, według której crack i broń są dostępne dla czarnych, ponieważ "oni chcą, żebyśmy się pozabijali. Sprawiają, że to, czego nie mogli nam zrobić w epoce niewolnictwa, my robimy teraz sami sobie".

Skoro przywódcy społeczności murzyńskiej prześcigają się nawzajem w propagowaniu takich idei, trudno się dziwić, że badania ankietowe wykazały w 1990 roku, iż 29% czarnoskórych nowojorczyków deklarowało przekonanie o rozmyślnym "stworzeniu AIDS w laboratoriach w celu zakażenia czarnych ludzi", a 60% sądziło, że rząd "z premedytacją ułatwia czarnej biedocie dostęp do narkotyków" ["New York Times" z 29 X 1990. Dla porównania, wśród białych w ten sam sposób odpowiedziało 5 i 12%. Inny dokonany w 1990 r. sondaż wśród czarnych parafian w pięciu miastach wykazał, że 34% zgadza się z poglądem, iż "wirus AIDS został stworzony w laboratorium produkującym broń bakteriologiczną", "The Boston Globe" z 2 XI 1995.].

Poglądy te stworzyły fundament dla ogromnej popularności, z jaką spotkał się artykuł Dark Alliance ("Mroczny sojusz"), opublikowany w trzech odcinkach w sierpniu 1996 roku w "San Jose Mercury News". Jego autor, Gary Webb, zdecydowanie dawał do zrozumienia, że CIA, Centralna Agencja Wywiadowcza, wiedziała o handlu narkotykami prowadzonym w Los Angeles przez Nikaraguańczyków walczących z komunistycznymi władzami w swoim kraju, ale nie przeciwdziałała temu procederowi, ponieważ agencji był na rękę fakt, że zdobyte w ten sposób fundusze są przekazywane contras. W swoim pierwszym artykule Webb twierdzi, że "dopóki pracownicy Centralnej Agencji Wywiadowczej nie zaczęli sprzedawać kokainy w dzielnicy South-Central po nieprawdopodobnie okazyjnych cenach, była ona zupełnie nieosiągalna w zamieszkanych przez czarnych dzielnicach". Ta sieć handlu narkotykami "otworzyła pierwszy kanał przerzutowy pomiędzy kolumbijskim kartelem narkotykowym a czarnymi rejonami L.A." Nikaraguańscy dostawcy, utrzymuje również Webb, "spotykali się także z agentami CIA zarówno przed, jak i w czasie sprzedawania narkotyków w L.A." Ów cykl artykułów sugeruje więc, że rząd jest wspólnikiem w procederze rozpowszechniania crack - pochodnej kokainy.

"Mercury News" jeszcze silniej zaakcentował to powiązanie w Internecie. Jego strona internetowa (WWW) zawiera odznakę CIA nałożoną na wizerunek człowieka palącego crack. W wywiadzie radiowym dostępnym na najnowocześniejszej z możliwych stronie WWW "Mercury News" Gary Webb zapewnia, że "kokaina, którą posłużono się do produkcji crack zalewającego na początku lat osiemdziesiątych Los Angeles, została dostarczona przez armię CIA".

Poza wewnętrznym dochodzeniem CIA, śledztwami przeprowadzonymi przez senacką komisję wywiadu oraz szeryfa Los Angeles, które nie znalazły żadnych dowodów potwierdzających spiskową teorię Webba, również w szeregu artykułów zajmujących się dociekliwie tą sprawą zwrócono uwagę na fakt, że autor "Mrocznego sojuszu" nie przedstawił żadnych materiałów dowodowych podtrzymujących jego oskarżenia. "Washington Post" uznał, że "dostępne informacje nie potwierdzają tezy, iż popierani przez CIA contras - czy też ogólnie rzecz biorąc Nikaraguańczycy - odegrali większą rolę w pojawieniu się crack jako popularnie stosowanego w całych Stanach Zjednoczonych narkotyku". "Los Angeles Times" stwierdził wprost: "Epidemia używania crack w Los Angeles nie stanowiła realizacji żadnych planów. Nie była sterowana przez contras, CIA ani też przez żadną pojedynczą organizację handlu narkotykami". "New York Times" uznał, że oskarżenia poparte są "skąpymi dowodami". Te i inne głosy krytyczne zmusiły "Mercury News" do częściowego zdystansowania się od przedstawionego materiału. Wydawca oświadczył, że artykuł "Mroczny sojusz" stwierdzał jedynie, iż osoby związane z CIA sprzedały kokainę, która znalazła się na ulicach Los Angeles, a nie że CIA aprobowała tę sprzedaż. Ponadto ze strony internetowej znikła odznaka CIA.

Wycofanie się z zajmowanego stanowiska miało jednak niewielki wpływ na opinię czarnej społeczności, która powszechnie uznała tezy "Mrocznego sojuszu" za prawdziwe. Jej przywódcy podchwycili je natychmiast. Jessie Jackson oskarżył rząd, że za pośrednictwem CIA jest "wmieszany w finansowanie narkotyków". Dick Gregory pozwolił się aresztować w centrali CIA i oświadczył: "W tych budynkach znajdują się dowody potwierdzające fakt, że agencja pomagała niszczyć czarnoskórą ludność. To nazywa się ludobójstwem". Maxine Waters, członkini Kongresu z Los Angeles South-Central, oświadczyła na wiecu: "Ludzie na wysokich stanowiskach wiedzą o tym, ale robią głupie miny, puszczają perskie oko, gdy tymczasem w Los Angeles South-Central czarne dzieci umierają".

Czarnoskórzy dziennikarze podchwycili temat i rozwinęli go. Derrick Z. Jackson napisał w swoim felietonie w "The Boston Globe": "nasuwa się jedyny wniosek - Ronald Reagan wyraził zgodę na crack i zniszczenie czarnych ludzi w kraju po to, by finansować zabijanie komuchów za granicą". William Tatum, wydawca "Amsterdam News" uznał tę tezę za "całkowicie wiarygodną". Karykatura redakcyjna przedstawiała jadący przez czarną dzielnicę samochód pełen agentów CIA, którzy wyrzucają przez okna pakieciki z crack. Ta teoria spiskowa zrodziła nawet formę komercyjną, ponieważ handlarze w Los Angeles sprzedawali czapeczki baseballowe z napisem "CIA. Crack Inforcement Agency".

Teorie dotyczące CIA stały się również punktem wyjścia do formułowania oskarżeń zakrojonych na szerszą skalę. Kobie Kwasi Harris, przewodniczący wydziału studiów afroamerykańskich na Uniwersytecie Stanowym San Jose, przedstawił o wiele rozleglejszy schemat działania: "Gdyby Ameryka dysponowała możliwością wyboru, przedłożyłaby zdezorganizowaną i skryminalizowaną czarną społeczność nad zorganizowaną i radykalną". Barbara Bourdeaux z wydziału oświaty Los Angeles ogłosiła istnienie "wielkiego planu masowego ludobójstwa, którego ofiarami mają być dzieci urodzone na całym świecie, a szczególnie w Los Angeles i Compton".

LOUIS FARRAKHAN I "NARÓD ISLAMU". Louis Farrakhan zasługuje na bliższe zainteresowanie jego osobą, ponieważ stał się on nie tylko czołowym specjalistą w sprawach spisków wymierzonych przeciwko czarnym, ale również najsłynniejszym amerykańskim antysemitą. Farrakhan częściowo powtarza teologiczne założenia "Narodu Islamu", według których samo istnienie białej rasy jest spiskiem mającym na celu eliminację czarnych. Współpracownicy Farrakhana podczas Konferencji Holocaustu Czarnej Narodowości, która odbyła się tuż przed Marszem Miliona Mężczyzn w październiku 1995 roku, kierując się tymi wytycznymi, obciążyli białych odpowiedzialnością za 600 milionów śmiertelnych ofiar czarnych w ciągu ostatnich sześciu tysięcy lat. Czasopismo Farrakhana oskarża białych, że dążą do tego celu wykorzystując wiele środków, wśród których najczęściej wymieniany jest AIDS: "choroba stworzona przez człowieka w celu zabicia nas wszystkich". (Określeniem "nas" Farrakhan obejmuje również Afrykanów. Twierdzi, że rząd amerykański wysłał do Afryki milion "jednostek" AIDS w celu zgładzenia całej ludności kontynentu.) Innymi mechanizmami są: propaganda głosząca umysłową niższość czarnych, obniżany poziom wykształcenia, długie wyroki wiezienia, a także dostępność broni, narkotyków i "śmieciowej" żywności. Pozbycie się czarnoskórych mężczyzn dzięki narkotykom, osadzaniu w więzieniach i śmierci przynosi również dodatkową korzyść, ponieważ w tej sytuacji czarnoskóre kobiety stają się dostępne dla białych mężczyzn, a ci następnie sprawują nad nimi kuratelę poprzez śmiercionośne połączenie kontroli urodzin, aborcji i pomocy społecznej. Farrakhan wykracza poza te teologiczne założenia odziedziczone po swoim nauczycielu Elijahu Muhammadzie i demonstruje globalny konspiracjonizm własnego pomysłu. Wszystko zaczyna się od sprawy śmierci Elijahu Muhammada w 1975 roku. Farrakhan odrzuca oficjalnie ustalone przyczyny zgonu (zawał serca oraz choroba wieńcowa) i utrzymuje, że spowodowali ją: członkowie rodziny, rząd Stanów Zjednoczonych i Arabowie-sunnici. Farrakhan zwraca również uwagę na Żydów, którzy początkowo znajdowali się poza obrębem zainteresowania "Narodu Islamu". Czyni to, przejmując szereg klasycznych tez. Twierdzi, że Żydzi ponoszą odpowiedzialność za zaistnienie kapitalizmu i komunizmu, wybuch obu wojen światowych, finansowanie Hitlera, sprawowanie kontroli nad Federalnym Bankiem Rezerw i Hollywood, doprowadzenie do powstania długu państwowego Stanów Zjednoczonych. Zdominowali oni również życie polityczne Ameryki ("wszyscy prezydenci od 1932 roku są marionetkami Żydów") i środki przekazu ("każde czasopismo, które odmawia poddania się ich kontroli, zostaje rzucone na kolana wskutek wycofania ogłoszeń. Jeżeli ten sposób zawodzi, Żydzi wstrzymują dostawy farby i papieru gazetowego"). Ogólnie rzecz biorąc, "85% ludzi na Ziemi to ofiary Żydów". "Naród Islamu" kolportuje na swoich zebraniach Protokoły mędrców Syjonu, osławiony antysemicki falsyfikat, i publikuje własną spiskologiczno-antysemicką literaturę.

Farrakhan przedstawia również nowe rewelacje na temat Żydów. Według niego prowadzili oni handel niewolnikami między Afryką i Ameryką, który jego zdaniem spowodował śmierć 100 milionów Afrykanów.

Żydzi byli właścicielami trzech czwartych ogólnej liczby niewolników i podtrzymywali finansowanie systemu niewolniczego. Wstrzykują oni wirusa AIDS czarnym noworodkom i spowodowali powstanie dziury ozonowej.

Szczególnie zgrabnym zabiegiem rewizjonistycznym ze strony Farrakhana jest dokonana przez niego całkowita reinterpretacja trwałego i aktywnego udziału Żydów w walce o prawa obywatelskie dla czarnych. Twierdzi on, że postępowali tak we własnym interesie. Pomagając czarnym w integracji, Żydzi zdołali zniszczyć niezależne instytucje gospodarcze czarnych i sami przejęli ich działalność. Namawiając czarnych, by działali raczej w ramach systemu, a nie kontestowali go, Żydzi uniemożliwili im wydostanie się poza ograniczenia narzucane przez białych. Ogólnie rzecz biorąc, żydowscy "krwiopijcy" skutecznie zablokowali emancypację czarnych.

***

Prawica tworzy drugą zorganizowaną grupę malkontentów. W czasie zimnej wojny obawiała się, że zakonspirowane gremium Amerykanów, znane pod różnymi nazwami, takimi jak "Władza Pieniądza", "Wtajemniczeni", "Tajny Zespół" lub "Kabała", gotowe jest sprzedać ich kraj Związkowi Radzieckiemu, który wówczas ustanowi ogólnoświatowy rząd. Wbrew oczekiwaniom rozpad bloku sowieckiego nie usunął tych obaw. Wielu prawicowców wciąż obawia się Kremla i traktuje z podejrzliwością upadek Związku Radzieckiego, uważając, że to wybieg mający osłabić czujność Amerykanów. Większa ich liczba w dalszym ciągu lęka się powstania ogólnoświatowej władzy, zmieniając jednak obiekt swoich obaw. Zamiast (potężnego) Związku Radzieckiego narzucającego komunizm boją się teraz (bezsilnej) Organizacji Narodów Zjednoczonych, pragnącej wprowadzić Nowy Ład Świata. Podobieństwa są tu wyraźne - tak jak Moskwa, ONZ dysponuje mechanizmami działalności wywrotowej i wojskami okupacyjnymi [A oto inne, jeszcze dziwniejsze podobieństwo. Nowy Ład Świata wzbudza również obawy wśród elementów antyamerykańskich na całym świecie, w tym również komunistów w Rosji i fundamentalistów islamskich. Podobnie jak amerykańska prawica, uważają oni Nowy Ład Świata za straszliwy spisek, a za jego główny ośrodek Organizację Narodów Zjednoczonych. Reagują też w identyczny sposób - atakując budynki rządowe Stanów Zjednoczonych ciężarówkami pełnymi materiałów wybuchowych. Jedna z nich zniszczyła budynek federalny w Oklahoma City - inna ambasadę w Bejrucie. Pomimo tych podobieństw obydwie grupy rozumieją pojęcie Nowy Ład Świata w całkowicie odmienny sposób. Dla Amerykanów oznacza on narzucenie obcej władzy Stanom Zjednoczonym, dla komunistów i fundamentalistów narzucenie władzy Stanów Zjednoczonych reszcie świata.].

Prawicowe ugrupowania spodziewają się najazdu na Stany Zjednoczone wojsk pod dowództwem ONZ, nazywanych niekiedy Wielonarodowymi Siłami Uderzeniowymi. Niektórzy są zdania, że inwazja ma dopiero nastąpić, i uważają, iż odwrotne strony znaków na autostradach zawierają zakodowane informacje dla wojsk napastniczych (na przykład w Michigan kolor niebieski oznacza, że niedaleko znajduje się woda, zielony - miejsce na biwak, a brązowy - paliwo). Inni sądzą, że najazd już trwa i około 300 tys. Gurkhów oraz żołnierzy z Rosji i Hongkongu zostało ukrytych w różnych miejscach rozsianych na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Informacje są niekiedy niezwykle konkretne i lokalizują 40 tys. żołnierzy ONZ w San Diego, 14 tys. w Anchorage oraz batalion Gurkhów w Montanie.

Federalna Agencja Zarządzania w Sytuacjach Kryzysowych (Federal Emergency Management Agency - FEMA), powołana rzekomo w celu koordynowania działań rządu w czasie klęsk żywiołowych, jako pierwsza będzie nadzorować przebieg przejęcia władzy przez ONZ, a następnie stanie się "tajnym rządem", który pokieruje Stanami Zjednoczonymi. Jak przystało na instytucję zajmującą się planowaniem, FEMA przeprowadziła już odpowiednie próby. Na przykład zaaranżowała zamieszki, które nastąpiły w 1992 roku w Los Angeles po procesie Rodneya Kinga, aby w ten sposób przetestować reakcje na powstanie zorganizowane przez gangi. Czarne grupy przestępcze, takie jak Crips i Bloods, również odegrają dużą rolę w zaprowadzaniu nowego ładu. Do innych instytucji, którym wyznaczone zostały ważne zadania w mającym nastąpić przewrocie, zalicza, się Agencję Ochrony Środowiska (Environmental Protection Agency) - która będzie śledziła pojazdy - oraz Stowarzyszenie Edukacji Narodowej (National Education Association) - które zadba o to, by dzieci były wadliwie kształcone.

A gdzie w tym czasie będą się znajdowały siły zbrojne Stanów Zjednoczonych? W odległych krajach, zaprowadzając Nowy Ład Świata pod auspicjami Narodów Zjednoczonych. Oddanie wojsk Stanów Zjednoczonych pod oenzetowskie dowództwo w Somalii stworzyło precedens, który następnie podtrzymano w Bośni.

Nowy ład nie będzie sympatyczny. Imigranci przejmą władzę nad krajem i Amerykanie utracą wszystkie swoje prawa obywatelskie, zwłaszcza prawo do noszenia broni. Wszyscy poddani zostaną bezprecedensowemu systemowi kontroli. "Tylko kwestią czasu będzie wytatuowanie wszystkim ludziom znaków", podobnych do symboli kodowych w supermarketach. Albo też w pośladki Amerykanów zostaną wszczepione mikroczipy, za pomocą których śledzone będą działania poszczególnych osobników i miejsce, gdzie się znajdują. (Timothy McVeigh, skazany za wysadzenie budynku federalnego w Oklahoma City, jest przekonany, że rząd wykonał na nim taką operację w czasie, gdy służył w wojsku.) Nieposłusznych spotkają surowe konsekwencje. Nie oznakowane czarne śmigłowce będą przewoziły dysydentów do miejsc odosobnienia, zlokalizowanych w takich obiektach państwowych, jak na przykład bazy lotnicze. Niektóre z nich już zostały przygotowane. Na przykład drut kolczasty wokół nie używanego lotniska w Kalifornii jest założony tak, by uniemożliwić wyjście, ale nie wejście. Ostatnim elementem w systemie przymusu mają być wybudowane w Stanach cztery krematoria, z których każde jest w stanie przerobić 3 tys. zwłok dziennie, a może nawet 4 miliony rocznie.

By uniemożliwić realizację tego scenariusza, prawicowcy podejmują różnorodne kroki. W 1994 roku skłonili Kongres stanu Oklahoma, by przyjął rezolucję wzywającą Kongres Stanów Zjednoczonych do "zaprzestania udzielania jakiegokolwiek poparcia tworzeniu Nowego Ładu Światowego albo też innej formy ogólnoświatowego rządu". Prowadzą również aktywne działania z udziałem od dziesięciu do czterdziestu tysięcy osób zorganizowanych w oddziały milicji, które ćwiczą z bronią w leśnych zakątkach stanów Michigan, Montana i innych, przygotowując się do ostatecznego starcia. Zajmują się "śledzeniem błękitnych hełmów", czyli wyszukiwaniem śladów obecności wojsk ONZ w Stanach Zjednoczonych, a także wypatrywaniem czarnych śmigłowców ("Gdy widzę śmigłowiec bez oznakowań, uznaję go za maszynę wroga"). Zamalowują również znaki drogowe, sprawiając duże kłopoty drogowcom, którzy tracą w ten sposób dane dotyczące konserwacji dróg. Aby rozwiązać ten problem, wydział transportu stanu Indiana zmienił system kodowania informacji w nadziei, że "uspokoi to kierowców, którzy żywili duże obawy".

Milicje nie troszczą się wyłącznie sprawą obrony ojczyzny, lecz coraz intensywniej kwestionują władzę rządu Stanów Zjednoczonych. Dla wielu osób z prawicy Waszyngton został całkowicie i nieodwołalnie stracony dla prawdziwych Amerykanów i są one głęboko przekonane o konieczności zniszczenia instytucji rządowych. William Pierce, czołowy propagator idei powstania, unika oskarżenia o wywrotową działalność spiskową, przedstawiając swoje koncepcje w formie powieściowej. W The Turner Diaries, zwanej "biblią prawicowej ekstremy", z mrożącym krew w żyłach entuzjazmem opowiada historię Organizacji, białej rasistowskiej grupy, która zdobywa fundusze drogą fałszerstw i rabunków żydowskich sklepów. Jej działalność osiąga punkt kulminacyjny podczas rasistowskiego powstania i "Dnia Sznura", w którym biali "zdrajcy swojej rasy" dziesiątkami tysięcy zawisają na latarniach. Potem następuje masakra Żydów i czarnych. Ostatecznie Organizacja przejmuje władzę. W drugiej powieści, pt. Hunter, pełen podziwu Pierce opowiada historię człowieka, który zabija mieszańców rasowych, Żydów i innych, niegodnych życia w Ameryce jego marzeń. Pierce nie ukrywa ambicji kierujących nim przy pisaniu tych powieści: "Nie piszę, by dostarczyć jedynie rozrywki. Chcę wyjaśniać ludziom pewne sprawy. Chciałbym zobaczyć Amerykę jako kontynent białych ludzi".

***

Konspiracjonizm w Stanach Zjednoczonych jest często sprawą mody, odbiciem zamiłowania do zagadek i tajemniczych sytuacji. Kulturalne towarzystwo szydzi z prymitywnych koncepcji prawdziwych wyznawców teorii spiskowych, ale jednocześnie elegancko akceptuje niektóre z ich przesłanek, zupełnie jakby przyjmowanie takiej pozy świadczyło o wyrafinowaniu. Tych, którzy wiedzą lepiej, przyciąga właśnie zła reputacja i dziwaczność teorii spiskowych. Pomysł istnienia zakonspirowanych grup aspirujących do wszechświatowej władzy zaciekawia na jednym poziomie, a przeraża na innym, jest niemal pokrewny obchodom Halloween, którymi w ostatnich latach tak bardzo fascynują się dorośli Amerykanie. Jeden z analityków słusznie postrzega ten rodzaj myślenia jako formę "rozrywkowego dreszczyku" i wyróżnia "układ psychiczny", który "zdecydowanie delektuje się mistyfikacją".

Zabójstwo Johna F. Kennedy'ego w listopadzie 1963 roku w dalszym ciągu pozostaje pożywką dla najatrakcyjniejszych i modnych teorii spiskowych. Najbardziej dopracowana i w szerokich kręgach uznana za prawdziwą wersja spisku w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych stanowi szczególny przykład takiej ekscytacji czytelników. Owszem, wydarzenie to wstrząsnęło Amerykanami i sprawiło, że wielu z nich nie mogło się pogodzić z jego bezsensem, a zwłaszcza z faktem, że nic nie znaczący osobnik, Lee Harvey Oswald, był w stanie sam w tak dramatyczny sposób wstrząsnąć państwem. "Jeżeli na jednej szali postawisz zamordowanego prezydenta Stanów Zjednoczonych, a na drugiej tego żałosnego wyrzutka Oswalda, nie zdołasz w żaden sposób ich zrównoważyć. Chciałbyś dorzucić coś bardziej ważkiego niż Oswald... Naturalnie, spisek doskonale spełniłby to zadanie".

Jednakże ów brak proporcji i niedowierzanie nie do końca wyjaśniają ogromną i trwałą popularność teorii spiskowych związanych z zabójstwem Kennedy'ego. Wszystkie one mają wspólną cechę - założenie, że Oswald był facetem, którego wrobiono w tę sprawę. Zajmujący się zabójstwem Kennedy'ego odnieśli tak wielki sukces, że zgodnie z badaniami w 1963 roku około dwóch trzecich Amerykanów podejrzewało istnienie spisku, a w 1991 tego rodzaju przekonanie w dalszym ciągu podzielało 56% ludności. Niemal trzydzieści lat po wydarzeniach 1963 roku badania ankietowe wykazują, że trzy czwarte ludności Ameryki wierzy, iż Oswald był spiskowcem, a podobna liczba podejrzewa, że władze zatuszowały sprawę.

Inny ulubiony motyw modnych teorii spiskowych dotyczy wrogich grup przejmujących kontrolę nad rządem Stanów Zjednoczonych. W przeciwieństwie do prawicy, która obawia się Rady Stosunków Międzynarodowych lub Wtajemniczonych, "wyrafinowani" bawią się wyimaginowanymi koncepcjami o potajemnym "opanowaniu" Białego Domu, wojska lub (najczęściej) Centralnej Agencji Wywiadowczej. Przekształcają się one w konspiracyjne gremia, które istnieją w ramach pozornie działających zgodnie ze swoim przeznaczeniem instytucji. Główny bohater filmu Trzy dni kondora (1975) stwierdza: "Może wewnątrz CIA jest inna CIA". Według innej wersji zakonspirowana grupa wyższych funkcjonariuszy CIA kontroluje rząd Stanów Zjednoczonych, a za jego pośrednictwem cały świat.

Gdyby przyzwoitemu Amerykaninowi zdarzyło się zbliżyć do odkrycia istnienia tej najgłębszej tajemnicy, zapłaci za to ogromną cenę. Joe Trento z mieszczącej się w Waszyngtonie wpływowej Służby Informacyjnej Bezpieczeństwa Narodowego (National Security News Service) sądzi: "Bez ich aprobaty nie możesz być w tym mieście kimś, kto odnosi sukcesy na jakimś stanowisku państwowym... jeżeli zrobisz coś, co się im nie spodoba, w ostatecznym rozrachunku będziesz miał kłopoty". Pewnego nieszczęśnika znającego szczegóły ściśle tajnego programu wojskowego spiskowcy tak skutecznie bombardowali fałszywymi informacjami o wrogich przybyszach z kosmosu i implantach w mózgu, że doprowadzili go ostatecznie do szaleństwa. Twierdzi się też, ze dziesiątki osób związanych z zabójstwem Kennedyego zginęło nagłą śmiercią.

Inny temat dotyczy blokowania przez rząd Stanów Zjednoczonych informacji na temat jego własnych błędów i występków. Do głośnych przykładów zacierania śladów zalicza się zabójstwo Kennedy'ego, sprawę zaginionych bez wieści żołnierzy w czasie wojny wietnamskiej i lek przeciwko rakowi. Natychmiast po wysadzeniu w powietrze budynku federalnego w Oklahoma City w kwietniu 1995 roku, prawicowcy rozważali teorię, według której pierwsza eksplozja nastąpiła na kilka milisekund przed wybuchem ciężarówki-bomby (co oznaczałoby, że było to "działanie od wewnątrz" - czyli prowokacja). Podobnie, gdy w lipcu 1996 roku samolot TWA 800 runął do oceanu niedaleko Nowego Jorku, powodując śmierć 230 osób, specjaliści od teorii spiskowych twierdzili uparcie, że katastrofę spowodował pocisk rakietowy wystrzelony przez Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych. Być może najbarwniejsza kolekcja podejrzeń wiąże się z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi (NOL czyli UFO) przybywającymi z kosmosu, a szczególnie z rzekomą katastrofą UFO niedaleko Roswell w stanie Nowy Meksyk w lipcu 1947 roku. Podobno wojska lotnicze przeprowadziły na początku lat osiemdziesiątych śledztwo na wysokim szczeblu o nazwie Operacja Majestic 12, które następnie zostało zmistyfikowane i zatuszowane. Niektórzy zajmujący się teoriami spiskowymi mają dowody, że przybysze z kosmosu stworzyli w Stanach Zjednoczonych "tajny rząd" i zajmują różne stanowiska we władzach federalnych. Podobno Komisja Trójstronna została stworzona, by negocjować z kosmitami.

Trwała popularność tego rodzaju teorii spiskowych sprawia, że nabierają one dużych walorów "handlowych". Około sześciu milionów osób, które rokrocznie odwiedzają miejsce zamordowania Kennedy'ego, jest znaczącym źródłem dochodu dla Dallas. Sam Dealey Plaza stał się "rezerwatem tematycznym poświęconym spiskowi, w którym samozwańczy »badacze« codziennie sprzedają zdjęcia z sekcji zwłok". Ci, którzy chcieliby przeżyć morderstwo w bardziej dramatyczny sposób, mogą przejechać otwartą limuzyną-kabrioletem Lincoln Continental od lotniska Love Field przez Dealey Plaza, usłyszeć odgłos wystrzału karabinowego w miejscu, w którym zginął Kennedy, a następnie pomknąć do szpitala Parkland Memorial. Potem mogą odwiedzić muzeum poświęcone teoriom spiskowym związanym z zabójstwem i obejrzeć liczący 108 stóp (36 metrów) fresk łączący śmierć Kennedy'ego z innymi słynnymi zgonami w najnowszej historii Ameryki. Prawdziwi fanatycy uczestniczą w trzydniowych konferencjach odbywających się w Dallas, w czasie których wykładowcy wgłębiają się w szczegóły, a samozwańczy świadkowie składają autografy.

Również poza Dallas zagadka śmierci Kennedy'ego stała się głównym filarem kultury masowej, uzyskując estetyczną, a nawet ironiczną jakość. Dla tych, którzy chcą "zdobyć kawałek historii", związane z nią przedmioty są na sprzedaż, ale słono kosztują: rewolwer, z którego Jack Ruby zabił Oswalda, został ostatnio sprzedany za 200 000 $. Do tematu zabójstwa JFK nawiązują gry planszowe, podkoszulki i nalepki na zderzaki. JFK Olivera Stone'a, przesycony atmosferą spisku film za 50 milionów dolarów o zabójstwie prezydenta, który wszedł na ekrany pod koniec 1991 roku, wywołał gwałtowny renesans konspiracjonizmu i doczekał się swoich następców, takich jak thriller Na linii ognia (1993) i odcinek Z archiwum X z listopada 1996 roku, w którym kapitan wojsk lądowych zabija Kennedy'ego na zlecenie swoich przełożonych. W ciągu trzydziestu lat opublikowano dwa tysiące książek na ten temat; w lutym 1992 roku aż cztery książki o zabójstwie Kennedy'ego znalazły się na amerykańskich listach bestsellerów (zamieszczonych w dziale "literatura faktu", choć trudno uznać, czy jest to właściwa klasyfikacja). Temat ten omawia coraz większa liczba CD-ROM-ów i stron internetowych. Takie oznaki nieustającej fascynacji wskazują, że samo morderstwo stało się abstrakcją. Trudno nie zgodzić się z Geraldem Posnerem, czołowym badaczem sprawy zabójstwa Kennedy'ego, że "śmierć JFK stała się, niestety, częścią przemysłu rozrywkowego". To, co miało swój początek jako ohydny odprysk zimnej wojny, stało się w końcu opowieścią o tajemniczym morderstwie i kultem.

W czasie, gdy sprzedaż niecałych 100 tys. egzemplarzy zapewnia miejsce na amerykańskich listach bestsellerów, dystrybucja książek żerujących na teoriach spiskowych osiąga inny rząd wielkości: rozprowadzono ponad milion egzemplarzy New World Order Pata Robertsona, 2 miliony Gravediggers Phyllis Schlafly w 2 miesiące, 5 milionów None Dare Call It Conspiracy, 6 milionów podobnie zatytułowanego dzieła None Dare Cali It Treason sprzedano w ciągu zaledwie ośmiu miesięcy od chwili wydania w 1964 roku, a potem jeszcze milion. (Autor twierdzi, że jest to [amerykański] rekord wszechczasów w zakresie sprzedaży tak wielu egzemplarzy w tak krótkim czasie.)

Wiele powieści żeruje na tradycjach związanych z tajnymi stowarzyszeniami. Wahadło Foucaulta w żartobliwy sposób przedstawia kilka stuleci konspiracjonizmu ("Jeżeli Plan istnieje, musi mieścić w sobie wszystko"). Akcja dzieł Thomasa Pynchona odbywa się w fantastycznym świecie spiskowych siatek. Illuminatus! Trylogia jest narodzoną z antyiluminackich obaw trzytomową powieścią fantastyczną, którą napisali dwaj byli redaktorzy "Playboya", Robert Shea i Robert Anton Wilson. Powieść, odwołując się do czegoś, co autorzy nazywają "partyzancką ontologią", próbuje w umysłach czytelników wywołać wątpliwości na temat istoty rzeczywistości. Opowiada ona o dwóch rywalizujących organizacjach spiskowych reprezentujących porządek oraz chaos i zawiera właściwie wszystkie znane teorie spiskowe, a także kilka, które autorzy wymyślili do kompletu (na przykład że Adam Weishaupt zamordował "po cichu" Jerzego Waszyngtona i zajął jego miejsce). Illuminatus! stał się kultowym bestsellerem, inspiracją gry planszowej i skłonił Wilsona do dalszej eksploatacji tej żyły złota, czyli pisania wielu jeszcze bardziej fantastycznych książek o spiskach.

Filmy fabularne o tematyce spiskowej zazwyczaj okazują się nader komercyjne. Poza pozycjami związanymi z zabójstwem Kennedy'ego można tu wymienić tak popularne tytuły, jak: The Manchurian Candidate (1962), Siedem dni w maju (1964), The President's Analyst (1967), The Package (1968), Pamięć absolutna (1990), Point of No Return (1993) i The Conspiracy Theory (1997). Do seriali telewizyjnych obejmujących również tematykę spiskową zaliczyć można: Dark Skies, Uciekinier, The Lazarus Man, Millenium, The Pretender, Profiler, Twin Peaks i Z archiwum X Niektóre scenariusze zajmują się marginalnymi spiskami. Na przykład Koziorożec l demaskuje fakt, że pierwszy załogowy lot na Marsa jest oszustwem realizowanym w studio filmowym. Ale spiski o zasięgu ogólnoświatowym są bardziej kuszące: "Ludzie są śmieszni - oświadcza postać z telewizyjnego serialu Nowhere Man. - Skłonni są przykładać wagę do takich pojęć jak demokracja, wolność słowa, wolne wybory. Naturalnie, to złudzenie".

Dokonując przeglądu obfitej produkcji konspiracjonistycznych materiałów w 1997 roku, pewien badacz zwraca uwagę na fakt, że to, co kiedyś było charakterystyczne dla polityki, wywarło "efekt domina" w obrębie kultury. "W ostatnim roku spiskowe myślenie zostało zastosowane jako typ narracji przez prawie wszystkich - od powieściopisarzy poczynając, po twórców najbardziej kasowych filmów".

Konsekwentnie realizując zapotrzebowanie na ów dreszczyk, niektórzy amerykańscy specjaliści w zakresie teorii spiskowych sięgają po archaiczne hiperbole. Dla nich cały świat jest wyreżyserowaną realnością. Chociaż Charles Paul Freund z "The Washington Post" sam nie jest "wyznawcą", w następujący sposób przedstawia tę realność:

"Powiedzmy, że wszystko, co znasz, jest nie tylko nieprawdziwe, ale również stanowi starannie spreparowany fałsz. Powiedzmy, że twój umysł wypełniony jest fałszywymi danymi o tobie samym, o historii, o otaczającym cię świecie - przygotowanymi przez potężne siły, aby pozostawić cię w stanie błogiej nieświadomości. Twoja wolność jest więc iluzją. W rzeczywistości jesteś pionkiem w grze, a twoja rola sprowadza się do tego, że zostajesz wystrychnięty na dudka - jeżeli masz szczęście. Jeśli zaś w jakimś momencie będzie to odpowiadało czyimś interesom, ta rola się zmieni. Twoje życie ulegnie rozkładowi, możesz znaleźć się głodny i bez grosza. Możesz nawet zginąć.

Ale nic na to nie możesz poradzić. Och, jeżeli choć w najmniejszym stopniu poznasz prawdę, możesz spróbować ostrzec ludzi, zniweczyć plany spiskowców i zdemaskować ich. Ale w rzeczywistości dysproporcja sił jest zbyt wielka. Są oni zbyt potężni, zbyt wszechobecni, niewidzialni i sprytni. Podobnie jak inni przed tobą, poniesiesz klęskę".

Nie poddany żadnym ograniczeniom konspiracjonizm prowadzi do zwątpienia generalnego, każe zwątpić nawet w sam fakt życia. Jonathan Vankin pisze, że "cywilizacja jest spiskiem przeciwko rzeczywistości". Oliver Stone, jeden z najsłynniejszych producentów filmowych w Hollywood, zadaje podstawowe pytania głosicieli teorii spiskowych: "Kto jest właścicielem rzeczywistości? Kto jest właścicielem twego umysłu?" Jego odpowiedzi nie pozostawiają zbyt wiele miejsca na dyskusję:

"Zacząłem mieć duże wątpliwości na temat Kolumba, Waszyngtona, na temat tego, czy wojna secesyjna rzeczywiście toczyła się o zniesienie niewolnictwa, w sprawie pierwszej wojny światowej i drugiej, a także rzekomej walki przeciwko nazizmowi i opanowania przez Japończyków źródeł surowców... Nie wiem nawet, czy się urodziłem ani kim byli moi rodzice".

Tak oto poszukiwanie dreszczyku przeradza się w absolutny nihilizm.

***

Jakie znaczenie i jaką możliwość szkodliwego działania mają teorie spiskowe? Odpowiedź na to pytanie wymaga zrozumienia ich tła, ponieważ istniejące aktualnie w Stanach Zjednoczonych paranoidalne koncepcje wcale nie są nowe. Niemal wszystkie ich podstawowe tematy zrodziły się w innych miejscach i czasach. Chociaż Farrakhanowi lub Robertsonowi może się wydawać, że reagują na aktualne problemy i osoby, w gruncie rzeczy każdy z nich postępuje niemal według uprzednio napisanego scenariusza, dopasowując swoje obawy do tekstów napisanych dziesiątki lub nawet setki lat wcześniej. Wiedza o tej utrwalonej tradycji literackiej konspiracjonizmu dostarcza kontekstu aktualnego tu i teraz i wyjaśnia jego możliwe konsekwencje. Dlatego też niniejsze studium skupia uwagę na genezie i ewolucji teorii spiskowych, sięgając dwa i pół wieku w głąb dziejów Europy.

Zanim jednak zajmiemy się historią, zatrzymajmy się na chwilę, by rozważyć temat "znajdujący się pod ręką" i szczególne wyzwania, jakie stawia on badaczowi.

 

Dom luster

 

Konspiracjonizm nie jest widzeniem świata podobnym do innych, ale introspektywnym, wstydliwym i dającym lustrzane odbicia, w wyniku czego szalenie trudno obserwować go przez cały czas z jednakową ostrością. Zacznijmy więc od omówienia najistotniejszych stów i pojęć, i potem rozpatrzmy trudności w odróżnianiu tego, co realne, od tego, co jest tworem wyobraźni.

 

Terminy i pojęcia

 

Nieprecyzyjność i nielogiczność konspiracjonizmu powoduje, że używane odpowiednich słów i precyzyjnych pojęć staje się szczególnie ważne. W niniejszej książce czynię dwa podstawowe rozróżnienia: pomiędzy spiskami (które były i są wydarzeniami realnymi) a teoriami spiskowymi (istniejącymi jedynie w wyobraźni) oraz pomiędzy tradycjami antyżydowskimi i tradycjami walki z tajnymi stowarzyszeniami.

Zgodnie z amerykańską definicją prawną spisek stanowi "związek lub stowarzyszenie dwóch lub więcej osób zorganizowany w celu popełnienia wspólnie jakiegoś czynu przestępczego lub zakazanego prawem". Spiski istnieją rzeczywiście: rejestry sądowe pełne są aktów oskarżenia o najrozmaitszego rodzaju przestępcze działania, takie jak: przekupstwo, wymuszanie, zmowy w celu ustalenia cen, przemyt narkotyków. Spiskowcy skazani i nie skazani występują powszechnie. Akta organów ścigania odnotowują również wielkie spiski. Być może najbardziej spektakularne i brzemienne w konsekwencje są te, które wiążą się z morderstwami przywódców (Juliusza Cezara, cara Aleksandra II, arcyksięcia Ferdynanda, Anwara Sadata) albo przejęciem władzy (przez Napoleona III, Mussoliniego, Franco, Gamala Abdel Nasera). Propagatorzy teorii spiskowych asekurancko stwierdzają: "wiara w szeroko rozbudowany spisek nie zawsze powinna być uznana za świadectwo utraty równowagi umysłowej".

Spiski dzielą się na dwa rodzaje: marginalne i ogólnoświatowe. Marginalne mają ograniczone ambicje, aczkolwiek ich konsekwencje mogą okazać się niebezpieczne. W aferze Iran/contras w latach 1985-1986 niewielka grupa w zakonspirowany sposób złamała prawo, ale uczyniła to jedynie w celu poprawienia stosunków z jednym państwem i finansowania opozycji w drugim. Wszystko to nie stanowiło wyzwania dla istniejącego porządku albo ludzkości jako takiej. Dla odmiany spiski ogólnoświatowe dążą do zdobycia globalnej władzy i wystawienia na szwank samych podstaw ludzkiej egzystencji. Radykalne, utopijne ideologie - leninowski komunizm, faszyzm czy fundamentalizm islamski - wiążą się z ogólnoświatowym spiskiem. Na przykład: wszystkie te trzy ruchy miały swoje amerykańskie filie (Komunistyczna Partia USA, German-American Bund, zamachowcy z World Trade Cen ter), dążące do przekształcenia Stanów Zjednoczonych zgodnie ze swoimi wyobrażeniami.

To rozróżnienie nie zawsze pozostaje kwestią intuicji, ponieważ znajduje się ono w sferze celów stawianych sobie przez spisek, a nie jest związane z jego skalą. I wojna światowa była skutkiem marginalnego spisku (jego inicjatorzy nie dążyli do władzy nad całym światem). II wojna światowa w Europie (spowodowana podjętą przez nazistów próbą owładnięcia światem) była wynikiem spisku ogólnoświatowego. Próba przewrotu w Związku Radzieckim w sierpniu 1991 roku - przechwycenia władzy przez aparatczyków - była spiskiem marginalnym, podczas gdy pozornie drobne intrygi prowadzone przez Włodzimierza Lenina w łonie Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji na przełomie wieku spełniają kryteria spisku ogólnoświatowego.

Teoria spiskowa jest obawą przed spiskiem, którego nie ma. Spisek odnosi się do czynu, teoria spiskowa do postrzegania. Podczas gdy pierwsze pojęcie jest starym terminem, datującym się jeszcze ze średniowiecza, drugie liczy sobie zaledwie kilka dziesięcioleci. Oba te terminy mogą się nakładać na siebie: rewolucja październikowa była prawdziwym spiskiem zorganizowanym przez Lenina i innych, stanowi jednak również obiekt teorii spiskowych obejmujących wszystkich - od osiemnastowiecznych iluminatów do współczesnych niemieckich socjalistów i mędrców Syjonu.

Teorie spiskowe również dzielą się na dwa rodzaje: marginalne i ogólnoświatowe. Obawy pierwszych dotyczą spisków o ograniczonych celach, drugich - są wszechogarniające. Bezpodstawne przekonanie, że rywale łączą swoje siły przeciwko tobie, jest marginalną teorią spiskową, natomiast obawa, że Żydzi lub masoni dążą do zdobycia władzy nad światem, spełnia warunek ogólnoświatowej teorii spiskowej. Marginalne teorie spiskowe są ponadczasowe i rodzą się wszędzie, od najwcześniejszych form życia społecznego. Dla odmiany ogólnoświatowe teorie spiskowe mają swoją historię, wyłoniły się w charakterystycznym okresie dziejów Europy i pochodzą sprzed 250 lat, z okresu oświecenia. Innymi słowy koncepcja, że samotny osobnik lub instytucja usiłuje opanować świat spiskowymi metodami nie jest ani odwieczną cechą ludzkiego umysłu, ani też wytworem naszego stulecia.

Głównym tematem tej książki są ogólnoświatowe teorie spiskowe - ich powstanie, przekształcenia, jakim ulegały w miarę upływu czasu, wywierany przez nie wpływ. Teorie te zawierają zazwyczaj trzy podstawowe elementy: potężną, złą i zakonspirowaną organizację aspirującą do ogólnoświatowej hegemonii; nieświadomych wykonawców i agentów, którzy poddają cały świat wpływom rzeczonej grupy do tego stopnia, że jest ona zaledwie o krok od osiągnięcia sukcesu; i wreszcie dzielną, ale osaczoną ze wszystkich stron grupkę, która pilnie potrzebuje twojej pomocy, by zapobiec katastrofie.

Spiskowe teorie wykazują tendencję do owładnięcia osobnikiem do momentu, w którym stają się sposobem postrzegania całego życia. Jest to właśnie konspiracjonizm, styl paranoidalny lub też mentalność niewidzialnej ręki. Konspiracjonizm w definiowaniu poglądu, który może stać się wszechogarniającą wizją, przypomina inne "izmy". Zaczyna się od wiary w wyrywkową teorię spiskową - że iluminaci wywołali rewolucję francuską, a Żydzi rewolucję w Rosji - a kończy na wizji historii, która w większej części lub w całości bazuje na spiskach dążących do zdobycia władzy nad światem albo nawet zniszczenia rodzaju ludzkiego. W pełnej swojej postaci teoria ta zaczyna dominować w życiu wyznawców i staje się pryzmatem, przez który widzi się wszystko, co istnieje. Antysemityzm szczególnie dobrze pasuje do tego schematu. Nowa i niebezpiecznie odmienna jakość tego terminu polega na "jego upolitycznieniu i zaszczepieniu w stabilnych partiach politycznych, dobrowolnych stowarzyszeniach i przedsiębiorstwach wydawniczych - krótko mówiąc na jego zinstytucjonalizowaniu... Gwałtownie przekształca się w alternatywny sposób widzenia świata, który odpowiada na wszystkie pytania i daje recepty na zbawienie". W swoim najpełniejszym kształcie antysemityzm staje się specyficzną filozofią, wyzwaniem wymagającym pełnego zaangażowania. ("Nie mówiła o niczym innym, tylko o antysemityzmie, do chwili, gdy przeprowadziliśmy naradę rodzinną i poradziliśmy jej, żeby pojechała nad jeziora w Wisconsin na długi wypoczynek i zapomniała o Żydach").

Konspiracjonizm nawet dąży do tego, by go stawiać ponad wiarą. Według słów pewnego specjalisty głoszącego teorie na temat tajnych stowarzyszeń, ci, którzy "przeniknęli wewnętrzne tajemnice tych sekretnych tradycji, są strażnikami Starożytnej Wiedzy, a ta jest tajemną nauką kryjącą się za wszystkimi oficjalnymi religiami". Te ambicje były szczególnie wyraźnie widoczne w nazizmie, który miał zamiar zastąpić chrześcijaństwo i pretendował do głoszenia prawdy we wszystkich sferach życia, nawet w matematyce. Dlatego właśnie prace Einsteina zostały uznane za odzwierciedlenie żydowskich działań podejmowanych w celu zniszczenia niemieckiej męskiej siły. Lyndon LaRouche, o czym świadczy wnikliwa analiza jego światopoglądu, przedstawia tę metodę myślenia w ekstremalny sposób:

"Cofa się to w przeszłość o wiele tysięcy lat, a także sięga w przyszłość, przyszłość człowieka wśród gwiazd. Ogarnia wszelkie gałęzie kultury: muzykę, malarstwo, poezję, filozofię, naukę... zaiste wszystkie elementy ludzkiego istnienia. Zagłębia się w seksualność oraz podświadomość i nawet głębiej w geny i chromosomy, do poziomu walki rasowej. Wznosi się również  p o n a d  historię, w neoplatońską dziedzinę nadświadomości. Ma swoje źródło w geometrycznej strukturze rzeczywistości. Jeżeli istnieje larouchianizm, system wierzenia, od którego dosłownie nie da się uciec, walka jest wszędzie".

Konspiracjonizm to światopogląd bardzo odbiegający od konwencjonalnej wiedzy i przyjęcie go wymaga radykalnej zmiany w widzeniu świata. Chociaż niektórzy entuzjaści dochodzą do owej nowej wiary powoli, poprzez ciągłe rozmywanie poprzednich przekonań, większość, która dokonała tej zmiany, mówi o niej jak o objawieniu: uświadomili sobie, jak beznadziejnie naiwni byli do tej pory. "Widzisz rzeczy w nowy sposób" - stwierdza pewien Amerykanin. "Ta broszura odmieniła moje życie - donosi były lewicowiec po przeczytaniu antysemickiego traktatu. Miałem uczucie zawrotu głowy". "Tej nocy niewiele spałem" - informuje pewien wyznawca po zapoznaniu się ze Sprawą Rady Stosunków Międzynarodowych.

Z kolei głosiciele teorii spiskowych odbierają pozbawienie ich złudzeń jako wyjątkowo nieprzyjemny proces: "Muszę z bólem zdemontować materiał dowodowy dotyczący drugiego strzelca, który zbierałem i odkrywałem w czasie wielu lat" - wyznaje Dan Moldea, mówiąc o swoim śledztwie w sprawie zabójstwa Roberta Kennedy'ego [D.E. Moldea, The Killing of Robert F. Kennedy: A Investigation of Motive, Means and Opportunity, New York, WW. Norton 1995, s. 309. Moldea początkowo nie wierzył w oficjalną wersję, że skazany za to zabójstwo Sirhan Bishara Sirhan działał samotnie i zamiast tego przyjął spiskową koncepcję: istniał drugi rewolwer i zakrojony na szerszą skalę spisek. Jednakże wnikliwe poszukiwania, w tym również rewelacyjny wywiad z samym Sirhanem, doprowadziły go do ostatecznego wniosku, że morderca rzeczywiście działał sam. "Teraz zdaję sobie sprawę, że nawet urzędnicy policyjni popełniają błędy". Moldea przekonał się, że początkowo oczekiwał zbyt wiele od władz: "jeżeli nie bierze się pod uwagę zdarzających się niekiedy urzędniczych pomyłek i niekompetencji, w takim razie niemal każde... morderstwo polityczne może wydać się rezultatem spisku, szczególnie jeżeli postronny badacz - o ograniczonym dostępie do źródeł i ograniczonych środkach - stara się go znaleźć".]. Nic dziwnego, że niewielu decyduje się na taki krok jak Moldea - cofa się po swoich śladach, pozwala, by jego procesami myślowymi sterował materiał dowodowy i przyznaje się do popełnionego błędu.

Głosiciele teorii spiskowych albo spiskolodzy, czyli osobnicy związani z teoriami spiskowymi, wywodzą się z kręgów w pełni zdeklarowanych wyznawców.

Zdeklarowani głosiciele teorii spiskowych oddają się duszą i ciałem swojej wierze, poświęcając nieskończenie wiele czasu poznawaniu wybranego przez siebie zagadnienia (masoni, Żydzi, zabójstwo Johna Kennedy'ego). Najwierniejsi z nich składają swoje życie na ołtarzu sprawy. Dają się pochłonąć śledztwu, które narzucają samym sobie, prowadzą je wykorzystując zdobytą samodzielnie wiedzę ("Poszukiwania były bardzo wyczerpujące, ale czułem wewnętrzny przymus ich prowadzenia"), a przy okazji nawracają innych. Najbardziej ambitni wśród nich publikują rezultaty swoich badań (co pomaga wyjaśnić istnienie tak ogromnej literatury spiskologicznej). W niektórych przypadkach te obsesje każą niektórym z nich odsunąć na bok karierę zawodową i sprawy rodzinne. W efekcie prowadzą egzystencję nawiedzonych. Podobnie antysemici i rewolucjoniści w byłej carskiej Rosji przysięgali wierność swojej sprawie, zrywali z dotychczasowym życiem i zajmowali miejsce na marginesie społeczeństwa. Niekiedy okoliczności pozwalają głosicielom teorii spiskowych włączyć się do głównego nurtu dziejów i nawet zdobyć władzę. Włodzimierz Lenin i Adolf Hitler są sztandarowymi przykładami takiej przemiany, inspirującymi pokolenia niedoszłych naśladowców.

Polityczni paranoicy wcale nie muszą sami cierpieć na paranoję, ale często jedno łączy się z drugim i wzmacnia nawzajem. Nesta Webster, wpływowa brytyjska głosicielka teorii spiskowych, dała się do tego stopnia owładnąć własnymi przerażającymi koncepcjami, że nie otwierała drzwi wejściowych swojego domu, o ile nie miała w ręku nabitego rewolweru. Spiskolog zeznający w postępowaniu przeciwko rzekomemu zabójcy Kennedy'ego w Nowym Orleanie był przekonany, że ludzie z policji udają jego córkę i w związku z tym za każdym razem, gdy wracała ze szkoły, badał jej odciski palców. Wszystko wskazuje na to, że władza absolutna wcale nie tłumi takich niepokojów. Nikita Chruszczow, który wiele lat spędził w otoczeniu Stalina, był przekonany, że "jego mania prześladowcza osiągnęła nieprawdopodobne rozmiary".

Na przykład Stalin czekał, aż podwładni spróbują dań przeznaczonych na jego stół ("O, popatrz, mamy tu wątróbkę, Nikito. Już ją próbowałeś?"). Obawa, że lekarze usiłują go zabić, doprowadziła Stalina do tego, że właściwie nie pozwalał im się do siebie zbliżać - być może czynnik ten przyśpieszył jego śmierć. Mao na starość również odmawiał poddania się opiece lekarzy w obawie, że jego wrogowie posłużą się nimi, by go zabić. "Nigdy nie lubił słyszeć złych wiadomości na temat swojego zdrowia i zawsze podejrzewał spisek".

Był to element bardziej ogólnego typu myślenia, ponieważ Mao uważał, że jest ze wszystkich stron otoczony drobnymi spiskami: jeżeli wartownik wszedł do jego pokoju bez wezwania, podejrzewał go, iż szpieguje na rzecz rywali. Bywało również, że twierdził, iż zatruto mu basen kąpielowy.

Nie wszyscy głosiciele teorii spiskowych osiągają takie patologiczne wyżyny. Stopnie akceptacji rozciągają się od obsesyjnych i stałych po estetyczne i czasowe. Na prawicy Louis Farrakhan widzi niemal wszystko przez pryzmat konspiracjonizmu, podczas gdy Patrick Buchanan ledwo dotyka tej problematyki. Na lewicy Stalin był ekstremalnym przypadkiem wyznawcy konspiracjonizmu, natomiast Lwa Trockiego można by uznać za przykład zaledwie łagodnej jego formy.

Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że istnieje gradacja stopni konspiracjonizmu, każdego, kto wierzy w jedną tylko teorię spiskową, uważam za głosiciela takich idei. Zakładam z dwóch powodów, że jest on związany z więcej niż jedną taką teorią. Po pierwsze, uznanie jednej teorii spiskowej często dowodzi podatności na inne. Struktura wiary, podobnie jak brak logicznych hamulców, sprawiają, że łatwo jest podążyć ścieżką od jednej fobii do następnej. Antysemici uznają antymasonizm za wiarygodny i vice versa. Milicjanci [członkowie amerykańskich lokalnych struktur paramilitarnych - przyp. red], którzy uważają za swojego wroga rząd Stanów Zjednoczonych, rozczytują się w materiałach dotyczących zabójstwa Kennedy'ego albo podpisują pod "Październikową Niespodzianką", chociaż teksty te nie mają związku z ich obawami. Uznają za sprawdzone oskarżenia, że rząd amerykański wplątany jest w handel narkotykami, i traktują je jako potwierdzenie władzy Narodów Zjednoczonych. Timothy McVeigh, skazany za wysadzenie budynku federalnego w Oklahoma City, wierzył w UFO. Gary Webb zasłynął jako autor serii artykułów łączących CIA z napływem kokainy do Los Angeles - co samo w sobie niekoniecznie jest oznaką konspiracjonizmu. Wtedy jednak, w nadziei wykorzystania zdobytej nagle sławy, przygotował propozycję książki, w której zapowiadał "zbadanie teorii", że trwająca siedem lat wojna w Nikaragui "wcale nie była prawdziwą wojną. To była łamigłówka, zasłona dymna... maskująca ogromną operację handlu narkotykami", prowadzoną przez kryminalne elementy w CIA razem z innymi. Oprócz tego inne dowody również wskazują, że Webb po prostu był zdeterminowany odnaleźć spisek.

Po drugie, świadomość że głoszenie teorii spiskowej przyczynia się do zdobycia nie najlepszej reputacji, niektórzy ze "spiskologów" unikają deklarowania swoich poglądów w pełnym zakresie. W efekcie Pat Robertson, ubiegając się o prezydenturę w 1988 roku, prawie całkowicie przytłumił swój konspiracjonizm. Inni nawet zaprzeczają swojej spiskowej orientacji: tuż po napisaniu, że Związek Radziecki jest produktem "angielskiego i amerykańskiego establishmentu", Lyndon LaRouche dodaje: "byłoby wielkim błędem próbować wyjaśnić to wszystko w kategoriach jedynie jakiejś »teorii spiskowej«".

Chociaż zdajemy sobie sprawę z takich przejawów ostrożności, często trudno określić prawdziwe poglądy danej osoby, ponieważ niektórzy pisarze i politycy propagują konspiracjonizm, nawet gdy dystansują się od niego. Weźmy na przykład intrygujący przypadek Beniamina Disraelego (1804-1881): urodzony jako Żyd i nawrócony w dzieciństwie na anglikanizm, w pewnym okresie zasłynął jako głosiciel teorii spiskowych snujący gigantyczne sieci spekulacji na temat Żydów i tajnych stowarzyszeń. A jednocześnie Disraeli szczycił się swoim żydowskim pochodzeniem, żądał dopuszczenia Żydów do Izby Gmin i zawstydzał tych, którzy ukrywają swoją religijną tożsamość. Doskonale znane poczucie humoru Disraelego i jego niezwykła kapryśność są może najlepszym wytłumaczeniem tak sprzecznych zachowań. Ale jego osiągnięcia (w tym również sześć pamiętnych lat piastowania urzędu premiera Wielkiej Brytanii) nadały tym zachowaniom wielki ciężar gatunkowy i stałe znaczenie. W efekcie powstało gigantyczne zamieszanie. Czy Disraeli był głosicielem teorii spiskowych, jak zdają się wskazywać niektóre jego słowa? Czy też był sceptykiem, który jedynie bawił się konspiracjonistycznymi koncepcjami? Nikt tego nie wie, nawet znawca przedmiotu Leon Poliakov: "Mogłoby się wydawać, że autor Coningsby'ego i Tancreda był haniebnym źródłem inspiracji dla pokoleń antysemickich mistyfikatorów, fałszerzy i iluminatów, i tym łatwiej mu wierzono, naśladowano czy nawet popełniano plagiaty, gdy jego widowiskowa kariera zdawała się ilustrować wiarygodność postawionych tez".

Na mniejszą skalę tę niepewność odczuwamy również w odniesieniu do innych osób.

Niektórzy głosiciele teorii spiskowych zaliczają się do najbardziej idealistycznych i utalentowanych ludzi. W ich szeregach znajdują się skądinąd rozsądni i przyjacielsko nastawieni osobnicy, którzy ni z tego, ni z owego potrafią powiedzieć coś w rodzaju: "oczywiście, media nigdy nie powiedzą ci prawdy", albo "za wojną o Falklandy stał Izrael". A jednocześnie, przepełnieni lękiem i obrzydzeniem mogą zadać o wiele straszliwsze cierpienia niezliczonym milionom. Walter Laqueur obrazowo określa ich jako "pogromców chimer i fantomów, zbiorowych Don Kiszotów walczących z wiatrakami, widzących wszędzie straszliwych olbrzymów, którzy żywią do naszego bohatera głęboko zakorzenioną wrogość, posługują się zgubnymi nałogami i knują podstępne plany. Ten Don Kiszot nie jest ani śmieszny, ani tragiczny. Nie ma żadnych cech łagodzących jego wady, kieruje się jedynie nienawiścią i stanowi zagrożenie dla siebie i innych".

Na poprzednich stronach użyłem dwóch przymiotników: spiskowy odnosi się do prawdziwych spisków, konspiracjonistyczny do obaw przed wyimaginowanymi spiskami. Choć różnią się od siebie, są one organicznie ze sobą związane: bolszewicy zdobyli władzę drogą spiskowych działań, kiedy jednak już ją dzierżyli, ich konspiracjonistyczne lęki przed okrążeniem przez imperialistyczne siły doprowadziły do wprowadzenia rządów terroru.

Konspiracjonizm operacyjny odnosi się do okoliczności, w których teorie spiskowe wywierają wpływ na decyzje polityczne rządów lub innych potężnych instytucji. Nazistowskie Niemcy i blok radziecki dostarczają ogromnej ilości przykładów konspiracjonizmu u władzy, natomiast obecnie najlepszą ich ilustracją są reżimy w Iraku i Iranie.

***

Co jednak stanowi obiekt ogólnoświatowych teorii spiskowych? Są nim przede wszystkim Żydzi lub tajne stowarzyszenia, podczas gdy inni ewentualni ogólnoświatowi spiskowcy odgrywają zdecydowanie mniejszą rolę.

Chociaż antyżydowska argumentacja przybierała wiele postaci pomiędzy trzecim wiekiem p.n.e. a obecnymi czasami - intelektualne lekceważenie ze strony wyrafinowanych mędrców od czasów hellenistycznych, niechęć żarliwych chrześcijan i muzułmanów, zazdrość wieśniaków, snobizm arystokracji, polityczna nienawiść pokonanych arabskich przywódców - podstawowe emocje pozostają właściwie te same. Oskarżenia przeciwko Żydom formułuje się na podstawie różnych przesłanek. Antyczni poganie czuli niechęć do Żydów z powodu podkreślania przez nich swojej odrębności, chrześcijanie oskarżali ich o zabicie Boga, oświeceniowi myśliciele (i Niemcy tęskniący za pogańską przeszłością) obciążali ich winą za chrześcijaństwo, natomiast populiści za nowoczesność. Rasiści uczynili ich źródłem wszelkiego zła, a islamscy fundamentaliści ogłosili za awangardę wartości zachodnich.

Antysemityzm, termin stworzony w 1879 roku wraz z założeniem w Berlinie Antisemittenliga (Ligi Antysemickiej), jest formą nienawiści wymierzonej przeciwko Żydom, która pod kilkoma względami różni się od istniejących poprzednio. 1. Przenosi akcent z religii na rasę. 2. Przekształca niechęć w lęk. 3. Zmienia uprzedzenie we wszechogarniającą ideologię, a nawet sposób życia. I wreszcie 4. Zastępuje okazjonalne prześladowania Żydów stałym. Antysemityzm przeniósł nienawiść do Żydów ze sfery emocji do sfery działalności politycznej, zmienił ją z defensywnej na ofensywną i z marginesu życia wprowadził do jego jądra. Zmienił również sposób postrzegania Żydów, przemieniając ich z heretyków w potężną, wrogą siłę.

Słowo "antysemityzm" jest niestety w trojaki sposób nieprecyzyjne. Po pierwsze, niewłaściwie określa wroga. To Żydzi są ofiarami przesądu, a nie Semici w ogóle (tacy jak Arabowie). Jest anachronizmem: nienawiść do Żydów przekształciła się w polityczną ideologię dopiero w latach osiemdziesiątych XIX wieku, ale określenia tego używa się, opisując antyżydowskie działania we wszystkich wiekach. Jest nazwą mylącą, ponieważ nie ma rasy semickiej. Jeżeli słowo "Semita" ma cokolwiek znaczyć, odnosi się ono do kogoś, kto mówi językiem należącym do grupy semickiej, a wielu, być może większość Żydów, nie mówi po hebrajsku.

W niniejszej książce nie stosuję określenia "antysemityzm" do opisania wszystkich antyżydowskich postaw, lecz jedynie tych, które zostały zinstytucjonalizowane i przekształcone w ideologie.

Nie każdy antysemityzm zawiera oskarżenia, że Żydzi dążą do zdobycia władzy nad światem (niektóre jego formy akcentują na przykład fakt, że Żydzi albo są źródłem zła, albo mniej wartościowi rasowo), ale większość antysemitów posługuje się nimi. Spiskowy antysemityzm jest zapewne najbardziej jadowitą formą nienawiści do Żydów, ponieważ przekształca ich w pierwszoplanowych wrogów każdego człowieka. Jak zresztą mogłoby być inaczej, skoro według słów jednego z antysemitów "żydostwo jako całość prowadzi stałą politykę, której celem jest uczynienie każdego Żyda członkiem »wybranej«, nadrzędnej i dominującej klasy w każdym kraju i na całym świecie". Chociaż geneza spiskowego antysemityzmu wywodzi się z czasów wojen krzyżowych, a jego dziedzictwo jest odczuwalne nawet teraz, wymienione wyżej obawy rozkwitały szczególnie bujnie przez mniej więcej osiemdziesiąt lat, aż do roku 1953 (kiedy to "spisek lekarzy" niemal doprowadził do zniszczenia radzieckich Żydów).

Antysyjonizm właściwie nie powinien być w żaden sposób łączony z antysemityzmem. Nie zawiera on treści religijnych ani rasistowskich, ale potępia niewłaściwe postępowanie żydowskich nacjonalistów na Bliskim Wschodzie. W rzeczy samej wielu Żydów potępia postępowanie Izraela i są w związku z tym antysyjonistami, i na odwrót, wielu antysemitów popiera państwo Izrael, ponieważ daje ono możliwość zredukowania liczby Żydów w ich społecznościach. Wilhelm Marr był właśnie takim prosyjonistycznym antysemitą: "Żydowska idea kolonizacji Palestyny powinna być korzystna dla obu stron [tj. Żydów i Niemców]". Najczęściej jednak antysemici obawiają się państwa żydowskiego, uważając je za szczególnie niebezpieczne skupisko najzdolniejszych ludzi na świecie. Radziecki pisarz stwierdza: "syjonizm i judaizm mają wspólny cel: panowanie nad światem". Im bardziej namiętny jest ów antysyjonizm, tym większą można mieć pewność, że kryje się za nim antysemityzm. Potępianie działań podejmowanych przez Izrael na Zachodnim Brzegu sygnalizuje mniej podskórnych emocji niż postrzeganie syjonizmu jako widocznego fragmentu ogromnego imperium zagrażającego całemu światu. Przeważnie antysyjonizm funkcjonalnie jest identyczny z antysemityzmem.

Termin tajne stowarzyszenia również wymaga wyjaśnienia. Powstał w osiemnastym wieku, gdy określenie to oznaczało nie tyle konspiracyjne czy podziemne, co niepaństwowe lub prywatne. W chwili obecnej odnosi się ono do organizacji, w których tajność stanowi samą podstawę ich istnienia, takich jak na przykład kluby towarzyskie w koledżach lub bractwa wśród dorosłych. Pojęcie "tajne towarzystwo" obejmuje zarówno klub, którego członkowie witają się specjalnym uściskiem dłoni, jak i grupę rewolucjonistów zamierzających obalić istniejący porządek państwowy. Niemal wszystkie tajne stowarzyszenia posługują się specjalnymi rytuałami, które podkreślają konieczność zachowania tajemnicy. Podczas typowej ceremonii inicjacyjnej nowicjusze przysięgają zachowywać w sekrecie poufne informacje dotyczące grupy pod groźbą surowych kar w razie złamania przysięgi. Członkowie takich grup to przeważnie mężczyźni (z wyjątkiem radykalnych grup politycznych), często mówią oni o wyjątkowo intensywnym poczuciu wspólnoty z innymi współtowarzyszami, o duchowym odrodzeniu i głębokim, zbliżonym do religijnego przeżyciu.

Spiskowa teoria dotycząca zwalczania tajnych organizacji jest nie zawierającym żydowskiego elementu ekwiwalentem antysemityzmu. Według niej wrogami są członkowie zakonspirowanych grup pragnących zdobyć panowanie nad światem poprzez zniszczenie panującego porządku. Dopuszcza ona zarówno skupienie całej uwagi na jednej tylko grupie (jezuici, rząd Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii) albo też łączenie tych grup w jeden, "ciągnący się w nieskończoność" spisek mający swój początek u zarania dziejów. Na przykład okultyści odnajdują tajne stowarzyszenia już w starożytnym Egipcie. Zapewne w pierwszym ich spisie Charles Louis Cadet de Gassicourt (1769-1821), francuski farmaceuta o radykalnych zapatrywaniach, który pisał w szczytowym okresie rewolucji francuskiej, stworzył cały ciąg historyczny, zapoczątkowany przez asasynów, islamską grupę w czasach krucjat; potem włączył do niego templariuszy, jezuitów, masonów, iluminatów i zakończył jakobinami. Inne wymieniane często nurty to rycerze maltańscy, czarownice, mędrcy Syjonu, różokrzyżowcy, filozofowie, karbonariusze, rządy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, handlarze bronią, międzynarodowi bankierzy, Rada Stosunków Międzynarodowych i Komisja Trójstronna. "Jedna teoria spiskowa nakłada się na drugą, tworząc gigantyczną sieć obejmującą wieki i kontynenty". Wyznawcy tych teorii wierzą, że każda grupa przekazuje swoje poglądy i tajemnice następnej organizacji. Na przykład zasób wiedzy zdobyty przez wyznawców kultu Izydy w starożytnym Egipcie był przekazywany przez wieki pitagorejczykom, gnostykom, katarom, templariuszom, różokrzyżowcom, a w końcu masonom.

***

Stosuję również inne terminy wymagające definicji. Ekstremizm jest doprowadzeniem idei do skrajności, zazwyczaj za pośrednictwem równie skrajnych środków. Dla kontrastu umiarkowanie akcentuje granice i ograniczenia. Ekstremizm w polityce niemal zawsze wprowadza konspiracjonizm do momentu, w którym teorie spiskowe stają się kluczowym elementem ekstremizmu.

Główny nurt odnosi się do społecznie akceptowanych idei i instytucji, takich, które uznawane są przez rządy i czołowe prywatne instytucje, margines - do elementów nie uznawanych. W pewnych przypadkach, z których najbardziej typowe są nazistowskie Niemcy i kraje komunistyczne, główny nurt może stać się ekstremistyczny.

Pojęcia prawicowy i lewicowy pojawiają się często w tej książce, odnosząc się do skrajności tych poglądów. Nie używam ich, pisząc o umiarkowanych demokratach i republikanach w Stanach Zjednoczonych lub ich odpowiednikach w innych państwach (czyli konserwatystach i liberałach), ale o politycznych tradycjach na skrajnych skrzydłach sceny politycznej. Prawicowcy wynoszą swoją rasę, religię lub naród ponad inne, lewicowcy dążą do realizowania radykalnego socjalistycznego lub anarchistycznego programu...

Na amerykańskiej scenie politycznej Newt Gingrich nie jest prawicowcem, ale można za takiego uważać Pata Buchanana, ponieważ dostrzegamy u niego pewne faszystowskie ciągoty. Do Teda Kennedy'ego nie pasuje etykietka lewicowca, ale przystaje do Jesse Jacksona. Co prawda Buchanan i Jackson używają łagodniejszych sformułowań niż zagorzali ekstremiści, ale poruszają te same tematy. O ile ekstremistyczny prawicowiec mówi o okupowanym przez syjonistów rządzie w Waszyngtonie, Buchanan używa łagodniejszego określenia, nazywając Kongres "eksponentem spełnionych życzeń" Izraela. O ile radzieccy propagandyści nazywali Stany Zjednoczone "syjonistyczną kolonią", Jackson ogranicza się do obraźliwych określeń wobec Żydów.

Niektórzy aktorzy sceny politycznej są w ewidentny sposób konspiracjonistami, ale nie da się określić, czy prawicowcami, czy lewicowcami. Na przykład Louis Farrakhan i Lyndon LaRouche nie poddają się charakterystyce przy wykorzystaniu tradycyjnych pojęć ideowych. I jak potwierdził nazistowsko-radziecki pakt o nieagresji, a także nasza wędrówka po historii, ekstremiści często łatwiej znajdą wspólny język ze sobą niż z reprezentantami umiarkowanych poglądów.

 

Jak przekonują fantazje

 

Głosiciel teorii spiskowych... jest dla zawodowego historyka tym samym, kim poszukiwacz skarbów dla archeologa. Różnica polega na tym, że entuzjastów teorii spiskowych nie da się w żaden sposób przekonać, iż ich pobieżne poszukiwania w dokumentach przyniosły im jedynie fałszywe złoto

- Michael Billig

 

Gdy tematem jest spisek, często trudno odróżnić prawdę od fałszu. Dzieje się tak częściowo dlatego, że obiektywne kryteria - logika i dowody - nie są w stanie wyraźnie odgraniczyć jednego od drugiego. Aby jeszcze bardziej zmącić obraz, eksperci wygłaszają niekiedy nieprawdziwe twierdzenia, poważni naukowcy podtrzymują szaleńcze koncepcje, a pseudonaukowcy przekonują, ze ich dzieła są wynikiem autentycznych badań.

Sama logika nie wystarczy, aby w jednoznaczny sposób zdemaskować teorię spiskową, po prostu dlatego, że niemal każda sekwencja wydarzeń jest z punktu widzenia logiki możliwa. Logika nie może zaprzeczyć twierdzeniu, że Żydzi mają zamiar wybudować tunele pod europejskimi stolicami, aby wysadzić te miasta "w powietrze wraz ze wszystkimi organizacjami i dokumentami państwowymi", jak twierdzą Protokoły mędrców Syjonu [Protokoły mędrców Syjonu, Poznań 1938; wg: J. Tazbir, Protokoły mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat, Warszawa 1992, s. 195. Protokoły... powstały w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, gdy w większych zachodnich miastach zbudowano kolejki podziemne, a w kręgach antysemickich niepokój wzbudził fakt dużej liczby żydowskich udziałowców w akcjonariacie paryskiego metra.]. Nie można też wykazać fałszywości twierdzenia Ku Klux Klanu z lat dwudziestych naszego wieku, że sześć rzymskokatolickich kościołów niedaleko Kapitolu Stanów Zjednoczonych, podobnie jak Uniwersytet Georgetown i Uniwersytet Katolicki, to tajne bazy wojskowe, które posłużą do okupowania Waszyngtonu i zastąpienia prezydenta papieżem. Nie można też zdementować informacji, że radzieckie kierownictwo w latach 1937-1938 pomagało Trockiemu, że CIA zorganizowała spisek w celu zabicia Johna Kennedy'ego albo że Ronald Reagan wszedł w porozumienie z ajatollahem Chomeinim w celu zatrzymania amerykańskich zakładników w Iranie.

Właściwie te wyimaginowane spiski mają tendencję do większego rygoryzmu logicznego i zawierają mniej nie wyjaśnionych szczegółów niż autentyczny bieg wydarzeń. Podobnie jak alchemia i astrologia, konspiracjonizm proponuje intelektualne dociekania, w których występuje wiele faktów, ale które schodzą na manowce, wynajdując przypadkowe związki tam, gdzie w istocie nie istnieją żadne. Stanowi to "ukryty grzech racjonalnego umysłu". Prawa logiki, nawet neutralne, nie mogą wykryć błędów, które pogrążają wszystkie trzy dyscypliny w fałsz i brak związku z tematem.

Druga trudność związana z identyfikacją teorii spiskowych wynika z faktu, że zawierają wystarczająco dużo prawdy i zdrowego rozsądku, by sprawiały wrażenie wiarygodnych. Elementy prawdopodobieństwa mieszają się w nich z reprezentowanymi w o wiele większych proporcjach dozami fantazji. "Istnieje małe ziarnko prawdy w nawet najbardziej niewiarygodnych rzeczach wymyślonych przez ludzi". W odniesieniu do rzekomego żydowskiego spisku - chociaż Żydzi nigdy nie dążyli do zdobycia władzy nad światem - biblijne i talmudyczne teksty zapowiadają nastanie mesjanicznej epoki, w czasie której Bóg Izraela ustanowi swoje panowanie. Żydowscy teoretycy zdecydowanie podkreślają, że będzie to panowanie duchowe, nie zaś polityczna dyktatura. Wielki myśliciel Majmonides (l 135-1204) wyjaśnia: "Mędrcy i prorocy tęsknią do dni Mesjasza nie po to, by panować nad światem, ani nie po to, by poddać pogan swojej władzy, ani by być czczeni przez narody, ani nawet po to, by jeść, pić i radować się. Jedyne pragnienie, to mieć czas na Torę i jej mądrość oraz aby nikt ich nie uciskał ani im nie przeszkadzał". Ale teksty mędrców obiecują również, że ci, którzy sprzeciwiają się Mesjaszowi, będą cierpieli straszliwe męki: "Bóg sprawi, że wszyscy królowie na ziemi zadrżą - pisze Majmonides. - Ich królestwa upadną... On [Mesjasz] zgładzi każdego, kto spróbuje zabić Jego i nikt przed Nim nie zbiegnie ani nie zostanie ocalony".

Ta obietnica inspirowała całe pokolenia Żydów, ale zarazem, gdy idea przenikała w dół, szlachetna interpretacja uczonych ulegała wulgaryzacji i przekształcała się w nieco bardziej przyziemne oczekiwanie na przyjście Mesjasza i uwolnienie Ludu Wybranego od cierpień. Nadzieje te rozprzestrzeniały się szeroko wśród Żydów, zwłaszcza po tragicznych wydarzeniach, jakie nastąpiły w czasie pierwszej wyprawy krzyżowej. Nic dziwnego, że po przeżytych wówczas represjach i poniesionych ofiarach nie byli w stanie oprzeć się pokusie marzenia o czasach, kiedy sytuacja się zmieni i Mesjasz zgładzi ciemiężycieli.

W analogiczny sposób tajne stowarzyszenia dostarczają dowodów swoim prześladowcom. Istnieje tu pewna ciągłość: "Rzadko kiedy można odnaleźć tajne stowarzyszenie, które powstaje absolutnie z niczego, bez zaciągania długu wobec jakiegoś poprzednika". Poza tym, aby nadać organizacji wrażenie osadzonej w dziejach i znaczącej, jej przywódcy często preparują sięgające w odległą przeszłość parantele z innymi grupami. Na przykład masoni, czyli wolnomularze, wywodzą swoje pochodzenie od Hirama i budowniczych Świątyni Salomona (nawiązując tym samym do Żydów, co ich przeciwnicy uznali za niezwykle użyteczne) oraz od templariuszy (czym sprawiają, że stają się niemile widziani we Francji). Zainteresowanie tajemnicami okultystycznymi w jakiś sposób zdaje się również potwierdzać oskarżenie, że masoni to wielka i wroga potęga. Wolnomularze posługują się "oświeconą" terminologią; na kamieniu węgielnym w loży nowojorskiej znajduje się data 5875 AL, a nie 1875, przy czym AL oznacza anno lucis, "w roku światła". Czasami masoni stosują w swoich działaniach konspiracyjne metody. Według historyka problemu "dowody pośrednie" wskazują, że we wrześniu 1826 roku zamordowali oni swojego zbłąkanego brata Williama Morgana, by zapobiec ujawnieniu wiedzy o Rzemiośle.

Po trzecie ci, którzy wiedzą coś na dany temat, niekiedy rozpowszechniają teorie spiskowe, tym samym dodatkowo zaciemniając obraz. Michał Neofita, osiemnastowieczny Żyd nawrócony na chrześcijaństwo, nie tylko przysięgał, że judaizm nakazuje rytualne morderstwa dzieci gojów, ale przytaczał również koszmarne szczegóły, opisując swój własny udział w tych zbrodniach. Beniamin Disraeli, także nawrócony Żyd, który został premierem Wielkiej Brytanii, składał sensacyjne oświadczenia o organizowanych przez Żydów tajnych stowarzyszeniach i spiskach sterujących państwowymi sprawami w całej Europie. W powieści Coningsby, opublikowanej w 1844 roku, włożył w usta jednej z postaci następujące oświadczenie: "Pierwsi jezuici byli Żydami... potężna rewolucja, która w chwili obecnej szykowana jest w Niemczech... i o której tak niewiele jeszcze wiadomo w Anglii, jest całkowicie przygotowana pod kierunkiem Żydów". Dwie strony dalej postać ta składa jeszcze bardziej złowieszcze oświadczenie, które ciągle cytowane jest przez głosicieli teorii spiskowych: "a więc, jak widzisz, mój drogi Coningsby, świat jest rządzony przez całkiem inne osobistości niż wyobrażają sobie ci, którzy nie znajdują się za kulisami". Disraeli nie ograniczał się przy tym do tego rodzaju wypowiedzi w beletrystyce. W napisanej w 1852 roku pracy biograficznej zapewniał, że Żydzi "pragną zniszczyć to niewdzięczne chrześcijaństwo". Przeniósł nawet swój konspiracjonizm na forum parlamentu w 1856 roku: "Brytyjski minister chełpił się - i była to bardzo nierozsądna przechwałka - że wystarczy, by podniósł rękę, i mógłby wywołać jutro rewolucję we Włoszech. Była to nieroztropna przechwałka, ale sądzę, że nie jest niemożliwa do wykonania, a biorąc pod uwagę środki, jakimi dysponuje minister, uważam, że mogłaby zostać uwieńczona powodzeniem. Co wtedy mogłoby się zdarzyć? Mielibyśmy republikę stworzoną przy wykorzystaniu ekstremalnych działań".

Któż miałby to wiedzieć lepiej niż Disraeli? Oświadczenia takich godnych szacunku osób wpływają korzystnie na wiarygodność konspiracjonizmu.

Postępuje tak nie tylko Disraeli. Wszyscy rzekomi wolnomularze-odstępcy ujawniają istnienie kontrolowanych przez Żydów loży masońskich, które dążą do dominacji nad światem. Londyński "The Times" pozwala na poznanie istoty brytyjskiego imperialnego myślenia w artykule wstępnym z 1875 roku. Stwierdza w nim: "Do tego kraju należeć będzie decyzja w każdej kwestii, naukowej, finansowej czy politycznej. Administracja i handel będą w naszych rękach, a ponieważ my będziemy dzierżyli władzę, będziemy również ponosić odpowiedzialność przed światem". Samozwańczy węgierski Żyd półkrwi ujawnił w 1905 roku, że Anglia i Francja będą "wkrótce" zdominowane przez Żydów, natomiast Stany Zjednoczone "powoli, lecz zdecydowanie poddają się międzynarodowej i wewnętrznej hegemonii". Być może najbardziej rewelacyjne było wyznanie członka amerykańskiej elity, Carrolla Quigleya z Uniwersytetu Georgetown: "Istnieje i istniała od wielu pokoleń międzynarodowa sieć anglofilów, która działa do pewnego stopnia w taki sam sposób, w jaki zdaniem radykalnej prawicy działają komuniści. W istocie ta siatka, którą możemy nazwać Grupami Okrągłego Stołu, nie czuje niechęci do współdziałania z komunistami ani też jakimikolwiek innymi ugrupowaniami i często tak postępuje. Wiem o działaniach tej siatki, ponieważ badałem ją przez dwadzieścia lat, a na początku lat sześćdziesiątych pozwolono mi przez dwa lata analizować jej dokumenty i tajne akta. Nie żywię wrogości ani do niej, ani do większości celów, do których zmierza, i przez większą część życia byłem z nią i z jej metodami działania blisko związany... Ogólnie rzecz biorąc, różnimy się w opinii na jeden temat. Organizacja ta pragnie pozostać skryta, ja zaś uważam, że jej rola w historii jest wystarczająco znacząca, aby została ujawniona".

Innymi słowy, Quigley stwierdzał, że spisek jest zorganizowany przez niewielką, zlokalizowaną grupę, i zgadza się z jej celami.

Po czwarte, autentyczni naukowcy bywają niekiedy omamieni przez konspiracjonizm, dowodząc tym samym, że nie sposób ocenić prawdziwości lub fałszu teorii spiskowej na podstawie tego, kto ją głosi. Austriak Joseph von Hammer-Purgstall (1774-1856), naukowiec o niezwykłej erudycji i jeden z największych orientalistów epoki, napisał szereg monumentalnych prac, a niektóre z nich publikowane są i obecnie. Poza rym jego przekład perskiego poety Hafiza zainspirował Goethego do napisania Dywanu Zachodu i Wschodu. Mimo to był głosicielem teorii spiskowych, które w ogromnym stopniu przyczyniły się do uznania templariuszy za tajne stowarzyszenie.

Na dodatek niektórzy przeciwnicy teorii spiskowych przeistaczają się w ich głosicieli. Gary Sick jest współczesnym przykładem takiej ewolucji. Wydana w 1985 roku jego wspaniała książka All Fall Dowm o upadku szacha Iranu i kryzysie związanym z zakładnikami w Teheranie demaskuje błędy wynikające z konspiracjonizmu. Sick krytykuje w niej Irańczyków zakładających, że proste i bezpośrednie wyjaśnienie wydarzeń jest jedynie kamuflażem mającym ukryć podstępne komplikacje »rzeczywistości«". Jego sprzeciw budzi też ich pogląd, iż "dowolny, znaczący polityczny, gospodarczy lub społeczny wstrząs w Iranie musi być związany z manipulacjami zewnętrznych sił". Wygląda jednak na to, że rozwaga szybko opuściła Sicka. Już w 1988 roku próbował wysmażyć spiskową teorię "Październikowej Niespodzianki", według której Ronald Reagan zdobył prezydenturę w 1980 roku, współdziałając z ajatollahem Chomeinim. Wiarygodność Sicka nie budziła wówczas zastrzeżeń i w związku z tym jego nieprawdziwe przypuszczenia na temat "Październikowej Niespodzianki" pociągnęły za sobą dwa dochodzenia w Kongresie.

Jeżeli prawa logiki nie włączają sygnału alarmowego: "teoria spiskowa na kursie", jeżeli rzekomi spiskowcy częściowo ją potwierdzają, a eksperci uznają istnienie spisku, to jakże trudno zdemaskować teorię spiskową.

Na koniec pewien irytujący problem, który Richard Hofstadter nazywa "działaniami naukowymi na wyższym szczeblu paranoi". Nie chodzi tu o pracę naukową, którą zajmują się specjaliści z odpowiednim przygotowaniem badawczym, członkowie towarzystw naukowych, ludzie darzeni szacunkiem w swoich środowiskach. Jest to raczej konspiracjonistyczny świat z drugiej strony lustra, świat amatorów-samouków bez instytucjonalnych powiązań, skazanych na banicję z renomowanych instytucji naukowych. Starck sugeruje, że badania naukowców i spekulacje głosicieli teorii spiskowych są wyraźnie rozróżnialne, ale te drugie często małpują swoje uczone odpowiedniki, nadając pozory wiarygodności własnej niewłaściwej interpretacji.

Spiskolodzy chełpią się tytułami naukowymi (doktor, profesor) bez względu na to, czy je uzyskali, czy nie. Równie często jak historycy "konwencjonalni", zapoznają się gruntownie z literaturą przedmiotu i stają się w niej ekspertami. Różnica polega na stosowanych metodach - zamiast rekonstruować przeszłość poprzez stopniowe gromadzenie faktów, wybierają oni dogodne im cząstkowe dane i konstruują olbrzymie zamki na piasku z nie powiązanych ze sobą, przypadkowych zdarzeń.

Dotarcie do prawdy utrudnia jeszcze i to, że tematy konspiracjonistyczne przyciągają o wiele więcej pseudonaukowców niż problemy rzeczywiste. W minionych dwóch wiekach we wszystkich chyba językach europejskich opublikowano całe stosy prac napisanych na podstawie fałszywych badań. Związki między Żydami i wolnomularzami są tematem jedynie dwóch prac naukowców, ale istnieją dziesiątki, jeżeli nie setki książek pisarzy antyżydowskich i antymasońskich. Bibliografia z 1923 roku zawiera ponad 23 tys. tytułów publikacji o wolnomularzach, ale bardzo niewiele z nich napisali obiektywni badacze. Wśród tysięcy książek o zabójstwie Johna Kennedy'ego jedynie maleńki procent podważa wersję spisku. Same tylko rozmiary takich bibliografii wywierają wrażenie na niektórych czytelnikach: "skoro tyle napisano..., zakładają, że niektóre z tych domysłów muszą być słuszne". Tak wielka liczba prac daje głosicielom teorii spiskowych możliwość cytowania się nawzajem i tworzenia w ten sposób imponującego gmachu pseudonaukowej wiedzy. W odniesieniu do problemów z odległej historii, takich jak sprawa templariuszy, konspiracjoniści wznawiają wydane przed wiekami książki i cytują je, podając za autorytatywne źródła. Przy zagadnieniach bardziej współczesnych, jak na przykład zabójstwo Johna Kennedy'ego, jeden spiskolog rozważa w uczonym stylu wnioski wyciągnięte przez drugiego.

Konspiracjonistyczne teksty często wyglądają jak rzetelne prace, zaopatrzone we wstępy, przedmowy, źródła, cytaty, przypisy, bibliografie, indeksy i inne konwencjonalne atrybuty naukowości. Nawet fałszerstwa zaopatrzone są w atrapy aparatu naukowego. Powtarzając te zewnętrzne cechy akademickiego stylu, pseudoeksperci przekonali się, że łatwiej im dzięki temu omamić naiwnego lub niedoświadczonego czytelnika i namówić go, by zaakceptował ich ukochane teorie. Rozbudowany aparat naukowy służy ponadto jako tarcza przeciwko krytyce. Broniąc swojej książki The New World Order przed zarzutami o antysemityzm, Pat Robertson stwierdził, że są one bezzasadne, ponieważ praca "była wynikiem starannych badań i zawiera siedem stron drukowanej bez interlinii bibliografii podającej oryginalne źródła historyczne".

Spiskolodzy mają skłonność do wybierania dla swoich prac beznamiętnych i nudnych tytułów, jakby próbując ukryć pod nimi swoje jakże dalekie od beznamiętności idee. Konspiracjonistyczna książka wszechczasów nosi pedantycznie brzmiący tytuł: Memoirs Illustrating the History of Jacobinism, a jej sfałszowany odpowiednik ma tytuł wręcz arcybiurokratyczny (Protocols of the Meeting of the Learned Elders of Zion - "Protokoły mędrców Syjonu"). Jews in Japanese Mind jest rzetelną pracą naukową, podczas gdy The Japanese and the Jews publikacją absolutnie fantastyczną, choć tytuły obu brzmią podobnie i obie miały renomowanych wydawców.

Istnieje również bardzo bogaty zestaw czasopism kreujących się na pozornie odpowiedzialne periodyki naukowe. Swoim tytułem i wyglądem zewnętrznym "Revue internationale des societes secretes" sprawia wrażenie solidnych studiów naukowych, których autorami są czcigodni poszukiwacze prawdy. W istocie jednak periodyk ów od dawna służy jako główna izba rozrachunkowa tropicieli stowarzyszeń spiskowych. Tytuł "The Journal of Historical Review" brzmi podobnie jak "American Historical Review" i, co więcej, oba kwartalniki operują podobną naukową stylistyką i redagują je w pełni profesjonalne zespoły. O ile jednak ten drugi jest czołowym periodykiem naukowym, pierwszy istnieje wyłącznie po to, aby zaprzeczać prawdziwości Holocaustu.

Czytelnik nie może również liczyć na to, że dzięki wydawcom będzie w stanie odróżnić ziarno od plew. Nawet niektóre z najbardziej renomowanych oficyn firmują swoją nazwą konspiracjonistyczne bzdury. Tak szacowna firma jak Eyre and Spottiswoode pierwsza wydała w Anglii Protokoły... Jonathan Cape w Londynie (wydawca Samuela Butlera, Lena Deightona, Maksyma Gorkiego, Jamesa Joyce'a, H.G. Wellsa i Williama Carlosa Williamsa) wspólnie z oficyną Delacorte z Nowego Jorku wydał dzieło Holy Blood, Holy Grail ("Święty Graal, święta krew"), w którym czytamy, że Jezus był żydowskim księciem, miał syna z Marią Magdaleną, ten zaś założył królewską dynastię Merowingów, a tajne stowarzyszenie o nazwie Prieure de Sion (Opactwo Syjonu) powołano w 1099 roku właśnie w celu popierania Merowingów. Kilka lat później Jonathan Cape i Henry Holt połączyli siły, by wydać drugą pracę na ten sam temat. Tym razem opisywała ona współczesną działalność Opactwa Syjonu, który dąży do "stworzenia monarchicznych lub imperialnych Stanów Zjednoczonych Europy", rządzonych ni mniej, ni więcej tylko przez rodzinę Jezusa.

Odróżnienie autentycznej pracy naukowej od konspiracjonizmu staje się jeszcze większym wyzwaniem w wywróconym do góry nogami świecie Internetu. Tutaj materiały konspiracjonistyczne obecne są w nieproporcjonalnie wielkiej liczbie, cechy autentyzmu trudniejsze do odróżnienia, a instrumenty wyszukujące bez rozróżnienia wymieniają strony związane z konspiracjonizmem i dotyczące rzetelnych badań naukowych. Teksty, których większość osób nie zgodziłaby się trzymać w domu, gdyby były przelane na papier, pojawiają się bez ostrzeżenia na ekranie komputera. Najbardziej zajadli propagatorzy nienawiści z wielką stanowczością przedstawiają się jako niezłomni obrońcy wolności słowa. Dodatkowo sama technologia hipnotyzuje, a wolne tempo klikania myszą i późniejsze oczekiwanie może osłabić czujność użytkowników i wprawić ich w stan zbliżony do transu.

 

Osaczanie teorii spiskowej

 

Robert Welch, założyciel John Birch Society, wysunął kiedyś przypuszczenie, że wpływowy przywódca republikanów w Senacie, Robert Taft, zachorował na raka i umarł z powodu "rurki radowej wmontowanej w tapicerkę jego fotela w Kongresie". Dlaczego to oskarżenie jest ewidentną bzdurą? Ponieważ demokraci nie mordują swoich przeciwników, ponieważ mebli w Senacie nie da się w taki sposób spreparować, ponieważ zabicie poprzez zatrucie radem nie ma sensu, a źródłem informacji jest osoba notowana z racji swojego absurdalnego konspiracjonizmu. Rozważmy jednak następujący przykład: w swojej historii radzieckiej tajnej policji Christopher Andrew i Oleg Gordijewski piszą, że aby nakłonić podejrzanego o szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii do opuszczenia mieszkania, nie wzbudzając w nim żadnych podejrzeń, "toksykolodzy KGB wysmarowali krzesło Pienkowskiego trującą substancją, która wywołała krótką, ale gwałtowną chorobę". Jest to prawdopodobne, ponieważ istnieje dokumentacja "brudnych sztuczek" KGB; funkcjonariusze tej instytucji byli w stanie bez trudu włamać się do mieszkania swojego pracownika, umieszczenie trucizny mogło przynieść skutek, a autorzy są wiarygodni i nie mają nic wspólnego z teoriami spiskowymi.

Innymi słowy, rozróżnianie prawdziwego spisku od wyimaginowanego albo, zgodnie ze stosowaną tu terminologią, spisku od teorii spiskowej jest procesem subiektywnym. Chociaż niektórzy analitycy nie uważają tego rozróżnienia za rozstrzygające, fakt, czy jest to prawda, czy też fałsz, ma znaczenie. Nie można jednakowo traktować formułowanych przez Winstona Churchilla ostrzeżeń przed nazistowskim spiskiem w latach trzydziestych i współczesnych im bredni Hitlera na temat żydowskiej konspiracji. Zarówno czytelnik, jak i autor muszą dysponować narzędziami pomagającymi odróżnić twardy grunt faktów od grząskiego bagna fantazji, ponieważ właśnie ta zdradliwość pozwala konspiracjonizmowi przenikać z marginesu do głównego nurtu.

Powstaje wiele pytań. Czy spiski obecnie istnieją? W jaki sposób odróżnić strach usprawiedliwiony przed spiskami od wyimaginowanego? Jakie opracowania na ten temat są wiarygodne?

 

Odróżnianie rzeczywistości od fantazji

 

Nie może istnieć żadne uogólnienie, istnieje jedyna bezpieczna zasada: historyk powinien rozpoznawać w rozwoju ludzkich losów grę ewentualności i nieprzewidzianego

- Herbert A.L. Fisher

Najważniejszym osiągnięciem badań historycznych jest sens historyczny - intuicyjne zrozumienie, jak wypadki zachodzą lub nie zdarzają się

- Lewis B. Namier

 

Na szczęście istnieją narzędzia, dzięki którym możemy zidentyfikować teorie spiskowe. Najważniejszymi z nich są: zdrowy rozsądek, znajomość historii i umiejętność rozpoznawania charakterystycznych schematów konspiracjonizmu.

Zdrowy rozsądek. To, co jest logicznie możliwe, nie musi być wiarygodne. Nie każdy z wrogów dąży do panowania nad światem, a wypadki się zdarzają. Kościoły, metro, tunele i fotele w Senacie nie są narzędziami śmierci, a katolicy, Żydzi i demokraci - jako grupy społeczne - nie stosują podstępnych metod. Jak stwierdza logik: "gdy wprowadzamy hipotezę, aby coś wyjaśnić, nie działamy w próżni. Istnieje ogromny kontekst drugoplanowej wiedzy - wiara, zasady i teorie, do których zebraliśmy wiele dowodów".

Zdrowy rozsądek akceptuje proste rozwiązania. Dla kontrastu teorie spiskowe włączają elementy komplikujące. Wymagają łańcucha działań maskujących tak zawiłych, aparatu wywiadowczego tak gigantycznego i zespołu wspólników (potrafiących zachować tajemnicę) tak wielkiego, że cała konstrukcja załamuje się pod ciężarem własnego nieprawdopodobieństwa. Weźmy zabójstwo Johna F. Kennedy'ego: Lee Harvey Oswald nie mógł być wyznaczony do wykonania zadania przez jakieś nie znane nam siły, ponieważ wymagałoby to uczestnictwa w spisku ogromnej liczby osób. Już samo umieszczenie Oswalda w Teksaskiej Składnicy Książek, skąd mógł oddać strzał do kolumny samochodów, w której jechał Kennedy, wymagałoby ścisłego współdziałania czterech spiskowców, a cała konspiracyjna organizacja mająca na celu zabicie prezydenta musiałaby liczyć setki osób. Kłóci się to z zasadą prostoty albo oszczędności, która stwierdza: "Wśród równorzędnych spraw jedna hipoteza jest bardziej prawdopodobna od drugiej, jeżeli wprowadza mniejszą liczbę nowych założeń".

Wynikają z tego dwa wnioski: spiski mogą być zawiązywane jedynie w określonym kontekście (zabójstwa, które mają sens w Moskwie, nie mają w Waszyngtonie), a im bardziej kunsztowny jest spisek, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo jego istnienia. Planowanie zamachu stanu jest racjonalne, planowanie rewolucji francuskiej - nie.

Znajomość historii. Odwołanie się do przeszłości przekonuje nas, że większość spisków nie powiodła się. Przypadkowe wydarzenia zakłócały ich bieg, uczestnicy rozmyślali się, potajemne działania wzbudzały czujność przeciwnika. Ogólnie rzecz biorąc, im bardziej skomplikowany jest spisek, tym mniejsze ma szansę powodzenia. Niccolo Machiavelli, świadek tak wielu intryg, stwierdza: "niezmierne są trudności, na jakie narażają się spiskowcy", i wskazuje na związane z nimi zazwyczaj rozczarowania: "doświadczenie uczy, że spisków było dużo, lecz mało miało dobry skutek". Filozof Karl Popper dodaje: "Po pierwsze, [sprzysiężenia] nie są zbyt częste i nie zmieniają charakteru życia społecznego. Zakładając, że spiski ustały, wciąż stalibyśmy w obliczu zasadniczo tych samych problemów, z którymi zawsze mieliśmy do czynienia. Po drugie stwierdzam, że spiski bardzo rzadko kiedy bywają uwieńczone powodzeniem. Osiągnięte zaś wyniki najczęściej bardzo odbiegają od zamierzonych. (Weźmy pod uwagę nazistowski spisek.)".

Nie tylko nazistowski, ale również drugi wielki spisek dwudziestego wieku, jakim był komunizm, zawiódł pod każdym względem. Analogiczna sytuacja istnieje w Stanach Zjednoczonych, gdzie historyk David Brion Davis odnotowuje przepaść pomiędzy "żałosną słabością i brakiem kompetencji większości [autentycznie amerykańskich] spiskowców oraz chęcią wielu Amerykanów, by uwierzyć, że potężna, monolityczna i właściwie niezawodna organizacja dąży do obalenia republiki". Rozległe działania spiskowe europejskich, izraelskich i amerykańskich przywódców na Bliskim Wschodzie odniosły niewielki skutek, a wręcz przeciwnie, wszystkie odwróciły się przeciwko swoim autorom. Rządy brytyjski i francuski w tajemnicy podzieliły Bliski Wschód w porozumieniu Sykesa-Picota, ale nie udało im się długo triumfować. W sprawie Lavona izraelscy agenci usiłowali obciążyć Gamala Abdel Nasera odpowiedzialnością za wymierzone przeciwko Amerykanom akty przemocy w Egipcie, ale zostali złapani; w aferze Iran/contras Amerykanie potajemnie sprzedawali broń Iranowi i również wszystko się wydało. Ten sam schemat obserwuje się na całym świecie.

Cechy charakterystyczne. Konspiracjonistyczne poglądy mają bardzo różny charakter. Ideologie faszystowska i komunistyczna nie zgadzają się pod wieloma względami, legenda zabójstwa Kennedy'ego ma niewiele wspólnego z Louisem Farrakhanem. Pomijając jednak szczegóły, a zwracając uwagę na stałe cechy, możemy bez trudu dostrzec, jak wiele wspólnych punktów mają wszystkie teorie spiskowe. Od konwencjonalnego myślenia odróżniają je dwa podstawowe wyznaczniki: standard materiału dowodowego i jego podstawowe założenia. Wyraźnie wyróżniającymi cechami takiego materiału dowodowego są:

* Pogmatwanie. Zakładając, że pozory mylą, teorie spiskowe odrzucają konwencjonalną informację i wyszukują egzotyczne, mało spójne warianty. Zamiłowanie do rzeczy nieprawdopodobnych i niezwykłych sprawia, że dane te mają wyraźny i łatwo dający się odróżnić charakter.

* Niechęć do ujawniania źródeł informacji. Zazwyczaj przybiera to formę stosowania strony biernej, ale niekiedy sygnalizowane bywa bez ogródek: "Aby chronić nazwiska osób, które mogły być użyte w tej sprawie, postanowiłam nie ujawniać moich źródeł informacji".

* Poleganie na falsyfikatach. Odgrywają ogromnie wielką rolę jako materiał dowodowy. Strach przed templariuszami zbudowany był cegła po cegle z fałszerstw i osiągnął swój szczyt w 1877 roku, kiedy to opublikowano ich rzekomo sześćsetletnią Łacińską regułę, która nakazywała im dokonywanie potajemnych (i obscenicznych) rytuałów. W traktacie opublikowanym w 1614 roku jezuita-renegat zapowiadał, że zdemaskuje podstępy i ambicje Towarzystwa Jezusowego. W 1811 roku Napoleon opublikował rzekomy Testament Piotra Wielkiego, datowany w 1709 roku. Car przedstawia w nim plany przejęcia przez Rosję władzy nad Europą i z imponującą wprost precyzją przepowiada wydarzenia po swojej śmierci. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia Amerykańskie Stowarzyszenie Ochrony rozpowszechniło wiele fałszywych dokumentów, z których najważniejszym była sfabrykowana encyklika papieża Leona XII, wzywająca amerykańskich katolików, by zlikwidowali wszystkich heretyków (tj. niekatolików). Sprawa kapitana Alfreda Dreyfusa w 1894 roku opierała się na dokumentach fałszowanych przez jego przełożonych. Najbardziej znaczącym podrobionym dokumentem są tak zwane Protokoły mędrców Syjonu, spreparowane we Francji i Rosji z kilku istniejących, ale równie fikcyjnych prac.

* Niespójności. Teorie spiskowe puszczają w obieg te same podstawowe twierdzenia, wprowadzając do nich jedynie drobne poprawki, i zawsze zdradzają wyraźne niespójności i nielogiczności.

Od pół wieku jedna amerykańska prawicowa grupa po drugiej bije na alarm, twierdząc, że za granicą pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem gromadzą się wrogie wojska. W czasie II wojny światowej według jednego z przywódców 200 tys. komunistycznych Żydów oczekiwało na granicy z Meksykiem, by przedostać się do naszego kraju. "Jeżeli zostaną wpuszczeni, zgwałcą każdą kobietę i dziecko, które pozostanie bez ochrony".

W 1962 roku Minutemen ostrzegali, że wojska komunistycznych Chin stoją na meksykańskiej granicy, gotowe do najazdu. Rok później John Birch Society bardziej skonkretyzowało grożące niebezpieczeństwo: 35 tys. chińskich żołnierzy szykowało się w Meksyku do zaatakowania San Diego. W latach osiemdziesiątych sprzeciwiająca się płaceniu podatków grupa "Posse Comitatus" zdemaskowała 35 tys. żołnierzy Vietcongu ukrywających się w południowym Teksasie. Stosunkowo niedawno rozpowszechniane były opowieści o koncentrujących się w Meksyku rosyjskich wojskach. Żydzi, Chińczycy, Wietnamczycy, Rosjanie - mało ważne, kto zagraża, byle strach trwał. Tego rodzaju niespójność faktów wskazuje na paranoidalne myślenie.

* Nadmiar dowiedzionych faktów i pedantyczność odsyłaczy. Głosiciele teorii spiskowych wydają się przytłaczać sceptyków lawiną nazwisk, dat i faktów. Aby udowodnić, że CIA zamieszana była w sprzedaż kokainy ulicznym gangom w Los Angeles, Gary Webb dostarcza oszałamiające szczegóły o tak wielu postaciach, że czytelnik właściwie nie jest już w stanie śledzić jego argumentacji.

* Piętrzenie teorii spiskowych. Luka w jednej teorii spiskowej (na przykład dodatkowe pociski, których nie znaleziono w ciele Johna F. Kennedy'ego) została wyjaśniona kolejną teorią spiskową (lekarze zabrali je ukradkiem).

* Odrzucanie negatywnych dowodów jako oznaki spisku. Spiskolog zaczyna od wniosku i wyszukuje przyczyny, by wykluczyć wszystko, co jest dla niego niewygodne. Zastępca Jima Garrisona tak wyjaśnia metodę, którą zastosował prowadząc dochodzenie w sprawie zabójstwa Johna Kennedy'ego: "Zazwyczaj w pierwszej kolejności porządkuje się materiał dowodowy, a następnie na podstawie dedukcji formułuje się teorie. Ale Garison najpierw wydedukował teorię, a potem uporządkował dowody. A jeżeli dowody mu nie pasowały, wtedy oświadczał, że zostały podmienione przez CIA".

* Bezkrytyczne przyjmowanie wszystkich argumentów wskazujących na spisek. Z jednej strony brytyjski antysemita C.H.Douglas ogłosił Hitlera potomkiem Rothschildów z nieprawego łoża, z drugiej - Lyndon LaRouche twierdzi, że Winston Churchill był marionetką Rothschildów. Sprzeczność? Wcale nie. Louis Farrakhan wykorzystuje nieprecyzyjną logikę konspiracjonizmu i dochodzi do syntezy: "Rothschildowie pożyczali pieniądze obu stronom konfliktu, ponieważ w gruncie rzeczy nie obchodziło ich, kto wygra, a kto przegra". To typowe.

* Ignorowanie upływu czasu. Mijają pokolenia i wieki, a zmienia się niewiele. Templariusze, rycerski zakon chrześcijański powołany około 1119 roku, a zlikwidowany przez króla Francji w 1314, jest tu dowodem szczególnie ekstremalnym. Nikt nie widział templariusza na oczy od prawie siedmiuset lat, ale magia tego najbardziej długowiecznego ze wszystkich tajnych stowarzyszeń żyje do dzisiaj. Bawarscy iluminaci, których nie ma od ponad dwustu lat, również wykazują zadziwiającą umiejętność trwania w umysłach spiskologów. (Faszystowskie Matki Stanów Zjednoczonych Ameryki oskarżyły Sanhedryn, zgromadzenie rabinów, które przestało istnieć w 66 roku, że zachęciło Hitlera do zaatakowania Polski, a tym samym zdyskredytowało go).

* Nonszalanckie podejście do faktów. Niekiedy głosiciele teorii spiskowych tworzą coś z niczego. Różokrzyżowcy "wykorzystują to, że ich nie ma, i pojawiają się wszędzie". Pomysł tej organizacji wyłonił się w opublikowanych w 1614, 1615 i 1616 roku trzech fantastycznych książkach, które ogłosiły jej istnienie, skłaniając niektórych czytelników, zwłaszcza w Niemczech i Anglii, do starań o członkostwo i przyswajania sobie wiedzy zawartej w starożytnych tajemnicach. W późniejszych wiekach szarlatani i niedoszli spiskowcy, tacy jak Filippo Buonarroti, Eliphas Levi, Jelena Bławacka i Annie Besant, posługiwali się tajemniczą nazwą różanego krzyża w swoich własnych celach. W 1915 roku w San Jose założono Starożytny Mistyczny Zakon Rosae Crucis, "wprowadzając w ten sposób zjawę w świat murowanych" budowli i list obecności. Godne uwagi są również te przypadki, kiedy ściśle określony materiał dowodowy okazuje się w pełni wyssany z palca. Aby ożywić "Październikową Niespodziankę", Gary Sick przedstawia zadziwiająco precyzyjne szczegóły wydarzeń, które nigdy nie nastąpiły. Na przykład opisując spotkanie spiskowców w Madrycie 27 lipca 1980 roku (nie było takiego), dodaje taki oto passus: "Rozmowę przerywano dwukrotnie, gdy hotelowy kelner przychodził, by podać kawę".

***

Wreszcie teorie spiskowe zawierają kilka powtarzających się założeń.

Celem jest władza. Wszystko inne jest iluzoryczne. Zgodnie z posępną wizją ludzkości, wyznawaną przez głosicieli teorii spiskowych, żądza władzy spycha na bok wszystkie inne motywy. Pobożność jest oszustwem: wolnomularze udają, że są chrześcijanami tylko "w celu dokonania swojego przewrotu". Według antysemickiego falsyfikatu "każdy człowiek dąży do władzy, każdy mógłby zostać dyktatorem, gdyby mógł, i zaiste rzadkością są ludzie, którzy nie poświeciliby chętnie dobrobytu innych po to, aby zachować swój własny". Bogactwo i seksualne zaspokojenie zazwyczaj uznawane są za najważniejsze korzyści wynikające z władzy: "Nie czczą innego boga poza Mamonem".

Filantropia jest zamaskowaną formą chciwości. Gdy ktoś wydaje się wyświadczać jakąś przysługę, w istocie subtelnie działa na swoją korzyść. Mocarstwa imperialne przyznały po drugiej wojnie światowej niepodległość swoim koloniom po to, by rzekomo uszczęśliwić byłych poddanych. Ale w istocie "potężne międzynarodowe siły gospodarcze" skorzystały na ich przedwczesnej suwerenności i pospiesznym dążeniu do socjalizmu. Upadek gospodarczy, jaki nastąpił w tych krajach, uchronił byłe państwa kolonialne przed konkurencją i co było jeszcze korzystniejsze, zapewnił im dopływ surowców. Międzynarodowa pomoc w rzeczywistości jest mechanizmem uzależniania, a pożyczki udzielane biednym państwom - sposobem ich "zdominowania i kontroli". Inna forma altruizmu również jest podstępem: Żydzi pomagali czarnym w walce o prawa obywatelskie, dążąc do uzyskania gospodarczych korzyści dla siebie.

Kontroluje ten, kto korzysta. Ten kto odniósł korzyści z jakiegoś wydarzenia, musi być jego sprawcą. Jeżeli wiesz, kto zyskał, wiesz, kto spiskuje. Zapytaj: Cui bono? Odpowiedź doprowadzi cię do spiskowców. Rewolucja francuska uwłaszczyła Żydów, a więc to oni musieli ją spowodować. Czy Napoleon był Żydem? Koła gospodarcze poszukujące nowych rynków najwięcej zyskały na powstaniu imperializmu, a więc to one musiały być siłą twórczą imperium brytyjskiego. Niemal trzydzieści partii i ugrupowań jest oskarżanych o zawiązanie spisku w celu zamordowania prezydenta Kennedy'ego - i podstawą każdego aktu oskarżenia jest jakaś rzekoma korzyść odniesiona z jego śmierci. Jeżeli Sowieci skorzystali wskutek napaści Saddama Husajna na Kuwejt, w takim razie Moskwa musiała go zachęcać do podjęcia takiego kroku. Inni uważają, że beneficjentem agresji były Stany Zjednoczone, a więc one były również i podżegaczem. Borys Jelcyn najwięcej skorzystał na próbie puczu w 1991 roku w Związku Radzieckim, a więc sam musiał go organizować.

Spiski są siłą napędową historii, inne czynniki nie liczą się. Bez względu na to, czy wydarzenie jest marginalne, na przykład nieurodzaj, czy doniosłe, jak I wojna światowa - zawsze kryje się za nim niewidzialna ręka. Proste wyjaśnienia przemian historycznych ulatują z wiatrem: namiętności ideologiczne, klęski gospodarcze, zwycięstwa wojenne - wszystko to są objawy, nie przyczyny. Prawdziwą siłą jest to, co Nesta Webster nazywa "wspaniałą organizacją i ogromnymi zasobami finansowymi", którymi dysponują spiskowcy. Olbrzymy historii, Napoleon i Lenin, to jedynie pionki, a właściwymi przywódcami są nic nie znaczące albo nawet nie istniejące postacie (wielki mistrz wolnomularzy w Charleston, stan Południowa Karolina, jest antypapieżem, a fikcyjny "rabin Eichhorn" przywódcą żydowskiego spisku).

W tym postawionym na głowie świecie najpotężniejsi okazują się najsłabszymi: "Ojciec Święty jest nie więcej niż tylko więźniem w Watykanie, d o k ł a d n i e  w taki sam sposób, jak prezydent Stanów Zjednoczonych jest więźniem Białego Domu, królowa Anglii więźniem pałacu Buckingham, a Chruszczow więźniem Kremla".

Niektórzy uważają, że całą historią manipuluje żydowski spisek, ponieważ Żydzi są liczni, wszędzie obecni i dobrze zorganizowani. Inni obciążają winą tajne stowarzyszenia. Pewien amerykański dziennikarz napisał: "Historia teorii spiskowych jest więc historią tajnych stowarzyszeń. Historia tajnych stowarzyszeń jest historią spisków. A więc jest historią samej cywilizacji".

Ważne wydarzenia rozgrywają się jedynie za zamkniętymi drzwiami, gdzie nie może się znaleźć nikt poza wtajemniczonymi. Motłoch może uważać, że to on podejmuje decyzje, ale wcale tak nie jest: "prawdziwy krąg władzy, który wybiera prezydentów i premierów, nie jest widoczny dla społeczeństwa - znajduje się za kulisami". Doskonałym przykładem może być tu rewolucja francuska. Standardowa metoda badawcza analizuje okoliczności prowadzące do wydarzeń roku 1789, traktuje rewolucję jako potężną, luźno powiązaną ze sobą całość, pełną zwalczających się osobowości i sprzecznych ideologii. Zwolennik teorii spiskowych precyzyjnie śledzi plany tajnych stowarzyszeń i spotkania mało znanych osób. Wybory i system przedstawicielski są oszustwem. Według słów amerykańskiego nazisty, demokracja jest jedynie "hasłem, pod osłoną którego amerykański system rządów przygotowywany jest do despotyzmu".

Spiskowa wizja historii różni się głęboko od konwencjonalnej, akademickiej interpretacji. Ta ostatnia, by zrozumieć zmiany, uwzględnia wiele czynników, pierwsza natomiast wynalazła jednolitą teorię albo "uniwersalny, monistyczny wzór", by wyjaśnić nim wszystko. "Wyróżniającym czynnikiem w paranoicznym myśleniu - pisze Richard Hofstadter - nie jest to, że jego przedstawiciele dostrzegają tu i ówdzie w historii spiski czy konspiracje, lecz fakt, że uważają »rozległy« lub »gigantyczny« spisek za napędową siłę wydarzeń historycznych. Historia jest spiskiem".

Nic nie jest przypadkowe ani bezsensowne. Przypadek w dziejach nie odgrywa żadnej roli. Dla głosiciela teorii spiskowych cokolwiek zdarzy się w społeczeństwie - wyjaśnia filozof Karl Popper - "jest bezpośrednim skutkiem światowego zamiaru jakichś potężnych jednostek lub grup". Robertson wyjaśnia: "wydarzenia życia publicznego nie są przypadkami, jak każe się nam wierzyć. Są zaplanowane". William Guy Carr wyraża się w bardziej konkretny sposób: "Im dokładniej badamy metody stosowane przez »tajne siły« działające za kulisami spraw międzynarodowych, tym bardziej oczywiste się staje, że dokonują one zabójstw, które wyglądają jak wypadki lub samobójstwa, a także aktów sabotażu sprawiających wrażenie skutków niedbalstwa czy błędów w ocenie lub przypadkowych omyłek popełnionych z powodu usprawiedliwiających je okoliczności". Przyczyna i skutek zastępują przypadek: "tam, gdzie jest skutek, zawsze jest przyczyna". Ludzkie słabości zastąpił więc mechanizm. Zwolennicy teorii spiskowych pokładają zadziwiająco wielką wiarę w zdolnościach swoich wrogów. Członek amerykańskiej prawicowej grupy "E Pluribus Unum" wyjaśnia: "Żadne działania rządu nie są wynikiem przypadku. Jeżeli coś się zdarza, było to więc w taki właśnie sposób zaplanowane".

Sędziowie na stalinowskich procesach pokazowych i animatorzy Wielkiego Terroru przyjmowali za pewnik, że niepomyślne zbiegi okoliczności (a w systemie dążącym do szybkiego uprzemysłowienia i nacechowanym niezbyt wielkim poszanowaniem ludzkiego życia było ich wiele) muszą być zamierzone: "nie ma tu mowy o przypadkach". Na podstawie tego założenia Stalin wyciągnął wniosek, że miliony sabotażystów pomagają imperialistycznym wrogom, i ukarał niemal wszystkich podejrzanych. AIDS nie mogło zaistnieć przypadkowo, ale musiało być wynalezione w laboratorium przez jakieś wrogie siły z zamiarem zabicia milionów lub nawet miliardów ludzi. Spiskolodzy dopatrują się nawet działań "niewidzialnej ręki" w takich naturalnych zjawiskach, jak trzęsienia ziemi, burze czy niezwykłe upały.

Pozory mylą: życie jest rzeczywistością poddaną manipulacji. "Aby być skuteczny, spisek musi maskować siebie i swoje cele, a także udawać, że jest czymś odwrotnym niż naprawdę". Zyski są stratami, straty zaś w istocie zyskami. Ofiary powodują swoje cierpienia, podczas gdy sprawcy są niewinni. "To, co wydaje się prawdziwe, wcale takie nie jest; prawdziwe jest natomiast z premedytacją szkodliwe". Dobry ojciec rodziny, uczciwy biznesmen i patriota okazuje się dwulicowym, podstępnym zdrajcą. Dla kierującego się rozsądkiem człowieka brak dowodów oznacza, że żadnego spisku nie ma, ale dla spiskologa "najlepszym dowodem jest brak dowodu". Kiedy więc Leninowi nie udało się wykryć spisku przeciwko jego nowemu państwu, "jego podejrzenia i niepokoje nasiliły się, osiągając poziom, w którym nie mogła nimi zachwiać racjonalna argumentacja". Niewinność jest dowodem sabotażu. Stalin uznał, że "z pozoru niegroźny akt [sabotażu] oznacza coś, co można [...] nazwać »cichą wojną« przeciwko sowieckiej władzy".

Założenie, że "pozory mylą", powoduje cztery podstawowe błędy: odnajdywanie wrogości, zmowy, hierarchii i anarchii tam, gdzie nie istnieją.

* Rzekomi wrogowie są w istocie przyjaciółmi. To Żydzi stworzyli antysemityzm i wykorzystują go, albowiem zdaniem rzekomych mędrców Syjonu "antysemityzm jest nam potrzebny do rządzenia naszymi młodszymi braćmi". Antysemityzm w istocie wspomaga działania na rzecz żydowskiego spisku. To samo założenie siły zła współpracujące za kulisami ma zastosowanie również do tajnych stowarzyszeń. Jezuici nie są wrogami iluminatów, ale ich potajemnymi sojusznikami, a z drugiej strony stanowią jądro wolnomularstwa (mimo papieskich potępień masonerii).

Wielu na prawicy uważa, że Marks nie był wrogiem kapitalizmu, ale jego agentem. Nesta Webster, czołowa brytyjska faszystka, pisze, że "nie był on szczery w swoich oskarżeniach systemu kapitalistycznego". Oswald Spengler posunął się jeszcze dalej, utrzymując, że to zachodni bankierzy sfinansowali i kontrolowali ruch komunistyczny: "Każdy ruch proletariacki, nawet komunistyczny, działa - choć idealiści wśród jego przywódców mogą wcale nie zdawać sobie sprawy z tego faktu - w interesie Pieniądza [tj. kół finansowych], podążając w kierunku wytyczonym przez Pieniądz, tak długo, jak ten sobie życzy".

Ten argument wciąż powtarza się echem na prawicy, szczególnie w John Birch Society. W 1966 roku założyciel tej grupy oświadczył, że "komunizm wcale nie jest ruchem, za jaki się podaje, ruchem uciskanych mas powstających przeciwko wyzyskującym je klasom panującym. W istocie jest zupełnie na odwrót". Ćwierć wieku później Pat Robertson wysunął jeszcze bardziej efektowną teorię spiskową, oskarżając bankierów z Wall Street, że "entuzjastycznie finansowali" bolszewizm. Zamierzali ponoć "zainstalować w potencjalnie bogatym Związku Radzieckim całkowicie nieskuteczny i marnotrawny system", który uzależni ów kraj od tychże bankierów.

* Rzekomi przyjaciele są w istocie wrogami. Choć mniej powszechny niż poprzedni, pogląd ten jest również dość popularny. Stany Zjednoczone przyłączyły się do wojen światowych nie z własnej woli, ale w wyniku spisków organizowanych przez brytyjskich agentów, zwłaszcza na Wall Street. Ogromna pomoc, jakiej Amerykanie i Europejczycy udzielili państwu żydowskiemu, nie ma żadnego znaczenia dla dwóch proizraelskich autorów, którzy uważają, że "ukryte uprzedzenia rządów zachodnich wobec Żydów były i są w dalszym ciągu jedyną i największą przeszkodą w osiągnięciu pokoju na Bliskim Wschodzie".

Oba te złudzenia występują w niemal surrealistycznej rozmowie, jaką przeprowadził Hitler z komisarzem spraw zagranicznych Stalina, Wiaczesławem Mołotowem w listopadzie 1940 roku. Nie zwracając uwagi na amerykańską pomoc dla Wielkiej Brytanii, niemiecki dyktator upierał się, że Amerykanie w gruncie rzeczy pragną opanować imperium brytyjskie i są w trakcie przejmowania go. Wyjaśnił on radzieckiemu dyplomacie, że Roosevelt "wybiera sobie z tego zbankrutowanego gospodarstwa kilka drobiazgów szczególnie przydatnych Stanom Zjednoczonym". Naturalnie, gdy sojusz aliancki pozostał trwały, pół roku później sam Hitler najechał swojego wspaniałego radzieckiego sojusznika. A przepowiednia Hitlera, że Anglia i Ameryka pewnego dnia rozpoczną między sobą wojnę, która będzie prowadzona z największą nienawiścią, jaką można sobie wyobrazić, spełniła się, ale w odniesieniu do wojny pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim.

* Brak dyscypliny oznacza dyscyplinę. Żydzi nie mieli centralnej władzy przez prawie dwa tysiąclecia - pomiędzy rokiem 70 a 1948. Ale spiskolodzy twierdzą uparcie, że mędrcy Syjonu, dążąc do owładnięcia światem, przez wieki sprawowali kontrolę nad Żydami. Spiskolog nie zwraca uwagi na osławioną kłótliwość Żydów (dowcip głosi, że dwóch Żydów oznacza trzy synagogi) i przekształca ich w pokornych podwładnych wszechmocnego politbiura. Odrzuca widoczne różnice, uznając je za chytry zabieg mający zmylić obserwatorów. Ateiści i osobnicy z konfliktem tożsamości są w nie mniejszym stopniu członkami spisku, jak pobożni. "Nieżydowscy Żydzi", tacy jak Trocki, mogą zaprzeczać swojemu pochodzeniu słowem i czynem, ale to w jeszcze większym stopniu potwierdza ich rzeczywiste poddanie się żydowskiej władzy.

Wolnomularze twierdzą, że wstępują do lóż w celach społecznych oraz dobroczynnych i mogą wystąpić z nich, kiedy tylko zechcą - raczej nie, odpowiada głosiciel teorii spiskowej. Gdy już do niej wstąpią, nie wolno im opuścić loży. Przywołuje się wówczas przypadek Williama Morgana, masona-odstępcy, porwanego 11 września 1926 roku z Batawii w stanie Nowy Jork, a potem rzekomo zamordowanego w celu uniemożliwienia wydania książki, w której zdradzał wolnomularskie tajemnice. Podobnie sprawa się ma z Radą Stosunków Międzynarodowych. Może się wydawać, że instytucja ta jedynie wspiera przedsięwzięcia i publikacje dotyczące kierowania polityką zagraniczną. Tymczasem spiskolog odkrywa, że ma ona wielkie możliwości oddziaływania na swoich członków, zwłaszcza poprzez pozytywne lub negatywne kształtowanie ich karier. Głosiciele teorii spiskowych dostrzegają władzę członków Rady i mylnie wnioskują, że wynika ona z faktu przynależności do tej instytucji. W istocie jednak jest dokładnie na odwrót. W obu wypadkach niewinna działalność społeczna zostaje niewłaściwie zinterpretowana jako spisek.

Twierdzi się, że kapitalizm jest systemem opartym na rywalizacji, ale to nieprawda, bo jest manipulowany z góry. Biznesmeni nie mają więc żadnych możliwości wyboru i muszą przyjmować rozkazy wydane przez polityków. Pozornie słaba Organizacja Narodów Zjednoczonych dokładnie kontroluje wybieralnych urzędników amerykańskich. Całkowicie niewinna Federalna Agencja Zarządzania w czasie Klęsk Żywiołowych, rządowa instytucja, która przystępuje do działania, gdy zdarzy się jakiś kataklizm, faktycznie ma w przyszłości wprowadzić stan wojenny w Stanach Zjednoczonych. W każdym takim przypadku spiskolog obdarza niegroźne instytucje władzą i środkami przymusu typowymi dla dyktatury.

* Dyscyplina oznacza brak dyscypliny. Gdy mamy natomiast do czynienia z autentyczną dyktaturą, spiskolog popełnia odwrotny błąd, nie potrafiąc dostrzec prawdziwych hierarchii w takich totalitarnych państwach, jak III Rzesza, Związek Radziecki, Chiny, Wietnam i Irak. Lekceważąco odnosi się do wymaganej konieczności ścisłego podporządkowania się linii partii rządzącej, wynajduje konflikty ("umiarkowani" przeciwko "ekstremie") tam, gdzie ich nie ma, minimalizuje ofiary w tych państwach i nie zwraca uwagi na ich spiskowe działania. Posłużmy się tu radzieckim przykładem. Spiskolodzy skłonni byli wierzyć, że ukraińscy chłopi albo rząd brytyjski uczestniczyli w zakrojonych na ogromną skalę działaniach sabotażowych wymierzonych przeciwko stalinowskiemu eksperymentowi. Stanowisko takie zajęli Beatrice i Sidney Webbowie, przywódcy brytyjskich socjalistów, którzy donosili z miejsca wydarzeń, że niedobory żywności w Związku Radzieckim w 1932 i 1933 roku spowodowała "lokalna ludność w sposób oczywisty winna sabotażu". Za dobrą monetę przyjęli procesy pokazowe, dostrzegając ich korzystne strony w porównaniu z procesami, które odbywają się w Anglii. Pewien autor z lat pięćdziesiątych posuwa się do tego stopnia, że uznaje Stalina "jedynie za agenta międzynarodowych bankierów, wyznaczonego do panowania w Rosji". Z kolei Hitlera nazywa on rzecznikiem "polityki umiarkowanego faszyzmu", który znalazł się pod wpływem grupy "nazistowskich militarystów".

Ostatnio niektórzy spiskolodzy dementują, jakoby państwo radzieckie planowało zarówno swoje okazjonalne działania (takie jak antyamerykańskie kampanie dezinformacyjne), jak również główne cele (panowanie nad światem). Zamiast tego postrzegają owe niepokoje jako wytwór rozgorączkowanych amerykańskich umysłów. Louis Halle, politolog, wykpiwa te obawy, uznając je za fantazję: "Zachodem owładnął mit pojedynczego spisku dążącego do owładnięcia światem pod kierunkiem satanicznej grupy z Kremla, której na całym świecie wszyscy nazywający się komunistami okazywali ślepe posłuszeństwo". Pisząc o wojnie wietnamskiej, autor zajmujący się kulturą masową twierdzi, że "gdyby nie powszechnie uznane założenia teorii spiskowej, my [tj. rząd Stanów Zjednoczonych] nigdy nie wplątalibyśmy się w tę nieroztropną wojnę w rejonie tak mało znaczącym strategicznie". A w swoim skrajnym oświadczeniu autor historii antykomunizmu pisze: "Miliony niewinnych ludzi straciło życie, całe społeczeństwa zostały spustoszone, energiczny [amerykański] krajowy ruch związkowy został wykastrowany, a kultura Stanów Zjednoczonych zamrożona na wstecznych pozycjach - a wszystko w celu przezwyciężenia komunizmu".

Zadziwiające, lecz spiskolodzy mają skłonność do lekceważenia potęg o wiele większych i mocniejszych niż Żydzi czy tajne stowarzyszenia. Prawicowcy uznają Związek Radziecki za symptom żydowskiej władzy albo Władzy Pieniądza, natomiast zarówno prawicowcy, jak i lewicowcy uważają, że Waszyngtonem rządzą jakieś ukryte siły. Odpowiada to schematowi "pozory mylą": niewiele znaczącym pionkom, takim jak wolnomularze, lub graczom drugoplanowym, jak Żydzi, przypisuje się o wiele większe znaczenie niż potężnym organom, takim jak rządy Stanów Zjednoczonych czy Związku Radzieckiego.

Mówiąc krótko, myślenie zgodne z zasadą "pozory mylą" jest wstępem do sformułowania mylnych ocen. Konspiracjonizm przekształca najbardziej bezsilnych i krzywdzonych ludzi w historii (Żydzi, wolnomularze) w najpotężniejszych, zmienia najbardziej liberalnie traktujące obywateli rządy, jakie znała ludzkość (brytyjski i amerykański), w najstraszliwsze. Skierowanie lęku przeciwko temu, co w istocie jest niegroźne i łagodne, sprawia, że spiskolodzy stają się zupełnie ślepi na totalitaryzm. W konsekwencji widzą despotyzm w nowojorskim zespole ekspertów, ale nie dostrzegają go w stalinowskiej Rosji. Konspiracjonizm prowadzi więc do ogromnych pomyłek w ocenie. Trudno sobie wyobrazić, że można by było wszystko bardziej przekręcić.

 

Prawicowe oszołomy, lewicowi wykwintnisie

 

27 lutego 1933 roku, zaledwie kilka tygodni po dojściu Hitlera do władzy, w gmachu Reichstagu, niemieckiego parlamentu w Berlinie, wybuchł pożar, który strawił część budynku. Późniejsze dochodzenie ustaliło jednoznaczne fakty. Jeden człowiek, młody Holender, który należał kiedyś do Komunistycznej Partii Holandii, podłożył z własnej inicjatywy ogień w nadziei, że wywoła ludowe powstanie przeciwko nazistowskiemu reżimowi. Wówczas jednak każdy z dwóch głównych totalitarnych rządów zawłaszczył to wcale nie spiskowe wydarzenie i wysnuł skomplikowaną teorię spiskową, aby dzięki niej zrealizować swoje cele. Naziści przedstawiali pożar jako element gigantycznego, komunistycznego spisku i wykorzystali całą sprawę jako pretekst do uwięzienia niemieckich komunistów i zniszczenia ich partii. Sowieci dla odmiany głosili, że podpalacz był w rzeczywistości członkiem Holenderskiej Partii Faszystowskiej, który podłożył ogień na żądanie nazistów. Z perspektywy minionych sześćdziesięciu lat warto zauważyć, że o ile nazistowskie wytłumaczenie zostało już dawno temu odrzucone, o tyle radziecka dezinformacja funkcjonuje do tej pory zarówno w kulturze masowej, jak i w godnych szacunku dziełach naukowych.

Ten pouczający incydent wskazuje na dwa często powtarzające się schematy: po pierwsze, prawicę i lewicę cechuje taki sam głęboko zakorzeniony konspiracjonizm, po drugie, powszechnie wygłaszane opinie o wiele silniej godzą w prawe skrzydło sceny politycznej niż lewe. Teraz przyjrzymy się przyczynom takich wzorców postępowania i ocenimy ich znaczenie.

 

Przeciwieństwa się przyciągają

 

Poglądy, które od dawna podzielała zarówno skrajna prawica, jak i skrajna lewica, w ostatnich latach zespoliły się, stały się jednym, i wywarły wpływ na główny nurt amerykańskiej polityki oraz kultury masowej. Można to nazwać zespoloną paranoją

- Michael Kelly

 

Prawica i lewica zajmują się podobnymi formami konspiracjonizmu, ponieważ mają wiele ze sobą wspólnego - natężenie nienawiści, skłonność do przemocy, podejrzliwość - i bardzo mało związków z politycznym centrum. Ponieważ konspiracjonizm jest w większym stopniu sposobem myślenia niż konkretnym zespołem zasad politycznych, może służyć dowolnemu stanowisku politycznemu lub ideologii. Zapewnia on środki do realizacji dowolnych celów, pod warunkiem, że są one skrajne. "Zespolona paranoja" nie jest niczym nowym, natomiast od dawna ułatwia poszczególnym osobnikom przechodzenie od jednej skrajności do drugiej (prawicowy antysemita Wilhelm Marr zaczynał swoją karierę na lewicy; wielu niemieckich komunistów wstąpiło po 1933 roku do NSDAP), pozwala podzielać stanowiska, a czasami współpracować.

Zaadaptowanie spiskowych teorii prawicy przez lewicę wymaga niewielkich zmian. Jeden wróg może po prostu zająć miejsce drugiego, zmieniając ideologiczny kierunek, ale nie sposób myślenia. Zamieńmy straszaki prawicy (iluminatów, Rothschildów, Trockiego) na straszaki lewicy (jezuici, Rothschildowie, Disraeli) i konspiracjonizm zacznie działać w obie strony. Uniwersalny politycznie, pasuje do każdego programu i odpowiada interesom zarówno lewicy, jak i prawicy. W gruncie rzeczy, jak wskazuje na to nazwisko Rothschildów, obie opcje nawet zgadzają się ze sobą w niektórych punktach. Antysemityzm w wydaniu obu ekstremizmów jest tak podobny, że godny szacunku obserwator zauważył "monolityczną jednomyślność, w której trudno, jeżeli nie niemożliwe, odróżnić prawicę od lewicy". Jakby chcąc udowodnić słuszność tego twierdzenia, kandydat z ramienia partii komunistycznej na stanowisko prezydenta Rosji w wyborach w lipcu 1996 roku, Giennadij Ziuganow, w swojej książce Za gorizontom nie tylko zapożyczył nazistowskie koncepcje, ale nawet popełnił plagiat z Mein Kampf Hitlera. Amerykańska skrajna prawica i lewica nie zgadzają się prawie w żadnej, czyniąc wyjątek jedynie dla żydowskiego zagrożenia. To wzajemne zrozumienie sprawia, że zalecają prace "konkurencji" i nawet prześcigają się we wzajemnym popełnianiu plagiatów.

Lewica i prawica zgadzają się również w niektórych zagadnieniach związanych z tajnymi stowarzyszeniami. Na przykład jedni i drudzy uważają, że Waszyngton jest kontrolowany przez międzynarodowe grupy interesów finansowych. Prawicowe milicje przyjęły koncepcje lewaków z lat sześćdziesiątych na temat spisku zorganizowanego przez rząd Stanów Zjednoczonych. Milicja Montany plecie równie nieprzytomne brednie jak Weather Underground ("Podziemie Pogody") albo Symbionese Liberation Front (Symbiotyczny Front Wyzwolenia), które z pianą na ustach dowodzą, że FBI to "faszystowska" instytucja. Milicjanci również posługują się lewacką taktyką, aby finansować swoje działania: napadają na banki, fałszują pieniądze i wystawiają czeki bez pokrycia. Kiedy skazuje się ich na więzienie, wygłaszają następujące zdania: "Jestem po prostu kolejną niewinną osobną schwytaną w tryby tyrańskiego systemu prawnego. Władza dla ludu. Niech żyje rewolucja".

Biali i czarni rasiści zgadzają się również w wielu innych kwestiach. Oba ugrupowania uważają Żydów za głównych sprawców sprowadzenia niewolników z Afryki: pierwsi postrzegają to jako spisek mający na celu osłabienie białej rasy, drudzy - również jako spisek, który miał dla odmiany doprowadzić do likwidacji wszystkich czarnoskórych w "największym kryminalnym przedsięwzięciu, jakie kiedykolwiek podjęto przeciwko całej rasie". Jedni i drudzy twierdzą, że Holocaustu nie było; że żydowskie rodziny są właścicielami Banku Rezerw Federalnych, co pozwala im przywłaszczać sobie rocznie miliardy dolarów, a Urząd Podatkowy służy jako ich agencja do zbierania pieniędzy. Rasiści równie dobrze współpracują w sprawach tajnych stowarzyszeń. Po wojnie z Irakiem na początku 1991 roku "Naród Islamu" wyraził obawę, że prezydent Bush sprowokował starcie na Bliskim Wschodzie, aby uzasadnić zawieszenie konstytucji. A wtedy, uzyskawszy "niemal absolutną, niczym nie ograniczoną władzę dyktatorską", według jego podejrzeń wyłapałby i przeniósłby do "ośrodków zbiorczych lub obozów przesiedleńczych" ponad 21 milionów czarnych Amerykanów. Zwolennicy supremacji białej rasy boją się tego samego, ale na odwrót: rząd Stanów Zjednoczonych opracował plany założenia obozów koncentracyjnych według nazistowskich wzorów. "Chrześcijańscy fundamentaliści pójdą tam pierwsi... Tak jak Żydzi ostatnim razem".

Tego rodzaju zgoda ułatwia zrozumienie wielu nieoczekiwanych splotów wrogości i sojuszy. Przypadek radziecko-nazistowski jest idealnym przykładem realizacji pewnego schematu. Najpierw potępienia połączone z prowadzoną po cichu współpracą, potem gesty przyjaźni, a w końcu zdrada i barbarzyńska wojna. Na mniejszą skalę w Ameryce biali i czarni rasiści niekiedy zawierają taktyczne sojusze, by zwalczać spiski. W czerwcu 1961 roku przywódca Amerykańskiej Partii Nazistowskiej, George Lincoln Rockwell, oddał cześć Elijahowi Muhammadowi jako "Adolfowi Hitlerowi czarnych ludzi". Od 1984 roku Farrakhan utrzymuje związki z częścią białej, supremacyjnej prawicy. Thomas Metzger, przywódca Ku Klux Klanu w Kalifornii, wymieniał informacje z "Narodem Islamu" i może nawet wspierał go finansowo. W październiku 1985 roku stwierdził: "Ameryka jest rozkładającym się trupem. Żydzi żyją na tej padlinie jak pasożyty, którymi w rzeczywistości są. Farrakhan to rozumie". Farrakhan połączył również siły z Lyndonem LaRouche, aby walczyć przeciwko wspólnemu prześladowcy - Lidze Przeciwko Zniesławieniom B'nai B'rith oraz "tajnemu rządowi", którego rzekomo jest częścią.

Dla prawicy antysemityzm jest do tego stopnia niezastąpionym elementem składowym, że nawet w grupach zasadniczo nie zainteresowanych tego rodzaju ideologią (na przykład John Birch Society) znajdują się jej zwolennicy. Antysemityzm jest nierozerwalnie związany z prawicowym Weltanshauung, natomiast ataki na wolnomularzy i Waszyngton są elementem dowolnym. Z kolei lewica musi opracować teorię spiskową związaną z bankierami i handlarzami bronią, fakultatywna natomiast staje się niechęć do Żydów. W efekcie, gdy do władzy dochodzi prawica, kieruje swoją uwagę raczej na Żydów, lewica zaś podkreśla swój antyimperializm.

Często kontrasty te są jedynie kwestią rozłożenia akcentów. Oba ideologiczne skrzydła zgadzają się z systematyzacją spiskowców, spór natomiast dotyczy wyłącznie problemu, komu przypisana zostanie największa odpowiedzialność. Na przykład prawica skłonna jest uważać imperializm za narzędzie Żydów, gdy tymczasem lewica interpretuje ten fakt na odwrót. Doskonale ilustruje to sprawa Izraela. Prawica przedstawia to państwo jako owoc ogólnoświatowego żydowskiego spisku syjonistycznego. Adolf Hitler w połowie lat dwudziestych tłumaczył, że syjoniści "wcale nie myślą o stworzeniu żydowskiego państwa w Palestynie, aby kiedyś w nim zamieszkać; raczej chcą mieć centralną organizację, aby dzięki niej oszukiwać świat". Według współczesnego wariantu Izrael wydaje rozkazy rządowi Stanów Zjednoczonych. Lewica z kolei uważa syjonizm za kamuflaż imperialistycznych ambicji. Już w lipcu 1919 roku radziecki dokument sporządzony na Ukrainie nazywał syjonizm "jednym z odgałęzień imperialistycznej kontrrewolucji". W chwili obecnej, zgodnie z tą koncepcją, Izrael służy jako agent Zachodowi dążącemu do kontroli nad bliskowschodnią ropą naftową, arabskim nacjonalizmem bądź islamem.

 

Spojrzenie w prawo

 

Wykryte spiski dość często okazują się nie tymi, których zdemaskowania oczekiwano. l historia robi "zyg", podczas gdy spodziewano się, ze zrobi "zag"

- Todd Gitlin

 

Materiał zaprezentowany w niniejszej pracy powinien dowieść, że w ciągu dwóch minionych stuleci lewica propagowała konspiracjonizm w nie mniejszym stopniu niż prawica. Lenin co najmniej dorównywał swojemu prawicowemu odpowiednikowi, Raczkowskiemu. Teorie spiskowe Stalina miały bardziej zabójcze konsekwencje niż Hitlera. Na całym świecie każdy prawicowy spiskolog ma swój lewicowy odpowiednik. Dla Tojo z Japonii był nim Mao z Chin, Chomeiniego z Iranu - Gamal Abdel Naser z Egiptu. We Francji Le Penowi z prawicy niczym nie ustępuje Marchais z lewicy, a w Rosji Żyrinowski - Ziuganowowi.

Tyle konkretów. Powszechnie konspiracjonizm przypisuje się przede wszystkim prawicy. Dziennikarze i naukowcy dostrzegają faszystowskie ruchy na całym świecie, szczególnie nazistowskie, a w Stanach Zjednoczonych takie organizacje, jak Ku Klux Klan, John Birch Society i milicje, natomiast właściwie nie widzą ich lewackich odpowiedników. Richard Levy, uznany badacz antysemityzmu, pisze:

"Antysemityzm jako ruch znajduje swoje miejsce na prawej stronie sceny politycznej, wśród chrześcijańskich konserwatystów, ekstremistycznych nacjonalistów i skłonnych do przemocy reakcjonistów. Radykalni demokraci i socjaliści mogą żywić i popierać słownie wiele antyżydowskich przesądów, ale rzadko kiedy stają się antysemitami".

Walter Laqueur zauważył w swoim studium o współczesnych rosyjskich czarnosecińcach, że "zdecydowana wiara w wyimaginowane spiski odegrała istotną rolę w umysłowym kształtowaniu się skrajnej prawicy" w ciągu całego XX wieku. Podobnie autor książki o lewicowym antysemityzmie stwierdza, że "główne zagrożenie dla Żydów obecnie nie pochodzi ani też nigdy nie pochodziło z lewicy. Główną groźbę zawsze stanowi prawica". Według niego "lewacy odbijają i przyswajają sobie głęboki antysemityzm szerszego świata". Innymi słowy, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za ukształtowanie się tej nienawiści. Autor zajmujący się antysemityzmem europejskiej prawicy uznaje, że odgrywał on rolę głównej idei tylko na prawicy.

Podobnie dzieje się z obawami przed tajnymi stowarzyszeniami. I tu również naukowcy prawie wcale nie dostrzegają zaangażowania lewicy. Rozważmy amerykańskie realia. W swoim słynnym eseju z 1964 roku Paranoid Style in American Politics (Paranoidalny styl w polityce amerykańskiej) Richard Hofstadter, przedstawiając zarys konspiracjonistycznego myślenia, patologię tę przypisuje wyłącznie konserwatystom. Problem ten, stwierdza autor, "jest najbardziej widoczny na skrajnej prawicy, szczególnie wśród zwolenników Goldwatera". Każdy przedstawiany przez niego przykład - poczynając od XVIII wieku - rzeczywiście dotyczy tego politycznego skrzydła. W swoim doskonałym studium na temat "polityki nierozsądku" Seymour Martin Lipset i Earl Raab już w podtytule wskazują, że wyłącznym obiektem ich zainteresowania jest "prawicowy ekstremizm w Ameryce". Przeprowadzona przez George'a Johnsona analiza "teorii spiskowych i paranoi w amerykańskiej polityce" wskazuje, że jedynie "prawicowi politycy" są skłonni do myślenia kategoriami spiskowymi. Właściwie całe grono naukowców zajmujących się amerykańskimi teoriami spiskowymi zwraca uwagę wyłącznie na prawicę. Kiedy - jak dzieje się to w wypadku Lyndona LaRouche'a - pojawia się wątpliwość, w jaki sposób sklasyfikować spiskologa, naukowcy bagatelizują cechy wskazujące na jego lewackość. Zajmują się raczej jego rolą w tworzeniu "nowego amerykańskiego faszyzmu".

***

Jak wyjaśnić to przesadne akcentowanie roli prawicy w sytuacji, gdy lewicy wszystko uchodzi na sucho? Ta dysproporcja jest konsekwencją kilku różnic. Konspiracjonizm lewicy operuje celniejszymi argumentami przedstawianymi przez bardziej wyrafinowanych ideologów, pojawił się później i rozsypał w łagodniejszy sposób (lewicowy w latach 1989-1991, prawicowy w 1945). Warto też zaznaczyć, że sami badacze są zazwyczaj liberałami, dzięki czemu skłonni są więcej wybaczać lewicy.

* Lewica ma lepsze referencje. Wyznawcy teorii spiskowych na prawicy z bardzo nielicznymi wyjątkami to skinheadzi, neonaziści i inne świry, które opowiadają paskudne rzeczy o Żydach i mają hopla na punkcie tajnych stowarzyszeń. Większości z nich brakuje kwalifikacji, niewielu jest dobrze wykształconych i równie niewielu zajmuje się pracą umysłową. Nawet ich patroni pasują do opisanego wyżej profilu osobowości: Hitler był malarzem, któremu się nie powiodło, Farrakhan - niedoszłym artystą estradowym, "Mark z Michigan" (prezenter radiowy głoszący spiskowe teorie) pracuje jako woźny. Mimo to wypowiadają się oni na temat historii, teologii, finansów i innych skomplikowanych zagadnień, z których niewiele rozumieją. Nawet ci, którzy mogą przedstawić lepsze referencje (chemik, duchowny), rzadko kiedy dysponują wiedzą o wybranych przez siebie zagadnieniach, która pochodziłaby z pierwszej ręki. Zazwyczaj mieszkają gdzieś na uboczu i utrzymują niezbyt silne związki z większymi instytucjami naukowymi. Prawicowi autorzy z pełną powagą jako źródło podają "National Enquirer", kolorowe, wielkonakładowe piśmidło, albo inne publikacje, które nie słyną z przesadnej dokładności. Potrafią również wyszukiwać informacje ukryte w numerologii, antykach, a nawet w używanym sprzęcie biurowym.

Tymczasem lewicowcy mogą chlubić się nienagannym wykształceniem, a niekiedy nawet praktycznym doświadczeniem, co przydaje im prestiżu i wiarygodności, na które nie mają szans ich prawicowi odpowiednicy. Fakt, że Pierre Salinger był rzecznikiem prasowym prezydentów Kennedy'ego oraz Johnsona, a następnie przełożonym korespondentów zagranicznych w ABC News, i zdobył wszystkie najwyższe nagrody za dziennikarstwo telewizyjne, nadaje ciężar gatunkowy jego rozmaitym teoriom spiskowym (na temat rządu Stanów Zjednoczonych zastawiającego sidła na Saddama Husajna albo pocisku rakietowego, który strącił samolot TWA, lot 800). Gary Sick dosłużył się w Marynarce Wojennej stopnia komandora, pracował w zespole Narodowej Rady Bezpieczeństwa w Białym Domu, potem kilka lat w Fundacji Forda, prezesował oddziałowi Straży Praw Obywatelskich i prowadził prace badawcze na Uniwersytecie Columbia - jego oskarżenia podważające prawomocność wyboru Ronalda Reagana na prezydenta zostały więc bardzo poważnie potraktowane. Noam Chomsky prezentuje teorię spiskową, która obciąża rząd Stanów Zjednoczonych odpowiedzialnością za dosłownie każde zło dziejące się na świecie - w tym również za zatrucie środowiska naturalnego, militaryzm, nędzę, wyobcowanie duchowe i plagę narkotyków. Ale jednocześnie jego działalność naukowa przeobraziła językoznawstwo i "The New York Times" nazywa go "zapewne najwybitniejszym żyjącym intelektualistą". Jego biograf pisze o nim nawet jako o "jednej z najważniejszych postaci naszego stulecia". Niewątpliwe osiągnięcia naukowe Chomsky'ego nadają jego politycznym poglądom znaczną wiarygodność. Ramsey Clark, którego koncepcje zbliżone są do poglądów Chomsky'ego, był prokuratorem generalnym Stanów Zjednoczonych. Wszyscy ci ludzie żyją w dużych miastach i mają bliskie związki z establishmentem.

* Postrzeganie. Pisemne wypowiedzi prawicy są w typowy sposób wulgarne, źle skomponowane, z błędami ortograficznymi i gramatycznymi, nadużywają słów pisanych dużą literą, wytłuszczeń i wykrzykników. Ukazują się najczęściej w nieznanych czasopismach wydawanych w nieznanych miastach. Jedna z prac miała wydrukowany na dole każdej strony zapis * * * * ŚCIŚLE TAJNE * * * *, co pachniało dziecinadą. Z kolei spiskolodzy z lewicy przedstawiają wyrafinowaną, elegancką argumentację, która zyskuje aprobatę prestiżowej prasy. Spiskowi antysemici z prawicy produkują prymitywne teksty, które rozchodzą się w minimalnym nakładzie, ich lewicowi odpowiednicy, tacy jak Gore Vidal, są autorami bestsellerów. Prawicowcy rozprowadzają chałupniczo wykonane filmy wideo, lewica ma Olivera Stone'a, który w Hollywood robi fabularne filmy zdobywające najwyższe nagrody.

* Prawica sama się ośmiesza. Jej pisma zawierają ewidentne sprzeczności, a także błędy rzeczowe. Nawet ktoś tak wybitny jak Pat Robertson (syn senatora Stanów Zjednoczonych, absolwent Wydziału Prawa na Harvardzie) przedstawia całkowicie sprzeczny wewnętrznie obraz Nowego Ładu Świata, jego głównych sił sprawczych i motywów działania przywódców. Prawica podąża starymi i zdyskredytowanymi tropami, które dla inteligentnej i zrównoważonej osoby są zbyt dziwaczne, żeby można je traktować poważnie. W latach pięćdziesiątych National Federation of Christian Laymen (Narodowa Federacja Chrześcijańskiego Laikatu) przedstawiała fluor jako "diabelską truciznę" i uznała, że dodawanie go do wody (aby zapobiec próchnicy zębów) jest "jednym z najbardziej łajdackim spisków przeciwko ludzkości, jaki kiedykolwiek próbowano zorganizować". W latach sześćdziesiątych Christian Crusade ("Chrześcijańska Krucjata") przedstawiała Beatlesów jako spiskowców, którzy mają doprowadzić do opóźnienia umysłowego amerykańskiej młodzieży. W latach siedemdziesiątych Liberty Lobby ("Lobby Wolności") uznało wprowadzenie systemu metrycznego za koszmar i formę obcej działalności wywrotowej. W latach osiemdziesiątych League of Praying Ministers (Liga Pastorów-Kaznodziejów) dostrzegła sataniczny znak w prążkowanym prostokącie uniwersalnego kodu paskowego na produktach spożywczych lub przemysłowych [Niektórzy chrześcijanie uznają liczbę 666 za "znak bestii" z Objawienia św. Jana 13, 16-17 (ponieważ w języku hebrajskim jest to numeryczny odpowiednik imienia cezara Nerona). Dziwnym zbiegiem okoliczności SIERGIEJ NILUS, pierwsza osoba, która opublikowała Protokoły... w formie książkowej, opracował system, za pośrednictwem którego wykrywał obecność Antychrysta w znakach handlowych.]. W latach dziewięćdziesiątych grupy "Patriotów" znalazły na odwrocie pudełka płatków zbożowych "Kix" dowód na to, że krajowi grozi obca napaść. Wzbudził on pośród nich obawę, że sklepy ze zdrową żywnością są przykrywką dla niebezpiecznych ruchów New Agę.

Te lęki są tak absurdalne, że nawet zazwyczaj śmiertelnie poważni urzędnicy państwowi czują się upoważnieni do ich wykpiwania. Szef wydziału antyterrorystycznego FBI, John P. O'Neill, opowiadał o rozmowach jego agentów z ludźmi obawiającymi się sterowanej przez ONZ inwazji: "Siadaliśmy z nimi na ganku, popijaliśmy mrożoną herbatę z kubków Masona i prosiliśmy ich, że jeżeli zobaczą spadających z nieba belgijskich spadochroniarzy w niebieskich [tj. oenzetowskich] beretach na głowach, to niech przede wszystkim zawiadomią FBI i pozwolą, żebyśmy przyłożyli im pierwsi". Boutros Boutros-Ghali, czcigodny sekretarz generalny ONZ, wykpił podobne obawy we wrześniu 1996 roku, gdy wracał z letniego urlopu: "Wspaniale jest wracać z wakacji. Szczerze mówiąc, zacząłem się na nich nudzić. O wiele zabawniej jest pracować tutaj, blokować reformy, latać moim czarnym śmigłowcem i narzucać ogólnoświatowe podatki" ["The New York Times" z 18 IX 1996. Kilka miesięcy później, już w poważniejszym nastroju, Boutros-Ghali uznał, że amerykańskie weto wobec jego powtórnej kadencji zawdzięcza częściowo czarnym śmigłowcom.].

* Zdolność przekonywania. Porównajmy piśmiennictwo nazistowskie i komunistyczne. Pierwsze powstaje z mieszaniny pseudonauki i fanatyzmu, jest pełne jadu i w ewidentny sposób fałszywe. Dla kontrastu drugie jest produktem ewolucji nośnej tradycji, odwołującej się do najszlachetniejszych ideałów o dużej sile oddziaływania. Pierwsze gmatwa się w mętnych i niespójnych koncepcjach, podczas gdy wyjaśnienia zawarte w drugim są przedstawione klarownie i elegancko. Pierwsze upiera się przy niewiarygodnych powiązaniach, drugie przedstawia niekwestionowaną rzeczywistość w nowym opakowaniu. Faszyzm odrzuca zachodnią cywilizację, leninizm twierdzi, że ją udoskonala. Prawica w jawny sposób obnosi się ze swoją nienawiścią, czerpiąc przyjemność z szokowania grzecznego społeczeństwa. Jej ideologia opiera się głównie na gloryfikacji przemocy, stawianiu na piedestale więzów krwi, ekstremistycznego nacjonalizmu i tryumfalizmu religijnego. Lewica daje uzasadnione i spójne analizy gospodarcze oraz prezentuje idealistyczne wizje. Jedna ukazuje twarz wykrzywioną wrogością, druga proponuje uśmiech i nadzieję. Dopiero historyczne doświadczenie leninizmu stosowanego w praktyce dowodzi, że może być on równie morderczy i niszczący jak nazizm.

Przeprowadźmy następujące porównanie. Na prawicy Louis Farrakhan propaguje dziwaczną i nieprzekonującą tezę, która w dużej części wynika z wyznawanej przez "Naród Islamu" wiary, że czarni byli pierwszymi ludźmi na ziemi. Biała rasa natomiast pojawiła się wtedy, gdy zły czarny naukowiec, niejaki Mr. Yacub, stworzył ją jako narzędzie, dzięki któremu czarni mieli odczuć gwałtowną potrzebę powrotu do prawdziwej religii - islamu. Farrakhan twierdzi, że Holocaust czarnych był stokroć okrutniejszy od żydowskiego i oskarża Żydów, że w dużej mierze przyczynili się do niego. Na lewicy szkoła "afrocentryczna" proponuje wyrafinowany wariant ogólnie rzecz biorąc tej samej argumentacji, twierdząc, że starożytne ośrodki cywilizacji w Egipcie, Grecji i Palestynie były w rzeczywistości zamieszkane przez czarną ludność, ale biali, w wyniku spisku, przywłaszczyli sobie te klejnoty. Jezus był "afrykańskim rewolucjonistą", a biali "ukradli" chrześcijaństwo od Egipcjan. Afrocentryczne koncepcje z pewnością są kontrowersyjne, ale nie wywołują niepokoju i poczucia przymusu, jak poglądy antysemickie.

Gdy prawicowe teorie spiskowe docierają do amerykańskich szkół i środków przekazu, stają się obiektem badań prowadzonych dzięki fundowanym stypendiom, a także są poddawane analitycznemu rozbiorowi, w którego efekcie studenci i całe społeczeństwo mogą pojąć ich fałsz i nie paść ich ofiarą. Dla kontrastu, lewicowe poglądy często przedstawiane są jako udowodnione. Weźmy znowu dwa spiskowe warianty historii czarnych. Prymitywny antysemityzm "Narodu Islamu" sprawia, że jest on niemal powszechnie odrzucany. Przyjęła go jedynie garstka profesorów i w efekcie narażeni są oni na śmieszność [Tony Martin w Wellesley College w Massachusetts uważa, że Żydzi ponoszą odpowiedzialność za handel niewolnikami. Leonard Jeffries Jr. z City University of New York twierdzi, że Żydzi współuczestniczą w "spisku zaplanowanym i obmyślonym w Hollywood", którego celem jest "zniszczenie czarnych ludzi". ("The New York Times" z 11 VIII 1991).]. Z kolei ogromna większość wykładowców z czołowych uniwersytetów prowadzi zajęcia z afrocentryzmu, całe doktoranckie seminaria poświęcone są tym koncepcjom, a wielkie wydawnictwa uniwersyteckie publikują książki przedstawiające tę afrocentryczną argumentację. Afrocentryzm stał się tak powszechnie akceptowany, że dotarł do średnich szkół w całych Stanach Zjednoczonych, a niektóre szkoły podstawowe uczyniły z niego nawet główny punkt programu nauczania.

* Lewica jest subtelniejsza. Prawica ma skłonność do zakładania istnienia rozległych, historycznych i wszechogarniających spisków, natomiast lewica skupia uwagę na bardziej wiarygodnych działaniach konspiracyjnych. Pierwsi opierają się bardziej na fałszerstwach i innych przekłamaniach, a co ważniejsze, krzyczą "spisek", podczas gdy reprezentanci drugiej strony często wolą omijać to ważkie słowo. Chociaż cały leninowski zespół idei opiera się na koncepcji spisku kół finansowo-przemysłowych, to właściwie w żadnym miejscu nie używa tego sformułowania. O ile Hitler bredził o spiskach i walkę z nimi uczynił głównym punktem programu politycznego, Stalin wypowiadał swoje obawy szeptem i osobiście odcinał się od konspiracjonizmu. Poza tym, gdy Hitler zwalczał ewidentnie fantastyczne ogólnoświatowe spiski, Stalin zajmował się jedynie tymi, które wymierzone były przeciwko jego reżimowi. Jego oskarżenia nie wywoływały ani takiego sceptycyzmu, ani takiej odrazy jak zarzuty Hitlera.

Nawet obecnie lewica działa subtelniej. Ogromnie popularna feministyczna badaczka Susan Faludi w swojej pracy Backlash stawia tezę, że kobiety są ofiarami "wielce podstępnego" i "potężnego kontrataku na ich prawa", "przeprowadzonego przez tajne gabinety świata kultury" i przygotowanego przez rząd, prawników, naukowców, środki przekazu, projektantów mody oraz Hollywood. Na przykład media "rozpowszechniły spreparowane dane", a znajdujący się w kłopotach mężczyźni na wysokich stanowiskach wykorzystują kobiety, zwłaszcza feministki, jako swoje "wszechstronne kozły ofiarne". Faludi przedstawia swoją argumentację z elegancją i polotem. Stwierdza nawet, że "powracająca fala nie jest spiskiem". Jednakże jej podstawowa teza jest w nie mniejszym stopniu konspiracjonistyczna - "tajne gabinety świata kultury"? - niż te, które przedstawia niedomyta prawica.

Albo też zwróćmy uwagę na lewicowe pojęcie "antykomunizmu", zjawiska, które obciąża się winą za większość tego, co złe w Stanach Zjednoczonych. Zamiast postrzegać zmagania z komunizmem jako przejaw nienawiści do systemu ucisku i prowadzoną na śmierć i życie walkę o przyszłość ludzkości, lewica woli traktować je jako spisek. Autor zajmujący się tym problemem, Joel Kovel, dochodzi do wniosku, że "nienawiść do komunistów jest wykorzystywana oportunistycznie jako narzędzie do zapewnienia władzy i bogactwa". Jest to mechanizm szczególnie pożyteczny do "neutralizowania siły klasy robotniczej" w Stanach Zjednoczonych. I znowu, chociaż Kovel nie używa w swojej pracy słowa "spisek", znajduje się ono w podtekście całej jego argumentacji.

Znaczna część amerykańskiej nauki opiera się na tego rodzaju wyrafinowanej teorii spiskowej. Badania związane z Ameryką Łacińską dostarczają szczególnie ciekawych przykładów, ponieważ większość uczonych zajmujących się tym tematem podziela pogląd o spisku Stanów Zjednoczonych, którego celem jest zapewnienie dominacji na całym kontynencie. Na przykład dzieje zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Ameryce Łacińskiej, opisane przez Petera Smitha, nie tylko czynią z tego założenia tezę, ale w nieelegancki sposób odrzucają rolę przypadkowych zdarzeń. Dla niego liczy się tylko spisek.

* Lewica przejęła konspiracjonizm później. Już w latach osiemdziesiątych XVIII wieku "można dostrzec szkielet konspiracjonistycznej mitologii na lewicy, jak również i na prawicy". Ale na lewicy był to tylko zarys. Konspiracjonizm zyskał polityczne znaczenie dopiero po rewolucji francuskiej i początkowo miał przede wszystkim prawicowe zabarwienie. Obawiając się zmian i nienawidząc nowoczesności, prawica zwalczała rewolucję francuską. A w miarę, jak w swojej jakobińskiej fazie rewolucja stawała się coraz bardziej radykalna, arystokracja, posiadacze ziemscy i duchowieństwo zareagowali w gwałtowny i nie mniej radykalny sposób. Jednym z elementów tej reakcji był konspiracjonizm. Robison, Barruel i Starek przekonali się, że dzięki konspiracjonizmowi wymierzonemu przeciwko tajnym stowarzyszeniom mogą prowadzić walkę z rewolucjonistami na równych warunkach. Potem niszczący efekt kapitalizmu i równouprawnienie Żydów sprawiły, że kolejne pokolenia prawicy dalej odwoływały się do teorii spiskowych.

Lewica rzadko kiedy sprawowała władzę (poza Francją w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku), ale ponieważ miała pod tym względem wielkie ambicje, zajmowała się spiskami przez cały XIX wiek (w zdecydowanie większym stopniu niż się ich obawiała). Sytuacja ta zmieniła się w momencie zagarnięcia władzy przez bolszewików w 1917 roku, ponieważ sprawowanie kontroli nad potężnym państwem uczyniło lewicę nie mniej paranoidalną niż prawica. Bolszewicy również potrzebowali sposobu utrwalenia tych zadziwiających zmian i dlatego zwrócili się ku konspiracjonizmowi. II wojna światowa pozostawiła prawicę w ruinach, ale jednocześnie zwiększyła zakres władzy lewicy. A wtedy radziecki aparat propagandowy nagłośnił sprawę konspiracjonizmu swoim międzynarodowym wielbicielom. Przez cały okres zimnej wojny państwa komunistyczne były głównymi propagatorami tego typu myślenia. Nie tylko marksistowsko-leninowscy politycy, pedagodzy, intelektualiści, artyści i dziennikarze przyjmowali z Moskwy najnowsze teorie spiskowe, ale w taki sam sposób postępowały również pozornie niezależne czasopisma (na przykład tygodnik "Link" w Indiach), które w istocie były tylko narzędziami moskiewskiej dezinformacji. Poza tym spora liczba sympatyków na Zachodzie popierała radzieckie pomysły, tym samym nadając komunistycznym kalumniom tak bardzo potrzebną wiarygodność. W efekcie stanowisko Moskwy znajdowało oddźwięk w prasie, na uczelniach i w sztuce.

* Związek Radziecki jest lepszy niż Trzecia Rzesza. Nazizm powstał i upadł w bardzo widowiskowy sposób, natomiast linia życia komunizmu była zdecydowanie łagodniejsza. Trzecia Rzesza przetrwała zaledwie dwanaście lat i rozsypała się w ogniu i dymie salw; Związek Radziecki funkcjonował przez trzy czwarte stulecia i wyzionął ducha z cichym piśnięciem. Te różnice pociągają za sobą istotne konsekwencje. Podczas gdy wyniki nazistowskiego konspiracjonizmu są obiektem niezliczonych badań i cieszą się zainteresowaniem ludzi kultury, analogiczne osiągnięcia Sowietów są znane stosunkowo niewielkim kręgom. Nazwy Auschwitz, Birkenau i innych obozów śmierci są powszechnie znane, ale kto słyszał o ich radzieckich odpowiednikach? Niemieckie archiwa zostały zagarnięte jednym uderzeniem, radzieckie są ujawniane powoli.

Te same różnice istnieją w odniesieniu do obu dyktatorów. Hitler ma o wiele gorszą reputację niż Stalin. Jeden szalał, drugi kalkulował. Hitler nie czynił żadnych widocznych kroków, aby zamaskować swoje łotrostwa. Dla odmiany Stalin ukrywał zło z taką zręcznością i powodzeniem, że jego zbrodnie wyszły na jaw dopiero trzy lata po śmierci dyktatora, a wiadomość o nich spowodowała wówczas powszechny szok. Ponieważ fakty związane ze Stalinem były ujawniane w tak niespójny i chaotyczny sposób, jego zbrodnie do dnia dzisiejszego nie zyskały równie ponurej sławy jak mordercza działalność Hitlera. Fuhrer skompromitował się tak bezgranicznie, że doszukiwanie się u niego jakichkolwiek cnót graniczy z szaleństwem, w wypadku Stalina sprawa wygląda zaś inaczej. O ile apologeci Hitlera znajdują się poza nawiasem społeczeństwa, stalinowcom wciąż nie dzieje się krzywda.

* Badacze bardziej sympatyzują z lewicą. Liberalne zapatrywania większości naukowców i dziennikarzy oznaczają, że stosują różne kryteria dla porównywalnych zjawisk. Nie ukrywają podłości popełnianych przez lewicę, ale przedstawiają je w łagodniejszy sposób, w izolacji, i zazwyczaj traktują je bardziej jako przejawy uprzedzeń i manii poszczególnych osobników niż jako wrodzone negatywne cechy systemu. Leninizm może byłby bardziej humanitarny, gdyby Stalin nie ukradł władzy. Kubańska rewolucja może by się powiodła, gdyby nie wrogość Stanów Zjednoczonych. Poza tym autorzy szukają konspiracjonizmu przede wszystkim na prawicy. Radziecki antysemityzm i lewicowy antyimperializm, jako nie przystające do stereotypu, wychodzą z opresji bardziej obronną ręką. A ponieważ lewicowa paranoja związana z Waszyngtonem też nie pasuje do schematu, w nieporównywalnie mniejszym stopniu niż prawicowa zasługuje na przedstawienie, opluskwienie i wyśmiewanie.

***

A więc na którą stronę w końcu przechylą się szale? Prawicowy i lewicowy konspiracjonizm odnosiły w tym stuleciu wielkie sukcesy, ale który z nich odcisnął się silniejszym piętnem na losach świata?

Gdy sprawa dotyczy obaw przed tajnymi stowarzyszeniami i imperialistami, lewica dzierży niewątpliwie palmę pierwszeństwa - w końcu takie były zawsze jej zapatrywania. Jeżeli zaś chodzi o antysemityzm, do 1945 roku prawica odgrywała tu dominującą rolę, ale potem pałeczkę przejęła lewica. Z pewnością antysemityzm zawdzięcza swój szeroki zasięg prawicy, jak dowodzą tego przykłady Juana Perona w Argentynie i Japonii lat osiemdziesiątych naszego wieku. Ale w ostatnim półwieczu nienawiść do Żydów w o wiele większym stopniu była skutkiem działań państwa radzieckiego, które przetrwało długo, a zasięg jego wpływów przedstawiał się imponująco. Ten "największy eksporter materiałów przepełnionych nienawiścią do Żydów", zwłaszcza w latach 1967 -1991, zaszczepił antysyjonizm w niemal wszystkich krajach komunistycznych, pośród międzynarodowej lewicy i w dużej części Trzeciego Świata, zarówno tej "reakcyjnej", jak i "postępowej". Dzięki radzieckiej propagandzie wielu ludzi i wiele instytucji przyjęło antysemickie hasła i potępiło syjonizm:

"Antysyjonizm stał się wielkim bazarem - pisał Robert Wistrich w 1978 roku - na którym radzieccy i chińscy komuniści, marksiści arabscy i z Trzeciego Świata, trockiści, anarchiści i kastryści razem z feudalnymi szejkami, konserwatywnymi islamskimi władcami, spółkami naftowymi i kapitalistycznymi grupami interesów na Zachodzie (nie mówiąc już o grupach z faszystowskiego marginesu) znaleźli okazję do pogodzenia się we wspólnej nienawiści do państwa żydowskiego".

Doskonale zorientowana badaczka tak określa nieodwracalne szkody wyrządzone przez radziecką kampanię: "Wyprodukowana w Związku Radzieckim antysemicka i antysyjonistyczna propaganda przeniknęła do wielu krajów świata i jej pożałowania godnych skutków nie można już odwrócić". Spoglądając na dwa najpotężniejsze totalitarne państwa w Europie, dostrzegamy pewien podział pracy: Hitler pogłębił antysemityzm, by zabić miliony; Sowieci tak rozszerzyli jego zasięg, że ideologia ta stała się niemal uniwersalna. Obecnie antysemityzm kwitnie w dawnym Związku Radzieckim, a nie w Niemczech. Ogólnoświatowa atrakcyjność antysemityzmu stanowi w większym stopniu odbicie radzieckich wpływów niż nazistowskich.

Ogólnie rzecz biorąc, działania lewicy są nie tylko bardziej podstępne, ale cechuje je większy zasięg. Dziwna niechęć prawicy do oskarżania całych państw oznacza, że większość czasu poświęca ona na błahe podchody przeciwko takim niepaństwowym przeciwnikom, jak Żydzi, wolnomularze, Rada Stosunków Międzynarodowych, europejscy bankierzy czy Organizacja Narodów Zjednoczonych. Lewica rozsądniej skupia uwagę przede wszystkim na rządach potężnych państw, zwłaszcza brytyjskim i amerykańskim. Ta różnica powoduje, że rezultaty również są całkiem odmienne. Prawica stworzyła albo szereg słabiutkich organizacji (takich jak Partia Antymasońska, istniejąca przez kilka zaledwie lat tylko w paru stanach), albo przemijających (partia nazistowska), podczas gdy ruch lewicowy powołał komunistyczne partie na całym świecie, z których sporo zdobyło władzę i utrzymało ją przez dziesięciolecia.

Wyrafinowanie lewicy pozwoliło jej więc wykorzystać konspiracjonizm w większym stopniu niż przeciwnej stronie. Dobrze wykształcony badacz-światowiec nie pada ofiarą konspiracjonistycznych demonów z taką samą łatwością jak woźny. Świry z prawicy sprawiają wrażenie, że szczerze wierzą w swoje lęki przed Żydami i masonami, lewicowym wykwintnisiom brakuje takiej autentyczności. Wydaje się, że raczej posługują się teoriami spiskowymi jako narzędziem do wspierania swoich politycznych koncepcji i realizują przy tym różnorodne cele. Rozpatrując problem w skali makro, możemy stwierdzić, że o ile Hitler reprezentuje konspiracjonizm, który oszalał, o tyle Stalin okazał się o wiele bardziej przebiegły w swoich działaniach. Nazistowskie państwo uznało spiskowy antysemityzm za prawdę absolutną i uparcie stosowało go w praktyce, natomiast Związek Radziecki po prostu wykorzystywał go instrumentalnie. Przyjął antysemityzm, by przypodobać się Niemcom po zawarciu układu we wrześniu 1939 roku, i odrzucił go po napaści nazistów w czerwcu 1941 roku; wreszcie powrócił do niego kilka lat później.

To samo zjawisko obserwujemy również w realiach amerykańskich, zwłaszcza w wykorzystaniu przez lewicę konspiracjonizmu wobec zabójstwa Kennedy'ego, "Październikowej Niespodzianki" i procesu O.J.Simpsona. Głoszone przez lewicę teorie spiskowe w wygodny dla niej sposób wyjaśniają, dlaczego dwaj z kilku ostatnich prezydentów Stanów Zjednoczonych (John F. Kennedy i Jimmy Carter) odeszli z urzędu; po prostu stali się ofiarami wyjątkowo podłych spisków. Szczególnie godny uwagi jest przypadek Kennedy'ego. Lee Harvey Oswald był lewicowym ekstremistą, który przeniósł się do Związku Radzieckiego, zrezygnował z amerykańskiego obywatelstwa, był członkiem popierającej Castro organizacji (Fair Play for Cuba Committee) i niemal udało mu się zabić znanego prawicowca, generała Edwina Walkera. Ale mimo to tuż po zamordowaniu Kennedy'ego przestano interesować się Oswaldem. Stało się tak dzięki powiązanej ze sobą grupie lewicowych działaczy (np. Jim Garrison) i autorów książek zarówno znanych (Edward Jay Epstein, Mark Lane), jak i nieznanych (Thomas Buchanan, Joachim Joesten, Sylvia Meagher, Harold Weisberg). Ci "zabójcolodzy" stosują dwa zabiegi. Jeden z nich zmienia Oswalda w prawicowego ekstremistę ("Oswald czułby się lepiej z Mein Kampf niż Das Kapital), a jego całe życie nazywa skomplikowanym kamuflażem (przy tym podejściu Fair Play for Cuba staje się przykrywką amerykańskiego wywiadu).

Drugi zabieg osłabia znaczenie Oswalda, przenosząc punkt ciężkości na wielki spisek, w którym był on zaledwie drobnym pionkiem. Zapatrywania polityczne Oswalda, jego motywy i związki z radzieckim wywiadem niemal zanikają, zastąpione przez poszlaki, które wskazują na inne osoby zamieszane w morderstwo. Spece od zabójstwa zastanawiają się nad liczbą strzelających karabinów (do szesnastu), liczbą wystrzelonych pocisków i ich trajektoriami, a także tym, ile z nich trafiło Kennedy'ego. Ostatecznie doliczyli się około trzydziestu strzelców współdziałających z Oswaldem. Ta obfitość wspólników odwróciła od niego uwagę i przerzuciła ją na zleceniodawców tego wielkiego zamachu. Do wielkich podejrzanych zaliczano CIA (ponieważ Kennedy miał zamiar rozwiązać agencję), antycastrowskich Kubańczyków (z powodu klęski w Zatoce Świń), "białych" Rosjan (rozwścieczonych poprawą stosunków ze Związkiem Radzieckim), mafię (by powstrzymać dochodzenie Roberta Kennedy'ego w sprawie zorganizowanej przestępczości), FBI (bo Hoover bał się usunięcia ze stanowiska), kompleks wojskowo-przemysłowy (który nienawidził układu o zaprzestaniu prób z bronią jądrową), generałów (ponieważ chcieli powstrzymać wycofywanie sił z Wietnamu), teksańskich milionerów, producentów nafty (by zakończyć negocjacje w sprawie zniesienia ulgi związanej ze zmniejszaniem się zasobów ropy), międzynarodowych bankierów (którym nie podobała się aktualna polityka monetarna) i Lyndona Johnsona (obawiał się, że w 1964 roku zostanie odstawiony na boczny tor). W miarę jak mnożyły się spory wokół tożsamości prawicowych spiskowców, ich liczba systematyczne rosła ("Ich zebrania powinny się odbywać w Madison Square Garden"), a sam Oswald niemal zupełnie znikł z pola widzenia. Niektórzy autorzy niemal nie zauważali jego istnienia, inni zmienili go w kozła ofiarnego. Jak zauważył w 1993 roku Gerald Posner, dzięki połączonym wysiłkom lewicowych autorów "dyskusja nie dotyczy już problemu, czy JFK został zabity przez Lee Oswalda działającego samotnie, czy też w ramach spisku - a tego, czyj to był spisek?"

Ta orgia domysłów wydaje się wydumana w kontekście innych zabójstw popełnionych stosunkowo niedawno, które jednak nie wywołały spiskowych teorii. Robert F. Kennedy został zabity w czerwcu 1968 roku przez Sirhana Bishara Sirhana, Palestyńczyka urodzonego w Jerozolimie, który wprost nazwał swój czyn aktem protestu wobec proizraelskich zapatrywań ofiary. W owym okresie Al-Fatah Jasera Arafata była powszechnie uznawana za organizację terrorystyczną; w związku z tym Sirhanowi można było przypisać udział w spisku, ale tak się nie stało. Amerykanie uznali go za samotnego zabójcę, nie powiązanego z żadną grupą ani tym bardziej nie za element skoordynowanej kampanii zastraszania.

Podobnie próba zabójstwa dokonana przez Johna W. Hinckleya Jr. w 1981 roku wywołała niewiele spekulacji, chociaż nagranie wideo z tego wydarzenia zarejestrowało niezrozumiałe błyski światła, a ochrona prezydencka początkowo spoglądała w niewłaściwą stronę; może to sugerować, ze zamachowców było więcej. Co ciekawsze, informowano, że ojciec Hinckleya był przyjacielem wiceprezydenta George'a Busha, który bezpośrednio skorzystałby na śmierci Reagana. I co jeszcze ciekawsze, Scott, brat Johna Hinckleya, był umówiony na obiad z Neilem, synem Busha, dokładnie w wieczór zamachu. Fakt, że nie ma właściwie żadnych teorii spiskowych związanych z zamachami na RFK i Reagana wskazuje, że domysły związane z zabójstwem JFK mają szczególny charakter i zapewne zostały sfabrykowane.

Zgodnie z teorią "Październikowej Niespodzianki" Reagan zdobył prezydenturę w 1980 roku dzięki układowi zawartemu z irańskimi mułłami. Zgodnie z tym układem zatrzymają oni amerykańskich zakładników w Iranie do czasu przeprowadzenia w Stanach Zjednoczonych wyborów prezydenckich i tym samym zniszczą szansę Jimmy'ego Cartera na reelekcję. Lyndon LaRouche wymyślił tę teorię i cała siatka lewicowców - Hodding Carter, Seymour Hersh, Christopher Hitchens, Robert Parry, Gary Sick, Craig Unger, a także pokaźny zespół wspierający - podtrzymała ją. Gazety poświęciły temu tematowi swoje szpalty, programy telewizyjne - wiele czasu antenowego, tygodniki o ogólnokrajowym zasięgu umieszczały na okładkach nagłówki mówiące o tej sprawie. Oskarżenia były tak szeroko kolportowane, że w styczniu 1992 roku sondaż wykazał, iż 55% Amerykanów w nie wierzy, a zaledwie 34% uznaje je za fałszywe. Jimmy Carter zażądał dochodzenia i obie izby Kongresu (a także paru prowadzących śledztwa dziennikarzy) przychyliły się do jego życzenia. Wszyscy jednak przekonali się, że oskarżenia są całkowicie bezpodstawne i cała sprawa zmarła śmiercią naturalną.

O tych republikanach, których kariery nie sposób przypisać jakiemuś konkretnemu spiskowi, rozpuszcza się złośliwe plotki. Najlepszym przykładem jest tu George Bush. Lewica przedstawiła go jako osobnika będącego członkiem większej liczby tajnych stowarzyszeń niż ktokolwiek inny: członek "Skull and Bones" (Czaszka i kości) w Yale, teksański "król naftowy", członek Rady Stosunków Międzynarodowych i Komisji Trójstronnej, szef CIA, niekiedy wspólnik w sprawie Iran/contras. Pewien autor nazwał go "ucieleśnieniem spisku", a nawet największym spiskowcem ostatnich dwóch wieków. Proces O.J. Simpsona jest następnym przykładem, w jaki sposób lewica wykorzystuje konspiracjonizm jako narzędzie polityczne. Aby podważyć zgromadzone przez prokuraturę stanową niezbite dowody zamordowania przez niego byłej żony i jej przyjaciela, najlepszy zespół prawników, jaki można dostać za pieniądze, oparł swoją obronę na teorii spiskowej. Według niej policja w Los Angeles z powodu wrogości rasowej zapędziła Simpsona w pułapkę, a potem zorganizowała rozległy spisek, aby przypisać mu tę zbrodnię. Obrońcy przedstawili tę argumentację w tak przekonujący sposób, że Simpsona uniewinniono.

I na koniec warto zauważyć, że liberałowie często tworzą teorie spiskowe, aby odebrać konserwatystom polityczną legitymację. Mechanizm tego zjawiska można przedstawić na dwóch amerykańskich przykładach. Michael Lind, redaktor "New Yorkera", przedstawia garstkę przywódców zajmujących się "zakulisową koordynacją działań intelektualnej prawicy", które miały stłumić niezadowolenie i dyskusje. W tym celu, pisze, posługują się oni metodami zapożyczonymi od Stalina.

"Współczesny konserwatywny »trust mózgów« ma swój początek w planie wymyślonym w latach siedemdziesiątych przez Williama E. Simona, Irvinga Kristola i innych. Konserwatywna siatka intelektualna założona w latach siedemdziesiątych i istniejąca do dzisiaj [1996] jest uderzająco podobna do kierowanej przez CIA siatki instytucji kulturalnych w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie na początku zimnej wojny. CIA z kolei nauczyła się tych technik od fasadowych organizacji ZSRR i proradzieckich partii komunistycznych. Amerykański konserwatyzm jest więc kontrkomunizmem, który naśladuje w najdrobniejszym szczególe zwalczaną przez siebie organizację i teorię komunizmu. [Zdegenerował się on] w styl uprawiania polityki równie konspiracjonistyczny i autorytarny, jak początkowe zagrożenie".

Lind, konserwatysta-renegat, rzekomo ujawnia, jak działa owa leninowska maszyneria. Na przykład "linia partii zazwyczaj jest przyjmowana na okresowych »konserwatywnych spotkaniach na szczycie«, prywatnych zgromadzeniach organizowanych mniej więcej raz do roku". Spisek się udał: po kilku dziesięcioleciach skoordynowanych działań u podstaw i dzięki pomocy dobrze usytuowanych decydentów "nie ma już niezależnego konserwatywnego ruchu intelektualnego w Stanach Zjednoczonych". Ta dziwaczna teoria spiskowa została dostrzeżona jedynie przez konserwatywne środki przekazu.

Nawet administracja Clintona wysunęła teorię spiskową dotyczącą konserwatystów. W styczniu 1997 roku biuro prasowe Białego Domu wydało liczący 331 stron dokument pod niezrozumiałym tytułem Communications Stream of Conspiracy Commerce (Komunikacyjny nurt spiskowego handlu). Anonimowi funkcjonariusze Białego Domu sugerują i dokumentują w nim istnienie "medialnego łańcucha pokarmowego", przez który rozumieją:

"System, za pośrednictwem którego prawicowi działacze transponują swoje insynuacje i teorie spiskowe z marginesu do środków przekazu głównego nurtu. »Łańcuch pokarmowy« zaczyna się od działaczy takich jak Floyd Brown, który wykreował Willie Hortona, Sheffielda Nelsona i Larry'ego Nicholsa. Działacze ci inspirują przychylną konserwatywną prasę, publikacje takie jak »American Spectator«, » Washington Times« i redakcyjną stronę »Wall Street Journal«. Następnie prasa głównego nurtu odwołuje się do tych informacji".

Jednakże tym razem spiskolodzy posunęli się za daleko. Twierdzenie, że anonimowi autorzy z Internetu sterują informacją prasową, spotkało się z powszechnym lekceważeniem - z wyjątkiem prasy lewicowej.