Rossell Hope Robbins

Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 3

 

 

 

Inkub

Wedle wielu ojców Kościoła inkub jest aniołem, którego do upadku przywiodło pożądanie kobiety. Zasadniczo jednak inkub to lubieżny demon lub goblin, który pragnie stosunków płciowych z kobietami. Zwany jest także follet (we Francji), alp (w Niemczech), duende (w Hiszpanii) i folletto (we Włoszech). Jeśli wiąże się na stałe z jakąś konkretną czarownicą lub czarownikiem, traktowany jest jako ich magistellus, czyli demon służebny. Jeśli zmory nocne mają charakter wizji seksualnych, pojęcie "inkub" stosowane bywa jako ich synonim, zgodnie zresztą z łacińską tego pojęcia etymologią (łac. incubo - leżeć na czymś).

Wielce uczony Guazzo, który w Compendium Maleficarum omawia dosyć dokładnie teoretyczne subtelności tego zagadnienia, stwierdza: "[Inkub] może przyjmować postać męską lub kobiecą; niekiedy objawia się jako dorosły mężczyzna, niekiedy jako satyr; kobiecie zaś, która została przyjęta do grona czarownic, ukazuje się zazwyczaj w kształcie cuchnącego kozła".

Jako że zjawisko kuszenia do grzechu cielesnego nigdy nie było podawane w wątpliwość, we wczesnych wiekach średnich trwała ożywiona dyskusja, dotycząca problemu przyoblekania się tych kusicieli, stworów przejętych przez chrześcijaństwo z mitologii hebrajskiej i klasycznej, w postać cielesną. Rozważania teoretyczne na ten temat przyhamowała do pewnego stopnia powściągliwość św. Augustyna, który skłonny był jedynie przyznać, że istnienie tego rodzaju demonów "zostało z całą mocą potwierdzone przez tego rodzaju osoby [ludzi o niekwestionowanej uczciwości i reputacji], że zuchwałością wręcz byłoby temu zaprzeczać". Skądinąd sam Augustyn był przekonany, że diabły "często krzywdzą kobiety, wzbudzając w nich żądze i obcując z nimi cieleśnie". Jeden z późnych demonologów, Sinistrari (zmarł w roku 1701), podaje wyjaśnienie, w jaki sposób duch może przybrać postać cielesną:

Jeśli szukamy u niekwestionowanych autorytetów odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób diabeł, który nie posiada ciała, może rzeczywiście współżyć płciowo z kobietą lub mężczyzną, to odpowiadają oni jednomyślnie, że diabeł wstępuje w zwłoki ludzkie - w zależności od potrzeb mężczyzny lub kobiety, albo z mieszaniny różnych substancji kształtuje dla siebie nowe ciało, obdarzone zdolnością ruchu, i posługując się nim spółkuje z istotami ludzkimi.

Wszelako, poczynając od wieku trzynastego, co wybitniejsi doktorowie Kościoła przyznają, że tego rodzaju istoty obdarzone są bytem rzeczywistym. Tomasz z Akwinu (1225-1274) pisał:

Jeśli w następstwie stosunków płciowych z demonami przychodzą na świat dzieci, to dzieje się tak nie za sprawą nasienia, które z siebie wydaliły, ani też ciał, jakie sobie przybrały, ale dzięki nasieniu, jakie przejęły w tym celu od innych ludzi, gdyż demon, który odgrywa rolę sukkuba dla mężczyzny, staje się inkubem dla kobiety (Summa Theologica).

W innym miejscu, w De Trinitate, utrzymuje on, że:

Demony istotnie gromadzą nasienie ludzkie, dzięki któremu mogą płodzić twory cielesne; ponieważ nie da się jednak tego uczynić bez przemieszczania się w przestrzeni, zatem diabły są w stanie przenieść nasienie, które zgromadziły, i wprowadzić je do ciała innych ludzi.

Caesarius z Heisterbach był przekonany, że diabły gromadzą nasienie ludzkie wydzielane w czasie polucji lub wskutek masturbacji i tworzą z niego nowe ciała dla siebie. Podobnie pisał Bonawentura:

Diabły, które przyjęły postać kobiecą [sukkuby], oddają się mężczyznom i otrzymują ich nasienie; przebiegłymi sposoby konserwują jego moc płodzącą, a później, za przyzwoleniem bożym, stają się inkubami i składają je w intymnych schowkach kobiet.

Inkuby dokładają wszelkich starań, by zdobyć nasienie jak najlepszej jakości. Sinistrari streszcza (nie aprobując jednoznacznie) poglądy dwóch autorów z końca szesnastego wieku, dominikanina Thomasa Malvendy i doktora Franciscusa Valesiusa, którzy zajmowali się tą kwestią:

To, co inkuby wprowadzają do macic kobiet, nie jest zwykłym nasieniem ludzkim w jego normalnych ilościach, lecz niezwykłą obfitością nasienia bardzo gęstego, gorącego, wielce żywotnego i pozbawionego płynu surowiczego. Co więcej, nie sprawia im to żadnej trudności; muszą jedynie wybrać sobie mężczyznę krzepkiego i gorącego, z natury rzeczy obdarzonego obfitością spermy, z którym zada się sukkub; następnie zaś inkub współżyje z kobietą o podobnych cechach. Dbają przy tym, by i jedno, i drugie doznało większej niż zazwyczaj rozkoszy, bowiem im większe jest uniesienie miłosne, tym większa moc zapładniająca nasienia.

Tak jak demonolodzy wytężali całą swoją imaginację, by dowieść, wbrew temu co utrzymywał Canon Episcopi, że czyny przypisywane czarownicom są czymś więcej niż tylko iluzją, również i specjaliści od inkubów nieźle musieli się natrudzić nad wypracowaniem teorii głoszącej, że istoty te są rzeczywistymi, cielesnymi kochankami, a nie wizjami ze snów erotycznych, jak głoszono wcześniej. Skoro jednak raz się im to już udało, racjonalne podejście do tego zagadnienia, jakie na przykład reprezentował trzynastowieczny uczony, Gerwazy z Tilbury, miało powrócić do łask nie wcześniej niż po upływie kilku stuleci. Dopiero za panowania Ludwika XIV jego lekarz nadworny, de Saint Andre, mógł ponownie zasugerować, że inkuby są po części przynajmniej efektem nadmiernie pobudzonej wyobraźni, po części zaś usprawiedliwieniem potajemnych miłostek:

Inkub to najczęściej ułuda, nie bardziej rzeczywista niż marzenie senne, twór chorej wyobraźni, a także, niezmiernie często, czczy wymysł kobiet. [...] Oszustwo odegrało niepoślednią rolę w historii inkubów. Aby ukryć swój grzech, dziewczyna, kobieta, mniszka z nazwy jedynie, rozpustnica, podająca się za ucieleśnienie cnoty, wmawiać będzie wszystkim, że jej kochanek to inkub, który ją zadręcza. (Lettres... au sujet de la magie, des malefices et des sorciers, 1725)

Daleka droga dzieliła tego rodzaju komentarz od stanowiska, jakie prezentowano w Młocie na czarownice, przytaczając historię pewnej zakonnicy, sypiającej z inkubem, który ukazywał się jej w postaci biskupa Sylwanusa i "lubieżnymi słowy kłamliwie zapewniał ją, że jest duchownym". Klasztor dał wiarę wyjaśnieniom biskupa, "że niektóre inkuby zwykły przybierać jego wygląd". Ironiczny komentarz Reginalda Scota, który w roku 1584 powtórzył tę opowieść w swoim Discovery of Witchcraft, stanowił już zapowiedź nadejścia nowej epoki: "Cóż to za piękny przykład czarownictwa, a może też fortelu sprokurowanego przez biskupa".

W roku 1698 Johann Klein opisał przebieg historycznego procesu, którego stawką była podana w wątpliwość cześć niewieścia. Pewien szlachcic, Jeróme Auguste de Montleon, przez cztery lata nie widywał się z żoną. Krótko po jego śmierci, około roku 1636, powiła ona dziecko, które, jak utrzymywała, zostało poczęte przez jej męża, nawiedzającego ją we śnie. Sąd niższej instancji zawyrokował, że dziecko to nie może być uznane za legalnego spadkobiercę, ale parlament w Grenoble na podstawie konsultacji z lekarzami i położnymi, którzy utrzymywali, że tego rodzaju zdarzenie jest nie tylko możliwe, ale i niezbyt rzadkie, uchylił tę decyzję. Dopiero w wyniku kolejnej apelacji paryska Sorbona orzekła, że parlament w Grenoble, wydając taką decyzję, kierował się wyłącznie chęcią obrony reputacji wspomnianej damy.

Demonolodzy owej epoki powoływali się wzajemnie na siebie, dodając co najwyżej jakieś nowe elementy potwierdzające przyjętą przez nich doktrynę, stąd też, jak stwierdza Montague Summers, "różnią się oni między sobą jedynie liczbą cytowanych dowodów", świadczących o istnieniu inkubów.

W wydanym w roku 1599 Disquisitionum Magicarum Martin Del Rio pisał: "Skoro tak wielu przyjmuje owo wierzenie za pewnik, ich zdanie powinno zostać uszanowane, a sprzeciwiać się im byłoby tylko głupotą i zacietrzewieniem; jest to bowiem powszechne mniemanie ojców Kościoła, teologów i filozofów, prawdziwość opinii których została powszechnie uznana przez ludzi wszystkich czasów".

W swoim De Confessione Maleficarum Peter Binsfeld stwierdzał: "Jest to niekwestionowaną prawdą, poświadczoną nie tylko z całą pewnością przez praktykę, ale także znajdującą potwierdzenie w faktach historycznych, bez względu na to, co sądzi o tym kilku doktorów i teoretyków prawa".

Szczególnie podatne na lubieżne zakusy były zakonnice; już w roku 1467 Alphonsus de Spina podaje, że bywają one nocami odwiedzane przez inkuby i, po obudzeniu "czują się zbrukane tak, jakby miały sprawę z mężczyzną [si cum viris miscerentur]''. Według Thomasa de Cantimpre ulubionym miejscem, w którym inkuby kusiły do grzechu cielesnego, był konfesjonał. Sinistrari opowiada o pewnej zakonnicy, która nabrała zwyczaju zamykać się po kolacji na klucz w swojej celi. Jedna z jej wścibskich koleżanek poszła za nią i "usłyszała jakieś przyciszone dźwięki, przypominające rozmowę (było to możliwe dzięki temu, że ich cele oddzielało od siebie jedynie cienkie przepierzenie), a następnie wielce charakterystyczne odgłosy [une sonorete vaginal], skrzypienie łóżka oraz jęki i westchnienia dokładnie takie, jakie wydają kochankowie w paroksyzmie rozkoszy miłosnej". Poinformowana o tym przeorysza dokonała inspekcji celi, ale nie znalazła tam nikogo. Kiedy jednak dociekliwa zakonnica wywierciła otwór w dzielącej cele ściance, "ujrzała urodziwego młodzieńca leżącego pospołu ze wspomnianą siostrą i zatroszczyła się o to, by wszyscy inni mogli nacieszyć się tym samym widokiem". Zakonnicy zagrożono torturami i wtedy przyznała się, że już od wielu lat "w niegodny sposób utrzymuje intymne stosunki z inkubem".

Nie należą też do rzadkości opowieści o szturmach, jakie inkuby przypuszczały na święte epoki wczesnego chrześcijaństwa. Na przykład święta Małgorzata z Kortony była atakowana równie zajadle jak święty Antoni czy święty Hilary [patrz: Sukkub]. "Kiedy pogrążona była w płaczu i modlitwie, diabeł, który przyszedł pod jej celę, wyśpiewywał najsprośniejsze piosenki i w nieprzyzwoity sposób zachęcał tę służebnicę Chrystusa, która z płaczem polecała się Bogu, by śpiewała je wraz z nim [...] ale udało jej się odepchnąć i przepędzić kusiciela łzami i modlitwą".

Dwie opowieści o inkubach warte są tego, by je tu przytoczyć.

Pierwszą znajdujemy w Sancti Bernardi Vita Secunda. Kiedy w roku 1135 święty Bernard przyjechał na wizytację do Nantes, pewna zrozpaczona kobieta zwróciła się doń z błaganiem o pomoc. Okazało się, że przez sześć lat utrzymywała intymne stosunki z inkubem. Siódmego roku jednak mąż odkrył jej niewierność i porzucił ją, tymczasem diabeł nadal nie dawał jej spokoju. Bernard poradził jej, by zabrała ze sobą do łoża laskę i rzeczywiście tej nocy diabeł nie mógł się do niej zbliżyć. Rozwścieczony zagroził jednak, że zemści się okrutnie, jak tylko Bernard wyjedzie. Ale święty zebrał wszystkich wiernych i solennie wyklął diabła, by nie mógł on już nigdy niepokoić ani tej, ani żadnej innej niewiasty. W chwili kiedy cała kongregacja zdmuchnęła płomyki świec, które zgromadzeni trzymali w rękach, zgasła również moc, jaką miał inkub. Żywot Bernarda nie mówi nam, czy mąż powrócił do owej kobiety. A przecież jej zdrada mogłaby nie zostać odkryta, gdyby postępowała tak jak inna dama, którą przesłuchiwał inkwizytor Sylvester Prierias. Spała ona z lewej strony łoża, mąż nigdy się nie obudził, gdy uprawiała pozamałżeńskie praktyki miłosne. Odbycie stosunku płciowego z inkubem było wystarczającym powodem do anulowania małżeństwa, czyli, w praktyce, do rozwodu; co więcej, usprawiedliwiało posłanie niewiernej żony na stos.

Drugą interesującą historię opisuje w swoim Dialogu (ok. 1230 roku) przeor cysterski Caesarius z Heisterbach. Caesarius ręczy za jej prawdziwość, tak jak jego samego zapewnił o tym opat Gerard. Pewien ksiądz w Bonn miał córkę niezwykłej urody, którą, chcąc uchronić od żądz, jakie wzbudziła w młodym kanoniku, zamykał na klucz na poddaszu, ilekroć tylko wychodził z domu. Ale dla diabła w ludzkiej postaci nie było niczym trudnym dostać się tam i sycić do woli jej wdziękami. W końcu dziewczyna poczuła skruchę i wyznała wszystko ojcu, który wysłał ją na drugi brzeg Renu. Wtedy księdzu ukazał się diabeł i jął czynić mu wyrzuty: "Podły klecho, dlaczego odebrałeś mi żonę? Uczyniłeś to na swoją własną zgubę". Po czym uderzył go w pierś tak mocno, że na trzeci dzień ksiądz zmarł.

Zachowanie się diabła z opowieści Caesariusa pozwala przypuszczać, że czerpał on niejakie zadowolenie ze swojego związku, co pozostaje w sprzeczności z powszechnym mniemaniem, że diabeł nawiązuje tego rodzaju stosunki jedynie po to, by poniżyć rodzaj ludzki i okazać swą nienawiść do Boga (Summa Theologica). Dość wczesny, apokryficzny Żywot Tomasza Apostoła zawiera historię bardzo podobną do tej, którą opowiedziano o świętym Bernardzie. Kiedy Tomasz nakazał inkubowi odejść, demon zaczął uskarżać się, że będzie musiał poszukać sobie innej kobiety albo wrócić do swej dawnej kochanki (którą zniewalał co nocy przez bite pięć lat!). O tym, że demony doznawały przyjemności natury seksualnej, świadczy również ich pociąg do kobiet o pięknych włosach (por. List I do Koryntian XI, 10). William z Auvergne zauważa rozsądnie, że nie tylko pożądliwość skłania demony do szukania sobie kobiet, ponieważ gdyby chodziło im tylko o to, co z całą pewnością znacznie lepiej obsłużyłyby się wzajemnie. Sugestię tę rozwinął następnie Prieras (De Strigimagarum), przypisując demonom pewien nowy, godny uwagi występek: "Jest rzeczą pewną, że demony owe do wszelkich rodzajów uprawianych przez nie sprośności dodają i tę jeszcze, że inkub posługuje się rozdwojonym członkiem męskim [membro genitali bifurcato], czyniąc sobie zadość obydwoma tymi organami równocześnie".

Kościołowi zależało na ustaleniu, jak do inkubów odnoszą się wybrane przez nich kobiety, gdyż w zależności od tego można było ocenić wagę popełnionego przez nie grzechu. Malleus Maleficarum [Młot na czarownice] wyróżnia trzy ich kategorie: (1) te, które ulegają z własnej woli jako czarownice; (2) te, które wbrew ich woli czarownice zmusiły do dzielenia łoża z inkubem; (3) te, które zostały uwiedzione wbrew ich woli. Księża zauważali też czasami, że niektóre dziewczęta wcale nie pragną uwolnienia się od swych natrętów, nawet jeśli proszą o pomoc duchową.

W roku 1643 mój zwierzchnik kościelny zlecił mi wyegzorcyzmowanie dwudziestoletniej dziewczyny, którą prześladował inkub. Bez żadnych wykrętów przyznała się ona do wszystkiego, co wyprawiał z nią diabeł. Jednakże po tym wszystkim, co mi opowiedziała, doszedłem do przekonania, że pośrednio go do tego zachęcała. W istocie rzeczy bowiem o zbliżaniu się demona uprzedzało ją zawsze gwałtowne, nadmierne podniecenie, jakie ogarniało jej organa płciowe. W takich wypadkach jednak miast szukać ucieczki w modlitwie, biegła prosto do swego pokoju i rzucała się na łóżko. Próbowałem w niej wzbudzić chociaż trochę ufności w Boga, na próżno jednak; sprawiała nawet wrażenie, że obawia się rozłąki z diabłem. (Delassus, Les Incubes)

Pewna młoda wiedźma z Rostocku co pięć lat brała sobie nowego, diabelskiego kochanka; kiedy tylko naszła ją ochota, przywoływała go okrzykiem: "Komm Raster und Knaster mie".

W okresie największego nasilenia prowadzonych przez inkwizycję procesów o czary stosunków płciowych z inkubami spodziewano się po każdej czarownicy, stąd podejrzane kobiety tak długo poddawano torturom, dopóki się do nich nie przyznały. Opowiadały one wtedy najbardziej nieprawdopodobne i wyuzdane historie; w sprawozdaniach przekazanych nam przez demonologów aż roi się od inkubów.

Ponieważ inkub nie należał do gatunku ludzkiego, utrzymywanie z nim kontaktów seksualnych potępiano jako pederastię lub bestiofilię, grzechy daleko cięższe niż cudzołóstwo lub zdrada małżeńska. Uzasadnienie tego rodzaju poglądów, które dał w swojej Theologia Moralis Alphonsus Liguori, było powszechnie akceptowane przez prawników siedemnastego stulecia: "Grzech popełniony z sukkubem lub inkubem zwie się bestiofilią, do którego to grzechu dochodzi jeszcze nienawiść do wiary, sodomia, cudzołóstwo i kazirodztwo". Na poparcie tej tezy przytaczano również liczne doniesienia o potworach - pół ludziach, pół zwierzętach - zrodzonych z podobnych związków.

W niektórych relacjach znajdują się opisy wyjaśniające, w jaki sposób dzięki mocy, która dana została Kościołowi, inkuby zostały przepędzone przez egzorcyzmy lub nabożeństwa. Sinistrari wszakże uważał, że zarówno inkuby, jak i sukkuby "nie są posłuszne egzorcystom, nie obawiają się egzorcyzmów i nie okazują żadnego szacunku dla relikwii, których widok w najmniejszej nawet mierze ich nie onieśmiela. [...] Bywa nawet, że kpią sobie z egzorcyzmów, biją samych egzorcystów i drą szaty liturgiczne". Sinistrari opowiada historię o pewnym namolnym inkubie, który umizgiwał się do pięknej i cnotliwej matrony z Pawii, kusząc ją miłosnymi słówkami i pocałunkami tak delikatnymi i czułymi "jak muśnięcie piórkiem". Nawet po zastosowaniu egzorcyzmów i poświęceniu domu diabelski zalotnik nie przerwał swych zabiegów, tyle że rozdrażniony uciekł się teraz do działań typowych dla poltergeista. Pozrywał wszystkie dachówki z owego domu i otoczył łoże małżeńskie wspomnianej damy murem tak wysokim, "że małżonkowie mogli wydostać się na zewnątrz jedynie za pomocą drabiny". Niektórzy z późniejszych demonologów utrzymywali, że jedynie demony najniższych rang przyjmują rolę inkubów. Przekonanie to mogło mieć pewien związek z panującą wówczas teorią, zgodnie z którą tylko najgłupsze i najmniej wrażliwe diabły nie poddają się egzorcyzmom. Można tu przeprowadzić częściową paralelę z poltergeistem, który nie miał zbyt wiele respektu dla wiary chrześcijańskiej.

 

 

 

Koszmar nocny

Pojęcie to używane jest zazwyczaj jako określenie (1) demona lub zmory, uważanych za sprawców marzeń sennych, albo (2) sennego marzenia właśnie. Nawiedzającego ludzi we śnie demona często utożsamiano z inkubem lub sukkubem; stąd wydany w roku 1785 English Dictionary Bayley'a definiuje inkuba jako "koszmar nocny, chorobę, w trakcie której śpiący człowiek ma wrażenie, że kładzie się na niego jakiś wielki ciężar" oraz "diabła, który poznaje cieleśnie niewiastę, przybrawszy uprzednio ludzką postać". Pogląd ten ma bardzo stary rodowód - jeszcze kabaliści żydowscy uważali, że erotyczne sny wywołuje sukkub, nawiedzający łoże mężczyzny, by płodzić z nim złe duchy.

Chociaż zarówno zmora, jak i inkub wydają się projekcjami tłumionych pożądań seksualnych, zwykło się, dla uproszczenia, oddzielać od siebie te dwa zjawiska: w przypadku zmory człowiek doznaje przede wszystkim uczucia strachu, podczas gdy we wrażeniach osoby nawiedzanej przez inkuba dominuje uczucie rozkoszy i satysfakcji, choć i niekiedy również z domieszką lęku. Obydwa te przeżycia są niezwykle sugestywne i nie różnią się niczym od doznań rzeczywistych "poza tym, że kończy je przebudzenie" - jak ujął to w swoim eseju o czarnoksięstwie Charles Lamb.

Koszmar nocny - zarówno demon, jak i sam sen - stał się przedmiotem co najmniej szesnastu uczonych rozpraw, wydanych między 1027 a 1740 rokiem, pierwszy jednak klasyczny opis tego rodzaju przywidzeń w języku angielskim pochodzi dopiero z roku 1763.

Zazwyczaj koszmary nocne nawiedzają ludzi śpiących na wznak. Nader często zaczynają się od budzącego grozę snu, po którym pojawiają się trudności z oddychaniem, uczucie ucisku na klatkę piersiową i całkowita niemożność wykonania najmniejszego nawet ruchu. Cierpiąc tego rodzaju katusze, ludzie wzdychają, jęczą, wydają z siebie niezrozumiałe dźwięki i pozostają w objęciach śmierci, dopóki najwyższym wysiłkiem woli lub dzięki pomocy z zewnątrz nie uda im się wyjść z tego przerażającego stanu odrętwienia. Kiedy tylko otrząsną się z owej opresji, zaczynają doskwierać im gwałtowne palpitacje serca, nadpobudliwość, omdlenia lub dokuczliwy niepokój; stopniowo objawy te słabną, ustępując miejsca przyjemnej świadomości, że wyszło się cało z bardzo poważnego niebezpieczeństwa. (J. Bond, An Essay on the Incubus or Nightmare}.

Wszyscy zajmujący się tym problemem autorzy zgodnie potwierdzają, że trzema zasadniczymi cechami koszmaru nocnego są:

1. Dojmujący i trudny do opisania strach, określany w medycynie niemieckim terminem Angst (użytym po raz pierwszy w roku 1895 przez Freuda w związku z przypadkami neurozy na tle podświadomego tłumienia popędu płciowego), któremu często towarzyszą doznania o charakterze erotycznym.

2. Uczucie ciężaru na piersiach, który przeszkadza w oddychaniu.

3. Uczucie zupełnej bezradności wobec trapiących człowieka koszmarów.

Majakom sennym towarzyszą często objawy opisane powyżej przez Bonda, a także wzrost ciśnienia tętniczego. W większości koszmarnych snów objawy opisane w punktach 2 i 3 jednak nie występują, przeciwnie, ruchy osoby śpiącej stają się tak gwałtowne, że w efekcie budzi się ona przed zakończeniem przeżywanej historii, której treści najczęściej nie potrafi sobie przypomnieć. Koszmarne sny, dręczące ludzi współczesnych, powielają zasadniczo wzorce opisane przez dawnych uczonych jako przykłady złośliwej działalności demona nocnego - zmory.

Skoro uczucie strachu - podstawowa cecha koszmaru - wynika z tłumienia popędu płciowego, groza tego zjawiska narasta tym bardziej, im silniejszą tamę człowiek stawia swoim naturalnym potrzebom seksualnym. W pracy On the Nightmare Ernest Jones próbował wyjaśnić naturę tego rodzaju snów na gruncie teorii Freuda:

Ukrytym sensem koszmaru sennego jest wyobrażenie normalnego stosunku płciowego, zwłaszcza w roli kobiecej - ucisk na piersiach i poczucie oddania się, którego wyrazem jest stan niemożności wykonania ruchu; o seksualnej naturze tego zjawiska świadczy też wzmożona pobudliwość okolic genitalnych, inne zaś objawy, w rodzaju przyspieszonego bicia serca, pocenia się, uczucia duszenia się etc., nie są niczym innym jak tylko wyolbrzymionymi postaciami odczuć, jakich doznaje człowiek w trakcie aktu płciowego, któremu towarzyszy poczucie zagrożenia.

Uwagi Jonesa nie odbiegają zbytnio od obserwacji Gerwazego z Tilbury (ok. 1218), utożsamiającego wizje senne spowodowane melancholią bądź poczuciem braku pewności siebie z lamiami, "które mącą umysły śpiących i trapią ich nieznośnym ciężarem". Dalej Gerwazy powiada: "Niektórzy zapewniają, że owe zjawiska senne są tak realistyczne, iż wydaje im się, że nie śnią, ale znajdują się na jawie. Nie bardzo jednak w to wierzę, ponieważ znam kilka kobiet z sąsiedztwa, które opowiadały mi, że wstydziły się wielce, gdy nocą ukazywały się im obnażone organa płciowe kobiet i mężczyzn".

Podobny rodzaj doświadczeń erotycznych przeżyła mniszka z Louviers, siostra Marie-du-St.-Sacrament, molestowana seksualnie przez ojca Picarda:

Pewnego razu ojciec Picard przechodząc koło mnie położył mi rękę na podbrzuszu i natychmiast potem opanowały mnie w najwyższym stopniu niepokojące rojenia. Kiedy około godziny dziewiątej położyłam się do łóżka, trzykrotnie widziałam, jak z sufitu spadają na moją pościel wielkie, czarodziejskie ognie, co bardzo mnie przeraziło. Następnego dnia czułam, że na moich barkach spoczywa jakiś niewiarygodny ciężar, ciężar tak wielki, iż myślałam, że mnie zadusi. Dowlokłam się do celi Matki Przełożonej i dopiero wtedy poczułam, że ciężar ten z głośnym hukiem spadł mi z ramion. W tym samym momencie coś rzuciło mną o ziemię tak silnie, że zaczęłam krwawić z nosa i ust.

U większości mężczyzn i kobiet pragnienie odbycia stosunku płciowego nie doprowadza na ogół do występowania koszmarów nocnych, aczkolwiek zwiększa zapewne częstotliwość snów o treści erotycznej. Ale u ludzi mających skłonność do nierównowagi emocjonalnej tłumienie popędu płciowego może nawet wywołać sny, w których rolę istot ludzkich odgrywają nienaturalne stwory lub zwierzęta uznawane powszechnie za symbole siły i energii witalnej.

"Niesłychaną relację" o tego rodzaju koszmarze nocnym przytacza Richard Bovet w swoim Pandaemonium (1684):

Ujrzeliśmy nieszczęsnego młodzieńca leżącego w milczeniu na łożu; spojrzenie jego szeroko otwartych oczu utkwione było nieruchomo w jeden punkt komnaty, dłonie zaciskał kurczowo, włosy stały mu dęba, a pocił się tak gwałtownie, jakby był w łaźni. [...] Na koniec [...] opisał nam taki oto zadziwiający przypadek. Powiedział, że leżał już w łóżku około pół godziny starając się zmusić do zaśnięcia, bezskutecznie jednak z powodu trapiącego go bólu głowy, kiedy do komnaty weszły dwa widma niezwykłej urody kobiet. Bił od nich blask oświetlający całe pomieszczenie [...], próbowały ułożyć się obok niego w łóżku, po obu jego stronach, czemu sprzeciwiał się ze wszystkich sił, wymierzając im po wielekroć ciosy pięścią, która nie trafiała wszakże na nic poza niematerialnymi cieniami. Mimo to były tak silne, że udało im się zerwać z niego pościel, chociaż ze wszech sił starał się ją przytrzymać, a następnie rozebrały go z koszuli; walczył z nimi tak długo, aż w pewnym momencie doszedł do wniosku, że przyjdzie mu umrzeć, a przez cały ten czas nie miał siły nie tylko zawołać o pomoc, ale nawet wypowiedzieć jednego słowa.

U kobiet zmuszonych do zachowania wstrzemięźliwości płciowej koszmary nocne mogło powodować tłumienie naturalnych popędów ciała; w istocie rzeczy najbardziej obrazowe relacje o zmorach i inkubach pochodzą z konwentów zakonnych. Na początku szesnastego stulecia Paracelsus wyraził opinię, że demony powstają z upławów miesięcznych, stąd klasztory są wręcz ich wylęgarnią. Zboczone pragnienia seksualne, których mechanizm tłumienia był nieco inny, dawały w konsekwencji odmienny typ halucynacji i urojeń.

Konflikt między obawą a pożądaniem oraz wynikający z niego brak równowagi psychicznej widać wyraźnie w przytoczonym przez Bonda opisie koszmarów nocnych, nękających pewną młodą kobietę:

Pewna młoda dama o czułostkowym i marzycielskim usposobieniu, jeszcze przed miesiączką, doznała ataku tego rodzaju choroby i zaczęła wydawać tak żałosne jęki, że obudziła śpiącego w sąsiednim pokoju ojca. Zerwał się on na równe nogi i wbiegł do jej sypialni, gdzie znalazł córkę leżącą na wznak i silnie krwawiącą z ust i nosa. Kiedy nią potrząsnął, przyszła nieco do siebie i opowiedziała mu, iż zdawało się jej, że do łóżka wszedł ogromnej postury mężczyzna, który bez większych ceremonii ułożył się na niej. Już kilka dni wcześniej słyszano jak jęczy ona i wzdycha przez sen, ale nazajutrz po opisanym tu przypadku dostała wyjątkowo obfitego upływu krwi miesięcznej i odtąd przestała uskarżać się na tego rodzaju zjawiska.

W swojej Anatomy of Melancholy Burton zwraca uwagę, że nader często koszmary nocne mijają wraz z zamążpójściem.

Zarówno współcześni psychoanalitycy, jak i historycy akceptują bez zastrzeżeń pojawiające się w dawnych relacjach wzmianki o niebywałej wręcz sugestywności doznań doświadczanych podczas koszmarów nocnych. W wydanym w roku 1816 Treatise on the Incubus and Nightmare J. Wallker pisał: "W rzeczy samej nie wiem, w jaki sposób ktoś może uwierzyć, że wizje, jakich doznał w czasie ataku koszmarów nocnych, nie były częścią rzeczywistości, jeśli nie potwierdzą tego świadectwa ludzi obecnych przy nim w tym czasie i w pełni przytomnych". Jeden z psychiatrów, omawiając często spotykany przypadek uczucia, że ktoś dusi się we śnie, również potwierdza wiarygodność tego rodzaju relacji: "Przekonałem się, że chorzy na klaustrofobię prowadzą we śnie niezwykle aktywne życie, a ich majaki senne pełne są najbardziej przerażających zdarzeń" - Fodor, "Journal of Nervous and Mental Disease", Vol. CI. Uwagi te wyjaśniają również do pewnego stopnia zeznania niektórych czarownic dotyczące sabatów.

Koszmary nocne wiążą się z czarnoksięstwem o tyle, że na specjalne życzenie niektórych czarownic mogły być jednym z przejawów opętania demonicznego. Franciszkanin, ojciec Candidus Brognolus, w swoim Manuale Exorcistarum (1651) podał tekst modlitwy, mającej sprawić, by diabeł "nie mógł doświadczać mnie we śnie - ani mej wyobraźni, ani mojego ciała, a zwłaszcza tych jego części, które służą rozmnażaniu się". Związek między czarami a tego rodzaju wizjami nocnymi uważany był za pewny; w ten sposób do sprawy podchodzi Bodin, który w swej Demonomanie wspomina, że pewien zamożny plantator z Valois, Nicholas Nobet, opowiadał mu, iż często zdarzają mu się we śnie odwiedziny coche-mares, czyli sukkubów, i że za każdym razem następnego ranka przychodzi do niego pewna stara wiedźma z prośbą o jałmużnę.

 

 

 

Lamia

Według mitologii klasycznej Lamia była królową Libii, której uroda urzekła Zeusa na tyle, że spłodził z nią kilkoro dzieci. Rozwścieczona niewiernością małżonka Hera zamieniła Lamię w potwora i zgładziła jej potomstwo. Oszalała z rozpaczy Lamia zaczęła mordować dzieci innych. Zachowała też moc przybierania na powrót swojej dawnej postaci, aby uwodzić mężczyzn i wysysać z nich krew. Wulgata używa słowa "lamia" jako odpowiednika imienia Lilith, według tradycji hebrajskiej pierwszej żony Adama (pierwotnie była to nazwa babilońskiego demona nocy), kochanki-widma z księgi Emek hammelech. Słowo to używane też było w różnych kontekstach w legendach i bajkach ludowych.

W pismach demonologów słowo "lamia" często oznacza wampira lub koszmar nocny. Gerwazy z Tillbury (około roku 1218) był zdania, że lamia, zwana też pospolicie masca, to majak senny, podobny do zmory, "która wzburza umysł śpiącego i sprawia, że czuje on na piersi wielki ciężar". W późniejszych traktatach lamię utożsamiano ze strzygą [striga lub strix], wampirem atakującym dzieci. Wydaje się, że słowa tego używano w dwu zasadniczych znaczeniach - w ten sposób określano demona (pokrewnego sukkubowi) oraz, poczynając od dziewiątego stulecia, czarownicę. Nicholaus de Jauer, profesor teologii uniwersytetów w Pradze i Heidelbergu, utrzymywał, że lamie to demony przybierające postać starych kobiet, które porywają małe dzieci, by upiec je w ogniu. Johannes Pott w swoim studium poświęconym kontaktom seksualnym między ludźmi a demonami (1689) wyróżnia kilka rodzajów lamii: są to według niego albo płoche niewiasty omamione przez diabła tak, że wydaje im się, iż potrafią dokonywać różnych sztuk magicznych, albo kobiety, które świadomie wchodzą w przymierze z diabłem, by zadośćuczynić swym wybujałym żądzom erotycznym.

 

 

 

Stosunki płciowe z Diabłami

Z zeznań wydobytych z czarownic przez sądy wynika, że kobiety biorące udział w sabacie zawsze uprawiały miłość z diabłem. Teolodzy dopuszczali możliwość odbycia stosunku płciowego człowieka z diabłem - czy to w postaci męskiego inkuba, czy też żeńskiego sukkuba - spierając się wszakże co do samej natury diabłów (tzn. cielesnej bądź jedynie duchowej), ciężaru popełnionego w ten sposób grzechu, a także technik i sposobów takowego współżycia. "Ciekawość sędziów, starających się poznać wszelkie możliwe szczegóły dotyczące stosunków płciowych - pisze Henry C. Lea - była wręcz nienasycona, a przebiegłość, z jaką prowadzili przesłuchania, wynagrodzona została ogromną obfitością płodów niezdrowej imaginacji". Większość wzmianek na ten temat, które od początku do końca uznać wypada za dzieło znerwicowanej wyobraźni erotycznej, powstała w wyniku swoistej współpracy chutliwych inkwizytorów z rozhisteryzowanymi młodymi kobietami stojącymi przed widmem stosu.

Teolodzy i demonologowie musieli rozwikłać nie lada problem: w jaki mianowicie sposób demony o bezcielesnej, czysto spirytualnej naturze mogły współżyć cieleśnie z ludźmi - a to, że mogły, przyjmowano bez zastrzeżeń, gdyż fakt ten wspierał zarówno autorytet Biblii, jak i Kościoła. W dziele De Civitate Dei święty Augustyn starał się dać wykładnię wersetu IV Rozdziału VI Księgi Rodzaju: "Synowie Boga zbliżyli się do córek człowieczych, te im rodziły". Był on pierwszym, który drobiazgowo rozważył kwestię, "czy anioły jako duchy mogły obcować cieleśnie z kobietami". Augustyn skłaniał się ku odpowiedzi twierdzącej, aczkolwiek wątpił, by aniołowie Boży mogli zgrzeszyć w ten sposób. Papież Benedykt XIV w swoim De Servorum Dei Beatificatione komentował ten passus następująco:

Fragment ów odnosi się do diabłów znanych jako sukkuby i inkuby [...] bowiem, jeśli wszystkie niemal autorytety dopuszczają możliwość spółkowania, część autorów przeczy, że może ono zaowocować potomstwem. [...] Inni wszakże, uznawszy coitus za możliwy, utrzymują, że w jego następstwie mogą przyjść na świat dzieci i że zdarzało się tak w rzeczywistości, choć odbywało się to jakimś nowym i niezwykłym sposobem, nie znanym zazwyczaj ludziom.

Również papież Innocenty VII i święty Bonawentura zgadzali się z poglądem, iż możliwy jest akt seksualny między diabłami a ludźmi. Święty Augustyn i święty Tomasz z Akwinu zapewniali, że demony i złe duchy bądź wstępują w ciała zmarłych, bądź tworzą dla siebie nowe powłoki cielesne z żywiołów elementarnych. Niekiedy też, jak twierdził Boguet, diabeł korzysta z ciała człowieka, którego niedawno powieszono. Te tradycyjne poglądy przewijają się przez całą niemal literaturę demonologiczną; nawet jeszcze w roku 1665 karmelicki podręcznik Theologia Moralis uskarża się, że "niektórzy nie podzielają tego zdania, utrzymując, że niemożnością jest, by diabeł mógł odbyć zakończony poczęciem stosunek płciowy z istotą ludzką. Opinia przeciwna jest wszakże niepodważalna i musi być przyjęta".

Aby rozwikłać sprzeczność wewnętrzną, jaką obarczona jest koncepcja zakładająca współżycie płciowe między istotą duchową a człowiekiem, jeden z późniejszych demonologów, Sinistrari (zm. w roku 1701), w dziele De Daemonialitate et Incubis et Succubis roztrząsa szczegółowo wzmiankę świętego Augustyna o "duchach rolnych i bóstwach leśnych, znanych pospolicie jako inkuby", traktując je nie jako złe anioły, lecz byty odrębnej (i niższej) kategorii, których postępowaniem kieruje wyłącznie lubieżność. Popada przy tym w sprzeczność z poglądami ortodoksów, według których demony jako duchy "nie mogą odczuwać ani radości, ani rozkoszy" (de Lancre), a postępują w ten sposób jedynie po to, by poniżyć człowieka. Sinistrari uważa, że ci, którzy duchom takim ulegli, zyskują ich przychylność, tym zaś, którzy je odrzucili, odpłacają one nienawiścią. W myśl jego koncepcji inkuby dążą po prostu do zaspokojenia swych żądz, aczkolwiek niejednokrotnie nalegają, by ich ludzcy partnerzy wyparli się wiary, uprawiali praktyki magiczne i popełniali zbrodnie, "traktując to jako warunek wejścia z nimi w występną zażyłość". Kiedy jednak nie towarzyszy temu obraza wiary, "trudno znaleźć powód, dlaczego miałoby to być występkiem cięższym niźli sodomia czy bestiofilia". Jeśli jednak kobiety i mężczyźni wierzą, że inkuby są diabłami, ich wina jest taka, jak orzeka to Kościół.

Od mniej więcej 1430 roku inkwizycja ścigała kobiety utrzymujące stosunki seksualne z diabłami, aczkolwiek podczas procesów o czary nie kładła na ten fakt większego nacisku. Z diabłem obcowały cieleśnie nawet małe dziewczynki. W końcu siedemnastego stulecia Johannes Henricus Pott wspomina o pewnej dziewięcio- lub dziesięcioletniej dziewczynie, która z podszeptu macochy uwiedziona została przez diabła. Ze względu na młodociany wiek wybatożono ją tylko i zmuszono, by była świadkiem spalenia macochy na stosie. Bodin stwierdza, że stosunek płciowy miały dziewczęta w wieku lat sześciu, "co dla kobiet oznacza pełnoletniość". W Würzburgu w styczniu roku 1628 do kontaktów płciowych z inkubami przyznało się troje dzieci - dwunastoletnia Anna Rausch, jedenastoletnia Sybille Lutz oraz licząca lat osiem i pół Mürchen. Anna oświadczyła, że sześciokrotnie obcowała cieleśnie z mistrzem Hämerleinem; protokół sądowy zauważa, iż "spółkowanie to dziewczyna formalissime opisała". Sybille zadawała się z mistrzem Federleinem, a mała Mürchen potwierdziła formaliter, że miała coitus cum demone. Sybille i Anna zostały skazane na śmierć, Mürchen zaś razem z siedmioma innymi dziewczynkami w wieku od ośmiu do trzynastu lat odesłano po przesłuchaniu do rodziców (Diefenbach, Der Hexenwahn, 1886). Wieści o tej sprawie, niepomiernie zresztą wyolbrzymione, znalazły swoje odbicie w liście, jaki w sierpniu roku 1629 napisał kanclerz Würzburga: "Sprawa czarownic ponownie wybuchła z całą mocą i to w sposób wręcz trudny do opisania. [...] Okazuje się, że około trzystu trzyletnich lub czteroletnich dziewcząt uprawiało rozpustę z diabłami".

Diabeł mógł objawiać się w dowolnej postaci; zależało to tylko i wyłącznie od jego kaprysu. Niekiedy wcielał się w postać czyjejś kochanki albo wymarzonego ideału kobiety - tak jak w przypadku Fausta, dla którego Mefistofeles wyczarował podobiznę Pięknej Heleny. W dziele zatytułowanym Alexicacon Brognolus przytacza klasyczną wręcz opowieść o sukkubie. W roku 1650 wysłuchał on spowiedzi pewnego młodzieńca, u którego pojawiła się ukochana, twierdząc, że uciekła z domu. Po nocy pełnej rozkoszy młody człowiek zorientował się, że jego umiłowana Teresa jest w rzeczywistości sukkubem, zasmakował w niej wszakże do tego stopnia, iż przez kilka jeszcze miesięcy noc w noc oddawał się temu "potwornemu zajęciu".

Młodzieniec ów miał i tak znacznie więcej szczęścia niż pewien mnich, którego sukkub okazał się tak wymagający, że udało mu się wytrwać zaledwie miesiąc [patrz: Sukkub], albo dwóch innych mężczyzn, o których w swojej Demonolatreiae opowiada Remy:

Co do jednego wszakże wszyscy, którzy opowiadali o kopulacji z demonami, obojętnie czy pod postacią mężczyzny, czy też kobiety, są całkowicie zgodni; potwierdzają jednogłośnie, że trudno wyobrazić sobie coś bardziej nieprzyjemnego i powodującego uczucie przejmującego zimna niż takowy stosunek. Petronius Armentarius wyznał, że skoro tylko zaczął pieścić swą "Abrahel", zesztywniały mu z zimna wszystkie członki, Hennezel zaś stwierdził, że odniósł wrażenie, jakby włożył swe przyrodzone narzędzie do lodowato zimnej nory i przyszło mu opuścić swą "Schwartzburg" - takie bowiem dziwne imiona noszą naprawdę sukkuby - nie zaznawszy żadnej rozkoszy.

Doznania mężczyzn z rzadka jedynie stawały się przedmiotem uczonych rozważań, uwagę specjalistów zaprzątały raczej kobiety.

Niektórzy z autorów (np. Weyer - 1653, Carpzov - 1635 i Pott - 1689) uważali, że nawet jeśli diabeł objawia się w postaci jakiegoś zwierzęcia, zwłaszcza węża, kozła lub kruka, możliwe jest odbycie z nim przez kobietę stosunku płciowego. Boguet opowiada o niejakiej Francoise Secretain, która przyznała się do spółkowania z diabłem, pojawiającym się najczęściej w postaci czarnego człowieka, niekiedy jednak także psa, kota lub ptaka. W roku 1679 szkockie czarownice z Borrowstones, tuż przed spaleniem na stosie, przyznały się komisarzom, że diabeł "miewał z nimi sprawę cielesną jako jeleń, ale od czasu do czasu przybierał także inną postać - bociana, byka, daniela lub psa - i parzył się z nimi w tym kształcie". Jedna z tych czarownic, Margaret Hamilton, oskarżona została o to, że "zadała się cieleśnie z diabłem w postaci ludzkiej, który wszakże zszedł z niej już jako czarny pies" - Pitcairn, Criminal Trials. Pott przytacza jeszcze inną, wcześniejszą, pochodzącą bowiem z roku 1605, historię żony pewnego kupca z Wittenbergi, której kochanek pewnej nocy wykrzyknął: "I oto twój luby zamienia się w dzięcioła", po czym wyfrunął i więcej go już nie widziano. Co prawda Kościół stał na stanowisku, że demon objawiający się w postaci zwierzęcia przestaje tym samym być inkubem lub sukkubem, ale dla zwykłych mężczyzn i kobiet owo subtelne rozróżnienie nie miało większego znaczenia.

Uważano powszechnie, że szczególnie podatne na wyimaginowane czy też rzeczywiste pokusy cielesne zwierzokształtnych diabłów były siostry zakonne. W swoim Discours des sorciers Boguet wyrażał przekonanie, że w celu uwiedzenia niewiasty diabeł nader często przybiera postać psa, a na potwierdzenie swej opinii przytaczał "godne uwagi zdarzenie", do którego doszło w pewnym klasztorze w diecezji kolońskiej w roku 1566, gdzie jakiś pies, o którym powiadano, że to diabeł, zadzierał zakonnicom habity z wyraźnym zamiarem zgwałcenia ich. Bodin, omawiając tę samą historię, okazał się nieco bardziej sceptyczny: "Sądzę, że z całą pewnością nie był to demon, ale zwyczajny pies". Mimo to w swojej Demonomanie podaje kilka innych, podobnych przypadków.

Kiedy przybył do konwentu w Mont de Hesse w Niemczech, gdzie, jak przypuszczano, w siostry wstąpiły złe duchy, spostrzegł, że na łożach tych, które podejrzewano o folgowanie tajemnemu grzechowi [bestiofilii], spoczywały w bezwstydnych pozach psy, oczekujące na ich przybycie. Także w Tuluzie odkrył on kobietę, która wygadzała sobie w taki właśnie sposób; pies próbował posiąść ją na oczach wszystkich. Przyznała się do tego występku i spalono ją.

Bodin podał jeszcze podobny przykład, tym razem z Paryża, z roku 1540.

Jeden z nielicznych opisów metody spółkowania ze zwierzęciem podaje w swoim Tableau de Lancre, utrzymując, że pochodzi on od naocznego świadka. Johannes d'Aguerre zeznał pod przysięgą, że:

Diabeł pod postacią kozła, mający członek męski z tyłu, odbywał stosunki płciowe z kobietami podskakując i trykając je swoim narzędziem w podbrzusza. Piętnastoletnia mieszkanka Biarritz, Marie de Marigrane, potwierdziła, iż wielokrotnie widziała, jak diabeł parzył się z licznymi kobietami, które zna z imienia i nazwiska, i że w obyczajach owego diabła było brać niewiasty urodziwe od przodu, szpetnych zaś zażywać od tyłu.

Inny świadek przesłuchiwany przez de Lancre'a, siedemnastoletnia Marguerite de Sare, zeznała, że ilekroć diabeł ukazywał się jej w postaci kozła,  

jego członek zawsze był taki jak u muła, wybrał sobie bowiem to zwierzę jako najszczodrzej wyposażone przez naturę; był on długości ramienia i tak gruby jak ono [...] i że zawsze wystawiał on na pokaz swoje przyrodzone narzędzie tak zacnego kształtu i pięknych rozmiarów.

De Lancre dodaje następnie:

Zupełnie odmiennego zdania jest Boguet, który powiada, że czarownice z Franche-Comte nigdy nie widziały ani jednego, który byłby dłuższy niż palec ani też od niego grubszy. Wszystko, co można na ten temat powiedzieć, to to, że Szatan obsługuje czarownice lotaryńskie lepiej niźli wiedźmy z Franche-Comte.

Ponieważ demony są z natury bezpłciowe, tradycyjny pogląd, sformułowany przez świętego Tomasza z Akwinu, głosił, że mogą się one objawiać zarówno jako mężczyźni, jak i kobiety. Autor dzieła Tractatus de Angelis, dominikanin Charles Rene Billuart (1685-1757), pisał: "Ten sam zły duch może służyć mężczyźnie jako sukkub, a kobiecie jako inkub". Dzięki tej dwoistej naturze wykorzystywały one nasienie, które zgromadziły pełniąc rolę sukkubów, dokonując jego ejakulacji, kiedy przekształcały się w inkuby. Teorię tę podsumowuje Guazzo w Compendium Maleficarum, pisząc:

Diabły bowiem mogą wykorzystywać ciała zmarłych, bądź z powietrza i innych żywiołów tworzyć sobie materialne powłoki cielesne, podobne do naturalnych, które - jeśli taka jest ich wola - potrafią także obdarzyć zdolnością ruchu i ciepłem wewnętrznym. Mogą zatem nadać im zewnętrzne cechy płci, której same są pozbawione, i oddawać się mężczyznom w postaci kobiecej, a kobiety zaspokajać jako mężczyźni, zlec na niewieście i dopuścić na siebie męża; mogą także wydzielać nasienie, które zebrały gdzie indziej, naśladując naturalny jego wytrysk.

Martin de Arles przypuszczał, że wyciskają one spermę ze zwłok, inni zaś, na przykład Guazzo, byli przekonani, "że gromadzą one nasienie ronione przez mężczyzn w czasie polucji i dzięki swej szybkości oraz znajomości praw natury potrafią zachować jego zapładniające ciepło". Nicolas Remy (1595) natomiast był przekonany, że demony są bezpłodne; opinię tę podzielało wielu innych, w tym Ulrich Molitor (1489).

Jeżeli kobieta pragnęła zajść w ciążę, diabeł używał zakonserwowanej spermy, a jeśli była temu przeciwna, "wydzielał substancję podobną do nasienia o właściwej temperaturze, tak że podstępu tego nijak nie można było wykryć" - Guazzo. Jeanne d'Abadie wyznała de Lancre'owi, że "nasienie Szatana było nadzwyczaj zimne, z tej też racji nigdy nie zaszła z nim w ciążę". Sinistrari z kolei utrzymywał, zastrzegając wprawdzie, że "wyraża jedynie osobiste mniemanie", iż inkuby zdolne są do płodzenia same z siebie, co zgadzało się z poglądami Del Rio oraz opinią Młota na czarownice. Inni autorzy, na przykład Pott (1689), byli przekonani, że diabeł jest bezpłodny, ale w momencie rozwiązania podrzuca on kobiecie wykradzione komu innemu niemowlę.

Stosunkowo późna rozprawa Johanna Kleina (przedstawiona w roku 1698 uniwersytetowi w Rostocku) cytuje kilka szczegółowych opisów potwornego potomstwa zrodzonego z takich związków. W jednym z protokołów sądowych odnalazł on zeznania pewnej kobiety, która utrzymywała, że urodziła najpierw tasiemca, a następnie dziewczynkę rozmiarów kubka, która ssała jej pierś. Jej inkub, David, odebrał jej oboje. Z innym inkubem, Hansenem, miała chłopca i dziewczynkę, ale i on jej je odebrał. Zeznała też, że inkuby obcowały z nią cieleśnie także i w więzieniu, wskutek czego urodziła kolejną dziewczynkę, którą również jej odebrano. "Aczkolwiek doznała przy tym silnego krwotoku, który poplamił zarówno jej ubranie, jak i podłogę, wszelkie jego ślady znikły". Dalsze historie o monstrach poczętych podobnie przytacza Bodin. W roku 1275 w Tuluzie niejaka Angela de Labarthe powiła rzekomo potwora o głowie wilka i wężowym ogonie; kobieta ta była prawdopodobnie pierwszą osobą spaloną na stosie za utrzymywanie kontaktów seksualnych z diabłem. Również Carpzov i Pott dostarczają nam wielu takich opowieści, włącznie z historią pewnej kobiety z Augsburga, która w roku 1531 wydała na świat dwunogiego węża.

Wiele legend przypisywało diabelskie pochodzenie licznym wybitnym postaciom historycznym, a nawet całym nacjom. Owocami występnych związków z Szatanem mieli być: Robert, ojciec Wilhelma Zdobywcy, Luter, Aleksander Wielki, Platon, Cezar, Scypion Afrykański, Romulus i Remus, Merlin, a także wszyscy Hunowie i mieszkańcy Cypru. Wypowiadający się w tej kwestii Molitor wyrażał przekonanie, że Merlin nie został spłodzony przez diabła, lecz był cudzym niemowlęciem podrzuconym przez niego matce.

Również i pospolite wiedźmy miewały potomstwo z diabłami. W swojej Chronicle Holinshed donosi o młodej Szkotce, którą przyłapano na uciechach miłosnych z jakimś potworem; urodziła ona później "dziwactwo, jakiego nigdy dotąd nie widziano". Pragnąc uniknąć skandalu, rodzina spaliła płód. W A Prodigious and Tragical History of the arraignment, trial, confession, and condemnation of six witches at Maidstone in Kent... 1652 stwierdzono, że "Anne Ashly, Anne Martin, a także jedna z ich wspólniczek oświadczyły, że są w ciąży; przyznały się wszakże, że nie z człowiekiem, a z diabłem". O dziwo, łatwowierny zazwyczaj Boguet odnosił się do podobnych zeznań z dużą dozą zdrowego rozsądku: "Czyż nie powinniśmy raczej przyjąć, że posłużyły się one [Rea i Leda] bogami jako przykrywką dla swego kazirodztwa i cudzołóstwa? Uważam przeto, że i wdowa, o której mówi Bodin, stała się brzemienną za sprawą zwykłego mężczyzny, a nie diabła".

Niektóre, zwłaszcza wcześniejsze, opisy kładły nacisk na niezwykłą wręcz rozkosz doznawaną w czasie współżycia płciowego z diabłem. Piszący w roku 1458 inkwizytor Nicholas Jacquier powiada, iż była ona inordinate carnaliter, a liczne czarownice "jeszcze przez kilka dni po stosunku były omdlałe i wyczerpane [afflicti et debilitati]". Podobnego zdania byli na ogół autorzy włoscy; słynny prawnik papieski Grillandus opowiada, iż pewna niewiasta przyznała mu się osobiście, że uprawiała miłość z diabłem maxima cum voluptate. W swoim traktacie De Universo William z Paryża podkreśla, że diabeł potrafi zwieść umysł kobiety na tyle, że wydaje się jej, iż posiadł on ją pięćdziesiąt, a nawet sześćdziesiąt razy w ciągu nocy, podczas gdy w rzeczywistości był to zaledwie jeden, góra dwa razy. Z drugiej jednak strony w La Vauderye de Lyonois (1460) zaprezentowano zgoła odmienną, a w czasach późniejszych powszechną niemal opinię, że czarownice parzą się z diabłem "z wielką bojaźnią i trwogą [timore et pavore]". W roku 1470, kiedy demonologia była jeszcze w powijakach, podobne stanowisko zajął Jordanes de Bergamo, wedle którego: "Ta sama czarownica zeznała i potwierdziła, że zarówno przyrodzone narzędzie diabła, jak i jego nasienie są zawsze chłodne".

Niemal wszystkie późniejsze opisy podkreślają także, że podejrzane czarownice utrzymywały, iż rzeczony stosunek płciowy był bolesny i nie sprawiał im żadnej przyjemności. Boguet pisze:

Thievenne Paget powiedziała ponadto, że kiedy Szatan spółkował z nią, odczuwała taki ból jak rodząca kobieta. Francoise Secretain zeznała, że w trakcie zespolenia miłosnego czuła, jakby coś płonęło w jej trzewiach, a niemal wszystkie czarownice potwierdzają, że nie mają z tego żadnej uciechy, a to z powodu plugastwa i ohydy samego diabła, jak też i bólu, jaki im zadaje, o czym wspominaliśmy przed chwilą.

Podobnie Remy przytacza słowa pewnej czarownicy, która stwierdziła, że spółkowanie z diabłem było bolesne i nie sprawiło jej żadnej satysfakcji. Kilka nowych szczegółów dorzuca de Lancre:

Marie de Marigrane, piętnastoletnie dziewczę z Biarritz, zapewniała, że wydaje się, jakoby na całej swojej długości członek diabła ukształtowany był z dwóch części, w połowie z żelaza, w połowie zaś ze zwykłego ciała, podobnie też i jądra; zeznała również, że przyglądała mu się wielekroć na sabatach i zawsze był on taki, jak go opisała. Co więcej, słyszała, iż wiele kobiet, które sypiały z diabłem, mówiło, że narzędzie owo sprawia, że wrzeszczą zupełnie jak rodzące kobiety, i że diabeł zawsze ma je w pełnej gotowości. Petry de Linarre zeznała, iż rzeczony instrument diabelski uczyniony jest z rogu, a w każdym razie tak wygląda, i to właśnie jest przyczyną, że kobiety tak wrzeszczą.

Kolejny świadek de Lancre'a podaje dalsze szczegóły dotyczące diabelskiego organu kopulacyjnego:

Zazwyczaj jest on cętkowany, kręty i przypomina węża; niekiedy na wpół cielesny, na wpół uczyniony z żelaza, innymi zaś razy rogowaty, najczęściej rozdwojony jak język węża; diabeł bowiem odbywa zarazem stosunek normalny i pederastyczny; bywa też, że jego członek ma i trzecie odgałęzienie, którym sięga ust swej kochanki.

Wzmianka o diable "cum membro bifurcato" pojawia się po raz pierwszy w roku 1520.

Bardzo podobne zeznania z obszaru Lotaryngii przytacza w swej Demonolatreiae Remy:

Wszystkie czarownice potwierdzają też, że kiedy ich diabły pokładają się na nich, to przyjmują one w siebie to, co uchodzi za ich przyrodzone narzędzia, z wielkim bólem, a to z powodu, że są tak wielkie i sztywne. Alexia Drigie przyjrzała się dokładnie wyprężonej męskości swego diabła i powiada, że członek jego zawsze był tak długi jak pewne narzędzie kuchenne, które przypadkiem było na widoku i które wskazała palcem, a w miejscu, gdzie powinny być jądra i gdzie zazwyczaj zwisa moszna, to nie miał on nic. Claudia Fellet zeznała, iż doświadczyła po wielekroć, jak wbijało się w nią coś rozdętego do takich rozmiarów, że żadna kobieta, bez względu na to, jak przestronna byłaby jej pochwa, nie mogłaby przyjąć tego w siebie bez bólu. Zresztą wszystkie prawie czarownice uskarżają się, że nie lubią zaznawać pieszczot od swych diabłów, ale na próżno im się sprzeciwiać.

Jedna z cytowanych przez Bogueta czarownic, Antide Colas, miała rzekomo poniżej pępka dziurę, która służyła jej do uprawiania miłości z diabłem; stosunki z mężem natomiast odbywała waginalnie. Zarządzona przez sąd obdukcja ujawniła wszakże jedynie bliznę na jej brzuchu.

Co do tego natomiast, że diabeł jest zimny, jednomyślne są nieomal wszystkie oskarżone. Boguet powołuje się na zeznania niejakiej Jacqueme Paget, która  

często brała w dłoń członek diabła, który zwykł z nią sypiać, a był on lodowato zimny i miał długość palca, aczkolwiek nie był tak gruby jak zwykle u mężczyzny. Również Thievenne Paget i Antoine Tornier potwierdziły, że męskość ich diabłów miała długość i inne wymiary dokładnie takie jak jeden z ich palców.

Inna dziewczyna, na którą powołuje się Boguet, stwierdziła, że nasienie diabła było "naturalnie ciepłe", jest to wszakże obserwacja nietypowa. Dwudziestotrzyletnia Sylvine de la Plaine, skazana w roku 1616 na spalenie przez parlament paryski, w taki oto sposób opisała swoje doświadczenia: "Do tego czasu diabeł poznał ją cieleśnie raz, jego członek przypominał koński; gdy wszedł w nią, był zimny jak lód i wytrysnęło z niego lodowato zimne nasienie, wycofując się zaś poparzył ją tak, jakby uczyniony był z płomienia".

Guazzo przytacza zeznania pewnej "rozumnie wyglądającej dziewki", które złożyła w czasie procesu toczącego się przed parlamentem akwitańskim w roku 1594. Opisawszy uprzednio przygotowania do sabatu czarownic, ciągnie ona dalej:

Następnie ów Włoch [jej narzeczony] ponownie zabrał dziewczynę w to samo miejsce, a kozioł poprosił ją o pukiel włosów, który rzeczony Włoch odciął i mu wręczył. Odebrawszy ten podarunek, diabeł odprowadził ją jako swą małżonkę do pobliskiego zagajnika i, obaliwszy na ziemię, posiadł. Dziewczyna zeznała jednak, że nie odczuła przy tym ni cienia rozkoszy, przeciwnie, doznała dotkliwego bólu, a wytrysk nasienia kozła, które było zimne jak lód, przyprawił ją o przerażenie.

Na podobne relacje można także natknąć się i w źródłach angielskich. W roku 1649 Mateczka Bush z Barton zeznała, że diabeł, który odwiedzał ją pod postacią młodego mężczyzny, "był zimniejszy i cięższy niż zwykły mężczyzna, nie umiał też pofolgować sobie tak, jak to czynią ludzie" (Stearne, Confirmation and Discovery of Witchcraff). W roku 1662 Isobel Gowdie z Auldearne opisała diabła jako "ogromnego, czarnego, grubiańskiego mężczyznę, bardzo zimnego, a »przyrodzenie« jego znalazła chłodnym jako woda źródlana" (Pitcairn, Criminal Trials, 1833).

Z kolei w roku 1572, w Trewirze, niejaka Eva von Kenn oddała się diabłu, który jednak "był zimny jak sopel lodu". Piszący w roku 1698 Johann Klein, aczkolwiek przyznawał, że stosunki płciowe z diabłem mogą być jedynie złudzeniem doznawanym przez kobiety w czasie snów erotycznych, niemniej dawał wiarę zeznaniom opisującym rzeczywiste współżycie cielesne z demonami, kończące się wytryskiem "zimnego nasienia". Kwestię tę usiłuje wyjaśnić Guazzo: "Co zaś się tyczy wytrysku lodowatego nasienia, to doświadczają go wyłącznie te czarownice, które są w pełni świadome, że ich partnerem jest diabeł".

Ta dziwaczna cecha diabła stała się też motywem literatury jarmarcznej; wydana w roku 1686 w Londynie The Strange and Wonderful History of Mother Shipton - rodzaj noweli łotrzykowskiej, opowiada o uwiedzeniu szesnastoletniej Agaty Soothtell przez diabła  

w postaci wielce urodziwego młodzieńca [...], który skłonił ją, by była mu powolna. Jego pieszczoty jednak (jak później wyznała akuszerce) były zimne jak śnieg albo lód. Od tego czasu piekielny narzeczony odwiedzał ją - zazwyczaj raz dziennie - ona zaś nigdy nie żądała od niego pieniędzy.

Słynny filozof angielski, Henry More, w traktacie noszącym tytuł An Antidote Against Atheism (1653), podaje racjonalne, w jego mniemaniu, wyjaśnienie tej cechy.

Wydaje się oczywiste, że ciała diabłów, będące niczym innym jak tylko zgęszczonym powietrzem, powinny być zimne, podobnie jak zimna jest zgęszczona woda (czyli lód i śnieg ); więcej nawet, chłód ten powinien być bardziej ostry i dojmujący, bowiem złożone są one z cząstek daleko subtelniejszych niźli te, które tworzą wodę, a przeto bardziej przenikliwych i daleko łatwiej drażniących nerwy czuciowe.

Bez względu na to, co Sinistrari mógł sądzić na temat klasyfikacji inkubów, mających naturę duchową, ludzką bądź zwierzęcą - stosunek płciowy z diabłem uważany był zawsze za zbrodnię tożsamą z pederastią, a to przestępstwo karano śmiercią przez spalenie na stosie. W kilku przypadkach zeznania oskarżonych zawierają bliższe szczegóły dotyczące rodzaju miłości fizycznej uprawianej z diabłem. W roku 1624 samozwańcza księżniczka czarnej magii, Marie-de-Sains, przyznała, że grzeszyła zarówno "zazwyczaj stosowanym sposobem", jak i oddawała się "zbrodni sodomii i bestiofilii", to znaczy obcowała cieleśnie z diabłem, który przybrał postać zwierzęcia (Histoire veritable, Paris 1624). Naczelny instygator armii francuskiej, Bouvet, stawia znak równości między kontaktami płciowymi z diabłem i utrzymywaniem stosunków płciowych między chrześcijanami a "Żydami, Turkami, poganami i innymi niewiernymi, a to z racji dziwnej nienawiści, jaką żywią oni wobec Kościoła katolickiego; traktuje się ich przeto jak zwierzęta, które pozbawiły się drogi zbawienia". Spalić na stosie powinno się oboje partnerów, diabeł wszelako opuszczał czarownicę i karę tę musiała zatem przyjąć w samotności.

Powszechnie panujące wyobrażenia na temat natury związków cielesnych z diabłami podsumowuje niejako, pochodzący z roku 1460, łaciński traktat dotyczący czarownic z Arras:

Podczas sabatów w Vaudois przewodniczący zgromadzeniu diabeł brał neofitkę na stronę i wyprowadzał ją na skraj zagajnika, by mógł obcować z nią wedle swego uznania i poznać ją cieleśnie. Nakłaniał ją złośliwie, by uklękła na ziemi, wspierając się na łokciach, twierdził bowiem, że w żadnej innej pozycji nie może odbyć z nią stosunku; taki właśnie był sposób, w jaki prezydent diabelski sycił się nią, i zapewne dlatego pierwszym wrażeniem, jakie kobieta owa odnosiła, było to, że członek męski diabła był miękki i zimny, podobnie zresztą jak całe jego ciało. Za pierwszym razem diabeł korzystał z otworu, który w tym celu dała jej natura, i składał w nim porcję kradzionej żółtawej spermy, którą gromadził z resztek po nocnych polucjach mężczyzn albo i z innych źródeł; potem zaś zażywał jej analnie, w ten oto nienaturalny sposób sycąc się jej wdziękami. [...] Następnie gaszono pochodnie (jeśli takowe w ogóle były) i na rozkaz prezydującego diabła każdy dobierał sobie partnera i parzył się z nim. Niekiedy dochodziło także do nieopisanych wręcz bezeceństw: na polecenie diabła wymieniano się bowiem kobietami albo, co gorsza, przekazywano swoje kobiety kobietom, a mężczyzn mężczyznom i wygadzali sobie wszyscy w sposób przeciwny naturze płci - kobieta z kobietą, a mężczyzna z mężczyzną, albo też i na inne niegodne sposoby, gdy mężczyzna czynił sobie kobietę powolną z pominięciem jej przyrodzonego naczynia, korzystając w tym celu z innych części jej ciała. [...] W rzeczywistości bowiem mężczyzna nie zaznaje żadnej rozkoszy z obcowania z diablicą ani kobieta z uprawiania miłości z diabłem, godzą się jednak na to z poczucia obowiązku i pod wpływem strachu. [...] Podczas kolejnego stosunku płciowego z neofitką obcują cieleśnie inne demony, czyniąc to starannie i gruntownie, taką samą manierą, jaką uprzednio obrał diabeł prezydent; następnie jednak nie oddaje się już ona duchom, wyjąwszy sytuacje, gdy brakuje mężczyzn, by się z nimi parzyć (a dzieje się tak, ilekroć w zgromadzeniu sabatowym bierze udział mniej mężczyzn niż kobiet) - wtedy diabły osobiście wyrównują tę dysproporcję. Zdarza się to niekiedy, ale wyłącznie w opisanych wyżej okolicznościach. Kiedy zaś mniej licznie zbiorą się kobiety, niedobór uzupełniają diablice - zdarza się bardzo często, że kiedy diabeł prezydent oddala się z nowo przyjętą do zgromadzenia kobietą, jeden z mężczyzn parzy się z diablicą. [...] Bywa też, aczkolwiek niezmiernie rzadko, że jakiś mężczyzna odbywa stosunki płciowe wyłącznie z diablicą; jest to oznaką jego wyjątkowej podłości, podobnie jak w przypadku kobiety, która współżyje wyłącznie z diabłem.

 

 

 

Sukkub

Specjalnością sukkuba - diabła w postaci kobiecej, było uwodzenie mężczyzn. Aczkolwiek istota ta z natury swojej reprezentuje pierwiastek żeński, łaciński termin succubus jest gramatycznie rodzaju męskiego, co, jak się wydaje, związane było z przekonaniem o bezpłciowości demonów; forma żeńska tego wyrazu - succuba, trafia się jedynie sporadycznie. Ponieważ kobiety uważano za istoty bardziej rozwiązłe od mężczyzn, w literaturze demonologicznej znacznie częściej pojawiają się męskie odpowiedniki sukkubów - inkuby; obliczano, że ich populacja jest dziewięciokrotnie liczniejsza.

Oryginalne, acz fantastyczne wytłumaczenie natury sukkubów podał w roku 1801 Francis Barrett, autor kuriozalnego dzieła The Magus. Utrzymywał on, że sukkuby są w rzeczywistości nimfami drzewnymi, aczkolwiek zgadzał się również z opinią, że i sam Szatan potrafi pojawiać się w postaci młodej dziewczyny:

Ponieważ fauny i nimfy przewyższały inne [duchy] urodą, zwykły one płodzić potomstwo we wzajemnych między sobą związkach; z czasem zaś poczęły łączyć się z ludźmi, ubrdawszy sobie, że dzięki współżyciu cielesnemu z człowiekiem zdołają uzyskać zaszczyt posiadania duszy nieśmiertelnej zarówno dla siebie, jak i spłodzonego potomstwa; stało się tak wszakże za zwodniczą namową Szatana, który skłonił ludzi, aby dopuścili owe stwory do intymnych ze sobą stosunków, do czego zresztą - naiwnych - długo nie trzeba było namawiać; dlatego też nimfy owe nazywamy sukkubami. Następnie jednak Szatan postąpił jeszcze podlej, niejednokrotnie bowiem zmieniał swój wygląd, przyjmując postać to inkubów, to sukkubów, aczkolwiek sukkuby tego rodzaju nie były w stanie począć dziecka, tak jak to umiały nimfy.

Najwcześniejsze wzmianki o sukkubach podkreślają, że były one istotami budzącymi nieporównanie większe pożądanie niż zwykłe śmiertelniczki. Pico de Mirandolla wspomina o pewnym mężczyźnie, który przez lat czterdzieści dzielił łoże z sukkubem i był raczej skłonny zgnić w lochu, niźli wyrzec się swej kochanki. Malleus Maleficarum donosi o pewnym mężczyźnie z Koblencji, który na oczach własnej żony i przyjaciół zmuszony został do współżycia płciowego z sukkubem. Zdzierżył trzy razy, ale gdy sukkub zażądał kolejnej powtórki, zwalił się wyczerpany na podłogę. Autorzy późniejsi, starając się najprawdopodobniej dostosować opowieści o sukkubach do zeznań czarownic, które utrzymywały, że stosunek płciowy z diabłem był dla nich zawsze bolesny i powodował uczucie chłodu, przytaczali z reguły relacje, według których kontakty seksualne z sukkubami wywoływały podobne doznania. Guazzo opowiada o pewnym małżeństwie, któremu udało się znaleźć sukkuba dla swego syna. Młodzieniec z ochotą przystąpił do inicjacji seksualnej, nie bacząc na to, że jego partnerka miała zamiast stóp kopyta, później jednak stwierdził, że miał wrażenie, "jakby wstąpił do lodowatej jamy".

Pokusom tego rodzaju duchów musiała opierać się większość świętych ery wczesnochrześcijańskiej, a nasilały się one zwłaszcza wtedy, jak zauważa Girolamo Cardano (1550), gdy ich ciała i umysł wyczerpane były długotrwałymi postami i umartwieniami na pustyni. Święty Antoni z Egiptu (251-356) gnębiony był pewnej nocy przez demona, "który rozsiewał po swej drodze lubieżne myśli" i "naśladował wszystkie ruchy, jakie wykonuje kobieta". Innym razem, jak poświadcza biografia świętego, pióra Atanazego, "diabeł, owa nieszczęsna kreatura, przybrał pewnej nocy postać kobiety i naśladował wszelkie kobiece gesty po to tylko, by zwieść Antoniego". Kiedy uczeń Antoniego, święty Hilary, kładł się spać, "wokół niego gromadziły się nagie kobiety".

Oczywiście, święci opierali się pokusie ze wszech sił, niemniej mówi się, że jeden z nich, święty Wiktoryn, załamał się w końcu i uległ. Biskup Werony, Ermolaus (1453-1471), osobiście ręczył za prawdziwość historii o pewnym pustelniku, który dał się skusić czułostkom diabła w postaci niewieściej i popadł z nim w taką rozpustę, że zmarł z wycieńczenia przed upływem miesiąca. Świętego Hipolita (zm. 236) nawiedziła razu pewnego goła kobieta, kiedy jednak okrył ją ornatem, by przysłonić jej wstyd niewieści, obróciła się w trupa (któremu diabeł przydał pozory życia, aby skusić świętego do grzechu). Następstwem podobnych wizji był paniczny lęk pustelników przed sukkubami, jaki przebija choćby ze słynnego hymnu świętego Ambrożego Procul recedant somnia - "Niechaj sczezną sny i wizje nocne [...], aby nie zbrukały się ciała nasze".

Opowieści o sukkubach i inkubach żywe były przez całe średniowiecze, w stuleciach zaś szesnastym i siedemnastym znajdujemy je przede wszystkim w sprawozdaniach z procesów o czary. Mimo iż z oskarżeniem o utrzymywanie stosunków seksualnych z demonami spotykamy się po raz pierwszy w roku 1430, charakteru powszechnego nabrały one dopiero sto lat później.

Bez wątpienia najsłynniejszą ze wszystkich tego typu historii jest podanie, któremu rozgłos nadał Walter Mapes w swoim traktacie De Nugis Curialium (ok. 1185), dotyczące Gerberta z Aurillac, późniejszego papieża Sylwestra II (999-1003). Jako młodzieniec Gerbert zakochał się w córce prewota z Rheims, a kiedy ta odrzuciła jego względy, popadł w okrutną rozpacz, stracił wkrótce majątek i znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Pewnego dnia natknął się wszakże na piękną, młodą dziewczynę, siedzącą na jedwabiach; wokół niej walały się stosy monet. Wyznała, że na imię ma Meridiana, a on, jeśli tylko zechce dotrzymać jej wierności, może posiąść zarówno ją samą, jak i jej wiedzę magiczną oraz pieniądze. Gerbert z chęcią przystał na tę propozycję i odtąd zaczął wspinać się błyskawicznie po szczeblach kariery - został arcybiskupem Rheims, kardynałem, arcybiskupem Rawenny, na koniec wreszcie papieżem. Przez cały ten czas noc w noc cieszył się potajemnie towarzystwem Meridiany, która wybaczyła mu nawet, że wspomniana córka prewota, znalazłszy kiedyś Gerberta pijanego, uwiodła go. Nie dość na tym, Meridiana, będąca sukkubem Gerberta, przepowiedziała, że umrze on odprawiając mszę w Jerozolimie (do którego to świętego miejsca ślubował udać się w pielgrzymkę). Los dopadł go jednak znacznie bliżej domu, w kościele, gdzie przechowywano rzekomo kawałki krzyża i który z tego względu nazywano powszechnie Jerozolimą. Czując nadciągający koniec, Gerbert wyznał publicznie wszystkie swe grzechy i umarł w stanie skruchy. Mapes powiada, że jego grób na Lateranie zwykł pocić się obficie wtedy, gdy ma umrzeć papież.

Inną jeszcze, dość zresztą fantastyczną opowiastkę podaje dominikanin Johannes Nider (1435). Wiele nierządnic, pisze on, oferowało swoje usługi przybyłym na obrady soboru w Konstancji (1414-1418), największym wszelako wzięciem cieszył się pewien sukkub, który w dodatku miał czelność przechwalać się mnogością zarobionych pieniędzy. Podobne wymysły doprowadziły w roku 1468 do skazania na śmierć pewnego człowieka z Bolonii, któremu zarzucono, że prowadził burdel obsługiwany wyłącznie przez sukkuby. Dwieście lat później George Sinclair w swoim Satan's Invisible World Discovered (1685) opisuje egzekucję niejakiego Williama Bartona i jego żony, do której doszło w Szkocji w roku 1655. "Wyznał on, że sypiał z diabłem pod postacią szlachcianki, która to szlachcianka zarobiła na nim piętnaście funtów w dobrym pieniądzu; przed wykonaniem wyroku odwołał jednak swoje zeznania".

 





Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 1