Przegląd - 49/2010

 

Krzysztof Kęciek

Goebbels - zbrodniarz i narcyz

 

Złośliwy demagog nie był takim geniuszem propagandy, za jakiego chciał uchodzić

 

Joseph Goebbels miał poważne narcystyczne zaburzenia osobowości. Nie był geniuszem propagandy, doprowadzającym sfanatyzowane masy do ekstazy. Wiele spektakli fanatycznego poparcia dla Hitlera było starannie inscenizowanych. We wczesnej młodości gorliwy katolik, potem uczynił führera NSDAP swoim zbawicielem.

Takie są tezy monumentalnej biografii ministra propagandy III Rzeszy, którą opublikował renomowany niemiecki historyk Peter Longerich, wykładający na uniwersytecie londyńskim. Autor jest wybitnym znawcą dziejów państwa Hitlera, twórcą prac na temat Zagłady Żydów, monografii SA i wydanej w 2008 r. biografii Heinricha Himmlera. Obecne dzieło ma 912 stron, jest tłumaczone na dziesięć języków i będzie najważniejszą pracą dotyczącą Goebbelsa przez najbliższe 20 lat.

Historycy chętnie opisują życie największego kłamcy brunatnego reżimu, którego nazwisko stało się symbolem cynicznej, fałszywej, ale sprawnej propagandy. Wciąż brakuje naukowych biografii innych paladynów führera - Martina Bormanna czy Hermanna Göringa, ale to gauleiter Berlina jest najczęściej obok Hitlera opisywanym dygnitarzem nazistowskiego państwa zbrodni.

Goebbels wywołuje bowiem fascynację swą diaboliczną inteligencją, szatańską złośliwością i bezgranicznym fanatyzmem, a przy tym pozostawił mnóstwo dokumentów, przemówień, setki artykułów w "Das Reich", "Völkischer Beobachter", "Der Angriff", a przede wszystkim pamiętniki, które spisywał od 1923 r., od 1941 r. niestrudzenie zaś dyktował. Rozkazał utrwalić je na szklanych płytach i ukryć w podziemnym bunkrze Banku Rzeszy, aby przetrwały dla potomności. Pamiętniki Goebbelsa obejmują 6783 zapisane ręcznie strony oraz 34.609 stron maszynopisu. Jak podkreśla Peter Longerich, minister propagandy stał się najważniejszym kronikarzem reżimu, wywodzącym się z nazistowskiej elity władzy, który nie uczestniczył w podejmowaniu najistotniejszych decyzji, ale mógł obserwować, w jakich okolicznościach zapadały. Edycja 29 tomów pamiętników Goebbelsa została zakończona dopiero w 2006 r. Niemiecki historyk Ralf Georg Reuth, autor wydanej w 1990 r., dostępnej obecnie w polskich księgarniach biografii ministra propagandy, znał tylko pierwsze cztery tomy. Prawie wszystkie przeczytał brytyjski autor David Irving, który jednak z uwagi na sympatie do hitleryzmu nie jest uznawany za poważnego badacza. Prof. Longerich jako pierwszy wykorzystał całość pamiętników Goebbelsa, będących przerażającym świadectwem epoki.

Naukowcy od dawna próbowali tłumaczyć chorobliwą ambicję, dynamiczną, niszczycielską energię i szyderczy cynizm gauleitera Berlina czynnikami psychologicznymi. Helmut Heiber, autor wydanej w 1962 r. i wciąż wartościowej biografii Goebbelsa, podkreślał, że główny agitator reżimu nigdy nie przezwyciężył pełnych namiętności zaburzeń emocjonalnych wieku dojrzewania. Powszechnie panuje opinia, że rozstrzygającą rolę w życiowej drodze ministra propagandy odegrało jego kalectwo - deformacja prawej stopy (stopa końsko-szpotawa) - którego nabawił się w wyniku choroby w wieku około siedmiu lat. Wyśmiewany w szkole przez kolegów, popadł w kompleksy i przez całe życie próbował kompensować tę skazę na innych polach. Brytyjski historyk Ian Kershaw, autor monumentalnej biografii Hitlera, tak pisał o Goebbelsie: "Kompleks niższości był źródłem jego ambicji i potrzeby demonstrowania osiągnięć przez błyskotliwość umysłu. Dlatego też znalazł się w ruchu, który wyszydzał zarówno fizyczną słabość, jak i intelektualistów".

Peter Longerich jest innego zdania. Uważa, że Goebbels radził sobie z kalectwem dobrze, natomiast wykształcił poważne zaburzenie osobowości - skłonność do narcyzmu - już w wieku dwóch-trzech lat, kiedy popadł w chorobliwą zależność od matki, trwającą przez całe życie. Matki szukał w przyjaciółkach, swej żonie Magdzie Quandt, a także w Hitlerze. Z okazji 46. urodzin Hitlera gauleiter Berlina napisał: "Cały naród go kocha, ponieważ czuje się w jego rękach bezpiecznie jak dziecko w ramionach matki".

Urodzony w 1897 r. w Rheydt, w katolickiej Dolnej Nadrenii, Goebbels wychowywał się w pobożnej drobnomieszczańskiej rodzinie. Jak napisał Ralf Georg Reuth, "codzienna bytność w kościele, spowiedź i wspólna modlitwa domowa, podczas której matka znaczyła wodą święconą krzyżyki na czołach klęczących dzieci, były w domu Goebbelsów tym samym, co chleb powszedni, ciężko zapracowany przez ojca w fabryce knotów Lennartza".

Jako 20-latek Joseph odszedł od Chrystusa i gorączkowo szukał nowego idola, ideologii, której mógłby się oddać bez reszty. Skłaniał się ku nacjonalistycznemu bolszewizmowi. "Jestem niemieckim komunistą", napisał. W końcu bezrobotny, sfrustrowany doktor germanistyki, niespełniony literat i dziennikarz doktor Goebbels znalazł nową religię - narodowy socjalizm i Adolfa Hitlera jako zbawiciela. Znamienne, że wiele zapisów Goebbelsa o führerze ma charakter religijny. Początkowo, po pierwszej lekturze "Mein Kampf" Hitlera, pytał: "Kim jest ten człowiek? Pół plebejusz, pół Bóg! Rzeczywiście Chrystus czy tylko Jan? (Chrzciciel)". Goebbels sam miał ambicję zostania zbawicielem Niemiec, szybko jednak uznał, że Chrystusem jest Hitler, a on sam zostanie jego najwierniejszym uczniem.

Kiedy przywódca NSDAP, uwięziony za pucz monachijski, wygłosił w sądzie końcową mowę, Goebbels nabożnie skomentował: "To, co pan wtedy powiedział, jest katechizmem nowej politycznej wiary w załamującym się z rozpaczy, pozbawionym boskości świecie. To panu Bóg dał dar wypowiedzenia naszych cierpień. To pan ujął naszą mękę w zbawiające słowa".

Kiedy 6 listopada 1925 r. w Brunszwiku spotkał po raz drugi wodza nazistów, zapisał: "Ściska mi dłoń. Jak stary przyjaciel. I te wielkie, błękitne oczy. Jak gwiazdy. Cieszy się, że mnie widzi. Jestem pełen szczęścia". Goebbels spostrzegł na niebie chmury układające się w kształt swastyki.

Dla swego zbawiciela bez skrupułów zdradził kompanów z północnego, socjalistycznego skrzydła NSDAP. Ci nazwali go judaszem.

Jak pisze Peter Longerich, jako publicyście i najważniejszemu agitatorowi III Rzeszy Goebbelsowi chodziło przede wszystkim o to, "aby wystawić lustro, w którym widział siebie samego nadnaturalnej wielkości. Przed tym zwierciadłem mógł zaspokoić narcystyczny nałóg. Ponieważ brakowało mu równowagi wewnętrznej i do głębi nie ufał swemu wpływowi na innych, potrzebował stałego potwierdzenia, tego wspaniałego obrazu Josepha Goebbelsa w lustrze. To potwierdzenie dawał mu führer, jak wierzył, zesłany przez Boga, któremu się podporządkował".

Goebbels wziął za żonę Magdę Quandt, której, jak sądził, pragnął także Hitler. "Kocha Magdę. Ale pozwala mi na moje szczęście. Mój dzielny towarzysz i führer", zapisał wzruszony propagandzista. Führer często jednak bywał u Goebbelsów. Jak ujął to Peter Longerich, powstał swoisty trójkąt, Hitler stał się członkiem rodziny, Goebbelsowie nadali swym sześciorgu dzieciom imiona rozpoczynające się na H.

Gdy minister propagandy zakochał się w czeskiej aktorce Lidzie Baarovej, Hitler wezwał do siebie Goebbelsów i zabronił im rozwodu. Mieli pozostać wzorową rodziną reżimu. Dyktator nie dopuścił Goebbelsa do udziału w podejmowaniu kluczowych decyzji. Mimo to fanatyczny doktor gorliwie służył wodzowi.

Robił wszystko, by doprowadzić do "jedności narodu z führerem". Nie był jednak takim geniuszem propagandy, za jakiego się uważał i za którego często uznaje go potomność. Nie kontrolował nawet całkowicie swego ministerstwa. Niezależną pozycję miał w nim sekretarz stanu i szef prasy Rzeszy, Otto Dietrich, oraz urzędnicy, których z SS przysłał Himmler. Ogromne "spontaniczne" spektakle entuzjazmu dla wodza i reżimu, zorganizowane odgórnie i dokładnie, odbywały się na rozkaz. Kiedy Hitler życzył sobie morza kwiatów, Goebbels dopilnował, aby każdy manifestant dostał goździka czy różę. W maju 1937 r. minister propagandy chełpił się, że zgromadził na demonstracji w Berlinie 3 mln ludzi. Ale tego dnia Niemiecki Front Pracy zwolnił robotników z pracy i poprowadził ich, w blokach po tysiąc, na wiec. Przed plebiscytem w sprawie przyłączenia Austrii do Rzeszy 10 kwietnia 1938 r.

Goebbels wydał dokładne instrukcje: "Stopniowanie dekoracji. 7 kwietnia - dekoracje portali gałązkami jodłowymi (żadnych ozdób z papieru). 8 kwietnia - dekoracje bocznych wystaw i częściowo głównych. 9 kwietnia - pełna dekoracja, w centralnych wystawach portrety führera". Opornym groziły bezlitosne represje. Artystów z berlińskiego kabaretu Katakombe gauleiter stolicy oskarżył o uprawianie wrogiej propagandy i wysłał do obozu koncentracyjnego. Agitator wiedział o wszystkich zbrodniach reżimu, w wielu uczestniczył. W młodości nabrał niechęci do Żydów, po tym jak Theodor Wolff, redaktor naczelny renomowanego dziennika "Berliner Tageblatt", odrzucił prawie 50 artykułów wysłanych przez Goebbelsa. Niechęć ta pogłębiła się, gdy przyjaciółka przyszłego ministra propagandy, Else Janke, okazała się pół-Żydówką. W 1925 r. zapisał w pamiętniku: "Chyba chciałbym, aby została moją żoną, gdyby nie była mieszańcem". Bezpardonowym antysemitą stał się, aby przypodobać się Hitlerowi. W czwartym roku wojny wzywał do deportacji ostatnich stołecznych Żydów, zatrudnionych jeszcze w przemyśle zbrojeniowym.

Najinteligentniejszy z pretorianów führera nie palił się do wojny, jednak poparł ją bezwarunkowo i fanatycznie.

Liczył, że wojna pozwoli germańskiej Rzeszy zdobyć ziemie na następne 100 lat. 18 lutego 1943 r. wrzeszczał do starannie dobranego tłumu w berlińskim Pałacu Sportu: "Czy chcecie wojny totalnej?".

W lipcu 1944 r. Hitler mianował go pełnomocnikiem Rzeszy ds. totalnego wysiłku wojennego. Goebbels kazał zamknąć teatry, zabronił urządzania przyjęć i świąt, wysyłał na front 15-latków i starców - daremnie.

W nagrodę za wierność wódz mianował swego najwierniejszego ucznia następcą. Urząd kanclerza Rzeszy Goebbels pełnił w płonącym Berlinie przez jeden dzień. 1 maja 1945 r., gdy dowództwo radzieckie odmówiło negocjacji, Joseph i Magda Goebbelsowie popełnili samobójstwo, zgładziwszy przedtem dzieci. W ten sposób cyniczny demagog chciał dopełnić swój mit, stworzyć wzór dla przyszłych pokoleń.

"Kiedy wraz z rodziną poszedł w ślady samobójcy Hitlera, utrwalił szczególny stosunek do swego idola po wszystkie czasy", stwierdził prof. Longerich. W 1943 r. Goebbels zapisał w pamiętniku: "Przejdziemy do historii jako najwięksi mężowie stanu w dziejach albo najwięksi zbrodniarze". Tym razem wyjątkowo miał rację.