Zagadka Kaspara Hausera

Chłopiec bez przeszłości

 

Kim był chłopiec, który w 1828 r. w Norymberdze został znaleziony obłąkany i prawie niezdolny do mówienia? Skąd pochodził?

Norymberga, drugie pod względem znaczenia miasto w Królestwie Bawarii, na początku XIX wieku chyliło się ku upadkowi. Blask średniowiecza, kiedy Fugger i Welser uczynili z miasta słynną metropolię handlową na północ od Alp, był dawno już za nim, a ponowny rozkwit dopiero kiełkował w toku industrializacji. Norymberga była wówczas romantycznym prowincjonalnym miastem, jednak przez pięć lat miała stać się obiektem zainteresowania i spekulacji całej Europy.

Przyczyną tego był chłopiec w wieku ok. 17 lat, który pojawił się w mieście 28 maja 1828 r. na Placu Łojowym. Był to dzień Zielonych Świątek, dzień wycieczek. Pewien szewc zauważył podczas porannego spaceru młodzieńca, który zataczał się, chcąc przejść przez ulicę, cicho jęczał i najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, gdzie się znajduje. Myśląc, że chłopak jest chory, szewc podszedł do niego i zaoferował pomoc. Odpowiedź chłopca była niezrozumiała, ale trzymał on w lewej ręce kopertę, która była zaadresowana do "kapitana 4 szwadronu, szóstego regimentu kawalerii". Zaciekawiony szewc zabrał "podrzutka" do domu kapitana. Ponieważ chłopiec potykał się i nie mógł utrzymać równowagi, musiał go podtrzymywać. Kapitana nie było w domu, ale służący wpuścił ich do środka i poczęstował. Szewc i służący obserwowali z nieukrywanym zaciekawieniem, jak chłopiec chciwie połyka chleb i wodę, ale stroni z obrzydzeniem od mięsa i piwa, przez cały ten czas dziko rozglądając się wokół siebie.

"Zaopiekujcie się moim dzieckiem!"

Kiedy kapitan przyszedł do domu, jego obecność wzbudziła w chłopaku głębokie poruszenie. Zdawał się on podziwiać mundur, szablę, po czym przez pewien czas powtarzał słowa: "Chcę być żołnierzem jak tata", "nie wiem" i "koń, koń". To zdawało się być jego całe słownictwo. Koperta, którą nosił ze sobą, zawierała 2 listy. Jeden prawdopodobnie był od matki chłopca, określał dzień jego urodzin jako 30 kwietnia 1812 r. i prosił adresatów. "Zatroszczcie się o moje dziecko. Jest ono ochrzczone. Jego ojciec był żołnierzem w 6 regimencie kawalerii". Drugi list był prawdopodobnie napisany przez pracownika, któremu zostawiono dziecko w październiku 1812 r., jednakże sporządzony tym samym odręcznym pismem. Był on i bez chłopca obdarzony przez Boga dziesięciorgiem dzieci i nie mógł się zatroszczyć o jeszcze jedno. List zawierał także tajemniczą informację, że chłopiec był wychowany w zamkniętym pomieszczeniu i nie widział, i nie słyszał ani o swojej rodzinie, ani o świecie zewnętrznym.

Kapitan przepytał chłopca, nie otrzymał jednak żadnych zrozumiałych odpowiedzi; dlatego też uznał go w końcu za osobnika prymitywnego i oddał policji jako znalezione dziecko. Przy dokładnym przesłuchaniu chłopiec nie wydobył z siebie żadnych innych odpowiedzi, lecz tylko przerywane zdania. Ponieważ urzędnicy nie wiedzieli, jak powinni dalej postępować, zamknięto go w komórce i troskliwie strzeżono. Zdawał się być bardzo krzepki. Pewien oficer policji wskazywał na jego zdrowe rumieńce na twarzy, których brak u słabych i chorowitych. Jego podeszwy i dłonie były białe, a nogi miał całe w bąblach, pokrwawione. Kiedy został znaleziony, nosił porwane w szwach trzewiki, które trzymały się w całości dzięki gwoździom i podkówkom, porwane na strzępy spodnie, kurtkę, która chyba była uszyta ze starego surduta i kapelusz. Nic nie wskazywało na jego pochodzenie.

Strażnika więziennego uderzył sposób zachowania jego nowego mieszkańca.

"Mógł siedzieć godzinami nie poruszając nawet kończynami. Nie biegał tam i z powrotem, nie próbował również spać. Siedział cicho, nie czując się przy tym źle. Poza tym wolał ciemność niż światło i poruszał się wówczas jak kot".

"Ani upośledzony, ani głupi"

Lekarz, który go zbadał, myślał, że jego zdolność do siedzenia bez ruchu jest następstwem wykręcenia stawów kolanowych. Jako dziecko musiał przez długi czas siedzieć z wyciągniętymi przed siebie nogami, co spowodowało jego niepewny chód. Lekarz był jednak pewien, że młody człowiek nie jest ani niedorozwinięty, ani głupi, lecz został zahamowany jego rozwój społeczny i rozwój jego osobowości.

W końcu ktoś wpadł na pomysł, by dać chłopcu kartkę papieru i pióro. Jego reakcja była zadziwiająca. Zapełnił kartkę dziecinną bazgraniną, ale trzy wyrazy były czytelne: "jeździec" i "Kaspar Hauser". Stąd też przyjęto, że będzie nosił nazwisko Kaspar Hauser. Przez noc stał się on sensacją w Norymberdze. Gromady ciekawskich zbierały się przed jego celą, żeby zobaczyć, jak śpi i wypróżnia się nie okazując jakichkolwiek oznak zakłopotania. Policjant dał mu małego konika-zabawkę, z czego był tak zadowolony, że ludzie kupili mu zaraz tuzin drewnianych koników. Otoczony dużą liczbą obcych ludzi Kaspar zaczął uczyć się nowych słów. W ciągu kilku tygodni zdał przed burmistrzem Binderem i Radą Miasta sprawozdanie o sobie samym. Rada opublikowała je w przerobionej formie jako "Obwieszczenie nr 1", dotyczące "Norymberskiego dziecka".

"On nie wie ani kim jest, ani skąd pochodzi, ponieważ dopiero w Norymberdze wkroczył w ten świat. Żył zawsze w norze, gdzie siedział na słomie na podłodze, nie słyszał żadnego szumu i nie widział bezpośrednio światła. Czuwał i spał, po czym znowu czuwał. Kiedy czuwał, znajdował chleb i dzbanek z wodą obok siebie. Czasem woda była nieświeża, potem znowu spał; a kiedy potem czuwał, miał na sobie świeżą koszulę. Nigdy nie widział człowieka, który do niej przychodził. Miał dwa drewniane koniki i kilka powróseł, żeby się bawić. Nie był w swojej jaskini nigdy chory ani nieszczęśliwy. Pewnego dnia przyszedł do niego jakiś mężczyzna i postawił stół nad jego stopami. Na nim położył coś białego, po czym człowiek zrobił kilka czarnych znaków ołówkiem, który trzymał w ręku. Czynił to wielokrotnie, a kiedy skończył, Kaspar naśladował go. W końcu nauczył go stać i chodzić, a potem wyprowadził z nędznej nory. Co działo się dalej, aż do momentu jego pojawienia się w Norymberdze, Kaspar dokładnie nie wiedział".

To oficjalne ogłoszenie uczyniło z Kaspara gwiazdę, a jego sława rozszerzyła się szybko poza granice Norymbergi. Niektórzy nie wierzyli w tę historię i sądzili, że chłopak jest oszustem. Chłopak musiał jednak być nadzwyczaj mało ciekawy, skoro w wieku 16 lat ani razu nie widział twarzy swojego opiekuna. Mężczyzna mógł być jednak zamaskowany. Przypuszczenie to zostało potwierdzone późniejszymi wydarzeniami. Być może, był on nieślubnym dzieckiem rodziny szlacheckiej, które zostało ukryte, by uniknąć skandalu. Wypuszczono je na wolność dopiero kiedy można było być pewnym, że jego tożsamość nie da się określić. Policja przeczesała dokładnie Norymbergę i okolice w poszukiwaniu "jamy" Kaspara, jednakże bez rezultatu. Także wskazówka dotycząca 6 regimentu kawalerii nie przybliżyła rozwiązania zagadki.

Władze Norymbergi były dumne z ich nowego, słynnego dziecka i oddały chłopca pod opiekę profesora Georga Friedricha Daumera, znanego pedagoga i filozofa. Dla niego Kaspar był idealnym przypadkiem "dzikiego" dziecka, które wyrosło bez kontaktu z ludźmi. Reakcje takiego prymitywnego człowieka były wśród ówczesnych naukowców częstym tematem dyskusji, dlatego Daumer pisał książkę o zachowaniu Kaspara.

Jego organy zmysłów były nadzwyczaj dobrze rozwinięte. Miał dobry słuch i widział w ciemności, potrzebował trochę czasu, żeby się przyzwyczaić do światła. Najbardziej czuły był jego zmysł powonienia. Gdy raz uchwycił zapach określonego zwierzęcia, mógł je z łatwością znów rozpoznać. To umożliwiało mu także rozpoznawanie w ciemności ludzi. Mógł nawet rozróżnić drzewa po zapachu ich liści.

Daumer stwierdził, że Kaspar nie był obeznany z najprostszymi regułami życia codziennego. Sprawiał wrażenie, że nie odróżnia przedmiotów martwych i żywych. Był przekonany, że tykający zegar jest żywy i bał się do niego zbliżyć. Spoglądał z drugiej strony lustra, by wyszukać, do kogo należy twarz, próbował zdjąć plamę z palącego się kawałka papieru i krzyczał, gdy się sparzył. Oczekiwał od zwierząt ludzkiego zachowania i wierzył, że piłka skacze, gdy sama chce.

Kaspar uczył się szybko. Daumer był zdolnym pedagogiem i osiągał ze swoim uczniem dobre rezultaty. Kaspar okazał się pracowitym, inteligentnym dzieckiem; posiadał fotograficzną pamięć, która pomagała mu zapamiętywać twarze. Uczył się czytać, pisać i mówić. W jego zachowanych notatkach są czysto wykonane rysunki.

Ponadto po latach osamotnienia Kaspar cieszył się dużym zainteresowaniem. Był przez długi czas najczęściej zapraszaną osobistością Norymbergi, gwiazdą rozmów salonowych. Regularnie przychodzili do niego odwiedzający, a on był również często zapraszany.

Poglądy o pochodzeniu Kaspara są rozbieżne. Niektóre osoby, opierając się na jego historii, mówiły otwarcie, że był spokrewniony z bawarską rodziną królewską i zakładały, że był nieślubnym synem Wielkiej Księżnej Badenii. Na poparcie tego twierdzenia przytaczali oni sukcesy Daumera w jego wykształceniu. Żadne z chłopskich dzieci nie mogło tak dobrze i tak szybko się uczyć. Poza tym, dlaczego prości ludzie mieliby podjąć trud zatuszowania jego pochodzenia?

Wiele osób pozostaje jednak sceptykami. Przyjmują oni znaczenie listów polecających Kaspara dosłownie i sądzą, że zachowanie rodziny chłopskiej ze zbyt dużą liczbą dzieci nie potrzebuje dalszych wyjaśnień. Wskazywali na siermiężne ubranie Kaspara w momencie jego znalezienia i uważali jego postępy w nauce za zadziwiające tylko w świetle jego przeszłości. U normalnego dziecka te same wyniki byłyby przyjmowane bez komentarza. Inni znowu uważają całą sprawę za oszustwo. Cechy Kaspara byłyby wyolbrzymiane, jego początkowe trudności z wyrażaniem ekspresji wynikały z tego, że był obcym włóczęgą.

Ażeby jego przypadek wyjaśnić dalej i skłonić do milczenia jego przeciwników, profesor Daumer i Kaspar Hauser zajęci byli latem 1829 r. pisaniem jego autobiografii.

 

Pojawienie się Kaspara Hausera z nicości wzbudziło w całej Europie spekulacje i plotki na temat jego pochodzenia. Jedna teoria głosiła, że był on nieślubnym dzieckiem Wielkiej Księżnej Badenii, Stefanii de Beauharnais. Fakt ten ukryto, by uniknąć skandalu.

 

Notatki i rysunki, które wykonał Kaspar Hauser pod kierunkiem profesora Daumera. Chłopiec nauczył się bardzo szybko pisać i czytać, ale to pogłębiło tylko różnicę zdań na jego temat. Ci, którzy byli przeświadczeni o jego szlacheckim pochodzeniu, twierdzili, że nie mógłby osiągnąć w tak krótkim czasie tak dużych sukcesów, gdyby był synem chłopskim. Sceptycy uważali jednak jego postępy za całkiem normalne.

 

Wielokrotnie twierdzono, że zamek Pilsach był miejscem, gdzie Kaspar Hauser spędził dzieciństwo. Trzymano go tam w stale zaciemnionym albo pozbawionym w ogóle okien pomieszczeniu, a dozorca zamku, Franz Richter, troszczył się o niego. Kiedy umarła żona Richtera, nie mógł on dłużej zajmować się Kasparem i wysłał go do Norymbergi.

 

Kim był Kaspar Hauser?

Przypadek Kaspara stał się powszechnie znany, toteż należało wyjaśnić jego pochodzenie. Jednak krótko przed odkryciem tajemnicy został on zamordowany. Przez kogo i dlaczego?

Kiedy autobiografia Kaspara Hausera ukazała się w sierpniu 1829 r., sprawiła ona mieszkańcom Norymbergi zawód. Nie ujawniono nic nowego. Książka była swego rodzaju dokładnym raportem o jego życiu w zamknięciu. Sprawy te były powszechnie znane. Fakty ubarwiono kwiecistymi opisami, wzbogaconymi o plotki, dlatego książka była niezbyt interesująca.

Wprawdzie opinia publiczna była niezadowolona, jednakże nie musiała ona długo czekać na następną sensację. 7 października 1829 r. znaleziono Kaspara w piwnicy domu profesora Daumera z raną głowy. Ranny mógł niewiele powiedzieć o próbie morderstwa. Zeznał tylko, że został uderzony przez mężczyznę o czarnej twarzy, co wskazywało, że napastnik miał na twarzy maskę.

Cała Norymberga była oburzona. Uważano, że ten napad świadczy, iż Kaspar ma zawziętych wrogów, którzy zaniepokojeni byli opublikowaniem jego życiorysu i bali się, że może on ujawnić ich tajemnicę. Żeby wykluczyć dalsze napady na słynnego obywatela Norymbergi Rada Miasta przeniosła go do mieszkania, którego adresu nie ujawniono, i przydzieliła mu ochronę. Przez dwa lata chłopiec żył w izolacji, dobrze pilnowany, lecz w końcu minęła atmosfera sensacji, która pozwalała Hauserowi żyć za pieniądze podatników. Norymberczycy zaczęli narzekać na koszty ochrony Kaspara.

Na szczęście szybko znaleziono rozwiązanie. Lord Stanhope, angielski szlachcic, chciał zrobić interes na przypadku Kaspara Hausera. Zamierzał zaadoptować chłopca. Władze miejskie Norymbergi były gotowe przekazać młodzieńca pod tymczasową opiekę lorda Stanhope, za co płacono by mu określoną kwotę. Stanhope był traktowany przez chłopca jako człowiek lubiący rozrywki i zabawianie przyjaciół. Lord wziął go na wycieczkę po Europie i wprowadził na dwory licznych małych księstewek i królestw. Nie przyniosło to jednak zamierzonych korzyści. Niektórzy członkowie rodziny króla bawarskiego zagrozili wszczęciem postępowania sądowego, jeśli ich nazwisko będzie łączone z Kasparem Hauserem. Kaspar i Stanhope, uparte znalezione dziecko i ekscentryczny Anglik, zaczęli coraz częściej kłócić się. W 1833 r. Stanhope złożył wniosek w Radzie Norymbergi, aby wyrażono zgodę na umieszczenie Kaspara w mieście Ansbach, 40 km od Norymbergi, u jego przyjaciela, dra Meyera. Norymberczycy obawiali się utraty kontaktu z Kasparem, ale Stanhope miał duże wpływy w mieście i końcu uzyskał zgodę.

Wychowanie Kaspara zostało powierzone doktorowi Meyerowi. Lekarz kazał go konfirmować i próbował nauczyć łaciny, historii i wielu umiejętności praktycznych. Kasparowi nie sprawiało to radości, zamknął się w sobie, stał się kapryśny i niechętnie poddawał się metodom wychowawczym dra Meyera. Nie znajdował się już w centrum zainteresowania i prawdopodobnie po prostu przestał się uczyć. Meyer podkreślał, że oczekiwania co do zdolności intelektualnych Kaspara były przesadzone i ma on zdolność pojmowania 8-letniego dziecka. Interesy Stanhope'a zaczęły szwankować.

Kaspar tęsknił za Norymbergą, swoimi przyjaciółmi i protektorami. W 1833 r. złożył tam jeszcze krótką wizytę, która dodatkowo wzmocniła jego tęsknotę.

W dniu 14 grudnia 1833 r. Kaspar Hauser zataczając się wszedł do domu Meyera i ciężko oparł się o ścianę. Wyjąkał tylko: "Mężczyzna, ukłuć! Nóż! Park! Była torba na listy! Idźcie szybko!". Następnie upadł w kałuży krwi na podłogę.

Mieszkańcom Norymbergi i Ansbach zaparło dech w piersiach. Nóż był wbity w lewą część ciała Kaspara i uszkodził płuco i wątrobę. Nim zmarł, zdołał jeszcze powiedzieć, co mu się przytrafiło. Zagadnął go wysoki obcy mężczyzna z czarnymi włosami i w czarnym płaszczu: "Czy nazywasz się Kaspar Hauser?". Kiedy potwierdził, mężczyzna obiecał mu bliższe informacje o jego rodzinie i zaprowadził do parku miejskiego w Ansbach. Tutaj dał mu torbę na listy. Kiedy Kaspar zajrzał do środka, dostał cios nożem. Napastnik uciekł. Policja natychmiast wszczęła poszukiwania bandyty. Nie został on jednak ujęty. Torbę na listy znaleziono tam, gdzie Kaspar ją upuścił. Zawierała tylko zagadkową karteczkę napisaną pismem lustrzanym:

"Hauser będzie mógł Państwu powiedzieć, jak wyglądam, skąd pochodzę i kim jestem. Aby mu ułatwić to zadanie, przekazuję te informacje Państwu sam. Jestem z ...... z granicy bawarskiej.... nad rzeką..... Moje nazwisko brzmi MLO".

Śmierć zagadki

Bezsens tej informacji prowadził do podejrzenia, że Kaspar wymyślił napad. Kapitan Hickel z policji w Ansbach spytał o to rannego. Jednak Kaspar powiedział tylko: "Ja tego nie zrobiłem!". Takie były jego ostatnie słowa. Stan zdrowia Kaspara Hausera pogarszał się i 17 grudnia 1833 r. zmarł.

Opinia publiczna w Bawarii była wzburzona. Za wskazanie sprawcy wyznaczono wysokie nagrody, jednakże na próżno. Wielkie tłumy ludzi odprowadzały Kaspara na miejsce ostatecznego spoczynku. Został pochowany pod kamiennym pomnikiem.

Tajemnicze okoliczności jego śmierci związane są bezpośrednio z zagadką jego życia. Jego ostatni opiekun, dr Meyer, był przekonany, że chłopiec sam się zranił, żeby zwrócić na siebie uwagę, albo dlatego, by wyrażono zgodę na jego powrót do Norymbergi. Rany były jednak poważniejsze niż początkowo sądził. Niestety nie było świadków zamachu i równie dobrze Kaspar mógł się sam zranić. W trakcie śledztwa policja nie znalazła na miejscu zbrodni w parku w Ansbach żadnych innych śladów stóp oprócz śladów Kaspara. Okoliczności zamachów na Kaspara dają dużo do myślenia. Pierwszy zamach nastąpił, gdy okazało się, że autobiografia Kaspara nie budzi większego zainteresowania. Natomiast drugi zamach miał miejsce wówczas, gdy jego sława przemijała. Gorzką ironią losu było to, że wtedy znowu był na ustach wszystkich.

Być może wrogowie Kaspara życzyli mu śmierci. Wielu z jego przyjaciół było przekonanych, że padł ofiarą spisku. Ktoś, kto miał coś do ukrycia, zaplanował pierwszy zamach, żeby podważyć zaufanie do Kaspara albo, co wydaje się bardziej prawdopodobne, aby zmusić go do milczenia. W wyniku drugiego zamachu zamilkł na zawsze. W przypadku, gdyby napady były ze sobą powiązane, musiałaby istnieć grupa osób o dużych wpływach i wspólnych interesach, która prześladowałaby Kaspara przez całe cztery lata, a w końcu zgładziła go. Napad w domu Daumera mógł być udaremnioną próbą morderstwa.

Kiedy Kaspar zaczął krzyczeć, zamachowiec wpadł w panikę i uciekł. Ponieważ chłopiec prawie nigdy nie zostawał sam, morderca musiał zapewne czekać lata na drugą okazję, by móc znów zaatakować. To byłoby częściowo uzasadnione długą przerwą między obydwoma atakami. Jeśli motywem morderstwa było zmuszenie Kaspara do milczenia, to trzeba zwrócić uwagę na fakt, że kilku wybitnych mieszkańców Norymbergi, łącznie z burmistrzem Binderem, zmarło w następnych latach w dziwnych okolicznościach.

Mieszkaniec innej planety

W ostateczności należy rozważyć możliwość, że Kaspar Hauser został zamordowany przez mężczyznę, który go wychował. Opisy zamachowca podane przez Kaspara były niedokładne, ale zamaskowany mężczyzna, który w dzieciństwie troszczył się o niego, mógł być człowiekiem z czarną twarzą, który zaatakował go w domu Daumera albo mordercą z czarnymi włosami i w czarnym płaszczu. Gdyby tak było, to naturalnie jeszcze trudniej znaleźć motyw zbrodni. Jeśli Kaspar nie pochodził ze szlacheckiej rodziny, jaki powód miałby mężczyzna, by najpierw puścić go na wolność, a później zabić? I co znaczyła dziwna notatka znaleziona na miejscu zbrodni? Czy odnosiła się do jednego z żołnierzy 6 regimentu kawalerii? Być może miała tylko zmylić policję. Trudno znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienie. Ale oczywiście nie każdy mord ma racjonalne przyczyny.

Wiele nieznanych faktów dotyczących krótkiego życia Kaspara Hausera nie zniechęciło licznej grupy naukowców do podejmowania prób dotarcia do prawdy o nim. Okoliczności jego pojawienia się i zachowania zostały dokładnie zbadane. Niezgodności zostały wykorzystane przez tłum. Jedna z uwag Anselma von Feuerbacha, jednego z opiekunów Kaspara w Ansbach, została nawet odczytana jako dowód jego pozaziemskich powiązań:

"Kaspara Hausera cechował tak wielki brak słów i niezrozumienie pojęć, tak niewiarygodny brak podstawowej wiedzy o najprostszych faktach i zjawiskach natury, taki strach przed wszystkimi zwyczajami i regułami cywilizowanego życia, poza tym niezwykłe osobliwości w jego społecznej, duchowej i cielesnej dyspozycji, że można by nawet uznać go za mieszkańca jednej z obcych planet, który jakimś cudem znalazł się na Ziemi".

 

Pomnik wystawiony w miejscu, gdzie Kaspar Hauser w parku w Ansbach został pchnięty nożem.

 

Miejsce ostatecznego spoczynku Kaspara Hausera. Stanowił on zagadkę dla swojego pokolenia. Jego pochodzenie pozostało nie znane, a śmierć - tajemnicza.

 

 

* "Zagubione i odnalezione", 1994