Donald L. Worley

Mieszkańcy "mrocznego świata" i ich ofiary





Artykuł pochodzi z 33 numeru UFO (styczeń-marzec 1998)
Wydawca:
Agencja NOLPRESS s.c.
Skrytka pocztowa 41
15-959 Białystok-2
tel.: (0-85) 6512765
http://www.ufo.com.pl
e-mail: listy@ufo.com.pl



Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz
przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw
rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom
duchowym zła na wyżynach niebieskich.

List św. Pawła do Efezjan, 6.121

WPROWADZENIE

Ubrane na czarno lub w obszerne szaty istoty i ich samochody występują tylko w niewielkim procencie przypadków wzięć. Przypadki bliskich spotkań z tymi osobnikami określa się zwykle nazwą "Ludzi w czerni"2. Z opisów tych przypadków wynika jasno, że ci niewidzialni emisariusze z mrocznych otchłani współistnieją razem z nami, lecz w innym wymiarze. Są oni jednym z przejawów inteligencji kryjącej się za zjawiskiem UFO, która przenika czasami do naszej czasoprzestrzeni, aby prowadzić swoją niesamowitą grę spoza skraju rzeczywistości, o której istnieniu nie mamy pojęcia. Obecność tych enigmatycznych postaci sięga starożytności. Ukryci w mroku "Bracia Cieni" byli czymś bardzo realnym dla starożytnych, którzy słusznie traktowali ich jako przejaw zła. Zdaję sobie sprawę, że wszystko, co tu piszę, może być potraktowane jako bajka lub wytwór fantazji, lecz prawda jest taka, że sam badałem przytoczone tu przypadki, w związku z czym wiem, że taka ocena jest błędna, a nawet swego rodzaju samooszukiwaniem się.

Gromadzenie danych na temat MIB-ów jest bardzo ryzykowne i niewdzięczne i prawdopodobnie dlatego niewłaściwie postrzegamy całe to zjawisko. Jedno jest pewne - grube akta, jakie zgromadziłem na temat tych przypadków, przedstawiają mrożące krew w żyłach dramaty, których nie jestem w stanie opisać w tak skromnym opracowaniu. Mimo iż kilka przypadków wydarzyło się w moim sąsiedztwie, postanowiłem trzymać się od nich z daleka, kiedy zrozumiałem, że MIB-y nie chcą mnie tam widzieć. Spośród mojego liczącego około 100 przypadków wzięć zbioru wybrałem sześć najciekawszych, w których występują MIB-y. Ze względu na wygląd podzieliłem MIB-y na trzy grupy:

(A) trupiopodobne,
(B) wysokie lub szczelnie odziane,
(C) orientalne.

1. Trupiopodobne MIB-y. Przypadek Mary Brock.

(W tym przypadku nie uzyskałem zgody na podanie prawdziwego nazwiska świadka - w pozostałych pięciu przypadkach nazwiska są prawdziwe).

Początkiem tej przedziwnej historii był zaniepokojony głos w słuchawce mojego telefonu. Jak się później okazało, nigdy nie poznałem jego właścicielki, mimo iż byliśmy już nawet umówieni na spotkanie, które miało się odbyć na wolnym powietrzu w South Bend w stanie Indiana.

Od czasu tamtego zdarzenia minęło siedemnaście lat i Mary sądziła, że rozmowa telefoniczna ze mną nie będzie stanowiła zagrożenia. Jak się okazało, obydwoje nie mieliśmy racji.

Przez trzy kolejne noce Mary ukazywał się srebrzysty spodek emanujący błękitną poświatę. Oprócz niej obiekt ten obserwowała jej rodzina, sąsiedzi i pewien policjant. Próba wykonania przez nią zdjęcia skończyła się zaczernioną klatką na filmie i zniszczeniem aparatu, który zabrał następnie do zbadania przedstawiciel władz i nigdy już go nie zwrócił.

Kilka dni później, kiedy Mary została pociągnięta do drzwi wejściowych, w jej umyśle zabrzmiał kodowany, bełkotliwy głos. Zaczął ją wypytywać o pracę w zakładach w Cleveland w stanie Ohio, gdzie obsługiwała tajne urządzenie należące do sił powietrznych zawierające małe szklane rurki. Fizycznymi objawami tego wydarzenia, były ostre bóle głowy, ból oczu, łamiące się zrudziałe włosy i oparzenia skóry.

Kilka dni później, kiedy podeszła otworzyć drzwi, stanęła twarzą w twarz z dziwnym indywiduum o śmiertelnie bladej skórze i szklistych oczach ubrane w czarną jedwabistą kurtkę i kapelusz. Osobnik ten zabronił jej mówić komukolwiek o jej obserwacji UFO, po czym kulejąc oddalił się i wsiadał na tylne siedzenie dużego czarnego samochodu o przydymionych oknach, który z miejsca odjechał.

Teraz, po siedemnastu latach, kiedy jej dzieci odeszły już z domu i były bezpieczne, zdecydowała się zadzwonić do mnie. Cztery dni później zadzwoniła znowu i z tego, co mi powiedziała, wynikało jasno, że MIB-y nie chcą, aby gadatliwy Worley dowiedział się czegoś na temat jej przeżycia. Mary powiedziała, że duże czarne auto zaparkowało przed jej domem i odjechało dopiero, kiedy zgasiła światło i poszła spać.

Próbując ponownie się z nią skontaktować wysłałem jej pocztą jedenaście stron pytań oraz plan ustalenia daty spotkania.

Miesiąc później dotarła do mnie ostatnia wiadomość od niej. Moja próba skontaktowania się z nią drogą pocztową ponownie sprowadziła MIB-y pod drzwi jej domu. Tym razem pokazano jej kopertę zawierającą odpowiedzi na moje pytania, które wysłała do mnie tego samego ranka. Oświadczono jej, że mają swoich ludzi wszędzie i że jeśli zależy jej na życiu oraz kocha swoje dzieci i wnuki, to lepiej, żeby nie wysyłała więcej żadnych informacji.


2. Truiopodobne MIB-y. Przypadek Reeda Thompsona.

Seria tych wydarzeń miała miejsce zaledwie 25 mil (40 km) na południe ode mnie w okręgu Dearborn.

Pewnego słonecznego styczniowego popołudnia 1967 roku uczeń Reed Thompson wykonał fantastyczne zdjęcie NOLa typu monitor. Zdjęcie zostało wykonane, gdy NOL przelatywał powoli między drzewami jakieś 32 stopy (9,6 m) od jego domu. Trasę jego przelotu wyznaczały później uschnięte gałęzie drzew.

Był to początek całej serii zdarzeń, które badałem w latach dziewięćdziesiątych. Reed doznał w czasie tego wydarzenia luki w czasie, a później miał problemy z krwawieniem z nosa.

Pewnego ciepłego kwietniowego dnia 1973 roku dwa chude, groteskowo wyglądające indywidua wkroczyły do sklepu Reeda z częściami samochodowymi w Milanie w stanie Indiana. Pies Reeda, owczarek, podwinął ogon i skulił się przerażony w kącie. Część klientów, którzy znajdowali się w tym czasie w sklepie, nie pamięta tego wydarzenia. Istoty ubrane były w sportowe ubrania i miały na rękach grube rękawice. Tym, co zwracało uwagę, były ich twarze. Reporter miejscowej gazety wymyślił na ich określenie zwrot "plastykowe twarze". Jeden z osobników, mówiący monotonnym, mechanicznym głosem, orientował się doskonale, kiedy Reed wykonał zdjęcie NOLa. Zażądał od niego natychmiastowego wydania zarówno zdjęcia, jak i negatywu. Reed, który był uparty, stwierdził, że zdjęcie znajduje się w bankowym sejfie i tam pozostanie. "Plastykowa twarz" stwierdził, że to nic nie szkodzi, że i tak je dostaną. W międzyczasie mężczyzna nazwiskiem Craft wybiegł na zewnątrz sklepu, aby zobaczyć, jakim samochodem przybyli ci dziwacy. Był to jasnożółty Buick LeSabre z 1969 roku. Patrząc przez przyciemnione szkło okien zdumiony Craft zobaczył, że samochód nie ma ani kierownicy, ani siedzeń. Kiedy obaj osobnicy zbliżyli się do samochodu, Craft otarł się łokciem o jednego z nich, co najwyraźniej ich zaniepokoiło. (Craft zmarł dwa lata później i mimo dwukrotnej sekcji zwłok nie udało się ustalić przyczyny jego nagłej śmierci).

Reed sądził, że jego dziwni goście odczepili się od niego, lecz kiedy jechał do warsztatu spawalniczego w Versailles, doszło do zwariowanego wyścigu, po tym jak jego "prześladowcy" pojawili się kilka cali przed zderzakiem jego samochodu. Kiedy zatrzymał się przy warsztacie, "plastykowe twarze" zaparkowały tuż za nim i niczym cienie ruszyły w ślad za nim. Gdy Reed otwierał drzwi warsztatu, z jego wnętrza padł błysk światła łuku spawalniczego. Reed rozejrzał się dookoła i spostrzegł, że nie ciesząca się jego sympatią para i jej samochód, zniknęli.

Reed Thompson ma swój udział w zjawisku wzięć. Jego wzięcia i uwolnienia były niezwykłe. Nosi na swoim ciele łyżeczkowe znamiona i ślady nakłuć; pamięta twarze Szaraków; doznał utrat energii i ogólnie biorąc ma pecha. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że spokojne Milan i okoliczne drogi nie są miejscem, gdzie można by się spodziewać wielkich czarnych Cadillacków i Lincolnów, lecz Reed i jego przyjaciele często widywali je jadące w pewnej odległości za nimi. Reedowi nigdy nie przyszło do głowy, że jego prześladowcy mogą objawiać się w takiej postaci, dopóki mu tego nie powiedziałem. Nalegałem na niego, aby udostępnił mi swoje zdjęcie UFO i ustawił je w charakterze zabezpieczenia na szafce przy łóżku swoim i swoich bliskich. Wyglądało na to, że MIB-y zawsze przeciwstawiały się mojej obecności na scenie wydarzeń i to na różne sposoby, lecz jak na razie nadal jestem cały i zdrowy.


3. Trupiopodobne MIB-y. Przypadek Pamary Johnson.

Pamara Johnson jest mieszkanką Richmond w stanie Indiana, która dokładnie pamięta przebieg jednego ze swoich wzięć, z którym związane są jej przeżycia z udziałem MIB-ów. Podobnie jak w wielu innych przypadkach wzięć, również i w jej przypadku wzięcia zaczęły się w wieku dziecięcym. Kiedy miała 14 lat, pewnego słonecznego czerwcowego dnia wokół bloku, w którym mieszkała razem z rodzicami, zaczęła krążyć wielka czarna limuzyna. W pewnym momencie wyszła na balkon od frontu, aby się jej przyjrzeć. Gdy tylko znalazła się na balkonie, limuzyna zatrzymała się i wysiadła z niej jakaś postać, która ruszyła w jej kierunku.

- Miał na sobie czarne spodnie, czarną marynarkę i czarną czapkę, która wyglądała jak czapka szofera - powiedziała Pamara. - Szedł normalnie. Miał białą cerę i ciemne oczy, w których nie zauważyłam źrenic. Mówił zwykłym językiem angielskim. Od limuzyny z przyciemnionymi szybami nie dobiegał do mnie żaden odgłos pracującego silnika.

Osobnik ten był bardzo uprzejmy i zapytał ją, czy mieszka tam Rhonda Smith. Pamara zgodnie z prawdą odrzekła, że nie zna nikogo takiego, przeto postać ta podziękowała jej i wróciła do auta, które następnie odjechało.

Zaraz potem Pamara poszła razem z siostrą do pobliskiego sklepu. Nagle nie wiadomo skąd limuzyna pojawiła się ponownie. Podjechała do krawężnika i Pamara dostrzegła, że tylna szyba opuszcza się w dół, zaś w oknie ukazuje się lufa strzelby. Przestraszona, pchnęła siostrę za mur, a sama skoczyła za pobliskie drzewo. Padły trzy strzały i usłyszała, jak pociski uderzają w drzewo. Potem limuzyna pospiesznie odjechała osiemnastą ulicą, która jest ślepa. Jakaś kobieta obserwująca to zdarzenie ze swojego domu wezwała policję, która wkrótce przybyła na miejsce zdarzenia, gdzie policjanci zastali dwie pochlipujące dziewczynki. Wyciągnęli pociski z drzewa i stwierdzili, że najprawdopodobniej był to najemny morderca, który wybrał niewłaściwy cel!

Cztery lata później Pamara przeżyła wzięcie, które doskonale pamięta. Została wzięta w pobliżu miasteczka Abington razem z matką i siostrą. Był zimny grudniowy dzień i kiedy UFO zniżyło się, poruszyło wierzchołkami drzew (które potem uschły). Kiedy Pamara znalazła się na pokładzie UFO, usunięto jej płód, którego obecność została wcześniej potwierdzona przez lekarzy. Sprawcami tej kradzieży były Szaraki. Użyli do tego celu przyrządu podobnego do wibrującego drutu. Pamara widziała również duże słoje z płodami zanurzonymi w przezroczystym płynie i podłączonymi do nich przewodami.

Do domu wróciły cztery godziny później. Pamara była tak przerażona, w tak złym stanie, że musiała wyczołgać się z samochodu.

- Matka i siostra uzgodniły ze sobą, że nigdy nie będą rozmawiały ze mną na temat tego zdarzenia, ale wiem, że siostra ukrywa pod włosami wszczep, który ma na szyi. W grudniu zawsze puchnie i wycieka z niego jakiś płyn.


4. Wysokie lub szczelnie odziane MIB-y. Przypadek Patsy Wingate.

Mieszkająca w jednym z miasteczek położonych w Appalachach Patsy, odkąd sięga pamięcią, doświadcza wszelkich aspektów paranormalnego oddziaływania. (Być może ma z tym związek jej indiańsko(plemię Czarnych Stóp)-holendersko-irlandzkie pochodzenie). Przypuszczalnie wzięciem, które wywarło na niej największe wrażenie, było to, które dokonane zostało przez niskie wzrostem istoty, w czasie kiedy była w ciąży. Była zła i nie chciała brać w nim udziału. Kiedy trzy Szaraki zbliżały się do niej idąc przez pokój, podskoczyła i chwyciła jednego z nich za jego cienką szyję. Ścisnęła ją, rozległ się chrzęst i głowa Szaraka opadła do tyłu. Na twarzach jego kompanów usytuowanych po obu jego stronach pojawił się wyraz zaskoczenia. Szybko chwycili za ręce okaleczonego, zmienili automatycznie, jak roboty, kierunek ruchu i wkrótce zniknęli w świetle, które pojawiło się w łazience. Patsy wróciła do łóżka z poczuciem żalu. Nie chciała nikogo skrzywdzić. (O podobnym przypadku słyszałem jeszcze tylko raz - z ust dra Davida Jacobsa).

Patsy została oznakowana literą V z odwróconą cyfrą 7 wewnątrz oraz literą B z kółeczkiem pod nią. Ani ona, ani nikt inny nie wie, co to znaczy. Pamięta, że kiedy była jeszcze dzieckiem, szła pewnego razu przez las w towarzystwie wysokiego blondyna ubranego w garnitur, który miał "łagodne" oczy. Patsy była zafascynowana jego twarzą i skrzydłami! Zamiast normalnej mowy wydawał piski.

Innym razem, kiedy mieszkała w pobliżu cmentarza, w czasie wietrznych wieczorów widywała postać w czarnej szacie, która zdawała się obserwować jej dom. Pewnego dnia zauważyła na cmentarzu wysoką, odzianą w luźne szaty postać. Jej twarz emanowała światłem. (Czy był to jej anioł stróż, czy może diabeł)?

Przez wiele lat Patsy i inni widywali w różnych miejscach zamieszkania śledzące ich czarne limuzyny. Byli śledzeni także przez pojazdy podobne do samochodów policyjnych, którym towarzyszyła "niska, tocząca się mgła".

Pewnego dnia, jadąc w kierunku skrzyżowania, Patsy doznała nagle chwilowego zamroczenia. Jej mąż szturchnął ją i odzyskała przytomność, tak że jeszcze zdążyła zahamować przed skrzyżowaniem. W pobliżu skrzyżowania stała limuzyna z ciemnymi oknami.

Co ciekawe, często w swojej głowie słyszy głos: "Wiedz, że w każdej chwili możemy cię zabić".

Patsy i ludzie z jej otoczenia często widywali również czarne helikoptery. Pewnej nocy, kiedy mieszkała w pobliżu Windblow w Północnej Karolinie w środku olbrzymiego sadu brzoskwiniowego, na niebie pojawiły się trzy czarne helikoptery. "Wyglądały, jakby były uwiązane do olbrzymiego kawałka błyskawicy, która im towarzyszyła".

Przy innej okazji, kiedy MIB narzucał się jej przed jej domem, jej dzieci wdrapały się na rosnące w pobliżu drzewo i stamtąd obserwowały całą scenę.

Te naprzykrzające się jej istoty miały białe twarze, były ubrane w jedwabiste czarne garnitury, białe koszule, krawaty i kapelusze. Z pomocą dużej igły napełniały próbówki krwią Patsy.


5. Orientalne MIB-y. Przypadek Carroll Watts.

Watts był farmerem, który uprawiał bawełnę i mieszkał w wydłużonym, wąskim pasie należącym do Teksasu. Nie wiedział nic na temat UFO i rzucił się z pięściami na pierwszy tego typu pojazd, który wylądował na jego polu. Sądził, że to pojazd rządowy! Podczas następnego spotkania z dużym, szarym, cylindrycznym obiektem został wzięty. Pojazd ten ukazywał się później jeszcze wielokrotnie, dzięki czemu udało mu się wykonać siedem zdjęć Polaroidem.

Watts szukał odpowiedzi na pytania, które nasuwały mu się w związku z tymi wydarzeniami, i w tym celu udał się do godnych zaufania instytucji, w tym między innymi do programu zajmującego się badaniem zjawiska UFO realizowanego na Uniwersytecie stanu Kolorado pod kierownictwem dra Condona. Niestety nie uzyskał tam odpowiedzi na nurtujące go pytania, zaś jego zdjęcia - jak twierdził dr Condon - gdzieś zaginęły. Gwoli prawdy dr Condon poradził mu, aby "dał sobie z tym spokój" i przestał opowiadać o tym, co mu się przydarzyło.

Później, kiedy wystąpił publicznie i opowiedział o swoich przeżyciach, stał się ogólnonarodową sensacją. Zaczęto mu nawet grozić, aby go uciszyć. Dr Allen Hynek przekonał go, aby w celu udowodnienia swojej prawdomówności, poddał się testowi na wariografie.

Właśnie jechał do Amarillo, gdzie miał być poddany temu testowi, kiedy dostrzegł daleko przed sobą niebieskozielonego kabrioleta Plymoutha z zaciągniętym dachem zaparkowanego przy drodze. Obok samochodu stała młoda, atrakcyjna blondynka, która machała do niego ręką, dając mu znak, aby się zatrzymał. Kiedy wyszedł z samochodu otrzymał uderzenie w kark, które zwaliło go z nóg. Kiedy się ocknął spostrzegł, że stoją przy nim dwie istoty. Byli to eleganccy panowie o ciemnej skórze i orientalnych rysach twarzy. Mieli około sześciu stóp (1,8 m) wzrostu i około 190 funtów (86 kilogramów) wagi. Byli ubrani w kosztowne, eleganckie ciemne garnitury i swetry z golfowym kołnierzem. Skierowali na niego karabiny maszynowe i jeden z nich mówiąc bardzo poprawną angielszczyzną oświadczył mu, że ma oblać test na wariografie, gdyż inaczej... Kiedy godzinę później dowiedział się, że oblał test, odetchnął z ulgą.

Nazajutrz wieczorem duży czarny samochód ścigał go, gdy jechał do domu. W pewnym momencie usłyszał odgłos strzałów dobiegających z jego kierunku, kiedy przejeżdżał powoli obok Wattsa. Watts wjechał na pobliskie pole i opróżnił cały magazynek swojego karabinu M11 strzelając w kierunku agresora, ale bez widocznego efektu. Kiedy znalazł się w domu, jego pobudliwa żona była właśnie w trakcie wzywania policji. Mając tego wszystkiego dosyć wkrótce potem Watts oświadczył oficjalnie, że jego historia z UFO jest zwykłym wymysłem.

Jakiś czas potem zaczął cierpieć na zaburzenia psychosomatyczne. Jego brat powiedział mi, że stało się to za sprawą jakiegoś osobnika, który go odwiedził. Popadł w paranoję, której objawem było przekonanie, że jacyś ludzie starają się go dopaść. W końcu któregoś razu mocno wystraszony skierował broń na przedstawiciela prawa.

Do czasu pojawienia się obcych istot Watts był szczęśliwym mężem i ojcem. Pisząc z celi Teksaskiego Więzienia Stanowego oznajmił mi: "To wydarzenie kosztowało mnie, żonę i dzieci 285 000 dolarów, wolność, zdrowie [zapadł na serce] i prawie życie. A wszystko tylko dlatego, że nie rozumiałem czegoś i chciałem o tym mówić. Obecnie sądzę, że byłoby znacznie lepiej dla mnie, gdybym zginął w czasie tych zdarzeń".


6. Orientalne MIB-y. Przypadek Stanleya Ingrama.

Mój przyjaciel Stanley, były sędzia, burmistrz i dziennikarz już nie żyje, lecz on i jego niesamowita walka z obcymi istotami nigdy nie zostanie zapomniana. Zmarł na atak serca jako wyśmiany, rozczarowany bankrut, lecz nie został zapomniany, ponieważ zachowałem znaczną część danych dotyczących jego przeżyć w latach 1973-1976, kiedy mieszkał na terenie rolniczego okręgu położonego w środkowo-południowej części stanu Tennessee.

Jego gehenna zaczęła się, kiedy razem z córką Becky zaczął obserwować NOLe z okolicznych wież przeciwpożarowych. Pewnego dnia, kiedy Becky była w szkole, w jej głowie zaczął rozbrzmiewać niewyraźny głos. Była tym bardzo zmartwiona i zwróciła się w tej sprawie o pomoc do ojca. Po pewnym czasie, kiedy głos stał się wyraźniejszy, zrozumiała, że żąda on od niej, aby udała się na boisko. W końcu poddała się i spełniła jego żądanie. Kiedy tam poszła, znalazła się wewnątrz jasno oświetlonego UFO. Było to pierwsze z całej serii mentalnie przekazywanych jej wezwań do stawienia się w pojeździe bez względu na to, gdzie on lądował.

Podobnych przeżyć doznawał również mieszkaniec tej samej okolicy David Swanner.

Stanley nigdy nie został osobiście wzięty, zaś jego walka z obcymi istotami odbywała się przez te osoby. Jego starania zmierzające do ich zrozumienia i przeciwstawienia się im spełzły na niczym. Początkowo sądził, że te istoty są "dobre", lecz po odwiedzinach MIB-ów jego złudzenia prysły.

Dwie istoty, które jego córka poznała na pokładzie UFO, nazywały siebie "Alton" i "Tombo" i twierdziły, że pochodzą z planety "Plantos". Nosiły obcisłe białe szaty, czapki typu pończocha z wywiniętym obrzeżem, spod których wystawały krótkie blond włosy, oraz szpiczaste buty. Miały około 4,5 stopy (1,35 m) wzrostu, długie cienkie szyje, małe oczy, uszy i nosy oraz pociągłe twarze.

Wróciwszy do domu po tym zdarzeniu Becky miała mdłości, bóle głowy, pragnienie, często oddawała mocz i ciągle chciało się jej spać. Doszła do siebie dopiero po trzech miesiącach leczenia medycznego.

Jeśli chodzi o przypadek Davida Swannera, MIB-y typu orientalnego pojawiły się u niego po raz pierwszy w czerwcu 1974 roku. Po raz drugi zatrzymały go w zaułku. Pokazały mu walizeczkę zawierającą podobno 500 000 dolarów proponując ją jako zapłatę za schemat napędu ich statku, który udało mu się sporządzić po wizycie na jego pokładzie. Stanley Ingram przechowywał ten schemat w swoim sejfie. Te trzy obce istoty przybyły nowym modelem trzyosobowego Cadillaca na kalifornijskich numerach, których nie udało się jednak nikomu zapamiętać.

Istoty miały duże, okrągłe, smagłe twarze o przenikliwych oczach. Wszystkie były rosłe i masywnie zbudowane, wyglądały na 30-40 lat i miały czarne, gęste włosy ścięte "na rekruta". Ubrani byli w czarne garnitury, białe koszule i czarne krawaty. Mówili z chińskim akcentem niskim, chrapliwym głosem w normalnym, spokojnym tempie. Zdziwiony i przestraszony Swanner odjechał z piskiem opon wzniecając za sobą tuman kurzu.

2 sierpnia 1974 roku (?) Becky zaparkowała auto i wbiegła na tor kręglarski uciekając przed limuzyną, która ją śledziła.

23 września Swanner odstraszył ich za pomocy garści kamieni, które podniósł z pobocza drogi. Zobaczywszy je wycofali się i odjechali.

25 września Becky zniechęciła ich do bliższego kontaktu potrząsając małym tasakiem, kiedy zbytnio się zbliżyli.

Nocą 25 lutego 1975 roku czarna limuzyna MIB-ów pojawiła się obok Becky na polnej drodze. Wyskoczyło z niej czterech MIB-ów z rewolwerami w rękach. Największy z nich mający potężną klatkę piersiową i wzrost około 5 stóp i 10 cali (1,75 m) wyciągnął Becky z samochodu. Chcieli dowiedzieć się od niej, gdzie jest jej ojciec i gdzie trzyma schemat napędu ich statku. Były to bardzo głupie pytania w tej "niezrozumiałej grze". Becky otrzymała cios w żołądek i jeszcze jedno uderzenie w twarz, które powaliło ją na bagażnik jej samochodu. Potem ci dziwni napastnicy odjechali. Kiedy wróciła do domu, Stanley wpadł we wściekłość. Zaprowadził ją do biura szeryfa i odwiedził przyjaciół posiadających broń. Nazajutrz rano zabrał ją do lekarza, aby zbadał jej opuchniętą twarz, po czym zaalarmował innych przedstawicieli prawa w swoim rejonie.

Becky widziała MIB-a jeszcze raz, wiele dni później, kiedy wyglądała przez okno na piętrze domu. MIB ubrany w staromodny kapelusz typu Stetson stał na podwórzu w strugach deszczu i spoglądał do góry w jej kierunku. W chwilę potem wszyscy wybiegli z domu i przeszukali okolicę dwoma samochodami, ale nigdzie go nie znaleźli.

*

To, co przedstawiłem w tym opracowaniu, to jedynie ogólny zarys sześciu przypadków. Są one wyraźnym przeciwieństwem quasi-duchowej koncepcji mówiącej o życzliwym stosunku tych istot do nas lansowanej przez niektórych badaczy i wziętych. (Oczywiście to wcale nie oznacza, że nie ma istot, które kierują się w kontaktach z nami szlachetnymi pobudkami. Kłopot polega na tym, że jak dotąd nie natknąłem się na takie, którym mógłbym całkowicie zaufać).

W przypadku Brock (przypadek numer 1) MIB powiedział, że mają swoich ludzi wszędzie. Z niektórych badanych przeze mnie przypadków wynika, że MIB-y wykazują zadziwiającą wiedzę na temat ludzi i ich spraw. Uważam, że te zwodnicze moce zniszczenia i zła znajdują się tuż obok nas i są niedopuszczane do nas dzięki miłości i prawdzie naszego prawdziwego Stwórcy, który istnieje w każdym zakątku wszechświata. Obecność złych mocy spowijających swoimi mackami całą Ziemię widać codziennie na każdym kroku. Istnieje nawet specjalna księga ostrzegająca przed nimi. Znamy ją jako Biblię.

Przełożył Jerzy Florczykowski


Przypisy:

1. Przekład O. Augustyn Jankowski OSB (Pismo Święte, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań-Warszawa, 1980).

2. Po angielsku "Men in Black"; w skrócie MIB.






UFO