NAGŁY UPADEK ADAMA M. - antologia tekstów

 

 




*** KRZYSZTOF KŁOPOTOWSKI - Obywatel M. - SZKIC DO SCENARIUSZA
Rzeczpospolita - 10.04.2004

...Punktem odniesienia dla filmu o M. powinien być "Obywatel Kane" Orsona Wellesa. Welles i jego scenarzysta Herman Mankiewicz przeprowadzili demistyfikację magnata prasowego Williama Randolpha Hearsta. Deklarował, że chce bronić prostego człowieka, używając w tym celu dzienników bulwarowych o raczej swobodnym stosunku do prawdy. Gdy się bliżej przyjrzeć postaciom Hearsta i M., podobieństwa są uderzające. Obaj wywodzą się z establishmentu, z którym potem podejmują walkę. Obaj mają kolosalne ego, używają prasy jako narzędzia wpływu na świadomość publiczną i obaj są wyobcowani wobec obiektu swojej troski. Co miliarder Hearst mógł wiedzieć o życiu robotników? Co wie intelektualista polityk M. o codziennych problemach zwykłych ludzi? Obaj mają protekcjonalny stosunek do swoich społeczeństw. Kane/Hearst kolekcjonował dzieła sztuki. M. kolekcjonuje kontakty z ludźmi jako narzędzia wpływu. Obywatel Kane chciał zostać prezydentem kraju, lecz trafił na barierę, którą uważał za przejaw podłości. M. nigdy nie zostanie prezydentem Polski i może uważać to za przejaw ciemnej siły, siły "ciemnogrodu". Ta spętana ambicja daje obu postaciom napięcie wewnętrzne.










*** ANDRZEJ GASS - Redaktor walczący
Kulisy - 2003.28.01

...Michnik pochodził z - jak to sam określił - "liberalnej żydokomuny". Matka Helena była przed wojną działaczką socjalistycznej organizacji "Życie". Ojciec, Ozjasz Szechter - wysokiej rangi działaczem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Odsiedział w więzieniu osiem lat i był torturowany. - Ja tylko sześć i dostałem tylko parę razy w gębę - porównywał się Michnik do ojca. Wojnę rodzice Michnika przetrwali w ZSRR. W Polsce nie zrobili kariery politycznej (matka pisała podręczniki historii dla uczniów i nauczycieli, ojciec pracował w partyjnym wydawnictwie i tłumaczył dzieła Marksa), ale należeli do elity. Mieszkali w Alei Przyjaciół, skąd niedaleko do Alei Róż, gdzie rezydowali komunistyczni prominenci. Michnik wspominał, że atmosfera domu skierowała jego zainteresowania ku historii. Fascynowała go m.in. Róża Luksemburg. Kluczem do poglądów i środowiska Michnika, zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, były znajomości wyniesione z Alei Przyjaciół. - Przecież jak Michnik szedł ze mną tamtędy, to co drugiemu człowiekowi podawał rękę, a później mnie pytał: "Wiesz, kto to jest? " i wymieniał nazwiska, które się jednoznacznie kojarzyły. Z tego pokolenia (według niego była to "resztówka Komunistycznej Partii Polski, a wszystko wskazuje, że formacja czysto enkawudowska" - przyp. A. G.) pochodzili rodzice wielu obecnych czołowych działaczy środowiska Unii Demokratycznej i Gazety Wyborczej oraz znanych dziennikarzy prasy i telewizji - napisał obecny lider Prawa i Sprawiedliwości w książce "Czas na zmiany".










*** Michał Karnowski, Piotr Zaremba - Koniec świata Redaktora
Newsweek Polska - 09.05.2005

...Jego świat rozsypał się na kawałki. Jak opowiadają bliscy mu ludzie, po wybuchu korupcyjnego skandalu i kolejnych występach przed komisją śledczą Michnik stał się mniej pewny swoich racji, zaczął popadać w depresję. Poczuł się odrzucony i niezrozumiany. Równocześnie coraz trudniej było mu narzucać swoją wolę innym w "Gazecie Wyborczej", gdzie jego zdanie stało się nagle mniej ważne niż członków zarządu Agory, kierujących się nieubłaganymi prawami rynku, a nie największymi nawet zasługami z dawnych czasów. Ma też coraz mniej do powiedzenia w świecie polityki.










*** TOMASZ GAWIŃSKI - Od bagna po świat idei
ANGORA - 5.VI.2005

...- Potem, kiedy Helena opowiadała w innych mediach, że należy zmienić profil i oblicze gazety, dać szansę ludziom młodym itd., Adam wypisuje się ze szpitala płucnego i przyjeżdża do Agory - wtrąca jeden z rozmówców. - Pojawia się w redakcji i... nagle wychodzi zdenerwowany i znika. Więcej praktycznie już do redakcji nie zagląda.
Oficjalnie Adam Michnik znika na początku jesieni 2004 roku. Mówi się, że jest poważnie chory. Jedni wspominają o gruźlicy, inni o nowotworze. Złośliwi twierdzą, że zwariował, że jest na odwyku. Są i tacy, co uważają, że musiał odejść w wyniku personalnej rozgrywki w Agorze, bo psuł wydawnictwu interes. Nie brakuje też głosów, że to tylko gra, że wycofał się, aby przeczekać trudne chwile. Pewne jest, że nie funkcjonuje w życiu publicznym. Wyjeżdża na Wyspy Kanaryjskie, aby odpocząć. Tam też trzech dziennikarzy "GW" spisuje jego wypowiedzi do powstającej właśnie biografii.












*** Bronisław Wildstein - Koniec świata Michnika
"Wprost" - 16 października 2005 r.

...Redaktor "Wyborczej" ocknął się po szoku spowodowanym aferą Rywina w innym już kraju. Media, do tej pory w ogromnej mierze działające pod presją tworzonej przez "Gazetę Wyborczą" politycznej poprawności, zaczęły się wybijać na niepodległość i pisać o wszystkim. Działała komisja ds. Orlenu, która dużo głębiej niż rywinowska wnikała w patologie postkomunistycznego państwa i pokazywała, że ich źródła mieszczą się na szczytach władzy. Na światło dzienne zaczęły wypływać informacje z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej, które odsłaniały prawdę o PRL i pozwalały zobaczyć w innym świetle niektóre tzw. autorytety i ich środowiska. Na pękających ścianach III RP pojawił się napis: "Mane, tekel, fares". Establishment zagrożonego świata ruszył do kontrofensywy.












*** Michnik z Urbanem
WPROST - 13 lutego 2005

...Urban opowiadał Michnikowi o bankietach i rautach, na których bywa. - A czy Toeplitz [Krzysztof Teodor] był na tej imprezie? - dopytywał Michnik. - A jak w tym wszystkim Józio? - interesował się. - Raz jest czuły, raz nie. Nie ma z nim tyle rozrywki co kiedyś - odparł Urban. Humor zepsuły biesiadnikom teczki SB. Michnik opowiedział, że zobaczył w telewizji Puls rozmowę na temat lustracji i dekomunizacji, gdzie wypowiadał się "młody gnój": - Coś strasznego. Oni wszyscy się nazywają: Warzecha, Paliwoda, Perzyna, Jeżyna... - Semka - dorzucił Jerzy Urban.












*** Maciej Rybiński - Koniec Polski Kiszczaka i Michnika
DZIENNIK - 9 stycznia 2007

...Michnikowi zamarzyła się wolna Polska jako społeczeństwo homogeniczne ideowo. Bez podziałów, bez dyskusji, bez fermentu, a przede wszystkim bez ocen historycznych. W drodze do tego ideału po drodze było mu z każdym, kto go uznał za Arcykapłana i dzielił z nim jego wiarę. Był to przede wszystkim dawny aparat partyjny i aparat bezpieczeństwa. Dla nich ideologiczny fanatyzm był polisą na życie. A właściwie nie na życie, bo w 1989 nikt nie chciał stawiać w Polsce szubienic. Antylustracyjny fanatyzm Michnika był dla dawnych esbeków i aparatczyków polisą na zachowanie przez nich władzy i własności. Dawał im gwarancję, że pozostaną elitą III RP.












*** Piotr Zaremba - Demiurg na emeryturze
DZIENNIK - 15 listopada 2008

...Gdy kilka lat temu pisałem z Michałem Karnowskim jego sylwetkę, ludzie mu życzliwi, mniej życzliwi i nieżyczliwi nie mieli wątpliwości, co go tak naprawdę, jak mówi polska młodzież, "kręci" najbardziej: opowiadanie na lewo i prawo, jak skutecznie ociosał postkomunistyczny beton (nawracając np. SLD na prozachodnią opcję), i lektura skrajnych prawicowych pisemek, w których wyczytywał ustawicznie zagrożenia dla Polski. I z jednego, i z drugiego wynikły nie najlepsze rzeczy. Najpierw dla Polski, bo ślepota Michnika na patologie postkomunistyczne nie była okolicznością szczęśliwą - nawet oświadczenia majątkowe polityków wprowadzono w Polsce z wieloletnim opóźnieniem. A potem i dla samego naczelnego "Wyborczej" - wszak największe zagrożenie, jakie nad nim zawisło wraz z wizytą Rywina, nie pochodziło od Antoniego Macierewicza ani podopiecznych ojca Rydzyka. Ono przyszło ze strony młodych wilczków z kręgów SLD. Tych, którzy mieli być solą przemian.
Ale niezależnie od tego, dziś to rozdział w dużej mierze zamknięty, choć oczywiście lektura narodowokatolickich pisemek może jeszcze długo służyć Michnikowi do, jak sam mówi, "gęgania", czyli przestrzegania przed PiS i rozliczania "zbrodni" Kaczyńskich. Wciąż istnieje wierna publiczność, dla której Michnik nie przestanie być autorytetem. Za to do wielkiej gry politycznej raczej już nie wróci. Na człowieka, który przeprowadza czerwonych przez Morze Czerwone, nie ma już popytu.

 

 

 

 

 

No cóż, umarł król. Niech żyje król?

Adam Michnik miał szczególną pozycję - intelektualisty silnie wpływającego na życie społeczno-polityczne. Ta pozycja jest marzeniem wielu innych. Michnik się skończył, ale na jego miejsce chcą wskoczyć inni - Cezary Michalski, Bronisław Wildstein, Jacek Żakowski, Paweł Śpiewak... Ciekawym egzemplarzem jest Sławomir Sierakowski, sprawnie budujący własne środowisko z kanałem do SLD. Uzbierał nawet grupkę uzdolnionych artystów (m.in. Sasnal, Masłowska, Klata) i z ich pomocą chce walczyć i demaskować. 




AFERA RYWINA