Przegląd - 5/2002



Krzysztof Kęciek

Nowe Alcatraz

 

Supermax - najpilniej strzeżone więzienie w USA

 

"To nie więzienie, to inkubator psychoz. Nawet zdrowi skazańcy w warunkach całkowitego odosobnienia popadają w obłęd", oskarża adwokat David Fathi.

"Zamknijcie się na kilka lat w łazience, a zobaczycie, jak to wpływa na umysł. Taka kara niszczy wszystkie zmysły i pozbawia człowieczeństwa", żali się Raymond Luc Levasseur, weteran radykalnego buntu lat 70.

Raymond odbywa wyrok 45 lat więzienia za dokonanie serii zamachów bombowych. Od dawna nie widział trawy ani zieleni drzew. Skazaniec jest pensjonariuszem słynnego Supermaksu - najpilniej strzeżonego więzienia w Stanach Zjednoczonych. Wzniesiono je we Florence w stanie Kolorado kosztem prawie 180 milionów dolarów. Więźniowie nazywają tę trójkątną betonową fortecę "Wielką Jedynką", "piekielną dziurą Gór Skalistych" czy też "nowym Alcatraz". Rzeczywiście, jest ona spadkobiercą tego osławionego więzienia. Kiedy Alcatraz zamknięto w 1963 r., jego miejsce zajął federalny zakład karny Marion w stanie Illinois. Często dochodziło w nim do aktów przemocy, a strażnicy nie potrafili opanować sytuacji. W ciągu 18 lat gwałtowną śmiercią zginęło tam 20 więźniów. Wreszcie w październiku 1983 r. skazańcy z tzw. Bractwa Aryjskiego zgładzili dwóch strażników. W odwecie dyrektor więzienia wprowadził zakaz opuszczania cel 23 godziny na dobę. Wtedy zapanował spokój, a zachwyceni urzędnicy doszli do wniosku, że to sposób, który należy zastosować na szerszą skalę. Postanowiono zbudować nowe więzienie federalne, nazwane Administrative Maximum (ADX), we Florence w stanie Kolorado. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że miejsce wybrano specjalnie. Około 10 km od kompleksu więziennego w Lincoln Park znajduje się zakład przetwórstwa uranu prowadzony przez firmę Cotter Corporation. Czyżby radioaktywność miała skracać życie wrogów Ameryki?

W każdym razie miejscowi obywatele przyjęli projekt z entuzjazmem i zebrali prawie 200 tys. dol. na zakup ziemi pod budowę placówki. Sprzedawali nawet koszulki z okolicznościowymi napisami, dobrze wiedząc, że wielkie więzienie oznacza miejsca pracy i niekiedy dotacje dla miasta z federalnej kasy.

Więzienie otwarto w listopadzie 1994 r., przenosząc tu najbardziej niebezpiecznych skazańców z Marion. Kompleks zakładów karnych składa się z obozu pracy, więzienia o średnim stopniu bezpieczeństwa i wreszcie Supermaksu - trójkątnej fortecy z betonu i cegieł, otoczonej murami i zasiekami z drutu kolczastego. Mury wzmacnia sześć wież wartowniczych różnej wysokości, wyposażonych w karabiny maszynowe, a nawet rakiety przeciwlotnicze, by odeprzeć nawet atak z powietrza. "Nowe Alcatraz" zostało tak skonstruowane, aby nie tylko udaremnić wszelkie ucieczki, ale także powstrzymać zmasowane natarcie z zewnątrz z użyciem śmigłowców i broni pancernej. Całość ma w sobie ponury urok fortecy z jakiejś mrocznej bajki. "Budowla ta świadczy, że więzienie wcale nie musi wyglądać brzydko, aby być bezpieczne", mówi zadowolony projektant, architekt John Quest. Tylko że widok od wewnątrz jest znacznie mniej przyjemny.

Do środka można dostać się tylko przez podziemny tunel. Każdy, kto chce wyjść na zewnątrz, musi przejść przez co najmniej siedem kontrolowanych elektronicznie i przez kamery wideo stalowych bram; znajduje się tu 1400 bram, "śluz" i przejść. Każdy ruch w więzieniu śledzi 168 kamer. W sekcjach największego bezpieczeństwa jeden strażnik może obserwować na ekranach kilkunastu więźniów, z których każdy ma w swojej celi kamerę. Skazaniec usiłujący zasłonić obiektyw kamery, natychmiast przykuwany jest za ręce i nogi do swego betonowego łóżka.

Jak pisze tygodnik "Newsweek", cele o wymiarach 3 na 2,5 m, wyglądają tak, jakby przygotowano je na przyjęcie Hannibala Lectera, psychopatycznego mordercy z filmu "Milczenie owiec". Dostępu do nich strzegą kraty i stalowe drzwi. Każda z cel ma specjalny "przedsionek", w którym strażnicy zawsze zakuwają więźnia w kajdany, kiedy ten ma opuścić swą klatkę. Meble są ze stali lub z betonu, na stałe przymocowane do betonowej podłogi albo ściany. Na łóżku cienki plastikowy materac. Muszla klozetowa ma nieruchome stalowe siedzenie. Prysznic, podający wodę od trzech sekund do pięciu minut, obsługiwany jest z zewnątrz.

Skazańcy twierdzą, że jedną z największych udręk jest niemal całkowity brak światła słonecznego. Przez okno celi, długie na niespełna metr i szerokie na siedem centymetrów, widać tylko ściany lub skrawek nieba, nie widać natomiast pobliskich Gór Skalistych. Władze wyjaśniają, że chodzi o to, aby więzień nie wiedział, w jakiej części gmachu się znajduje. W ten sposób nie może nawet myśleć o ucieczce, a jego kompani nie zdołają go odbić, bo nie wiedzą, gdzie jest.

Skazaniec, jeśli się dobrze sprawuje, ma w celi 13-calowy czarno-biały telewizor z sześcioma kanałami (niekiedy emitowany jest więzienny program edukacyjny lub religijny). Może też korzystać z biblioteki, ale podczas czytania przy słabym świetle neonówki szybko męczą się oczy. Po lekturze każdą książkę strażnicy oglądają strona po stronie, aby sprawdzić, czy nie zostawił jakichś wiadomości dla współwięźniów. Te skromne rozrywki w niewielkim stopniu łagodzą torturę izolacji. Izolacja jest bowiem głównym założeniem "Alcatraz Gór Skalistych".

Więźniowie żalą się, że muszą jeść, spać i załatwiać potrzeby naturalne w swych ciasnych klatkach. 40% przebywa w swych pojedynczych celach 22 godziny na dobę. Ich jedyną rozrywką jest gra w koszykówkę w kilkuosobowych grupach. 33% skazańców, uznanych za najbardziej krnąbrnych i niebezpiecznych, opuszcza cele tylko na godzinę w ciągu doby, aby maszerować samotnie w kajdankach na spacerniaku, który przypomina raczej dużą klatkę z drutu kolczastego. W pobliżu zawsze stoi strażnik z elektrycznym karabinem na 50 tys. V. "Nie jest to placówka, w której skazaniec się boi, że zostanie zgwałcony pod prysznicem", stwierdził pewien urzędnik z Federalnego Biura Więzień po inspekcji w Supermaksie.

Więzień Oscar Lopez Rivera, określający się jako "jeniec wojenny i bojownik o wyzwolenie Puerto Rico", zaś przez sąd uznany za terrorystę, opowiada: "Izolacja jest tu doskonała, zarówno jeśli chodzi o strukturę celi, jak o bardzo ograniczone możliwości komunikacji. Człowiek nie zdaje sobie sprawy z wartości kontaktów międzyludzkich, dopóki nie zostanie ich pozbawiony. Do tego dochodzą różnego rodzaju szykany. Przez pierwsze miesiące strażnicy budzili mnie każdej nocy dosłownie co godzinę, aby przeprowadzić rewizję".

Wielu jurystów i obrońców praw człowieka protestuje, twierdząc, że warunki panujące w Supermaksie urągają ludzkiej godności. Adwokat Ed Garvey uważa, że Florence to nie tyle więzienie, ile wielki eksperyment blokowania zmysłów. "To niewiarygodne, że nie pozwolono przedstawicielom mediów ani organizacji Amnesty International na wejście i sprawdzenie, jakie tu panują warunki", mówi prawnik.

Władze bronią się, twierdząc, że ciężkie więzienie przeznaczone jest tylko dla najgorszych z najgorszych - wielokrotnych morderców, terrorystów i zbrodniarzy, którzy zgładzili uprzednio współwięźnia lub strażnika. Nazwiska pensjonariuszy ADX zazwyczaj trzymane są w tajemnicy, wiadomo jednak, że karę odbywa tu islamski ekstremista Ramzi Yousef, skazany za zorganizowanie zamachu bombowego na World Trade Center w 1993 roku na jeden z najdłuższych wyroków w dziejach USA - 240 lat więzienia plus dożywocie. Sędzia odebrał Yousefowi także prawo do kontaktów, nawet telefonicznych, z rodziną. Przez jakiś czas Yousef siedział w tej samej części więzienia co Timothy McVeigh, który wysadził w powietrze gmach federalny w Oklahoma City. Część tę natychmiast nazwano "Skrzydłem Bombiarzy". Ich towarzyszami byli gangster Felipe oraz antytechnologiczny terrorysta Ted Kaczynski, słynny "Unabomber". Podobno zdołali oni nawiązać kontakt, krzycząc do siebie przez ściany cel. Ale to raczej nieprawda, bo ściany są grube, wzmocnione 250-centymetrowymi stalowymi prętami. Poliglota Kaczynski pragnął uczyć się od Yousefa języków wschodnich. Jednak w ubiegłym roku McVeigh został stracony, a pozostałych "bombiarzy" rozdzielono. W Supermaksie odsiadują długie wyroki także Manuel Noriega - były prezydent Panamy, skazany za handel narkotykami (chociaż uprzednio był ulubieńcem CIA), Jonathan Pollard, który szpiegował dla Izraela, Yo Kikimura z Japońskiej Czerwonej Armii, John Gotti - ostatni z wielkich mafiosów Nowego Jorku czy Rober Brame - dżentelmen-bandyta, zawsze w nienagannie skrojonym garniturze, który obrabował niemal sto banków. Większość z tych skazańców nigdy nie pozna smaku swobody. "Więzienie izolacyjne, bez możliwości relaksu czy pracy, powoduje dewiacje psychiczne.

Ludzie doznają halucynacji, słyszą głosy, czują zapachy, lecz przede wszystkim narasta w nich agresja. Nie jest to wszakże powodem do zmartwień, jeśli nie wyjdą na wolność", mówi Craig Haney, psycholog z Santa Cruz.

Tylko że sprawa nie jest taka prosta. Koncepcja Supermaksów staje się coraz bardziej popularna. Ogółem powstało lub ma powstać siedem takich placówek federalnych, oprócz tego "superwięzienia" fundują sobie poszczególne stany, aczkolwiek koszt budowy sięga obecnie 800 tys. dol. na jednego skazańca. Coraz większe są trudności z zapełnieniem tych specjalnych zakładów karnych i bywa, że trafiają do nich więźniowie odbywający stosunkowo krótkie wyroki, przenoszeni z innych zakładów karnych za zwykłą bójkę. W Red Onion w Wirginii karę odbywa około tysiąca więźniów. Co piąty spośród nich wyjdzie na wolność w ciągu najbliższej dekady. 66 zwolnionych będzie miało mniej niż 30 lat. Czy okażą się zdolni do życia w społeczeństwie? Czy opanują wybuchy agresji? A może zechcą zemścić się za długą torturę izolacji?

 

Płaczący gangster

Izolacja łamie nawet największych twardzieli. Luis Felipe był szefem osławionego gangu Latin Kings w Nowym Jorku. Osadzony w nowojorskim więzieniu, jeszcze zza krat zlecił zamordowanie sześciu osób. Trafił za to do Florence z wyrokiem wykluczającym wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym. Może spotykać się tylko ze swym adwokatem. Prawnik ten, Lawrance Feitell, opowiada: "Felipe całkowicie się załamał. Nie może jeść ani spać, wstrząsają nim dreszcze. Płacze, napisał list do sędziego, błagając o jakąś formę kontaktów międzyludzkich. Nie pomógł mu prozak. Nie mogę sobie wyobrazić, jaki umysł wymyślił to koszmarne więzienie".

 

Dumni strażnicy

Personel Supermaksu we Florence liczy ponad 370 osób, w tym kilkanaście kobiet. Strażnicy są dumni ze swej pracy i noszą koszulki z napisami: "ADX - Alcatraz Gór Skalistych" czy "Alcatraz. Marion, ADX - jedno przesłanie". Obrońcy praw człowieka oskarżają jednak "klawiszy" z Supermaksu o okrucieństwo wobec więźniów, niepotrzebne bicie, zbyt późne podawanie chorym lekarstw itp. Podobno strażnicy niecierpliwią się, czekając, kiedy trafią do Florence Osama bin Laden i inni członkowie jego organizacji.