Rzeczpospolita - 16.12.2006



Sławomir Cenckiewicz

Oskar Lange po stronie Sowietów




Od kilku miesięcy prof. Tadeusz Kowalik z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN na łamach "Życia Warszawy" i "Gazety Wyborczej" oraz w interwencjach zgłaszanych do Instytutu Pamięci Narodowej prowadzi krucjatę przeciwko historykom, którzy pisali na temat związków Oskara Langego z wywiadem sowieckim podczas II wojny światowej.

Wcześniej atakował ich Daniel Passent w "Gazecie Wyborczej". Broniąc dobrego imienia swojego mistrza i nauczyciela, Tadeusz Kowalik nie waha się oskarżyć profesorów Marka J. Chodakiewicza i Pawła Wieczorkiewicza, dr. Piotra Gontarczyka oraz piszącego te słowa o "fabrykowanie zarzutów", "złą wolę" i "infamię". Poza tym - na co niedawno zwrócili uwagę Juliusz Jabłecki i Maciej Bitner z Instytutu Ludwiga von Misesa (www.mises.pl) - Kowalik próbuje włączyć kwestię obrony Langego przed zarzutem współpracy z Sowietami w prowadzoną przez "Gazetę Wyborczą" kampanię przeciwko IPN i lustracji. 

Fakty przeciw mitom 

Profesor Kowalik twierdzi, że wszelkie informacje na temat związków Oskara Langego z sowieckim wywiadem, które - w ślad za ustaleniami amerykańskich historyków - sformułowali polscy badacze, są po prostu nieprawdziwe i nie potwierdzają ich dostępne dziś amerykańskie dokumenty. Profesor idzie jeszcze dalej i uważa, że nawet opinia o Langem jako "polskim współpracowniku Moskwy" nie znajduje potwierdzenia w faktach. Kowalik powołuje się na książkę amerykańskich uczonych Johna Earle'a Haynesa i Harveya Klehra "Venona. Decoding Soviet Espionage in America" (New Haven and London 2000), w której rzekomo mieli oni napisać, że "żadnych dowodów współpracy agenturalnej [Langego] nie znaleźli". Jednak przywołani autorzy, powołując się na dokumenty amerykańskiego kontrwywiadu, twierdzą właśnie stanowczo, że Lange utrzymywał kontakty z Sowietami via NKWD, zanim jeszcze w połowie 1944 r. pojechał do Moskwy na rozmowy z Wandą Wasilewską, Zygmuntem Berlingiem i Józefem Stalinem.

Tajemnice Venony 

Tadeusz Kowalik pomija natomiast (lub jej nie zna) pracę innego historyka amerykańskiego prof. Herberta Romersteina, który wspólnie z Erikiem Breindelem opublikował książkę "The Venona secrets. Exposing Soviet Espionage and America's Traitors" (Washington 2001) poświęconą amerykańskiej operacji dekryptażowej wymierzonej w sowiecką siatkę szpiegowską w USA. Warto nadmienić, że Romerstein był m.in. śledczym Kongresu USA ds. komunistycznej działalności wywrotowej, w latach 1983 - 1989 stał zaś na czele Biura ds. Przeciwdziałania Sowieckiej Dezinformacji w Amerykańskiej Agencji Informacyjnej. Autorzy "The Venona secrets..." omówili m.in. kilka dokumentów dotyczących Oskara Langego. Wynika z nich jednoznacznie, że np. w czasie pobytu w Moskwie Lange otrzymywał za pośrednictwem sowieckiego kanału wywiadowczego (przez wicekonsula ZSRR w Nowym Jorku mjr. Stiepana Zacharowicza Apresjana) instrukcje, rady i pytania od Bolesława Geberta, ps. Ataman (szyfrówka z 17 maja 1944 r.). Lange był również wykorzystywany w kampanii propagandowej zmierzającej do zatarcia złego wrażenia, jakie wywarło zamordowanie w Moskwie znanego socjalisty Henryka Erlicha (szyfrówka z 27 maja 1944 r.). Wykorzystano go także w rozmowach z przedstawicielami władz czechosłowackich. W wyniku gry z udziałem Langego prezydent Czechosłowacji Edward Benesz miał prosić premiera Stanisława Mikołajczyka o włączenie Langego w proces "kształtowania przyszłego polskiego rządu" (szyfrówka z 29 sierpnia 1944 r.). 

Opiekun Gebert 

Romerstein i Breindel piszą: "Gebert był agentem sowieckim o kryptonimie Ataman. Jednym z jego zadań wykonywanych dla NKWD było kontrolowanie Oskara Langego, rzekomo niekomunistycznego polskiego działacza, który sam się oddał Sowietom pod kontrolę". I dalej: "NKWD zdecydowało, że Lange otrzyma kryptonim Friend (Przyjaciel). Jako że Sowieci wierzyli, że Lange niewątpliwie w przyszłości odegra w Polsce polityczną rolę, musieli go wykorzystać. Lange był obywatelem amerykańskim, ale został mianowany w 1945 roku przez polski Rząd Tymczasowy ambasadorem w Stanach Zjednoczonych. Był znany z prosowieckiej postawy, choć nie należał do partii komunistycznej. Według Artura Bliss Lane'a, byłego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce, Lange doradził mu, żeby za jego nominacją wstawił się Joseph E. Davies, zagorzały prosowiecki były ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie. Jak się później dowiedział Lane, sam Stalin zasugerował Harry'emu Hopkinsowi w czerwcu 1945 roku, żeby zamianować Langego na to stanowisko". 

Inny fragment książki: "W sierpniu 1944 roku Lange sugerował NKWD, że polskiego demokratycznego przywódcę Stanisława Mikołajczyka można wciągnąć do sterowanego przez komunistów Rządu Tymczasowego i że komuniści nie muszą iść na żadne "poważne ustępstwa", żeby to osiągnąć". 

Dalej czytamy, że następnego miesiąca Gebert został przekazany niezidentyfikowanemu oficerowi NKWD o kryptonimie Selim Khan, który odtąd go prowadził. "Gebert doniósł, że dziennikarz, którego przedstawił mu Lange, wyjawił szczegóły swojej rozmowy ze Stanisławem Mikołajczykiem, niekomunistycznym polskim przywódcą, którym Sowieci starali się manipulować. Lange przekazał również Gebertowi kopię raportu dotyczącego swojej podróży do Związku Radzieckiego i rozmów ze Stalinem, jaki złożył Departamentowi Stanu. W sierpniu Gebert donosił, że Lange został zarekomendowany Stanisławowi Mikołajczykowi przez czeskiego przywódcę Edwarda Benesza jako wartościowy członek przyszłego rządu polskiego. Okazało się później, że Benesz, który nie był komunistą, został zmanipulowany przez Langego do złożenia tej rekomendacji". 

Patrioci Związku Sowieckiego 

Niedawno Romerstein opublikował swój pierwszy artykuł w języku polskim pod tytułem "Patrioci Związku Sowieckiego. Wykorzystywanie amerykańskich komunistów pochodzenia polskiego przez sowieckie służby specjalne" ("Glaukopis", nr 4, 2006). Pisał w nim jednoznacznie: "Gebert pozyskał Langego do współpracy z wywiadem sowieckim. Był to bardzo ważny werbunek dla NKWD. W jednej z depesz do Moskwy Gebert przekazał, że Lange jest "czołową postacią w sferze relacji sowiecko-polskich". Chociaż Lange, będąc obywatelem amerykańskim, przez długi czas trzymał się z dala od spraw polskich, miał dużo wartościowych kontaktów w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w kręgach amerykańskich, rosyjskich i polskich socjalistów oraz wśród dziennikarzy". 

Sam Bolesław Gebert pisał przed laty o swojej przyjaźni z Oskarem Langem w opublikowanych w PRL wspomnieniach "Z Tykocina za ocean" : "Obaj byliśmy jednomyślni co do tego, że w imię polskiej demokracji należy podjąć szeroką akcję w USA, nie tylko wśród Polonii, ale w społeczeństwie amerykańskim w ogóle. Obaj byliśmy zgodni, że losy narodu polskiego związane są z ZSRR. Toteż jednym z naszych zadań jest przeciwstawienie się antyradzieckiej polityce sanacji". 

Polskie ślady 

Oceniając Oskara Langego, warto także odwołać się do ustaleń polskiego wywiadu. Powstała w sierpniu 1941 r. samodzielna placówka "Estezet" w Stanach Zjednoczonych prowadziła m.in. rozpoznanie tamtejszej działalności polskiej lewicy komunistycznej. Ustalono szereg faktów potwierdzających komunistyczno-sowieckie koneksje Oskara Langego. Wśród przechowywanych obecnie w Instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku kart osób podejrzewanych i prowadzących działalność komunistyczną w USA znajduje się także ta dotycząca Langego. Możemy się z niej dowiedzieć o jawnym i tajnym zaangażowaniu Langego w działalność sowieckich przybudówek w USA, takich jak Międzynarodowy Związek Robotniczy, Liga Kościuszkowska czy The Russian Economic Institute. 

W opinii wystawionej przez "Estezet" czytamy o Langem: "Bardzo inteligentny radykał, o typie myślenia zbliżonym do Wandy Wasilewskiej". Dzięki dokumentacji polskiego wywiadu wiemy, że Lange utrzymywał bliskie kontakty z Romanem Moczulskim, który podczas wojny pełnił funkcję kierownika Polskiej Agencji Telegraficznej w Nowym Jorku, a jednocześnie współpracował z wywiadem sowieckim, używając pseudonimu Canuck. "Estezet" zdekonspirował Moczulskiego i przejął kopie materiałów, które ten przekazał Langemu. 9 kwietnia 1945 r. zwolniono Moczulskiego z nowojorskiej placówki PAT, a jednocześnie uzyskano dowody na ścisłe związki Langego z sowiecką siatką szpiegowską w USA. 

Pośrednictwo Moskwy 

Co ciekawe, także sam Tadeusz Kowalik dostarcza dowodów na powiązania Langego z Sowietami. Wystarczy wziąć do ręki przygotowany do druku przez Kowalika tom zatytułowany "Oskar Lange. Działalność naukowa i społeczna 1904 - 1965" (Warszawa 1986), by się przekonać, jakim zaufaniem u Sowietów cieszył się Lange. Kiedy 5 lipca 1945 r. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania uznały zdominowany przez komunistów Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, a tym samym wycofały swoje poparcie dla legalnych władz RP w Londynie, Oskar Lange otrzymał z Ambasady Związku Sowieckiego w Waszyngtonie depeszę od Zygmunta Modzelewskiego, przedstawiciela rządu Edwarda Osóbki-Morawskiego w Moskwie. W depeszy tej czytamy: "W związku z rychłym uznaniem przez Aliantów rząd upoważnia Was do podjęcia już teraz kroków wstępnych w celu zabezpieczenia mienia państwa polskiego w Stanach Zjednoczonych. Z chwilą ogłoszenia uznania zwróćcie się formalnie do Białego Domu w celu przejęcia mienia. Zawiadamiamy o Waszej misji za pośrednictwem Moskwy". Także za pośrednictwem ambasady sowieckiej w Waszyngtonie Lange dowiedział się17 lipca 1945 r., że został ambasadorem Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w Stanach Zjednoczonych.

Służył złej sprawie 

W świetle powyższych faktów twierdzenia prof. Tadeusz Kowalika o "fabrykowaniu zarzutów" wobec Oskara Langego nie przedstawiają większej wartości. Niewiele w tej sprawie wnosi również przywoływany przez niego artykuł prof. Anity Prażmowskiej "The FBI Reports on Oskar Lange" w pracy zbiorowej "Oskar Lange a współczesność" (Warszawa 2004). Prażmowska opisała jedynie efekty powierzchownej policyjnej inwigilacji Langego, z której rzeczywiście niewiele wynikało. Ale nawet na podstawie akt FBI Prażmowska stwierdza, że Lange miał kontakty z przedstawicielem sowieckiego konsulatu w Nowym Jorku oraz że władze amerykańskie już po wojnie zgłaszały szereg zastrzeżeń wobec pobytów "komunistycznego ekonomisty" w USA. W tym kontekście zapewnienia Prażmowskiej, że FBI uznawało Langego za socjalistę, a nie komunistę, brzmią nazbyt naiwnie. Tak samo zresztą traktować należy egzegezę kryptonimu Friend (Przyjaciel) nadanego Langemu przez NKWD, którą przeprowadził Kowalik. Powołując się na ustalenia Prażmowskiej, napisał on, że kryptonim Przyjaciel to jedynie potwierdzenie przyjaznego nastawienia Langego do rządu sowieckiego. 

Analizując całość dostępnej dziś dokumentacji na temat Oskara Langego, nie można mieć żadnych wątpliwości, że w latach II wojny światowej - w czasie bezpardonowej walki z ideą niepodległości Polski - służył on złej sprawie i stał po stronie sowieckiego okupanta Rzeczypospolitej. 


Dr Sławomir Cenckiewicz - historyk, autor m.in. "Oczami bezpieki. Szkice i materiały z dziejów aparatu bezpieczeństwa PRL" (Kraków 2004), przygotowuje książkę na temat polityki PRL wobec Polonii amerykańskiej

 

 

Oskar Lange (1904 - 1965), ekonomista, polityk 

Przed II wojną światową pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 1937 r. przebywał w USA, gdzie pracował naukowo jako wykładowca ekonomii. W latach 1945 - 1947 ambasador w USA. Po powrocie do Polski działacz PPS, następnie PZPR (członek Komitetu Centralnego). Był m.in. rektorem Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, przewodniczącym Rady Ekonomicznej przy Radzie Ministrów, zastępcą przewodniczącego Rady Państwa. Odznaczony Orderem Budowniczych Polski Ludowej.





Lustracja i materiały archiwalne