Rzeczpospolita - 11.09.1998

 

Powody niegasnącego zainteresowania NOL

 

Sąsiedzi z wszechświata

Krzysztof Kowalski

 

 

Problem UFO, po polsku NOL - Nie zidentyfikowanych Obiektów Latających - czyli przybyszów z kosmosu i tzw. bliskich spotkań trzeciego stopnia, jest stary jak świat. Jeszcze przed biblijnym potopem "stało się, gdy się ludzie poczęli rozmnażać na ziemi, że córki im się zrodziły; A widząc synowie boży córki ludzkie, iż były piękne, brali je sobie za żony, ze wszystkich, które sobie upodobali" (Genesis, VI: 1-2). Czy to nie były owe osławione filmem "bliskie spotkania trzeciego stopnia"?

Od tamtej pory minęły tysiąclecia, przez ten czas światopogląd naukowy, nauczany w szkołach, zdążył przeniknąć - co jest oczywistym paradoksem - do mentalności nie tylko niewierzących, ale również zdeklarowanych idealistów. W rezultacie, generalnie, człowiekowi żyjącemu we współczesnej cywilizacji trzeba wyjaśniać wszelkie zagadki w kategoriach naukowych, nie zaś katechizmowych, nawet zagadki życia, śmierci, miłości, no i oczywiście UFO, czyli NOL. Czym one są i czy w ogóle są - rozstrzygną w przyszłości rzetelne badania, tymczasem jednak nauka już potrafiła rozstrzygnąć, dlaczego poszczególni ludzie i cała ludzkość jako taka interesuje się tym fenomenem. Nauka zauważa trzy zasadnicze powody.

Technologia

Ponad 40 lat temu rozpoczęła się penetracja przestrzeni kosmicznej. Niespełna 30 lat temu człowiek już stanął na Księżycu. Mars i Wenus są dosłownie w zasięgu ręki, otrzymaliśmy stamtąd przekazy telewizyjne. Wysyłanie sond na Jowisza i Saturna, oraz ich satelity, a także na inne planety Układu Słonecznego stało się kwestią pieniędzy a nie techniki. Nad naszym globem zawisły tysiące satelitów - wojskowych, telekomunikacyjnych, badawczych. Wyeksploatowaną rosyjską stację orbitalną Mir zastąpi międzynarodowa stacja nowej generacji Alpha. Statki Progress i wahadłowce kursują niemal jak samoloty czarterowe. Kosmiczny teleskop Hubble'a odkrywa kwazary, gwiazdy supernowe, galaktyki.

Pod koniec II tysiąclecia naszej ery ludzkość zaczyna się oswajać z kosmosem, podobnie jak pod koniec XV wieku ludzkość zaczęła się oswajać z odkrytym za Oceanem Atlantyckim Nowym Światem. Ludzkość, pokonawszy siłę grawitacyjną Ziemi, zaczyna sobie również zdawać sprawę, że jest mało prawdopodobne, abyśmy byli sami we wszechświecie. Przeciwnie, istnieje tak duże prawdopodobieństwo, że nie jesteśmy sami, iż graniczy ono z pewnością. Toteż nic dziwnego, że spodziewamy się w każdej chwili, że "tamci" do nas dotrą, za pomocą jakiejś innej, lepszej niż nasza technologii. Ludzkość wie z własnego doświadczenia, że technologia umożliwia wysyłanie już teraz w przestrzeń, nawet międzygwiezdną, statków i sond bezzałogowych, zaś w przyszłości, także załogowych. Dlatego NOL fascynują i wciąż powracają, choć nikt "nie złapał ich za ogon", a przynajmniej opinia publiczna nie została o tym oficjalnie powiadomiona.

Psychologia

Nie została nam udostępniona wiedza na ten temat zamknięta w archiwach sztabów USA czy Rosji. Nie wiemy, co naprawdę wie na ten temat NASA. Natomiast wiemy, że to zainteresowanie bierze się z ducha czasu, z technologicznego ducha czasu, że dopuszczanie istnienia NOL, w świetle współczesnej wiedzy, nie jest absurdem, tak jak nie jest absurdem istnienie czwartego wymiaru i szóstego zmysłu.

Człowieka zawsze pociągało, fascynowało nieznane. Ale teraz na naszej planecie nie ma już nieznanego dostępnego dla nieprofesjonalisty, nie można już zamustrować w Kadyksie na karawelę Santa Maria i jako prosty majtek wyruszyć do Nowego Świata, na nie zbadane akweny. Ameryka została już odkryta, Australia też, i wszystkie wyspy na oceanach. Ludzie dotarli do biegunów, nad którymi przelatują teraz co kwadrans rejsowe samoloty. Himalaiści wspięli się na wszystkie ośmiotysięczniki, ekipa telewizyjna dotarła do wraka "Titanica" na głębokości 4000 m. Przez nie przebyte do niedawna zielone piekło Amazonii biegnie teraz autostrada. Przekroczono nawet barierę dźwięku na lądzie. Jeżeli ktoś nie ma temperamentu naukowego i nie fascynuje go odkrywanie zamarłych kultur, nowych wirusów czy nieznanych cząstek elementarnych, w zasadzie, oczywiście upraszczając, nie ma czego poszukiwać na Ziemi (choć jest co budować i konstruować, ale to zupełnie inne psychologicznie pole).

A przecież tak powszechne jest marzenie o życiu pełnym przygód, o wyprawie do terra incognita, po niewiadome, o wpisywaniu konturów w białe plamy na mapach. Tymczasem, jeżeli owo niewiadome gdzieś jest, to tylko poza naszym globem, gdzieś "na niebie", oddzielone od nas przestrzenią kosmiczną i stanem nieważkości. Teraz nie Wyspa Wielkanocna rozpala wyobraźnię milionów ludzi, lecz galaktyka, nieznana Droga Mleczna, w której coś się dzieje, nie wiadomo co, w której ktoś istnieje, nie wiadomo kto.

Co chwila docierają do nas wiadomości redagowane w tonie sensacyjnym o odkrywaniu planet poza Układem Słonecznym, o wodzie, podstawie życia, na innych ciałach niebieskich. Te informacje utwierdzają zbiorową nadzieję ludzkości na przygodę, na zaspokojenie instynktu odkrywania wpisanego w naturę człowieka. Wykształceni ludzie wiedzą, że niezależnie od marzeń, nigdy nie uda im się polecieć na Marsa, lub jeszcze dalej, toteż tym chętniej przystają na istnienie Nie zidentyfikowanych Obiektów Latających. Zwykły, szary człowiek, choćby nawet absolwent Harvardu, nie zdoła polecieć w kosmos, ale kosmos, w postaci NOL, może przylecieć do niego. Dlatego tylu ludzi wierzy w NOL, interesuje się nimi.

Filozofia

Kwestia wiary bądź niewiary w NOL dotyczy, w gruncie rzeczy, pytania o fundamentalnym znaczeniu światopoglądowym, mianowicie o pochodzenie życia na Ziemi.

Rzecz w tym, że jeśli mogą istnieć inne planety poza naszym Układem Słonecznym, jeśli w ogóle mogą istnieć inne podobne układy z rozwijającym się życiem, które w dodatku dociera do nas, czyli dokonuje tego, czego my nie potrafimy, to oczywisty wniosek nasuwa się sam: Istoty przybywające w NOL, lub wysyłające bezzałogowe NOL, stoją cywilizacyjnie, technologicznie wyżej od nas. A skoro tak, jak dawno nam towarzyszą, od jakiego czasu nas obserwują? Czy aby nie one zaszczepiły, tytułem naukowego eksperymentu, życie na Ziemi? Czy przypadkiem nie sterują rozwojem ludzkości? A jeśli sterują, czy pozytywnie, czy negatywnie, czy pomagają, czy przeszkadzają w naturalnym rozwoju, na przykład stymulując nas do zachowań agresywnych, irracjonalnych, stadnych? A jeśli, przypuśćmy, choć w części jest to prawdą, w jakim stopniu przyszłość ludzkości zależy od niej samej? Jeżeli nie zależy, czy wpływ na nas ma jedna cywilizacja pozaziemska, czy wiele cywilizacji? Czy rywalizują o wpływy na nas?

Wyśmiewanie się z takiego megaegzystencjalnego lęku dowodzi jedynie ograniczonej wrażliwości i ciasnoty horyzontów umysłowych. Dlatego przyjmijmy (tak będzie bezpieczniej), że u progu III tysiąclecia ludzie żyjący w krajach rozwiniętych, wychowani w paradygmacie naukowym, nie drwią z tych, którzy formułują filozoficzne konsekwencje fenomenu NOL.

 






UFO