SŁOWNICZEK ARTYSTYCZNY "RASTRA"

 


 

ARTE POLO - gatunek we współczesnej plastyce polskiej o specyfice zbliżonej do disco polo w muzyce. Wartości czysto artystyczne zostają w nim zastąpione wartościami komercyjno-rozrywkowymi. Popularny jednak - odmiennie niż disco polo - także wśród elit społecznych, od niewyrobionej publiczności po niektóre kręgi kolekcjonerów, galerników i krytyków. Wystawy ARTE POLO organizują także niektóre państwowe muzea i galerie za pieniądze podatników (np. ekspozycje Duda-Gracza w Muzeum Śląskim w Katowicach czy w Muzeum Etnograficznym w Warszawie). W świadomości mało zainteresowanego sztuką Polaka jest to jedyny, główny i najlepszy nurt we współczesnej plastyce, co bez wątpienia przyczynia się do komercyjnego sukcesu tego gatunku. ARTE POLO jest z natury fabularne i figuratywne, co przekonuje widza, iż autor musiał się poważnie napracować nad swoim dziełem: wymyślić temat, a potem jeszcze namalować wszystko "jak żywe". To wszystko jest oczywiście fikcją gdyż po pierwsze twórcy ARTE POLO malują w kółko to samo, nie muszą więc nic wymyślać, a po drugie tak naprawdę unikają poprawnego anatomicznie rysunku i zastępują go własną, obrzydliwą, karykaturalną manierą, co również, rzecz jasna, nie kosztuje ich wiele fatygi. ARTE POLO jest programowo brzydkie, po to aby zaspokoić potrzeby złego gustu polskiej publiczności. Do największych rekinów ARTE POLO należą tacy potentaci jak wspomniany już Jerzy Duda-Gracz, czy Zdzisław Beksiński, których działalność w zasadzie nie daje się opisywać terminem sztuka. Duda-Gracz maluje karykaturalne obrazy w burych kolorach przypominające kiepskiej jakości ilustracje do bajek. Bohaterami tych obrazów są według autora typy prowincjonalno-gminne, ale tak naprawdę trudno zrozumieć, co te przykre dla oka wizje mają wspólnego z naszą rzeczywistością i dlaczego tak bardzo bawią polską publiczność. O tym jak bardzo bawią, świadczą rekordowe ceny obrazów Dudy Gracza osiągnięte na aukcjach w 1996 roku: 45 tys. zł za dużą, olejną "Fantazję tatrzańską", 27 tys. zł za "Spacerek". Duda-Gracz lubi się powoływać na polskość (arte-polskość?) swoich obrazów, a nowobogacka publika najwyraźniej uważa, iż malowane olejnymi farbami karykatury to absolutnie coś najlepszego, na co stać polskich malarzy. Beksiński - zainspirowany zachodnimi okładkami książek science-fiction - mozolnie, z dbałością o iluzję, maluje infantylne wizje zjawisk nadprzyrodzonych, fantastycznych ruin, potworów. Jego ambicją jest dostarczenie widzowi emocji pokrewnych tym, jakich doznaje się oglądając kasety video z amerykańskimi horrorami. Pretensjonalny typ artystowski (czyli "Jestem Wielkim Artystą") w ramach ARTE POLO prezentuje Franciszek Starowieyski. Już sam strój mistrza - szyja opleciona kolorową chustką - wywołuje piorunujące wrażenie na widzach. Poza tym twórca jest urodzonym gawędziarzem, co zapewnia mu sukces telewizyjny. Reszta, w tym nieznośne rysunki Starowieyskiego (gołe, tłuste baby) nie ma już większego znaczenia, wobec gwiazdorskiej pozy mistrza. Porównując tę sytuacje do muzyki, możnaby powiedzieć, że Starowieyski jest artystą z playbacku. Warto tu również wspomnieć o niezwiązanych z konkretnymi nazwiskami, ale również istotnych zjawiskach w ramach ARTE POLO, m.in.:

- skórki albo obierki czyli skóroplastyka - zaskakujące pomysłowością obrazy wykonane ze skóry (szczególnie lubiane gołe baby w wersji z zegarem);

- landszafty czyli cudne widoczki - dla patriotycznie nastawionych melomanów - Żelazowa Wola jesienią;

- polpierdy, oficjalnie: szarża ułańska (skrót utworzony przez podobieństwo fonetyczne do niemieckiego zwrotu polnische Pferde - polskie konie).

Obok współczesnych realizacji należy również wspomnieć o obrazach sprzed 50 lub co najwyżej 100 lat malowanych przez polskich emigrantów w Monachium lub ich naśladowców i kupowanych dziś namiętnie na aukcjach jako zabytki kultury polskiej.

ARTEK - wykwalifikowany człowiek sztuki, miłośnik. Najwyższym stopniem artkowego wtajemniczenia jest BANKIETER.

ARTI - pretensjonalny typ udający artystę, zwykle już nie młodzieniec i niekoniecznie trzeźwy. Objawia się przeważnie na wernisażach. Mówi dużo i źle o innych artystach, sugeruje, że wystawa na której jesteś jest zupełnie nieudana, zaś polscy kuratorzy zawiązali spisek przeciwko prawdziwej sztuce i naumyślnie pokazują tylko jakieś niezrozumiałe instalacje. Arti lubują się w zaczepianiu i deprawacji młodzieży. Kiedy zorientujesz się, że wpadłeś w sidła artiego nic nie mów, wycofuj się powoli potakująco kiwając głową.

AS - artysta sieciowy, krajowy twórca I-ligowy - patrz SIEĆ, SIECIOWY UKŁAD

BANKIETER - najwyższy stopień wtajemniczenia w polskie życie artystyczne. Bankieter to bywalec powernisażowych, zamkniętych bankietów - najwyższej formy kulturowej wypracowanej przez polskie instytucje artystyczne. Bankieter to taki człowiek, który zna osobiście: Mirka Bałkę, Zbyszka Liberę i Kasię Kozyrę. Bycie bankieterem bywa jednak niebezpieczne, wymaga obycia towarzyskiego i wygadania. Zdarza się bowiem, że w najbardziej przyjemnym momencie bankietu (podano właśnie ciepłe dania) ktoś zaczepia cię i pyta co sądzisz na temat X. lub Y., albo jak oceniasz ostatnią wystawę w galerii Z. Żeby nie wpaść w tarapaty trzeba wykazać się umiejętnością robienia "poważnej miny", ale też umieć obracać własne wypowiedzi w żart (najlepiej śmieszny, uwaga tylko na artystów - oni na ogół nie znają się na żartach). Bankieter w czasie bankietu nigdy nie stoi samotnie (w dodatku z przeładowanym żarciem talerzem), aby nie zostać uznanym za bankietowego wirusa czyli osobę, która nieproszona wkręciła się na imprezę wyłącznie w celach konsumpcyjnych. Oczywiście, doświadczeni bankieterzy też przychodzą na bankiety wyłącznie w tym celu, ale nigdy nie dają po sobie tego poznać. Zabłąkanego na bankiet artiego lub początkującego bankietera można łatwo rozpoznać: po pierwsze częstuje się pieczywem (doświadczeni koncentrują się wyłącznie na daniach głównych); po drugie pakuje jedzenie do kieszeni, a trunki - jak na wernisażu - zlewa do plastikowej butelki (doświadczeni znają z góry dokładny rozkład wszystkich bankietów w tygodniu - nie muszą robić zapasów); po trzecie - nie umie odpowiedzieć na pytanie "co słychać?".

BEZTALENT - polski artysta. Od przymiotnika beztalencie, niektórzy badacze (Gorczyca) wiążą etymologię słowa z nazwą holenderskiej firmy produkującej farby TALENS - od tego zwrot BEZ TALENSA czyli bez dobrych farb, bez czystych kolorów, stąd m. in. zjawisko BŁOTA.

BIURWA - ciotka zatrudniona w instytucji. Najwięcej b. na metr kwadratowy pracuje w ZNIECHĘCIE.

BŁOTO - szeroko rozpowszechniony gatunek malarski cechujący się techniką tzw. "grzęznącego pędzla" - dłubania w brudnej farbie niczym w błocie, rozchlapywania połamanych kolorów w bezmyślne, niespójne formy. Wyrasta on z koloryzmu oraz z modernistycznej tradycji malarstwa abstrakcyjnego w formie i treści. Ten pozbawiony walorów estetycznych i intelektualnych nurt cieszy się wielkim uznaniem w kręgach artystycznych związków zawodowych (p. DUPA). Przypuszczalnie popularność BŁOTA wśród plastyków wiąże się z fenomenem BEZTALENTA oraz z ARTEPOLOWSKĄ orientacją publiczności.

CZEREJA - najciekawsze polskie pismo pornograficzne, publikujące oprócz materiałów ilustracyjnych również teksty źródłowe do zagadnienia dewiacji seksualnych. Początkowo art zin studentów Kowalni na wydziale rzeźby warszawskiej ASP, poświęcony głównie działaniom i pracom tamże powstającym. "Czereję" prowadzi Artur Żmija Żmijewski, obecnie już absolwent ASP. Niedawno ukazał się po długiej pauzie nowy numer, wydrukowany w technice offsetowej, dzięki czemu rozbierane zdjęcia nabrały zupełnie nowej jakości i jeszcze bardziej cieszą oczy czytelników (uwaga! na tylniej okładce gołe zdjęcia warszawskich kaś!). Życzymy "Czereji" dalszego rozwoju, a przede wszystkim druku kolorowego!

DEPORT - odznaka przyznawana przez redakcję "Rastra", jest przeciwieństwem odznaki "export". Przyzawana jest pracom nadającym się wyłącznie do natychmiastowego zrecyklowania bądź całkowitego zniszczenia. Ze względów technicznych zmuszeni byliśmy przyznać w 1998 roku ogólne odznaki "deport":

- pracom "korytarzowym" wydziałów malarstwa, grafiki i rzeźby, czyli pomiętym węglom z golizną;

- rezultatom działania pracowni komputerowej Romualda Sochy;

- błotnistym wyrobom malarskopodobnym z licznych pracowni, o których nie warto nawet wspominać;

- smarkom z pracowni smarków na wydziale rzeźby, czyli pracowni małych form gluciastych;

- plakatom na bezsensowne, wydumane przez profesorów tematy o wysokim stopniu abstrakcji.

DUPA - skrót od nazwy Dom Upadłego Plastyka Artysty. Właściwa nazwa galerii mieszczącej się w siedzibie Związku Polskich Artystów Plastyków w Warszawie przy ul. Mazowieckiej słynnej z kompromitującego poziomu wystawianych prac (por. także BŁOTO). Błędna, drukowana na zaproszeniach nazwa brzmi Galeria DAP (Domu Artysty Plastyka).

DYR. ŚWIERSZCZ - właśc. Jarosław Świerszcz, urodzony trzydzieści kilka lat temu. Po błyskotliwej karierze w katowickim BWA dostał kilka lat temu awans na wicedyrektora Zachęty. Autor szeregu głośnych, w tym również nieudanych wystaw, m.in.: Wystawa sztuki współczesnej dla szanownej publiczności z kuriozalnym katalogiem (MTP, Poznań 1995). W pracy wykorzystywany do czarnej roboty (m.in. wystawa Pokolenie, ostatnio także pokaz Tomasza Struka - chociaż tego nikt mu nie kazał). Słynny przede wszystkim z osobistego uroku (wysoki, w garniturze i okularach, staranny zarost i wysokie czoło) oraz z serdeczności i uśmiechu. Nieustępliwy w domaganiu się krytycznych opinii na temat polskiej sztuki i własnej pracy. Ostatnie wakacje spędził w górach.

EKSHIBICJA - pokazywanie intymnych części placówki wystawienniczej pod pretekstem wystaw sztuki. W EKSHIBICJI specjalizuje się zwłaszcza ZUJ, który konsekwentnie obnaża przed publicznością krzywe, popękane, dziurawe, brudne ściany ze sklejki. Jedną z cech EKSHIBICJI jest perwersja - niedokładne, pozorne zakrycie, np. przykrycie zbyt krótką deską długiej szpary w podłodze pełnej petów, pogiętych gwoździ itp. (patrz wschodnia ściana ZYGMUNTOWSKIEJ SALI). Ponadto ZUJ osiągnął mistrzostwo tzw. "zlejki" czyli zlewania eksponowanych dzieł sztuki z EKSHIBICJONOWANYMI fragmentami sal. Co ciekawe proweniencje ekshibicji sięgają czasów, gdy urzędnicy ZUJA starali się maskować oryginalną architekturę wnętrz zamku parawanowymi strukturami ściennopodobnymi, które jednak nigdy nie sięgnęły sufitu, ani nie przylegały szczelnie do podłogi.

EXPORT - odznaka "export" przyznawana od 1998 roku przez redakcję czasopisma "Raster" realizacjom studentów ASP, które nadają się do prezentacji poza murami akademii. W pierwszej edycji odznaki export przyznaliśmy ją pracy Izabelli Jagiełło z Kowalni oraz Dorocie Filarskiej, za pomysł ustawienia swojej rzeźby w pasażu śródmiejskim na Ścianie Wschodniej.

GLUT - analogiczny do BŁOTA w malarstwie gatunek rzeźbiarski cechujący się formowaniem niekształtnych figur ze źle obrobionego brązu, ceramiki i innych klasycznych materiałów rzeźbiarskich. W tym nurcie wzniesiona została także większość polskich pomników. Robienia GLUTÓW rzeźbiarze uczą się od różnego rodzaju rzemieślników, kamieniarzy, plastyków amatorów, producentów gipsowych krasnali.

GLUCIARZ - polski rzeźbiarz. Od GLUTÓW, ewentualnie od GLUTENÓW - dieta bezglutenowa osłabia organizm rzeźbiarza stąd zła kondycja twórcza.

KOWALNIA - działający od końca lat 80. warsztat profesora Kowala Grzegorza Kowalskiego. Usytuwany na malowniczym warszawskim Powiślu, przypuszczalnie nie przypadkiem w gmachu wydziału rzeźby ASP. Do Kowalni trafiali w związku z tym studenci sztuki, których Kowal chętnie brał na czeladników - zwłaszcza studentki. Były to zazwyczaj dziewczyny pozbawione drobnomieszczańskich uprzedzeń, śmiało podchodzące do spraw własnego (a także koleżanek i kolegów) ciała. Kluczowym dla tego kręgu okazało się wykucie przez profesora Kowala nowej koncepcji sztuki rzeźbiarskiej, zgodnie z którą nie trzeba już rzeźbić glinianych golasów, a wystarczy je fotografować. Z oczywistych względów koncepcja ta zyskała dużą popularność wśród studentów, a nawet przygodnych gości. Znane są wręcz przypadki podjęcia czeladnictwa w Kowalni przez akademickich modeli zafascynowanych tym co ich spotkało podczas "pozowania" studentom. W kowalni uczyli się m.in. Althamer, Kozyra i Żmijewski.

KRUK - wł. Wojciech Krukowski, dyrektor warszawskiego ZUJa, czyli główny zujek. Aktywista teatralny, współtwórca teatru Akademia Ruchu, znanego na szczęście głównie poza granicami Warszawy. Szczęściarz (ładna żona) Największe osiągnięcia: prawie dziesięć lat jako dyrektor państwowej instytucji. Największe klęski: wczytaj się w komentarze impez organizowanych przez ZUJ. Zalety: nie obraża się za teksty publikowane w "Rastrze", rzadko zabiera się za kuratorowanie wystaw. Główna wada: brak gustu.

LISY - czasem też LISKI albo LISY CHYTRUSY; właśc. Andrzej Przywara i Adam Szymczyk, kuratorzy Galerii Foxal (czyli lisiej nory). Noszą skóry: Andrzej brązową, niewyprawioną, Adam czarną. Znani admiratorzy twórczości Edwarda Krasińskiego. Nie przeszkadza im to jednak w okazjonalnym wspieraniu ruchu rastrystowskiego. Adam po licznych i burzliwych doświadczeniach naukowych i osobistych jest obecnie studentem II roku historii sztuki, cenionym intelektualistą, autorem szeregu tekstów literackich i krytyczno-artystycznych, niewykorzystany pozostaje natomiast jego potencjał jako krytyka muzycznego. Najbardziej znaną osobistością stylizującą się na Adama jest Nick Cave. Andrzej, który wywodzi się z środowiska cieszyńskiego (szczęśliwie jest uczniem Andrzeja Szewczyka, nie zaś działającego jakiś czas w Cieszynie Marka Chlandy) zasłynął jako główny propagator sztuki Pawła Althamera oraz autor wyczerpującego tekstu na temat jego twórczości (Astronauta, "Kresy",....). Przybył na Foxal kilka lat przed Adamem i jest tam obecnie drugą pod względem ważności osobą po szefie, sławnym Wiesławie Borowskim. Ostatnio Lisy padły ofiarą nastoletniego szwedzkiego kombinatora Erika, który zniknął z pieniędzmi obiecanymi na realizację nowego lisiego projektu - wydanie pisma artystycznego. Obaj - Adam i Andrzej - słuchają muzyki grupy Einstürzende Neubauten. Zgadzają się, że działalność zuja i Zachęty nosi znamiona aroganctwa, ale są zawsze gotowi bronić obu tych placówek przed atakami grupy Barabary Majewskiej, ponieważ ta ostatnia będąc dyrektorką Zachęty przyjmowała w swym gabinecie oficjalnych gości zajadając jednocześnie ryby z puszki. Lisy nie maja natomiast żadnych wątpliwości, że działalność Joanny Przybyły jest artystycznym hochsztaplerstwem. Kiedy zaś chcą udowodnić rozmówcy wyższość swoich racji sięgają na ogół na półkę po zachodnie czasopismo lub katalog.

OCZAPIZM - od Czapskiego, Odczapowa, Czapy - nurt w krytyce artystycznej, który uznaje, iż największym osiągnięciem sztuki polskiej XX wieku jest malarstwo Józefa Czapskiego. Jest to nurt głęboko rewizyjny - poprzez porównanie z malarstwem Czapskiego dowodzi się, że to co dzieje się dziś w sztuce współczesnej jest do sztuki w ogóle nie podobne, a więc nie jest prawdziwą sztuką. Główni przedstawiciele: Dorota Jarecka, Janusz Marciniak, Artur Tanikowski.

PAŁERYZM (nie mylić z POVERYZMEM) - sztuka mocna jak pała, trend artystyczny aktywny od połowy lat 70., szczególną popularność zdobył w latach 80. na fali ruchów "solidarnościowych", a potem, aż do początku lat 90. rozwijał się w związku z rozkwitem martyrologii stanu wojennego. Sam termin pałeryzm odnosi się nie tylko do monumentalnych rozmiarów prac, ale również do pał, czyli form wertykalnych, które pałeryści preferują. Pałeryzm cechuje przede wszystkim gruba przesada i patos, a w skrajnych wypadkach również ekstremalnie jednoznaczna wymowa dzieła. Głównym tematem jest figura ludzka. Pałeryści wierzą, że człowiek jest mocny. Intelektualne podwaliny pałeryzmu położył Andrzej Wajda swoimi filmami "Człowiek z marmuru" i "Człowiek z żelaza". Istotny wpływ na kształtowanie się pałeryzmu miała również podsycana przez pewne nurtu literackie (np. Nowa Fala) oraz przez propagandę gierkowską fascynacja życiem i pracą prostych ludzi, rzeczywistością wielkich budów (Huta Katowice, Trasa Łazienkowska w Warszawie) i rodzącymi się na tym tle więzami międzyludzkimi. Głównym przedstawicielem pałeryzmu jest Zbigniew Fraczkiewicz, autor monumentalnego rzeźbiarskiego cyklu Ludzie z żelaza. Elementy pałeryzmu odnaleźć można również m.in. w twórczości Magdaleny Formaliny Abakanowicz (tłumy figur z płótna workowego) oraz malarstwie Edwarda Dwurnika (szczególnie cykl Od grudnia do czerwca poświęcony ofiarom stanu wojennego), które w latach 70. zawierało elementy prekursorsko-konstytutywne względem pałeryzmu.

POVERYZM, NURT ITALIANIZUJĄCY - epigoński wobec modnej od lat 60. we Włoszech ARTE POVERA. Cechuje się ubóstwem - w oryginale materiału, w wersji polskiej również ubóstwem intelektualnym i to właśnie jest nasz rodzimy wkład w rozwój tego zapomnianego już nieco na świecie kierunku. Główni przedstawiciele: Magdelena Formalina Abakanowicz, Jerzy Bereś.

PPP - skrót od Piotr Piotrowski z Poznania lub Profesor Piotr Piotrowski. Główny w Polsce teoretyk sztuki politycznie i społecznie zaangażowanej. Posądzany o związki z marksizmem. Jeden z grupy hermeneutyków poznańskich skupionych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Autor m.in. książki Dekada o sztuce lat 70. w Polsce, krytycznie ocenianej przez prawicowe kręgi warszawskiej ASP. Uwaga! Skrót PPP w niektórych mediach bywa tłumaczony jako Program Powszechnej Prywatyzacji.

PRAWDZIWA SZTUKA - obsesja konserwatywnych krytyków, artich i innych artystów gdy się upiją. Prawdziwa sztuka to idealny stan materii, który wywołuje w widzu efekt doskonałej harmonii ciała i ducha. Najczęściej przywoływanym przykładem prawdziwej sztuki są obrazy Rembrandta. Za przeciwieństwo prawdziwej sztuki uchodzi sztuka współczesna, przede wszystkim z uwagi na brak moralności, formalizm i komercjalizację.

RYPSON - właśc. Piotr Rypson, urodzony około 40 lat temu, autor kultowej książki poświęconej dziejom poezji wizualnej (fioletowa okładka, wydawnictwo Akademii Ruchu), najlepszy specjalista w Polsce w tym zakresie. Znawca emblematyki nowożytnej, współpracownik pisma "Barok". Do niedawna kurator zuja, autor słynnej sentencji pożegnalnej: "W Polsce jest siedmiu artystów. Wszystkim zrobiłem już wystawy." Entuzjasta i waleczny obrońca sztuki Zbigniewa Libery. Często bywa w Ameryce, znał osobiście Allena Ginsberga. W młodości zapewne hippis, fan Fluxusu, co zostało mu do dziś. W latach 80. aktywny uczestnik sztuki poczty - po jego licznych i koronkowych akcjach mailartowcy na całym świecie do dziś żywią przekonanie, iż w Warszawie istnieje muzeum sztuki Piotra Rypsona. Jako badacz poezji wizualnej i sztuki poczty R. był początkowo uważany w środowisku "rastra" za postać legendarną. Legenda ta nabrała rzeczywistego ciężaru podczas VI pokazu rastryzmu WIESZANIE PSÓW w Szkole Sztuki, w maju 1995 roku, kiedy to, około godziny 22-iej pijany R. wznosząc antyrastrystowskie okrzyki kilkakrotnie i efektownie spadał z krzesła. R. jest sympatyczny, łysiejący, z kucykiem. Nosi okulary.

SIEĆ, SIECIOWY UKŁAD - na nim opiera się egzystencja sztuki współczesnej w Polsce. Układ sieciowy (scalony) służy ekonomizowaniu życia artystycznego w Polsce: po co masz podejmować decyzje skoro może to za ciebie zrobić układ scalony. Cały układ tworzy kilka niezależnych sieci (czyli systemów łączy), które służą przemieszczaniu się artystów z galerii do galerii i tym samym podtrzymywaniu ich funkcji życiowych. Każda sieć składa się przynajmniej z kilku ośrodków, tak aby żaden z nich nie musiał ponosić pełnej odpowiedzialności za to co pokazuje i jednocześnie, aby to co się pokazuje łatwo było - za pomocą zgodnych opinii wszystkich ośrodków w sieci - uznać za wybitną sztukę. SIEĆ GŁÓWNA łączy kilkanaście galerii w miarę regularnie rozmieszczonych na terenie kraju, które organizują wystawy ASom (Artystom Sieciowym) czyli niewielkiej grupie I-ligowych twórców. Galerie sieci głównej dzielą się na trzy rodzaje:

1. Galerie centralne, warszawskie: zuj i zniechęta - państwowe molochy, które na wniosek placówek terenowych zajmują się pasowaniem artystów na twórców sieciowych (uroczystość polega na zaproszeniu artysty do udziału w wystawie w jednej z tych galerii)

2. Galerie terenowe wielosalowe (GTW) - czyli muzea okręgowe lub dawne Biura Wystaw Artystycznych, w których dyrekcję przejęły osoby "z sieci"

3. Galerie terenowe jednosalowe (GTJ), przez ludzi z sieci zwane też filuternie autorskimi (nie wiadomo o jakiego autora chodzi), czasem podczepione pod domy kultury itp., a czasem całkowicie prywatne, działające na ogół dzięki heroizmowi jednej lub dwóch osób (często są to sami artyści), które nie wiadomo właściwie z czego się utrzymują. Lokale tych galerii pochodzą najczęściej z odzysku (piwnice, strychy, prywatne mieszkania etc.), a specyfika ich wnętrz często inspiruje artystów, co urasta nawet do poziomu niebezpiecznej plagi. Galerie sieciowe działają zgodnie z zasadą kalejdoskopu: posiadając ograniczony zbiór kolorowych szkiełek prowadzący galerie umiejętnie potrząsają kalejdoskopem i w ten sposób każdy z nich osiąga nowy oryginalny wzór. Jest to oczywiście złudzenie, bowiem wzór ten różni się tylko układem szkiełek czyli artystów, a nie ich nazwiskami i pracami. Oprócz grupy artystów sieciowych, którzy podróżują od galerii do galerii utrzymując się w ten sposób przy życiu, galerie sieciowe pokazują czasem również inne wystawy. Najważniejszym elementem wystroju wnętrza galerii sieciowej są specjalne ścianki pokryte zaproszeniami na wernisaże w innych placówkach sieci.

SZPARYZM - rozpowszechniona w sztuce polskiej technika składania dużych fotografii i obrazów z kilku (najczęściej dwóch) kawałków papieru lub blejtramów, dzięki czemu osiąga się efekt szpary na złączach. Co bardziej ambitni twórcy usiłują maskować szpary, np. zatykając je farbą (Tarasewicz). Inni (np. Jaros) pokazują prace ze szparami wyłącznie w kraju, osobno zaś przygotowują droższe wersje tych samych prac na eksport (bez szpar). Szparyści tłumaczą na ogół swoje przywiązanie do szpar względami technicznymi (niewygoda dużego blejtramu, niemożność zdobycia wystarczająco dużego kawałka płótna lub papieru). Głęboką krytykę szparyzmu przeprowadzili swoimi wielkoformatowymi, jednoczęściowymi obrazami: Edward Dwurnik, Andrzej Dłużniewski, a ostatnio także Jarosław Modzelewski i Marek Sobczyk.

WARSZAWSKIE KASIE - w skrócie Kasie; właśc. Katarzyna Górna i Katarzyna Kozyra. Przyjaciółki, absolwentki wydziału rzeźby warszawskiej Akademii, pracowni Grzegorza Kowalskiego. Zajmują się przeważnie wielkoformatową fotografią rozebranych kobiet. Kozyra, autorka efektownej, ale nie przez wszystkich lubianej Piramidy zwierząt kręci również filmy video. Do legendy przeszła historia o wspólnych podróżach Kaś po domach opieki społecznej w poszukiwaniu modelek do nowych fotografii. Mimo, iż Kasie wzajemnie sobie pomagają, ich prace łatwo rozróżnić. Kozyra robi kolorowe, Górna czarno-białe. Obie są również autorkami licznych zdjęć towarzyskich i dokumentacyjnych artystów środowiska warszawskiego, przeważnie związanych z pracownią Kowalskiego oraz Szkołą Sztuki. Górna mieszka z Piotrem "Pepo" Młodożeńcem, plakacistą i współtwórcą Reklamy Za Fryki - najlepszej polskiej spółki designerskiej.

ZAPCHAJDZIURA - dominujący w największych instytucjach kraju (zuj, zniechęta) typ wystawy, służący nie tylko zapchaniu dziur w programie wystawienniczym (lub w podłodze - jak w zuju), ale także będący świadectwem niemocy twórczej kuratorów. Zapchajdziury kupuje się na ogół "od Niemca" po zniżkowej cenie lub zamawia u artich, gluciarzy lub - w najlepszym wypadku - prosi znajomych lub debiutantów żeby "coś zrobili".

ZNIECHĘTA - jedna z głównych instytucji artystycznych kraju. Niemal całkowicie sfeminizowana (patrz - BIURWA), co nie znajduje zresztą żadnego odbicia w programie wystawienniczym, który jest monstrualnym zlepem zapchajdziur. Nieskuteczność działania zniechęty mierzy się w tzw. pustakach (ogólna liczba kuratorek pomnożona przez sumę niewykorzystanych, pustych metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej - jest to na ogół liczba czterocyfrowa). Generalnie, liczba zatrudnionych na etatach kuratorek przewyższa znacznie liczbę organizowanych wystaw. W organizowaniu dobrych wystaw zniechęta nie specjalizuje się - stąd nazwa.

ZUJ - skrótowa, slangowa nazwa Centrum Sztuki Współczesnej Zamek UJazdowski; ukuta przez pracowników CSW - dla wygody oraz dla podkreślenia ogólnej zujowatości tejże instytucji.

ZUJKOWIE - wujkowie, męskie biurwy

ZYGMUNTOWSKA SALA - największa sala EKSHIBICYJNA w ZUJU, mieści się na pierwszym piętrze od strony skarpy wiślanej, nazwa od imienia pana Zygmunta, ciecia, który w 1987 roku (w innych źródłach jesienią 1988) zgasił pierwszego peta na betonowej posadzce tego pomieszczenia. Wobec nadmiaru materiału, jaki zgromadził się w ZYGMUNTOWSKIEJ SALI trudno ustalić markę owego pierwszego papierosa.