Tribuna - 4.01.2002 r.

 


NIEUDANA PRÓBA REHABILITACJI


Własow nadal zdrajcą




Tragedią twórcy ROA i jego generałów było to, że dla osiągnięcia osobistych celów przeszli na stronę wroga. Żadne szczytne hasła tego nie zmienią, nawet w pół wieku po ich straceniu.






W maju 2000 roku, kiedy w całej Rosji obchodzono 55 rocznicę Wielkiego Zwycięstwa, do kancelarii Naczelnej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej wpłynął wniosek o rewizję wyroku i o rehabilitację generała Andrieja Własowa oraz jedenastu jego podwładnych, którzy 1 sierpnia 1946 roku zostali skazani na najwyższy wymiar kary przez powieszenie "za zdradę ojczyzny w czasie wojny, szpiegostwo, dywersję, spowodowanie śmierci żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej". Wniosek złożył ruch społeczny "Za Wiarę i Ojczyznę", chociaż przedstawicieli tego ruchu nie udało się odnaleźć nawet z pomocą MSW. Wnioskodawcy nazwali najważniejszych własowców "postaciami tragicznymi, prawdziwymi patriotami, bojownikami z reżimem totalitarnym".

Co do jednego można się zgodzić: straceni w sierpniu 1946 roku własowcy są postaciami tragicznymi. Ich zdrady dowodzą wielotomowe materiały śledztwa, zeznania świadków, świadectwa historyków.

Chłopski syn po seminarium

"Od władzy radzieckiej nie zaznałem żadnej krzywdy - pisał Własow w liście otwartym, opublikowanym w gazecie "Zaria" 3 marca 1943 roku. - Jestem synem chłopa, urodziłem się w guberni niżnonowogrodzkiej, uczyłem się za grosze, zdobyłem wyższe wykształcenie".

W innej autobiografii, która powstała już w trakcie rozprawy w czerwcu 1946 roku, Własow przyznał się, że jeśli chodzi o wykształcenie, to ma jedynie dwa oddziały seminarium duchownego i kursy oficerskie "Wystrzał". Najwyraźniej wtedy, kiedy dla potrzeb materiałów propagandowych pisał ów list otwarty, próbował wykreować się na wodza, przyszłego zbawcę Rosji. Dokładnie widać, jak Andriej Andriejewicz zabiegał o odpowiedni wizerunek w oczach swoich współpracowników. Dlatego pozwolił sobie na kłamstwo w sprawie wykształcenia.

W tamtych czasach dyplom wyższej uczelni cieszył się w naszym kraju szacunkiem.

"Zawsze byłem społecznikiem - pisał Własow o swoim życiu przed wojną - zostałem wybrany na członka wojskowego trybunału okręgu". Według historyka A. Kolesnikowa, w latach 1937-1938 Własow był członkiem trybunałów leningradzkiego i kijowskiego okręgu wojskowego. W archiwach nie znaleziono ani jednego świadectwa wyroku uniewinniającego, orzeczonego z jego inicjatywy. Natomiast protokoły wyroków śmierci podpisanych przez tego "społecznika" w mundurze idą w setki.

Pod koniec 1938 roku po ukończeniu kursów "Wystrzał" Własow pod fałszywym nazwiskiem udał się w długą, służbową podróż do Chin. Świadectw o jego służbie w Państwie Środka jest niewiele. Wiadomo, że przyszły generalissimus Czang Kaj-szek wręczył mu Order Smoka, a małżonka wodza sprezentowała złoty zegarek z dedykacją "Dla mojego drogiego przyjaciela". Mówiono, że łączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Poza tym istnieją świadectwa, że podczas tego służbowego pobytu tajemniczy wysłannik kupił sobie na kilka miesięcy 16-letnią Chineczkę, by dogłębnie poznać wschodnią filozofię miłosną.

Na początku wielkiej wojny ojczyźnianej Własowowi powierzono dowództwo jednej z najnowocześniejszych jednostek Armii Czerwonej - 4. Korpusu Zmechanizowanego. Korpus bił się w rejonie Kijowa. Tam też Własow objął komendę nad 37. Armią, sformowaną dla obrony stolicy Ukrainy. Niemcy otoczyli miasto. Ostatki rozbitej armii, ponosząc olbrzymie straty, zdołały przebić się przez pierścień okrążenia. Dowódca z oddziałem strzelców dotarł na pozycje Armii Czerwonej.

W tym trudnym okresie Własow wdał się w romans z lekarzem wojskowym, Agnessą Podmazienko. Na tyłach frontu na generała czekała jego prawowita małżonka, Anna Michajłowna. W 1942 roku 24-letnia Agnessa urodziła chłopca, Andriuszę Własowa. Ojcu nie było pisane go zobaczyć.

Świetna opinia Ewy Curie

Szczytem kariery wojskowej Własowa była bitwa o Moskwę. 20. Armia, do której został przydzielony, przerwała front i wyzwoliła Sołniecznogorsk, Kachowkę i Wołokołamsk, podchodząc w okolice Gżacka, co ułatwiło przejście do kontruderzenia na całym moskiewskim odcinku frontu. Andriej Andriejewicz przez cały czas operacji był chory. W archiwach znajduje się orzeczenie lekarskie, podpisane przez szefa służby medycznej, Bodina: "generał major Własow nie może pełnić obowiązków służbowych w związku z przewlekłym zapaleniem ucha środkowego". Nieobecność generała na froncie potwierdził wiele lat później szef sztabu 20. Armii, generał major Leonid Sandałow, który w swoich pamiętnikach napisał, że Własow przejął dowodzenie dopiero w wyzwolonym Wołokołamsku.

Laury zwycięzcy i nieoficjalny status "stalinowskiego dowódcy" wbiły go jednak w nieuzasadnioną dumę. Własow lekcji zwycięstwa zaczął udzielać nawet amerykańskim, angielskim i francuskim dziennikarzom. Ewa Curie napisała o nim: "wybitny strateg, jeden z najlepiej zapowiadających się radzieckich generałów, jest o nim coraz głośniej". Ciekawie sportretował wybitnego stratega Ilja Erenburg, złote pióro frontowego dziennikarstwa:

"Podziwiałem w nim niezwykłą sylwetkę, był bardzo wysoki - miał 190 cm wzrostu, ponadto podobało mi się to, jak rozmawiał z żołnierzami: mówił obrazowo, czasami był szorstki w obejściu. Wzbudzał we mnie ambiwalentne uczucia: z jednej strony wprawiał mnie w zachwyt, z drugiej coś mnie w nim raziło, jakaś aktorska maniera w zachowaniu, mowie, gestach".

Na przerwanie blokady Leningradu Własow udał się z nową towarzyszką życia - szefową zaopatrzenia i kuchni wojskowych, Marią Woronową. I ona, podobnie jak w niedawnej przeszłości Agnessa Podmazienko, pozostała z ukochanym w okrążeniu. Jednak tym razem generał już nie powrócił do swoich.

Zdaniem wielu ekspertów wojskowych, 2. Armia już wtedy, kiedy stalinowski dowódca objął nad nią komendę, była skazana na zagładę. Ugrzęzła w bagnach i nie była w stanie przejść do kontrataku. Być może po przeczytaniu artykułów prasowych o Własowie, na Kremlu uwierzono, że jest on nieziemsko uzdolnionym dowódcą? Na froncie wołchowskim cud jednak się nie zdarzył, armia została rozbita, a jej dowódca wybrał nowe życie.

Nie przerwał blokady

W liście otwartym Własow tak usprawiedliwiał swój krok: "Przebiłem się przez pierścień okrążenia do lasu i około miesiąca ukrywałem się na bagnach. Musiałem zadać sobie jednak zasadnicze pytanie: czy krew narodu rosyjskiego dalej musi być przelewana? Czy prowadzenie tej wojny jest w jego interesie? O co walczymy? Zdałem sobie sprawę, że zostaliśmy wciągnięci do wojny w obronie obcych interesów angielskich i amerykańskich kapitalistów".

Pierwszą podróż na trasie Białystok-Mińsk-Smoleńsk w mundurze niemieckiego oficera bez dystynkcji Własow odbył w towarzystwie szefa wywiadu grupy armii Środek, Schubuta, i byłego naczelnika obozu dla jeńców wojennych w Winnicy, Petersona. W teatrze w Smoleńsku wygłosił przemówienie do "aktywu gospodarczego" okupowanego miasta. W grobowej ciszy oświadczył, że sami Rosjanie powinni obalić Stalina, narodowego socjalizmu nikt Rosji nie będzie narzucał siłą, jako że cudze szaty Rosji nie pasują. Treść tego przemówienia została przekazana wyższym instancjom. Własowowi zakazano spotkań z ludźmi." Czyści Aryjczycy" odnosili się do rosyjskich sojuszników z nieukrywaną pogardą. Hitler ani razu nie udzielił audiencji byłemu radzieckiemu dowódcy, a w sprawie utworzenia ROA (Russkaja Oswoboditielnaja Armija) decyzji nie podejmowano przez dwa lata. Chcąc się zasłużyć w oczach nowych zwierzchników, Własow co rusz występował z własnymi planami strategicznymi. Na jednym z proszonych obiadów generał postanowił oświecić niemieckich oficerów, jak można zdobyć Oranienbaum. Tymczasem doborowe dywizje Wehrmachtu od półtora roku bez powodzenia atakowały te umocnienia w pobliżu Leningradu, zatem mentorski ton zdrajcy doprowadził słuchaczy do furii. Ze wspomnień adiutanta Własowa dowiadujemy się, że jeden z oficerów poprosił głównodowodzącego, żeby się zamknął.

Aresztowany przez Amerykanów

13 kwietnia 1945 roku w hotelu Richmond odbyła się oficjalna ceremonia zaślubin dowódcy ROA i właścicielki pensjonatu dla rannych niemieckich pilotów, frau Bilenberg. Wdowa po oficerze SS, który zginął na froncie wschodnim, została panią Własową i zaczęła się tytułować "władczynią Rosji". Nowożeńcom nie było sądzone spędzić razem nawet miodowego miesiąca. 12 maja w pobliżu zamku Schlisselburg "władca" poddał się Amerykanom, a kilka dni później został przekazany stronie radzieckiej.

W przerwach pomiędzy pracą nad "historycznymi manifestami" i troską o prywatne sprawy Własow wypełniał także swój nowy żołnierski obowiązek. "Wojska generała Własowa walczyły bardzo dzielnie na przedmieściach Berlina - zapisał w swoim dzienniku główny ideolog faszyzmu, Goebbels. - Wstyd mi, kiedy czytam w raportach oficerów tych wojsk o tym, że żołnierze niemieccy sprawiają wrażenie zmęczonych i nie chcą walczyć". Okazuje się, że własowcy próbowali wzmocnić bojowego ducha w wycieńczonych obrońcach Berlina. Straszny finał - bronić cudzej stolicy, skazanej na przegraną!

- Przestępstwa, jakich się dopuściłem, są wielkie, wiem, że czeka mnie za nie surowa kara - powiedział w ostatnim słowie oskarżony Własow. - Pierwszą moją zbrodnią było poddanie się i niewola. W pełni za to odpokutowałem i ze wszystkiego zdałem sobie sprawę, co prawda, za późno. Jednakże podczas śledztwa i rozprawy starałem się powiedzieć wszystko, co wiem o całej szajce. Jestem gotów ponieść najsurowszą karę.

2 sierpnia 1946 roku w centralnej prasie ukazał się komunikat agencji TASS o tym, że wraz z Własowem zostali straceni byli generałowie: Błagowieszczeński, Żylenkow, Zakutny, Korbukow, Małyszkin, Truchin, pułkownicy: Malcew, Mieandrow, Zwieriew, Bunieczenko, Szatow. 55 lat później Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej stwierdził, że Własow i własowcy nie zostaną zrehabilitowani.

 








ROSJA